Miał być bardzo, ale to bardzo pracowity weekend. Co to ja miałam w planach: zrobić, skończyć, zacząć, zszyć i wydziergać. Hmmm... Na planach się skończyło, bo ostatecznie potrzeba spania okazała się znacznie silniejsza niż moje pracowite postanowienia. Spałam bardzo intensywnie i mało kreatywnie :))))
***
Ale żeby nie było, że nic nie przybyło, to melduję, że pokazowo-filmowa Wrzosowa Tuba skończona, wyprana, wysuszona i nawet tknięta żelazkiem (ciekawość mnie pchnęła do tknięcia, bo wcześniej tej włóczki żelazkiem nie traktowałam - eksperyment udany).
I proszę na mnie nie pokrzykiwać w komentarzach i nie próbować mnie tłuc "zdalaczynnie" wałkiem, ścierką i innym sprzętem kuchennym - zdjęcia są na Denatce, ale się wytłumaczę za chwilę, dlaczego nie na mnie.
To od wyjaśnień zacznijmy - czemu mało entuzjastyczna Denatka, a nie ja, wypycha Tubę od środka? Obiecałam sobie, że na blogu nie będzie już "fotek lustrzanych". W tym celu weszłam w bliską komitywę z samowyzwalaczem w aparacie i zdopingowałam Ślubnego do dostarczenia do domu statywu. Nastawiłam się psychicznie, że Tuba zostanie dziś obfotografowana na mnie, jak tylko Ślubny uda się do firmy... Ślubny wyszedł za próg i... po trzech sekundach wrócił pod drzwi, poskrobał, został wpuszczony i powitany podejrzliwym spojrzeniem. Oświadczył, że się wdrapał po piętrach z powrotem, bo będzie im dzisiaj potrzebny statyw... dałam, nawet nie jęknęłam, ostatecznie, jakie było prawdopodobieństwo, że statyw używany w firmie raz na ruski rok okaże się potrzebny akurat tego dnia, kiedy ja sobie zaplanuję sesję...
No i dlatego jest Denatka, ale za to w spódnicy :)))), żeby jej się sweterek lepiej układał na biodrach.
Tuba numer dwa jest jednokolorowa i bez żadnych szaleństw. No dobrze, ma jedno szaleństwo, takie małe, malutkie - dokoła wykończenia dekoltu dorzuciłam szydełkowy łańcuszek na wierzchu.
***
W poprzednim tygodniu, prawie niepostrzeżenie licznik bloga pokazał 200.000 odwiedzin. Ślubny upolował i zrobił print screena ku pamięci:
I to jest okazja do tego, żeby Wam bardzo podziękować. Te 200.000 odwiedzin to Wasza zasługa, ale co ważniejsze - cały ten blog żyje, "oddycha" i powstaje także dzięki Wam, Waszemu zaangażowaniu i chęci bywania na Rogu Renifera. Bardzo, bardzo dziękuję!!!
A w ramach prezentu dziękczynnego oczywiście Mały:
Gratuluje! I skończenia tuby i odwiedzających.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Skończenie Tuby oznacza wolne druty :)
UsuńFakt... i co Ty z tym zrobisz, hę?
UsuńNa razie zostanę przy szydełku, żeby spódnica powstała jak najszybciej, ale jest plan, jest :)))
UsuńOdkąd wpadłam tu pierwszy raz nie ma końca mojemu zauroczeniu tyn co, można tutaj znaleźć. Precyzja wykonania, znakomity gust to atuty, które wyróżniają Sprawczynię tych wspaniałości, które są tutaj prezentowane.Jednak najbardziej imponuje mi organizacja czasu.Ta umiejętność jest mi, niestety, obca.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Trochę to paradoksalne, że o organizacji czasu piszesz, kiedy ja się tu chwalę przespanym weekendem : )))) Ale spałam bardzo zorganizowanie :)
UsuńTwój blog oddycha pełną piersią! Tyle dobrych rzeczy tu można zobaczyć, nauczyć się, że ja tylko czekam na następne lekcje. Wielkie dzięki i gratulacje.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo, polecam się na przyszłość i dziękuję.
UsuńGratulacje!!! Blog tętni życiem, bo jest intensywnie kreatywny przez co interesujący. Zawsze czytam go jako jeden z pierwszych i wyczekuję nowych wpisów. *^o^*
OdpowiedzUsuńDziękuję. Staram się, jak mogę, a czasami nawet bardziej :)
UsuńHmmmm 200000 to i tak malo jak na tak fajny blog. Od pierwszego enter czytam Cie systematycznie i namietnie i czesto powracam...zeby utrwalic wiadomosci hihihi. Twoj blog jest moim zdaniem jednym z najlepszych.
OdpowiedzUsuńNo i do tego Kocio...jak ta wisienka na szczycie ciasteczka.
Tuba super, bardzo kobieca, podoba mi sie. Fason niestety juz nie dla mnie...od ok 10kg temu hahahahaha.
Aaaaa jeszcze jedno, czasem trzeba pospac.
No to utrwalanie wiadomości mnie rozbawiło :)) I bardzo dziękuję za pochwały dla bloga i dla kocia :)
UsuńI wdzięczna jestem za rozgrzeszenie ze spania, naprawdę było mi potrzeba :)
Tubę z pewnością kiedyś sobie wydziergam, to nie ulega żadnej wątpliwości:) I to zarówno w wersji kominowej, jak i z rękawami do kompletu. Póki co się przyglądam i podziwiam te już powstałe, i, że się tak kocio wyrażę, pazurki sobie ostrzę:)
OdpowiedzUsuńLiczba robi wrażenie, ho, ho! Gratuluję i wcale się nie dziwię, bo bezdyskusyjnie masz dar przyciągania do siebie ludzi, a dzięki Twojemu zaangażowaniu w każdą relację z przyjemnością się tutaj wraca:)
To jest dobry pomysł sobie popatrzeć i pokombinować. Jestem pewna, że powstanie Tuba Oryginalna.
UsuńZa gratulacje i pochwały dziękuję.
Gratulacje ! Mały uroczy! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńAni się obejrzysz a dostaniesz drugie tyle odwiedzin :)
OdpowiedzUsuńPrzypadek ze statywem tylko przypomina, że świat tak właściwie to wcale nie "dąży do realizacji naszych pragnień" tylko ma to, okrutnie mówiąc, na obrzeżach egzystencji :)
Pozdrawiam
Już obiecuję, że licznik 666.666 zostanie uczczony stosowną imprezą rozdawniczą :)
UsuńA świat może i nie ma w nosie moich potrzeb, ale one jako te indywidualne przegrywają z kretesem z potrzebami firmowymi (które równają się przepływom gotówki żywej i zasilającej konto :))) W sumie, to nawet się nie zdążyłam sfrustrować, z godnością przyjęłam odpłynięcie statywu w firmową dal.
Tuba bardzo mi się podoba,jeszcze ładniejsza niż pierwsza:))Gratuluję dwusetki:))Mały zabójczy jak zwykle a w ogóle to ja czekam na Carski Mundurek:))
OdpowiedzUsuńTuba wyszła bardzo ciekawie, głównie przez nitkę. Za gratulację dziękuję, a Mundurek powstanie, może z lekkim opóźnieniem, ale na 100%.
UsuńŁadnie to wyszło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńNo ładnie - ty sobie spokojnie śpisz kochana, a ja czekam cały weekend na carski mundurek z nadzieją, że w poniedziałek pokażesz go w całej okazałości (i skończoności :))
OdpowiedzUsuńA na poważnie,to czasem trzeba naładować akumulatory. Mam nadzieje, że teraz energii wystarczy ci na następne 200 tys. wejść! :)
Ale ja spałam pełna poczucia winy, że nie szyję, a tu ludzie liczą na Mundurek. I to wcale nie jest żart. Ale miałam wrażenie, że ktoś mi baterie wyjął i zostawił na stand-by'u :))))
UsuńTo może byśmy zrobili Razem-świętowanie co? Denatkę wybaczam, ale żeby mi to było ostatni, no prawie ostatni raz :) a weekend- to coś w powietrzu wisiało, Ty odespałaś, mnie powaliło przeziębienie. Tuba jest niezła, chyba sie jednak skuszę, jak znajdę czas :)
OdpowiedzUsuńZanim Razem-świętowanie, to ja muszę się wygrzebać z Samo-pracownia, bo jakbym miałam poczucie, że mam za mało robot, to jeszcze mi się wprosiła gigantyczna robota dla stałego klienta i czeka mnie trzy miesiące babrania się w psychologii działów produkcji zmianowej :)
UsuńMam nadzieję, że szybko Ci przeziębienie odpuści. Jak Cie to wesprze, to Ślubny też pociągający, to sobie możecie chusteczki pokoju przekazać :)))
Gratuluje! Kobieto, masz wiele talentow, nie wspomne o rekodziele, ale chyba wychowywalas sie na Joannie Chmielewskiej, albo Twoja Mamusia Rodzona ma podobne do niej poczucie humoru, bo widze w Tobie nastepczynie Chmielewskiej w temacie literackim. To rowniez przyciaga czytelnika- ciekawa fabula i dobra organizacja postu, trzymanie czytelnika w napieciu- koniecznie musisz sie sklonowac, by wykorzystac wszystko to, co natura w nadmiarze Ci dala. Ja spoko moge nastukac Ci wiecej wejsc, bo oprocz super "tutkow" masz cos do powiedzenia u siebie, co wspaniale sie czyta!
OdpowiedzUsuńDiagnoza "literackiego chowu" prawidłowa! Chmielewska czytywana na głos dziecięciu robi swoje (ale "stara Chmielewska", nie ten komercyjny chłam, którym się ku mojej rozpaczy splamiła pani Joanna ostatnimi czas).
UsuńZa wszelkie pochwały dziękuję, ale klonowanie może narazić na szwank zdrowie psychiczne Ślubnego. Wyobraź sobie, że on by mnie miał dwie... z jedną ledwo sobie radzi :)
To niesprawiedliwe! Jak ja raz, jeden, jedyny pozwoliłam sobie na zdjęcie mojej Pancernej Heli ubranej "we wto" co uszyłam, to się pół internetu zleciało i nakrzyczało na mnie, że jak to tak, że tak nie można , i że do sądu pójdą, a Ty mi się tu ciągle migasz z tym wizerunkiem swym nieobjawionym (teraz nawet wciągnęłaś w to biednego statywa) . Carskiego Mundurka nie przyjmuję w wersji innej niż na Twym wysportowanym ciele!
OdpowiedzUsuńNo, ulżyło :))) teraz mogę pochwalić Tubę, ma piękny kolorek (wykonanie to już nawet nie wypada chwalić, bo wszyscy wiedzą jak jest:)).
A widzisz, bo ja nikogo nie rozpuściłam na początku, ze wszystko na mnie i tylko na mnie. Denatka ma swoje miejsce na Rogu Renifera i koniec :) Ale nie zmienia to faktu, że bez statywu się nie dało, a lustrzanych zdjęć już nie będzie.
UsuńTuba fajna wyszła, potestowałam dziś po południu i jest ciepła, lekka i dobrze się nosi.
Chciałam powiedzieć że tuba jest piękna i ma piękny lawendowy kolor. A gdyby tak jeszcze lawendą pachniała to już w ogóle szał ;) Można użyć płynu do płukania lawendowego, no nie :) A po 200 tys to już z górki do miliona :) naprawdę :))))))))) Gratuluję zacnej cyfry na liczniku i stałych podczytywaczy :)
OdpowiedzUsuńZacznijmy od podziękowań, milion to dla mnie na razie bardzo nierealna liczba :)))
UsuńA teraz lawenda - Tuba poniekąd pachniała lawendą, bo zdjęcia robiłam w sypialni, a tam na półce stoi pojemniczek z suszoną, obłędnie pachnącą lawendą.
:) fajnie fajnie..ale wiesz że ja CI tu głównie te 200.000 wystukałam :) hihihi
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że się bardzo do tej liczby przyczyniłaś :)))) To teraz do roboty i przyczyniamy się do 666.666, bo wtedy będziemy imprezować, wcześniej nie ma sensu :)))
Usuńhahhahaha no impreza wtedy musi być piekielnie wielka :)
UsuńSkończona tuba to teraz czas na szycie spódniczki ,już nie mogę się doczekać następnego Twojego Kreatywnego działania .Ja już jestem przygotowana i czekam na następne twoje projekty.Wierna czytelniczka Twego bloga
OdpowiedzUsuńRacja - spódniczka jako następna. Do końca następnego tygodnia na pewno pojawi się Prolog, czyli spis niezbędnych materiałów i narzędzi, a chwilę później będzie się działo :)
UsuńTuba wyszła bardzo ładnie! Przy okazji liczby na liczniku melduję się wśród tych, którzy przeczytali od dechy do dechy. I potwierdzam - to wciąga :-)
OdpowiedzUsuńZa pochwały dla Tuby dziękuję, bardzo udany udzierg. A tych, co dali rade od dechy do dechy to się umieszcza na specjalnej liście przy wpisie o nieznośnej chęci posiadania rękawiczek.
UsuńI bardzo mnie cieszy, że wciąga :)))
Gratulacje, gratulacje pięknych wydziergów i uszyć:-))))
OdpowiedzUsuńA tylu odwiedzających-nic dziwnego, blog bardzo ciekawy, można się wiele nauczyć, ciągle coś się dzieje i zawsze masz czas na odpowiedź dla każdego, a to nie wszędzie tak jest. Podobnie jak inne babeczki, ten blog jest mój najulubieńszy, codziennie na niego włażę z przyjemnością, a teraz to w ogóle czekam na razem szycie!!!!!!!!!!!:-))))))))
Dzięki, że jesteś taka super!!!!
Dziękuję bardzo! Szycie już za chwileczkę, już za momencik.
Usuń200 000 jak najbardziej zrozumiałe! Twój blog to istna kopalnia pomysłów i inspiracji oraz świetny motywator do tworzenia. Muszę przyznać, że wciąga mnie tak, że zaglądam codziennie w oczekiwaniu na nowe wpisy.
OdpowiedzUsuńTuba się dzierga - nowe zdjęcia podrzucę w ciągu paru dni na maila. Już wchodzi w etap dekoltowy.
A razem-spódnicowania nie mogę się doczekać - może w końcu zużyję pałętający się od 2,5 roku po szafie beżowy sztruks w fuksjowe różyczki :)
Nawet nie wiesz, jak mnie cieszy, że się na Róg Renifera zagląda w poszukiwaniu inspiracji. Na zdjęcia czekam niecierpliwie. A beżowy sztruks w różyczki... mniam!!!
Usuń200 000 gratuluję! A ten milion to wcale nie jest taki nierealny. Ja sama Ci trochę tych wejść nastukałam i nastukam jeszcze więcej:))) Właśnie drugą parę Razem- Wiczek kończę, więc każda wolna chwilka na dzierganie = wizyta na Rogu Renifera. I tak kilka razy dziennie....Mam nadzieję, że mnie nikt stąd nie pogoni....
OdpowiedzUsuńAleż skąd, nikt Cię nie pogoni, renifery tu przyjazne, Mały niegroźny, a gospodyni milutka ;))))
Usuńruch tu jak we młynie... ale się nie dziwie... sama z niecierpliwością czekam na każdy następny post! :))))
OdpowiedzUsuńCzasami dokładnie takie mam wrażenie - mały młyn, ale to fajne, jak się coś dzieje.
Usuńpewnie, inaczej byłoby nudno... ;)
Usuńdla mnie jesteś wielka :D
wow ...ale zer...szkoda, że na koncie tyle nie ma:) hahah.
OdpowiedzUsuń:))))))))))))))))
UsuńTo jest najlepszy komentarz. Życzę, żeby kiedyś się tyle zer pojawiło i zostało.
że licznik się kręci jak szalony, to nikogo nie dziwi - ten blog po prostu UZALEŻNIA!! - potwierdzone przez empirię:) Gratuluję wszystkiego: tuby, pasji i talentów wszelakich!
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapewniam, że to uzależnienie może i mocne, ale nieszkodliwe :)))
Usuńhehe, to się świetnie składa, bo jak to zostało prawie-naukowo udowodnione: suma uzależnień jest zawsze stała :D
UsuńAle super ta tuba i kolor piękny! Gratuluję tych 200 000 i szczerze zazdroszczę, ale nie dziwię się, że ilość wejść jest taka bo takie cuda to ja też oglądam codziennie i podziwiam :) Pochwalę się, że zakupiłam taką specjalną profesjonalną agrafkę do nabierania oczek i niedługo zacznę próbować dziergać warkocz, co by poczynić ciepły otulacz z Puchatki z warkoczami :)
OdpowiedzUsuńPopieram robienie warkoczy z tak grubej włóczki przy pomocy agrafki - na pewno będzie wygodniej. Za pochwały bardzo dziękuję.
UsuńGratulacje wszelakie, również z okazji minionego święta edukacji, wszak ci nasza guru edukatorką jest niewątpliwą. Wrzosik cudny, gości dostatek, czego jeszcze życzyć? Oby tak dalej i czekamy na jeszcze, pozdrowienia i uściski hel. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, za życzenia dla belfra też :))))
UsuńJakbyś nie tworzyła takiego fajnego bloga, ty bym tutaj nie zaglądała :-) A więc liczba na liczniku to niewątpliwie Twoja zasługa.
OdpowiedzUsuńOby jak najdłużej starczyło CI sił i chęci do zapraszania nas do swojego ciekawego świata!
Pozdrawiam i miziam :-)
Ale gdybyś Ty i wiele innych osób nie zaglądała, to mnie by się nie chciało robić - więc to działa w dwie strony :)))
UsuńI mizianie to na pewno dla Małego, a nie dla mnie ??? :))))
Miziania starczy dla wszystkich ;-)
UsuńPiękna tuba , oj piękna! Gratuluję tylu odwiedzin, należy ci się:)
OdpowiedzUsuńMały dzisiaj uroczy, mizianka dla kociaka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena