Z pokręconego (jak zwykle) tytułu zaraz się wytłumaczę, ale dziś wyjątkowo zacznę od odesłania Was hen, hen w wirtualną dal, czyli do Monikowa - znajdziecie tam listę szyjących blogerek. Jeśli ktoś szyje, a go nie ma, to można do Moniki napisać i na pewno lista zostanie uzupełniona. Ale ważniejsze, że ta lista to źródło kipiące wprost inspiracjami. Ostrzeżenie - nie zaczynajcie szperania po wymienionych tam stronach, kiedy macie "tylko chwilkę", to się może źle skończyć.
***
Ponieważ jestem już w pełni świadoma, że to, co ja uszyję, czy wydziergam, to jest w sumie mało ważne, średnio interesujące i całkowicie drugoplanowe, to od razu będzie kot. Może później uda mi się przemycić chociaż pół akapitu na temat szycia.
Kto zagląda na Twittera, ten już widział, ale dla reszty będzie zdjęcie zrobione Małemu przez Ślubnego, w czasie testowania aparatu w nowym telefonie. Co się kotu usłyszało z tyłu, tego nikt nie wie, ale kocio wygląda z takimi uszami, jakby mu silny "mordewind" zawiał:
Foto by Ślubny i jego nowy telefon |
I jeszcze będzie kocio w firankach, bo przecież tam można go znaleźć najczęściej:
I zdjęcie, które zostało zrobione jako rogowo-reniferowa wersja "Stworzenia" Michała Anioła, a zatem stworzenie i palec pana :)))))))))))))))))))))))))
A teraz uwaga, bo będę niepostrzeżenie przechodzić od kota do robótek, więc żebyście się przypadkiem nie zorientowali, co się święci - kocio i Błękitna Krew na jednym stole:
***
No to jesteśmy w końcu w klimatach robótkowych i wytłumaczę się z tytułu.
STÓJKOWY (PS. Czy wiecie, że dziś jest Dzień Caps Locka???) - w zaborze rosyjskim szeregowy policjant. W zaborze rosyjskim, czyli myślimy - carsko jest. Stójkowy, czyli przymiotnik od "stójki". Carska stójka, moja stójka w Carskim Mundurku...
Się zrobiła... ta stójka... żeby ją dunder świsnął. Sama stójka to może nawet niech ocaleje, ale te wszystkie kawałki dokoła stójki, to niech śwista ten dunder. Dwie luzem latające warstwy stójki, do jednej przytwierdzona wypustka, do tego przód Mundurka, do tego odszycie przodu Mundurka, do tego dwie warstwy (na szczęście prawie zespawane ze sobą) spodu zapięcia i nagle to wszystko miało się znaleźć w jednym miejscu, współpracować ze sobą, zgadzać się co do milimetra i układać tak, żeby mucha nie siadała. Fastrygowanie stało się nagle zajęciem nie tylko potrzebnym, ale wręcz niezbędnym dla spokoju mego krawieckiego ducha. Fastrygowałam wszystko ze wszystkim, porządnie i drobnym szwem, bo inaczej się zaczynało rozjeżdżać. O późniejszym wypruwaniu fastrygi mogę epopeję napisać.
Oczywiście po zszyciu okazało się, że wszystko się zgadza co do milimetra, leży, gra i buczy, ale... sama stójka się wysunęła była wzięła paskuda i przez to mam prawy górny brzeg wyżej o 4 milimetry od lewego brzegu. Myśl o rozpruwaniu, układaniu, fastrygowaniu i szyciu jeszcze raz spowodowała atak twórczej paniki myślowej i zamiast poprawiać wszycie stójki, rozprułam jej górny brzeg, przesunęłam wypustkę i zszyłam jeszcze raz, 4 milimetry niżej, niwelując wszelkie rozbieżności i nawet nie tykając miejsc, gdzie miałam więcej niż 2 warstwy materiału. Potrzeba matką wynalazku. Panika matką geniuszy krawieckich.
Pagony sobie zrobiłam nawet z rozpędu. I podszewkę zszyłam do kupy. Mam teraz dwa Mundurki - wierzchni (jesienny) i spodni (letni, bardzo przewiewny :)))
A pisząc o spodzie - lewa strona stójki:
I zostało ustalić długości samego Mundurka i rękawów, połączyć Mundurek wierzchni z podszewką (trzymajcie kciuki), zrobić dziurki i przyszyć guziki. I będzie. Tylko tyle i aż tyle.
***
A kto wytrwał do końca ten zostanie nagrodzony jesiennymi zdjęciami:
Foto by Ślubny i jego nowy telefon |
I nie ma to jak robić zdjęcia robiącym zdjęcia, ale!!! Jak widać na załączonym obrazku Ślubny nosi Morowe Czachy i zaczyna się przymilać w temacie kolejnych spodni i... kurtki (Bartek, dzięki, ta kurtka to przez Ciebie :)))).
Śpieszę szybko podziękować za Małego, to 2 zdjęcie super! Nie, żebym się nie interesowała twoją twórczością , z przyjemnością oglądam, podglądam i ... nie mogę się doczekać całości mundurka. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo! Mały dał się obfotografować, więc "urobek" zdjęciowy spory. A Carski pewnie do niedzieli będzie gotowy.
UsuńA to stójka!... Fachowa, bez dwóch zdań. Podoba mi się to stwierdzenie: "Panika matką geniuszy krawieckich." ^^*~~ No i bez przesady, kot jest wielkim słodem, ale robótki też są ważne!
OdpowiedzUsuńGdy Ryszard robi takie uszy do tyłu, to Robert mu mówi, że głupio wygląda, ale na kocie nie robi to najmniejszego wrażenia. *^o^*
Bo mnie te 4 milimetry doprowadziły do arytmii, a raczej wizja układania tego od nowa i od razu wiedziałam, że do tego trzeba inaczej, bo drugi raz tego fastrygowania nie przeżyję :)))
UsuńI a z tym marudzeniem, że wolicie kota to przecież żartuję :))) I na kocie ludzkie uwagi ogólnie wrażenia nie robią.
To znaczy, wiesz, ja mam kota na co dzień, więc jakoś daję radę z wpisem czasami bez kota. Ale inni mają gorzej, rozumiem syndrom braku bodźców! *^w^*~~~
UsuńNo no! Ale nam dawkujesz to swoje wdzianko czy jak go nazwać!! Szczegóły mistrzowskie! Normalnie każdy mistrzu krawiecki nie uwierzy, żeś Ty amator! Chylę czoła i się chowam w swoje firanki ze wstydu przed Twoim Talentem.
OdpowiedzUsuńA kocio jak zwykle:) A może to bardzo nieobiektywne stwierdzenie, bo ja kocham koty! Mój Wąski - Pan Kot tak uszy ma położone, jak totalnie wkurzony na ludzi jest, albo Siara - Kota mu nie daje spokoju:) Pozdrawiam Iza
Kapota to jest :)))) A dawkuję, bo to się okazał robota długa, to pokazuję po kawałku, żeby było wiadomo, że się dzieje.
UsuńI ja naprawdę jestem amatorką i to totalną!!! Nawet sobie postanowiłam, ze policzę, która to jest moja uszyta rzecz (tak mniej więcej).
Mały uszy w złości kładzie tylko na widok, a raczej "na słuch" odkurzacza, nienawidzi pracującego odkurzacza, bo się boi. A na zdjęciu to był ten ułamek sekundy, kiedy machnął uszami, bo coś z tyłu się działo i Ślubnemu się udało to złapać.
Kocio kocieszny bardzo i cały dostojny w tych firankowych tiulach, a mundurek z każdym kolejnym zdjęciem nabiera kształtu i wyrazu:) Jak zwykle mogę jedynie podziwiać krawiecki kunszt - że się tak wszystko równiutko zgrywa z każdej strony! Cudeńko dopracowane w każdym szczególe:)
OdpowiedzUsuńNo a jesień... piękna jest po prostu! Trudno się jej urodzie oprzeć i nie zatrzymać choćby na fotografii...
Bardzo dziękuję. Ten Mundurek to takie spełnienie dziecięcych marzeń o ciuszkach jak rosyjska księżniczka, więc poświęcam mu dużo uwagi i pracy. A jesień w poprzednim tygodniu była cudowna. I nawet wczorajsze mgły, oglądane zza okna miały swój urok.
UsuńMały niesamowity, jak zwykle zresztą :)) A ta interpretacja Twórcy z palcem jest świetna :))
OdpowiedzUsuńCo do Carskiego to podziwiam i niecierpliwie czekam na zakończenie, bo widzę, że przebój jesieni się szykuje :)))
Skojarzenie na widok tego palca i nosa Małego miałam natychmiastowe, starczyło tylko zrobić zdjęcie :)))
UsuńCarski coraz bardziej zaczyna zbliżać się do końca, ale jeszcze sporo roboty, w tym mnóstwo drobiazgów (na przykład zrobienie tryliona dziurek i przyszycie tryliona guzików :))))
Powiem tak, to że jesteś mega utalentowana nie tylko krawiecko wiem od dawna, ale ta stójka to mistrzostwo świata! Naprawdę - jesteś miszcz!!!! Mundurek zapowiada się baaaardzo baaaardzo ciekawie i już nie mogę się doczekać aż zaprezentujesz się w nim (tak tak, Ty a nie koleżanka denatka :) i najlepiej z kociem gdzieś na pierwszym lub drugim planie, bo jak bez kocia :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, ja ma wypełniać Mundurek, wiem :)))) Denatka niech sobie ponosi półprodukt. I nawet kocio może się załapać jako mufka :)))
Usuńchcę zobaczyć kocio-mufkę!! ^^
UsuńMina jego musiałaby być bezbłędna :D
O matko! Ups, IK-o, jesteś wielka! Jako że sama wszywałam kołnierze i stójkowych, ups, stójki to wiem, przez co przechodzilas, tym bardziej podziwiam efekt prawie końcowy! Napięcie skutecznie dawkowane przyciąga, czekam niecierpliwie na całość!
OdpowiedzUsuńKocio słodki, aż żałuję że wynajemca mojego mieszkania powiedział "no pets" (ale też "no students", he he) i nie mogę mieć takiego futrzaka:(
Za to kot z miejsca pracy wybaczył łaskawie moje grzechy po napełnieniu miski.
To nawet nie jest budowanie napięcia, tylko Carski dzieje się tak powoli, że wolę Wam pokazywać po kawałku, co jest zrobione, niż trzymać Was w niepewności przez miesiąc, pisząc, że "się szyje".
UsuńZa pochwały dziękuję - stójka wyszła rzeczywiście bez zarzutu.
I pisałam, że kot szybko wybacza temu, kto mu do miski sypie/leje/wkłada :))))
No i pięknie!
OdpowiedzUsuń1)Kocio słodki. Ale skoro "Stworzenie", to w podpisie do foty powinno być: Stworzenie i palec Pana (o tę dużą literę w Panu mnie się rozchodzi)- taka mała errata:)Strasznie mnie to zdjęcie ubawiło:))
2)Pomimo, że konsekwentnie się upieram, że z szyciem nic wspólnego nie mam i mieć raczej nie będę, to Carski uszytek już wygląda imponująco! A na finiszu to pewnie z wrażenia padnę...
3)Ja się Ślubnemu nie dziwię, że jęczy o kolejne spodnie - bo poprzednie to mistrzostwo świata. Ja mu się tym bardziej nie dziwię, że kurtkę chce posiadać. Zajrzałam na zalinkowaną kurtkę P.Bartka, zakwiczałam, padłam, nie wstanę! Facet takie rzeczy szyje a ja ledwie guzik potrafię przyścibolić, i to też zazwyczaj koślawo:( Wstyd i sromota:( Powinnam się pod ziemię zapaść........
1. Ale dużą literą to by był Pan Bóg katolicko-chrześcijański, a Ślubny jednak nie aspiruje :)))) I dlatego z rozmysłem zdjęciowy pan jest mała literą.
Usuń2. Dziękuje bardzo. I nie padaj, na siedząco oglądaj. Poza tym to ja jeszcze mogę coś konkursowo spaprać i żadnego padania nie będzie :)))
3. Nooooo, facet szyje!!!! A te torby widziałaś???? Dopieszczone w każdym szczególe??? Ale ja do tego, że facet szyje jestem z domu przyzwyczajona.
O, kurcze - toreb nie widziałam! Już wracam i oglądam! Jak ja mogłam to przeoczyć!?
UsuńA szyjący facet też mnie nie powinien dziwić, bo mój tatuś szył....Ale to wieki temu było, a czasy się zmieniły:)
Kurtka Cię zamroczyła, to toreb już nie widziałaś :))))) A u mnie też tata szył, więc facet i maszyna do szycia to dla mnie też nie egzotyka.
UsuńTaaaaaaa, a ja tu nieśmiało na blogu ze spódnicą, jako wyczynem wyjeżdżam.... dobre sobie...
OdpowiedzUsuńMistrzostwo świata ten Mundurek :)
A co złego w spódnicy? Też wyczyn!!!! Zaraz sobie pójdę i pooglądam.
UsuńI z ocenami Mundurka poczekajmy, aż skończę, bo jeszcze jest całe mnóstwo rzeczy do spaprania, a ja potrafię czasami :))))
oo u Was też piękna jesień :) obyś nie musiała wykonywać robót stójkowego w swoim mundurku bo by się nie zachował długo taki PIĘKNY!!!!
OdpowiedzUsuńPiękna jesień była, bo dzisiaj to już buro i ponuro.
UsuńNaprawdę podziwiam i gratuluję. Już kiedyś pisałam, że tak już szyją mistrzynie. Wiem od kogo się uczyć:-)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, czy mistrzowie klną stójki w żywe kamienie i grożą ogniem piekielnym temu, kto przygotowywał konstrukcyjnie ten model w Burdzie :))))))
Usuń:-)))))))))))))))
UsuńI jak tu się wziąć do roboty, skoro Ty takie cuda tu objawiasz. Kota pominę, bo od tych achów i ochów to mu się zaraz w głowie przewróci (o ile już mu to się nie stało?), za to skupię się na mundurku. Dopracowałaś wszystko perfekcyjnie (ale jak mogłoby być inaczej w Twoim przypadku, no pytam się jak?). Rozwiązanie problemu 4 milimetrów jak najbardziej w moim stylu. No bo po co pruć całość jak można poprawić od tak zwanej d..y Maryny. Ja mam tylko jedno pytanie: czy musiałaś bardzo dopasowywać wykrój burdy do siebie? Pytam, ponieważ jestem na etapie szycia marynarki burdowej i okazuje się, że muszę zacząć od początku, ponieważ nie chciało mi się mierzyć wykroju względem moich wymiarów i za to teraz muszę wszystko skrócić od piersi do ramion aż o 4 cm. No cóż, dokładność zawsze była moją piętą Achillesa :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie brać się do roboty, brać! I pokazywać u siebie cuda-wianki :)))
UsuńCo do dopasowania wykroju - nie tknęłam nic! Co ciekawe, jest idealnie nie tylko w biuście, ale i w talii i w biodrach (a ja mam w tych miejsca dwa różne rozmiary). Kroiłam rozmiar jak dla siebie i jest ok, to znaczy mieści się pod to spokojnie cienki sweterek czy bluzka. Gdyby to miał być żakiet przy ciele, to byłby za duży, ale jednak to jest rodzaj nakrycia wierzchniego, więc jest jak najbardziej ok.
No to zazdroszczę braku przeróbek. Bo moja marynarka może swobodnie uchodzić za płaszcz, ale na osobistość większą ode mnie o dwa numery :)) Chodząca tragedia! W najbliższym czasie chyba się z niej wyspowiadam na blogu, ale i tak ją uszyje, bom się uparła :)))
UsuńSłusznie!!! Z tym uparciem się. Nie będzie nam tu Burda psuła humoru, a materiał dyktował wymiarów :))))
UsuńNo wlasnie - tylko tyle i az tyle... Ale przez stojke brzebrnelas wzorowo, a te wykonczenia to juz tylko formalnosc ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że więcej za mną niż przede mną, ale jednak do końca jeszcze troszkę. A zapakowany obowiązkami tydzień pewnie znowu mnie przystopuje w krawieckich szaleństwach.
UsuńStójkowy jest do zjedzenia. Się nie dziwię, ze Cię szlag mało nie trafił o te 4 milimetry, mnie też by nagla i niespodziewana zalała :) i cholernie dobrze wyląda ta czerwień w połaczeniu z resztą, Ślubny miał nosa. Mały i Palec Pana mają mistrza :)
OdpowiedzUsuńZestawienie kolorystyczne jest bombowe - chwała Ślubnemu!!! A te 4 milimetry to czułam w kościach po walce z układaniem tego wszystkiego, wiedziałam, że mi coś gdzieś wyjedzie. Dobrze, że stójka, bo przynajmniej naprawa była szybka i relatywnie prosta.
UsuńNo no, coraz piękniejsza kapota się szykuje. Tylko, żebyś zdążyła ją jeszcze tej jesieni ponosić ;)
OdpowiedzUsuńZimy w Wielkopolsce łagodne :))) Przy odpowiednim otuleniu szyi można nosić, oby śnieg nie padał :)
Usuńho ho, tak mi się wydaje, że kocio z posta na post coraz bardziej "gwiazdorzy":) i dobrze wie, co jest w koło grane, że trzeba urokiem swoim przebić ten mundurek, co go tak prezentujesz nam na raty:)
OdpowiedzUsuńAle wiesz, że jak Małego nie będzie, to w pierwszym komentarzu już zobaczę: "gdzie kot???!!!" :))))
UsuńMiałaś rację, ta notka jest jeszcze lepsza od poprzedniej, tyyyyyle cicika, dla mnie bomba :-)
OdpowiedzUsuńMundurek świetnie się zapowiada, zaglądam pilnie :-))
Wiedziałam, że Ci się spodoba zaciciczona notka :)))
Usuńno pięknie, coraz piękniej! i że też tak masz zapał do szycia doskokowego! miej miej, czekam na grande finale!
OdpowiedzUsuńchole...nder ;) od miesiąca mam skrojoną koszulę i nie chce mi się brać za jej zszycie, a raczej za rozłożenie się do jej zszycia... proszę o kopniaka. w część tylną, niewydatną acz wrażliwą...
a Ślubny by spróbował nie nosić! taki kawał czaszastej roboty specjalnie dla niego odwalony :)
Nie mam najmniejszych szans na szycie "cięgiem", to zostaje mi tylko doskokowe.
UsuńI SZYJ KOSZULĘ!!! - Wystarczy taki wrzask na zachętę? Szyj, bo ja sobie chętnie pooglądam.
Carski prezentuje się coraz zacniej :) jak czytam ilość warstw zszywanych, to nie mogę wyjść z podziwu nad precyzją i samozaparciem!
OdpowiedzUsuńOkolice stójki w takich ciuszkach to bywa droga wyboista i wielowarstwowa, ale daje się to ogarnąć przy odrobinie cierpliwości i dużej ilości fastrygi :)))
Usuń"Panika matką geniuszy krawieckich." :)))))))))
OdpowiedzUsuń...i ta kocia mufka :D
Pięknie się ten płaszczyk zapowiada :)
Kocia mufka to prawie na zawołanie - krzyczysz Mały, mufka przychodzi, wkładasz łapy w futerko (trochę trzeba pogłaskać), grzeje i mruczy i często oddala się samowolnie :)))
UsuńPragnę kota, który przychodzi i daje się głaskać... chce siedzieć na kolanach i chce spać z człowiekiem. Zatuliłabym chyba na śmierć :)
UsuńTa moja wcale nie wróciła, ale przynajmniej było na co popatrzeć (o tuleniu można było zapomnieć) i humor poprawiała codziennie.
Z mundurka powoli wyjawia się cudo krawieckie. Podziwiam:]
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, mam nadzieję, że za moment pokażę już całość.
UsuńStójka wszyta pięknie - podziwiam prawą i lewą stronę. Nie ma co płakać o te 4 mm - myślę że nikt nie zauważy tylko pewnie Ciebie będzie to przez jakiś czas gryźć :>
OdpowiedzUsuńAle ja te 4 milimetry poprawiłam oczywiście :))) W życiu by nie przeszło noszenie kapoty ze świadomością, że mam takiego "babola krawieckiego" i to na widoku :)))
UsuńDla nas stójka mistrzostwo!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńoooo, jest i kocio;p
Złota polska jesień jest zachwycjająca:)
Dziękuję bardzo. Oby do końca już spokojnie i bez przebojów :)))
UsuńNo nie! Wlazłam sobie na stronę Bartka, żeby tę kurtkę podpatrzyć. I aż mi wstyd. Się zabieram za to szycie, zabieram i nic. A tu u Ciebie taki wypracowany żakiet, a u niego pierwsza kurtka i jak dla mnie tez idealna w każdym calu. A ja się do piżam zebrać nie mogę. Nieszczęście normalnie! Na wykaz szyjących blogerów nawet zerknąć nie idę, bo pogrzebie się zupełnie. I oświadczam uroczyście, że w sobotę knuję coś niedobrego... znaczy kusą koszulkę, a co!
OdpowiedzUsuńI jesień piękna i Mały piękny! A jakże by inaczej. Moje stado niestety wczoraj pomniejszyło się o sztuk jeden :(
Współczuję pomniejszonego stada.
UsuńA Bartek "daje radę" jak to wczoraj usłyszałam od młodzieży :))))
I knuj koszulkę, knuj. A jak uknujesz, to pokaż!
Sama sobie współczuję. Strasznie długo był z nami... a dożył jeszcze więcej, bo aż sędziwego wieku jakiś 20 lat :)
UsuńKnuję i to do tego stopnia, że zrezygnowałam z darmowego zwiedzania okolicy.
Stójkowy bardzo szykowny, ze złotymi guzikami będzie naprawdę carski :)
OdpowiedzUsuńTak jest :))) Przymierzałam już te guziki - wygląda świetnie.
UsuńKochana oby cię z królową nie mylili jak wyjdziesz w tym carskim na ulicę,bo spokoju nie zaznasz,a i fleszy w koło ciebie przybędzie ;) Czekam na efekt końcowy,choć już dzisiaj wiem,że będzie powalający po tym co nam prezentujesz. Kocio jak zwykle uroczy i odrobine tajemniczy zwłaszcza za firanką.
OdpowiedzUsuńMiasteczko małe, żadna królowa tutaj szału nie czyni, nikt jej nie zauważa :)))) Efekt końcowy się od niedzieli nie zbliżył ani o jeden szew, bo... praca, praca, praca, ale może dziś...
UsuńWidać że finał coraz bliżej. Świetnie to wygląda już teraz, więc na końcu może być tylko jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńTaką minę u mojej koty widzę zawsze kiedy mam czelność mieć jakieś pretensje (np. o galopady w środku nocy). Mina oznacza - o co ci chodzi i do kogo ty w ogóle gadasz, przecież i tak nikt cię nie słucha!
Trzymaj kciuki za wolny weekend, to skończę, bo w ciągu tego tygodnia...
UsuńA Mały rzadko bywa karcony, ale raczej wtedy nie gapi się na mnie, tylko oddala, by przeczekać gniew ludzia :))))
Matko ile to roboty! Miałam zamiar uszyć coś z wypustką, ale teraz to się boję:) Podziwiam za perfekcję w każdym detalu. Wiem ile to dłubaniny i anielskiej cierpliwości wymaga, Ale za to jaki efekt! SUPER!!!!!
OdpowiedzUsuńNo właśnie się nie bój, tylko fastryguj i szyj, bo efekt wart tego wysiłku! Niby nic, a wygląda świetnie.
UsuńPłaszczyk cudownie wygląda. Jestem pełna podziwu dla Ciebie, reprezentujesz wysoki poziom:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńTy tak narzekasz i żalisz się, a wcale po Twoich robótkach trudu nie widać - wydaje się jakby Ci wszystko przychodziło lekko jak z płatka ;)))
OdpowiedzUsuńTo nie żalenie się. To raczej danie do zrozumienia, że szycie nawet od osób, które szyją od jakiegoś czasu, wymaga pokory i czasu. Bo nie chcę pokazać, powiedzieć: "tu mi tak cudnie wyszło i to kaszka z mleczkiem była i w trzy minuty było po wszystkim", kiedy to wcale nie było takie bezwysiłkowe i zajęło trzy godziny a nie trzy minuty :))))
Usuń