Na pytanie, jakie są wrażenia po pierwszym w życiu szyciu, Ślubny powiedział dokładnie to: "Generalnie jestem zadowolony."
Ślubny w akcji. |
Ja też jestem zadowolona. W końcu mogę zdradzić, co szył... sukienkę dla mnie :))) Ale wybór pierwszego szytego ciuszka nie wynikał bynajmniej z chęci uradowania żony (no może trochę też), ale przede wszystkim z faktu, że sukienka wydała się dobrym początkiem, nie takim banalnym, ale też nie przekraczającym możliwości osoby pierwszy raz siadającej do maszyny.
Dziuniowate zdjęcie przodu. |
Ale po drodze z prostej sukienki zrobiła się sukienka trochę bardziej wymagająca, bo zdecydowaliśmy, że dobrze by było dołożyć króciutką podszewkę. I nagle Ślubny stanął przed koniecznością opanowania wielu nowych umiejętności. Ale dał radę. I nie tknęłam w tej sukience ani jednego szwu, nie obcięłam ani jednej nitki, nie uprasowałam ani milimetra. Robiłam tylko za Denatkę przy przymiarkach :)))
Zdjęcie na Superwoman. |
To dzisiaj zamiast mojego pisania będą pytania i wyczerpujące odpowiedzi Ślubnego.
Żyjesz po pierwszym w życiu szyciu? - Żyję. Szycie było tak mocno rozłożone w czasie, że miałem czas na regenerację sił pomiędzy kolejnymi "posiedzeniami".
Najtrudniejsze było... - Na początku wszystko wydawało mi się równie trudne i stresujące. Ale okazało się, że szycie nie jest tak strasznie skomplikowane, szczególnie, gdy ma się kogoś, kto podpowie, w jakiej kolejności, co gdzie chwycić i jak zrobić. Nawet wszywanie zamka nie było złe, ale może dlatego, że zapomniałaś mi powiedzieć, że to trudne i nie zdążyłem się zestresować.
Zwracam uwagę na spasowanie wzoru!!! |
I nie żal Ci, że to sukienka dla mnie, a nie na przykład spodnie dla Ciebie? - Nie, wprost przeciwnie. Jak każdy facet jestem straszenie wymagający, jeśli chodzi o jakość szytych ciuchów, więc przy pierwszym nie chciałbym marudzić, że to nie wygląda "jak sklepowe" i mieć świadomość, że nie będę tego nosić z radością.
W szyciu najfajniejsze jest... - Szycie... na maszynie. Ale szycia w szyciu jest zaskakująco mało.
Podszewka przy zamku (wykończona nieortodoksyjnie przyszytą lamówką :)) |
A jak Ci się szyło pod moim czujnym okiem. - Bez problemu. Na początku trochę mi się ręce trzęsły, ale nawet nie dlatego, że patrzyłaś, tylko było trochę stresu. Ale szybko przeszło.
Spasowanie wzoru na łukach przodu. |
Twoim zdaniem dla osoby uczącej się szyć najważniejsze jest... - Brak pośpiechu i dokładność co do piksela :))) I na pewno kwestia pomocy i podpowiedzi. Albo trzeba sobie poczytać, ale lepiej mieć obok kogoś, kto na bieżąco będzie radził.
A skąd Ci się wzięła ta nagła potrzeba szycia? - Zawsze jest fajnie nauczyć się czegoś nowego. A jeżeli to jest pożyteczne na co dzień, to tym bardziej super. A drugi i główny powód jest taki, że w przyszłości chcę się pobawić projektowaniem odzieży, a żeby projektować, to trzeba znać proces szycia od podstaw.
Z tyłu na środku dodatkowa zaszewka, żeby leżało jak na miarę szyte. |
Jakaś złota myśl dla tych, którzy chcą szyć, ale się boją i nawet nie próbują. - To naprawdę jest prostsze, niż by się wydawało. To była pierwsza rzecz, jaką w życiu szyłem i wcześniej nie siadłem nawet do maszyny, żeby podłożyć spodnie. Więc skoro ja dałem radę, to można.
W tej sukience najbardziej dumny jestem z... - Z elementów przyszywanych ręcznie, bo wyszło estetycznie, a szycia ręcznego nie cierpię.
Widok na zamek w bocznym szwie. |
Plany... - Plan jest taki, żeby szyć kolejne rzeczy. Część z wykrojów, część według własnej konstrukcji. W międzyczasie chcę się pobawić łączeniem materiałów i tym zmieniać gotowe projekty, dodać coś od siebie. A z czasem właśnie... "pójść na całość".
Lewa strona... mucha nie siada!!! |
I szycie nie umniejsza męskiej dumy, czy jak tam nazwać te poziomy testosteronu? - Nie, nie umniejsza. Z szyciem jest jak z każdym zajęciem, jeśli coś wyjdzie i jeszcze można to sprezentować bliskiej osobie, to daje satysfakcję. I na pewno po szyciu nie czuję się mniej męski. To tak jak wczoraj, skończyłem szyć i ze śrubokrętem w łapie poszedłem naprawiać lampę :)))
Zdjęcie z kotem... kot jest poza kadrem, oooo tam :))) |
To ja od siebie dodam tylko, że skoro sukienka jest w wykonaniu Ślubnego, to on dzisiaj odpowiada na komentarze. A ja pełna dumy posiedzę sobie i poczytam :)))) Wykorzystujcie okazję, bo po raz kolejny może mi się nie udać go namówić na tak aktywne uczestnictwo w życiu blogowym.
Sukienka świetna, perfekcyjne wykonanie:D Chyba mi wstyd,bo tak dokładna nie jestem. Slubny, a może chcesz mnie adoptować na drugą żonę, uszyjesz mi wtedy też taką sukieneczkę ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa! A mały haremik od dawna chodzi mi po głowie, ale nie wiem, czy to na moje siły :))) Andrzej
UsuńJa Ci dam haremik!!!
UsuńHa, obstawiałam sylwestrową kreację i od biedy można uznać, że miałam rację - wystarczą błyszczące dodatki i spokojnie możesz w niej żegnać stary rok :)
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, to jestem pod ogromnym wrażeniem talentu i cierpliwości Ślubnego. Gratuluję bardzo udanego debiutu!
Dziękuję bardzo. Dla mnie debiut również jest satysfakcjonujący. I zgadzam się w kwestii dodatków. Srebrna biżuteria do takiej kiecki pasowałaby idealnie. Andrzej
UsuńMam szczery zamiar wystąpić w kiecce w czasie świąt.
UsuńPodziwiam, gratuluję i zazdroszczę kogoś "pod ręką", kto służy pomocą i dobrą radą. Ja mam tylko wujka google ;) Więc więcej jest prucia niż szycia ;)
OdpowiedzUsuńWujek Gugiel z moją żoną nie ma szans :)
UsuńI muszę się przyznać, że prucia również nie udało mi się uniknąć. Andrzej
Przyznam, że czekałam z zapartym tchem co też z tego męskiego pierwszego szycia wyjdzie i jestem pod wrażeniem. Sama tak się boję zacząć coś szyć, że choć maszyna stoi obok biurka od lata, to prawie jej nie tknęłam. Może szycie Ślubnego doda mi odwagi.
OdpowiedzUsuńPS. Nie widnieję w obserwatorach, ale bloga przeczytałam od deski do deski :)
Alicja z Poznańskiej Krainy pozdrawia oboje Kreatywnych
Alicja, to ja witam od siebie, za przeczytanie bloga dziękuję. A bycie wśród obserwatorów nie jest wymagane. Tutaj każdy jest mile widziany.
UsuńTo ja też pozdrawiam. A nad szyciem to się nie ma co zastanawiać, trzeba siąść, nie bać się i będzie dobrze. Andrzej
UsuńJezuuu, podziwiam Was! Ślubnego za chęć, cierpliwość, dokładność i perfekcyjność w pierwszym szyciu, a Ciebie za to, że tak pięknie wyglądasz! Sukienka jest idealna! Ma piękny kolor, krój i dopasowanie! Cudo! Podobają mi się też plany Ślubnego na przyszłość, bo mam takie samo marzenie :) a wiem, że niektóre marzenia się spełniają, więc trzymam kciuki żeby się udało :)
OdpowiedzUsuńDzięki za komplementy za wygląd :)))
UsuńJa również życzę, żeby się marzenia spełniły. Ja mam świadomość, że przede mną daleka droga, ale pierwszy krok zrobiony.
UsuńA dopasowanie sukienki było możliwe tylko dzięki wielkiej cierpliwości modelki. Andrzej
Jestem pełna podziwu! Mnie po tylu latach szycia tak akuratnie nie wychodzi, a tu proszę! Skroił, uszył i poszedł do innej pracy:) Brak słów! Gratulacje i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Z pewnością ta dokładność to zwichrowanie zawodowe, ale w szyciu się przydaje. Andrzej
UsuńWięc po pierwsze, to ja mam satysfakcję, że zgadłam, co Ślubny szyje:)
OdpowiedzUsuńPo drugie, to niby wiadomo, że "zawsze jest fajnie nauczyć się czegoś nowego", ale dopiero praktyczny przykład jest prawdziwie inspirujący:) Szczerze podziwiam już same chęci i otwartość na nowe doświadczenia, a gdy jeszcze przekładają się one na działania, to dla mnie prawdziwy ideał.
A po trzecie - sukienka jest absolutnie fantastyczna i dopracowana w szczegółach!
Gratulacje:)
Gratulacje za trafne typowanie! Czasami zbieranie się do realizacji planów zajmuje mi dość długo, ale akurat tym razem narodził się pomysł, a następnego dnia siadłem, zacząłem i... po miesiącu mamy kieckę :))) Andrzej
UsuńJa pierdasze. Ja naprawdę podziwiam to spasowanie wzoru. Dla mnie to nawet w przypadku tapety lekka masakra a to jednak o niebo prostsze. To Ci dopiero! I jak na pierwszą rzecz to poważnie podziwiam, choć sama z pewną dozą nieśmiałości ostatnio siadam do Łuczniczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i przyklaskuje Intensywnemu Ślubnemu :)
Sam jestem bardzo zaskoczony, jak ładnie wyszło spasowanie, starałem się, ale bez wiary i przekonania, że się uda, ale bez wiary i przekonania. A pewną dozę nieśmiałości w pełni rozumiem.
UsuńA ja gratuluję Tobie nawet tego nieśmiałego siadania, bo jak już zaczniesz szyć, to z każdym ciuszkiem będzie łatwiej. Trzymam kciuki!
UsuńA ja myślałam że szył spodnie a tu sukienka - co za miła niespodzianka :D Pięknie mu ta sukienka wyszła, dobrze mieć kogoś "pod ręką" kto podpowie co i jak - jest to wręcz bezcenne :) Czekam na dalsze kreacje spod igły ślubnego :) Ciekawe te plany na przyszłość - projektowanie odzieży. Zgadzam się, że projektant powinien umieć też uszyć a nie tylko rysować :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że taki "sufler" to wspaniała sprawa. I też uważam, że projektant powinien znać perfekcyjnie podstawy, dlatego sam postanowiłem zacząć od tych podstaw właśnie. Andrzej
UsuńSzycie jest fajne, właśnie odeszłam od maszyny :))) Mam nadzieję, że słyszysz jak mi szczęka opadła, jestem po mega wrażeniem. Ja tylo pokażę sukienkę Panu W., On pokiwa głową z aprobatą i dalej siądzie do forexa, a ja do maszyny :)))
OdpowiedzUsuńA co Ty chcesz od forexa??? Ja sobie tam czasem popatrzę, pooglądam :))) I to nie żart.
UsuńZgadzam się, szycie jest fajne. Szczękę słyszałem :))) Giełda też kusi, ale chyba jeszcze poczeka chwilę. Andrzej
Usuńnieee noooo - rewelacja! domyslam sie, ze zona dumnie bedzie sie obnosic w nowej sukience ;)) gratuluje! na pewno bym nie powiedziala, ze to pierwsze dzielo ;) no i super material ;)
OdpowiedzUsuńNo liczę na to, że założy ją na Boże Narodzenie u rodziców. A materiał jak to u nas bywa - z second handu. Andrzej
UsuńZałożę, założę :)))
UsuńPo takiej deklaracji już nie ma wyjścia - tyyyyleeee świadków... ;) to czekamy na fotki ze świąt ;))) ha,ha,ha :))
UsuńI tak się nastawiłam, że to jest Ta świąteczna sukienka, więc nawet nie będę się wykręcać :)
UsuńWitam i podziwiam i gratuluję. Mieć kogoś pod ręką, kto pomoże jest cudowną sprawą:-)I chyba szyć dla kogoś jest łatwiej jeśli chodzi o przymiarki:-)Gratulacje wielkie:-))))
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że gdyby nie możliwość ciągłych przymiarek taki efekt dopasowania byłby nie do osiągnięcia. A kwestia podpowiedzi jest bardzo ważna jak się człowiek uczy. Andrzej
UsuńPrzyznam, że kiedy mi Dodgers na FB powiedziała, że Ślubny uszył sukienkę sądziłam, że to żart albo że chodzi o sukienusię dla laptopa czy coś w tym rodzaju ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo zgrabna sukienka i świetnie leży, szczerze podziwiam :-))
A to Dodgers na mnie, a raczej na Ślubnego Tobie na FB donosi??? :))))
UsuńKurcze to już nawet na FB o mnie plotkują, a ja tam nawet konta nie mam. A sukienusia na laptopa to ciekawy pomysł, może kiedyś z niego skorzystam. Andrzej
UsuńTeż celowałam w jakieś praktyczne, ale jednak ozdobne opakowanie NA COŚ (laptopa, fotel, krzesło w jadalni, maszynę do szycia).
UsuńW życiu bym się nie spodziewała, że uszyjesz, Andrzeju, sukienkę!
Jestem pod ogromnym wrażeniem, tym bardziej, ze materiał wymagał jak widzę sporo pracy, szczególnie przy spasowaniu wzoru. Poradziłeś sobie znakomicie:)
Tak, tak, wiem, że IK udzielała instrukcji, ale z każdym szyciem będzie ich mniej, a ostatecznie może skończy się na sukni balowej na siedmiu szyfonowych halkach i z fiszbinami z prawdziwego wieloryba?:)))
Trzymam kciuki i gratuluję raz jeszcze:)
Ojtam ojtam, nie plotkują, tylko pisnęła z podziwem a ja poleciałam od razu paczać, też z podziwem :-))
UsuńRozważałam okolicznościowe narzeknęcie na Trenera Osobistego, że buuu, nawet mi sukienki nie uszyjesz a pacz, pacz co uszył Kreatywny i gdzie ja miałam oczy, jak Cię brałam ale w sumie to nie mam prawa pisnąć negatywnie, bardzo się Trener w domu udziela więc sukienkę uszyję sobie kiedyś sama, no trudno ;-))
Ja też miałam plan pokazać Panu W. kieckę ze słowami "pacz i się ucz, bo wiecznie żyć nie będę", ale wziął i pojechał na basen. Za to jutro obiecał zabrać do pasmanterii i milczeć z aprobata, także cacy jest, będzie mu ten nietakt wybaczony :)
Usuń@ Sakurako - Dzięki wielkie za pochwały. Po takiej ich ilości w dniu dzisiejszym, aż mi dziwnie, ale przyjemnie :) A prędzej podejmę się polowania na wieloryba niż tego szycia siedmiu warstw halek. Andrzej
Usuń@ Squirk - jak mnie żona wybierała, to też na sukienki liczyć nie mogła, przyszło po czasie, po dłuuuugim czasie :) Andrzej
@ Dodgers - A ćwiczyłaś już z Panem W. to milczenie z aprobatą? Bo to jednak facetom tak łatwo nie przychodzi :))))
UsuńPowiedzmy, że to coś za coś- ja milczę z aprobatą, gdy Pan W. inwestuje na forexie, nawet Go słucham i staram się zrozumieć, to On też się ugryzie jutro w język :D
UsuńTo może podpowiedz jak Wam facetom "wejść na ambicję" żebyście chciaż chcieli spróbować. Mój osobisty Pan Mąż przyszywa ręcznie guziki do wszystkiego bo ja nie umiem, ustawia overloka, nawleka nitki, cierpliwie czeka przy wyborze materiałków, doradza, chwali uszytki ale na moja delikatną sugestię przeszycia chociaż jednego malutkiego szwu tak o, tak na próbę - odpowiada stanowcze NIE
OdpowiedzUsuńJa też bardzo długo stanowczo odpowiadałem "nie". A im bardziej dobitne było wchodzenia na ambicję, tym bardzie "nie" było stanowcze. Nas facetów, to trzeba zostawić w spokoju, aż sami dojrzejemy do takiej decyzji. Andrzej
UsuńWszystko perfekcyjnie uszyte tylko czemu ta suknia wyglada jak worek i w ogole nie dodaje kobiecosci zonie? Moim zdaniem jest za długa to po pierwsze i z tyłu powinno być głebsze wyciecie, nie mowie juz o tych szeleczkach. Całosc wyglada jak suknia dla guwernantki. Pozdrowienia i czekam na cos kobiecego.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o krój sukienki to zażalenia powinny być zgłoszone do Burdy. Ja po prostu jestem zadowolony, że z mojego pierwszego szytego ciucha wyszło coś, co da się założyć i pokazać ludziom. A moim osobistym zdaniem sukienka leży perfekcyjnie i tak samo perfekcyjnie moja żona w niej wygląda. Andrzej.
UsuńJa nie mam wymiarów modelki i wcięcia w talii jak osa. Mam szerokie biodra i sporo centymetrów w talii, więc chyba uszycie mi sukienki z gorsetem to jest rozwiązanie. A co do długości, to ja nie preferuję na co dzień kiecek krótszych niż do połowy kolana, nie w moim wieku.
Usuńw jakim wieku, co? :)
Usuńja tam uważam, że Ślubny, skądinąd słusznie, pokazał światu tylko tyle Intensywnej ile chciał pokazać :) i jest perfekt!
No wiesz, ja to już w wieku takim jestem...w jakim jestem :))))
UsuńOj tam, nie ma co zwalać na wiek... ja w żadnym bym krótszej nie założyła ;-)))))
UsuńGUWERNANTKA!! :))))))
UsuńBądź naszą guwernantką!
"Guwernantka – nauczycielka domowa... (dotąd się wszystko zgadza, dalej mało istotne)" - źródło Wikipedia. Ucz nas tego szydełkowania, drutowania, szycia :D
@ Wioletta - W sumie to się okazuje, że rzeczywiście Mokva trafiła z tą guwernantką :))) Z chęcią przyjmuję posadę :)
UsuńO rety. Tyle mam do powiedzenia ;) Gratulacje!!
OdpowiedzUsuńNiesamowicie Ci to wyszło!! (mam nadzieję, że mogę się zwracać do imieniu) :) spasowanie wzoru naprawdę powala na kolana... Ja odpadam przy paseczkach czasem... a tu taką abstrakcję spasować.... No po prostu wow. Zamek wszyty pięknie. Dopasowanie do sylwetki super. Nie ma się czego przyczepić :) nawet gdyby się chciało :)
Oooo a skoro dziś Intensywnie Kreatywny odpowiada na pytania, to powiedz: czy Twoja Żona w ogóle śpi? Bo intensywność jej działań nie wskazuje, by taka "aktywność" figurowała w jej repertuarze :)
Jeszcze raz gratulacje co do sukienki :)
Oczywiście może być po imieniu. I dziękuję za pochwały. Jeśli chodzi o to spasowanie to chyba jest to przysłowiowe szczęście początkującego.
UsuńA jeżeli chodzi spanie żony, to zapewniam, że śpi... oj, jak ona potrafi spać. Andrzej
Łał.... normalnie siedzę i oczka wypatruję... a J. zza moich pleców wydał jedynie okrzyk "na ambicję mi włazi!" i dodał do mnie, już ciszej "to kiedy przekażesz mi podstawy?" :D
OdpowiedzUsuńSzałowa kreacja. jestem pełna podziwu dla dokładności - te spasowania wzorów. Ja chyba będę się chyba do Ciebie (do Ślubnego pisane, skoro odpowiada na komentarze) uśmiechać po porady, bo moja zaplanowana kiecka wymaga podobnej góry a co za tym idzie - wykończenia wewnętrznego) ;) wyślę tu zaraz J. żeby czytał, podziwiał i ładował akumulatorek ambicyjny ;)
Będę czekać na kolejne dzieła chyba z bardziej zapartym tchem niż na te od IK (bez żadnej obrazy, Ty robisz wszystko fantastycznie, a Ślubny robi swoimi pierwszymi krokami gigantyczne wrażenie ;) ).
Pozdrowienia i gratulacje ogromne :)
Ależ zapieraj ten dech bardziej w oczekiwaniu na uszytki Ślubnego, proszę bardzo :))) Sama tak mam i już się dopytuję, kiedy następne dzieła :)))
UsuńMam nadzieję, że za bardzo na ambicję nie powchodziłem, bo nie taki był cel. Ale i tak zachęcam, bo szycie to fajna zabawa może być. Obiecuję od czasu do czasu udzielać się tu ze swoim urobkiem, ale nie mam zamiaru zdominować tego bloga, to jednak blog "żoniny". Andrzej
UsuńNiniejszym ogłaszam wszem i wobec ogromny szacun dla Pana Ślubnego. Wychodzi na to, że Andrzej to nie imię - Andrzej to styl Szycia ;-)
UsuńA akumulatorek ambicyjny właśnie popuszcza w szwach. Niech no tylko rozkminię jak się użytkuje to śliczne nowe utensylium, które dziś zamieszkało sobie w Magicznym Kąciku Roboczym...
Ależ się będę kłuł po palcach.
To ja jako ten facet po przejściach :))) mogę tylko życzyć powodzenia. A sprzęt daje się opanować, hamuje sprawniej niż samochód, a z tym kłuciem nie jest tak źle. Ja się częściej parzyłam żelazkiem. Andrzej
UsuńJako człowiek, który za pomocą ZX-a o imieniu Chaimek cmoknął kiedyś Omegę w jej opasły zad, jestem w stanie bez zastrzeżeń uwierzyć w tezę o hamowaniu ;-)
UsuńA żelazko mam w miarę opanowane, więc ten problem odpada. Chyba...
J. ja czekam na twoje dzieło bo Ashrittowe od czasu do czasu widuję. Ale licze na to że wyjdzie ci to podobnie jak Ślubnemu... wiem czego szukam:p
UsuńDrogi Intensywnie Ślubny - muszę powiedzieć, że bardzo się cieszę, że mogę powiedzieć, że znam Cię osobiście :)
OdpowiedzUsuńŚwietny efekt współpracy pp Intensywnych, aż miło popatrzeć. W precyzję w ogóle nie wątpiłam - wszak widziałam Wasze mieszkanie :)
A z ciekawości zapytam - tak całkiem spokojnie się Wam razem pracowało? Bo my też lubimy (stolik), ale u nas zawsze iskry lecą (i co z tego, że to tylko moja wina, bo się mądrzę/wtrącam/marudzę/wykłócam - niepotrzebne skreślić... albo i nie ;) ?) Więc - spokojnie było?
Buziaki dla Was obojga :D
Również się cieszę, że Cię znam osobiście :) A jeśli chodzi o współpracę, to zona starała się za bardzo nie wtrącać, a jedynie tłumaczyć, kiedy o to prosiłem. Dzięki temu obyło się bez szkód w otoczeniu i psychice :) Andrzej
UsuńSpokojnie było! Bo ja się pojawiałam tylko, kiedy Ślubny zawezwał pomocy. Nad głową nie stałam. Rad nie udzielałam w nadmiarze. Łap nie wyciągałam, żeby pokazać samej. Aż się sama sobie dziwię, ze tak do tego podeszłam :)))
UsuńNo to, Moja Droga, dla Ciebie podziw nie mniejszy niż dla Ślubnego :))
UsuńMoże ja, "z wiekiem", też się nauczę nie wtrącać? ;P
Sukienka wyszła wyśmienicie. Ja to raczej spodnie wolę, spódnice i sukienki ubieram bardzo rzadko. Podoba mi sie bardzo i sukienka , i precyzja i zaciętość w dążeniu do celu. No i postanowione! Skoro Ślubny Intensywnie Kreatywnej się nauczył i za pierwszym razem mu wyszło to i ja muszę przynajmniej spróbować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne projekty.
UlaR
Kolejne projekty na pewno będą, ale nie obiecuję, że szybko. Generalnie, jak zaczynałem, to też miałem podejście, że trzeba spróbować, skoro są warunki techniczne, a że się spodobało... Andrzej
UsuńUla, próbuj, trzymam kciuki! I jakby co... to wiesz, gdzie pisać po porady i motywację zdlaczynną.
UsuńOch dziękuję za te porady, ewentualne. Muszę w końcu zostawić dzieciarnię z mężem i udać się na poszukiwanie odpowiedniego materiału. Spódnice razem szata to chyba dobry pomysł na początek :). A taka na teraz by mi się przydała. Czasami jednak wypadałoby ubrać się w jakąś kieckę . A wczoraj tak się zabrałam za dzierganie czapy, że mi druty pękły podczas pracy :D (drewniane 3,5). Pozdrawiam
UsuńSpódnica to doskonały początek, bo masz wszystko i konstrukcję, i szycie, i wykańczanie ręczne. A poza tym spódnica przyda się każdej z nas.
UsuńA druty pękają :)))) Chociaż, żeby załatwić 3,5, to już wyczyn :)))
aż mnie zatkało, a to jeszcze się nie zdarzyło! To ja baba boje się usiąść do tej maszyny, a tu facet szyje takie cudo! Gratuluje! Czekam za kolejnymi rzeczami :D
OdpowiedzUsuńżona musi być dumna, zresztą ja też
UsuńPewnie, że jestem dumna. Z efektu jestem dumna, ale przede wszystkim z decyzji, że chce spróbować :)
UsuńMam nadzieję, że zatkanie już przeszło, bo to niezdrowe, taki brak tlenu :))) Bardzo dziękuję i zachęcam do spróbowania, bo nie taki diabeł straszny, jak go malują. Andrzej
UsuńNo, no!
OdpowiedzUsuńPo prostu mowę mi odjęło ;-)
:))) Przepraszam, bo się okazuje, że strasznie szkodzę zdrowotnie, teraz mowę odjęło :))) Ale poważnie, to bardzo dziękuję. Andrzej
Usuńhihi ale Cię tu Żona Twa przemaglowała, w sumie to dobrze bo z tego co widzę powyżej w rubryce komentarze, następna będzie Viva a potem to już tylko Vogue. Sukienka naprawdę fajnie Ci wyszła i jak co do rad dla nowo szyjących masz stu procentową racje. No i co jak co, ale jak małe chińskie dzieci sobie radzą z szyciem to czemu Ty i inni mieliby sobie nie dać.
OdpowiedzUsuńA najfajniejsze jest to, że przez uszycie tej sukienki , doceniłeś według mnie, hobby Agnieszki w sposób godny pozazdroszczenia, nawet jakby Ci wyszła straszna szmata. A tutaj proszę - świetna sukienka. Chyba należy się dobre śniadanie w niedzielę, no i może w sobotę Agnieszko dla Twego małżonka. :)
Śniadanka to ma na co dzień, więc żadne wielkie święto z niedzielnego pożywienia nie będzie :) Ale coś się w ramach wdzięczności wykombinuje.
UsuńŻonine hobby doceniam od dawna. I tylko i wyłącznie dzięki jej inspiracji ja się spiąłem w sobie i postanowiłem spróbować stworzyć coś samodzielnie, a że mam wzorce z najwyższej półki, to zostało mi tylko bardzo się starać. Andrzej
Usuńhihih tak no w sumie to rzeczywiście codziennie jest śniadanie :) No i właśnie widać od dawna , że doceniasz :)
Usuńpodziwiam..podziwiam...i pierwsza sukienke ktora wyszla i męża choc on od początku wydał mi sie unikalnym egzemplarzem co to nie jedna pozazdrosci...:))...zreszta ktoz inny mógłby byc mężem tak kreatywnej i pelnej pozytywnej energii osoby....poza tym slicznie w niej wygladasz...:)pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńNieskromnie zgadzam się w 100% :) A głównie z tym, że ślicznie wygląda w tej sukience. Andrzej
UsuńA ja dziękuję!! I potwierdzam, że dobrego mam męża.
UsuńJa już nawet nie wiem, co napisać... Nawet w sennych marzeniach bym nie oczekiwała tego, że mój mężczyzna zeszyje mi cokolwiek, a co dopiero uszyje sukienkę. Dla mnie byłaby to tzw. bajka o żelaznym wilku... Pozdrawiam Was Intensywni!
OdpowiedzUsuńTak w nawiązaniu do tego wilka, to ja też długo miałem długie zęby na szycie :)) Ale ostatecznie wyszedłem z założenia, że w życiu trzeba spróbować wszystkiego. I dziękujemy za pozdrowienia. Andrzej
UsuńAaaaaaaa... Moja szczęka z hukiem łupnęła o podłogę, zaniemówiłam.... A to ci dopiero początek.... Jesteście Debeściaki w Szczególnie Intensywnej Odsłonie :))))) Dech mi zapiera....
OdpowiedzUsuńStrasznie mi głupio, że przyczyniam się do tylu urazów :)))) A tak serio to dziękuję bardzo. Andrzej
Usuńdołączam się do tych zachwytów powyżej, nawet mój Luby, którego maltretowałam zdjęciami cały wieczór był pełen podziwu - zewu do szycia co prawda nie poczuł, ale z tego to się akurat cieszę, bo nie lubię jak ktoś rusza moje zabawki :P. I dodam jeszcze, że potwierdza się znana prawda życiowo - szyciowa, iż mężczyźni są z natury świetnymi krawcami!!
OdpowiedzUsuńCo do ruszania zabawek, to miałam sekundę zawahania, że nowa maszyna, że jak jej się coś stanie, że... i szybko mi przeszło :) I masz rację - mężczyźni mają talent do szycia.
UsuńTo bardziej w odpowiedzi żonie - jak sama stwierdziła - jeśli jej zepsuję maszynę, to kupię jej lepszą, wszystko już było ok :) Andrzej
UsuńBrawo!!! Sukienka wyszła pięknie i widać wielkie przyłożenie się do detali! *^o^*
OdpowiedzUsuńNa zachętę powiem, że mój mąż uszył mi sukienkę samodzielnie zaprojektowaną przez niego oraz samodzielnie skonstruowaną na podstawie wymiarów, więc Ślubnemu na pewno też się uda! *^v^*
Też myślę, że mu się uda, tym bardziej, że podejrzewam, iż konstrukcja będzie mu się podobała znacznie bardziej niż robienie wykrojów z burdy.
UsuńGratulacje dla męża. Ja się obawiam, że jeszcze trochę czasu minie, zanim uszyję coś według swojego projektu od zera. Ale jestem pełen wiary, że taki dzień nadejdzie. Andrzej
UsuńNo... jestem pod wrażeniem!!! Bardzo podoba mi się ta inicjatywa, niestety mój ślubny nie cierpi maszyny, za to uwielbia siedzieć przy overloku i obrabiać te brzeżki:))) Bardzo zainteresował mnie powód dla którego zasiadłeś przy maszynie, czyli projektowanie. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne efekty szyciowe , oraz modowe:))))
OdpowiedzUsuńAle jednak do overloka siądzie, a to już coś. A tym projektowaniem to i mnie Ślubny zaskoczył, ale bardzo pozytywnie.
UsuńTeż się nie mogę doczekać swoich własnych projektów, ale najpierw chcę dobrze opanować sztukę krawiecką, a to jeszcze trochę może zając. Overloka nie mamy, ale jeśli to takie fajne, to może kupimy :) Andrzej
UsuńOverlok to fajna sprawa, szczególnie jak coś jest bez podszewki i jak się nie lubi równo docinać zapasów szwu nożyczkami.
UsuńPowiem tak-"ślubny nasz"po prostu wpadłeś po uszy,pomyśl co teraz będzie jak wszystkie kobiety z haremu zażądają czegoś dla siebie?
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie jestem w wielkim przeogromnym szoku,wszystko równiutkie ,wielkie brawa za dbałość o szczegóły.Dobrze ,że obejrzałam to rano bo przynajmniej noc miałam spokojną.
Pozdrawiam ,miłego dzionka zimowego,u mnie prószy śnieg i mrozik -3 ,niby niedużo ale jakoś tak zimno-:))
Spokojnie - już ze Ślubnym ustaliłam, że ten harem to jednak nie w tym życiu :))
UsuńA pogodę mamy podobną - też śnieg prószył i mamy w okolicach -2 i jest całkiem miło na zewnątrz wiem, bo byłam przed chwilą :)))
To rozumiem, że po wieczornym oglądaniu horrory w nocy byłyby gwarantowane :))) A z tym grupowym "przywłaszczeniem" Ślubnego to ja nie wiem, czy się cieszyć, czy się bać. Andrzej
Usuńjeszcze trochę i nazwę bloga trzeba będzie zmienić na Intensywnie Kreatywni ;)
OdpowiedzUsuńJuż to Ślubnemu proponowałam, ale na razie odmawia i twierdzi, że blog jest mój, a on tylko wpada na gościnne występy.
UsuńDokładnie tak, jak napisała żona, ja tu tylko w odwiedziny... przynajmniej na razie. Andrzej
UsuńA Mały , to też jego blog!!!
Usuń"na razie"... tej wersji się trzymajmy, bo jego twórczość zaczyna mi się podobać :)
Usuńkochana to masz teraz konkurencję w szyciu!! sukienka wyszła bardzo fajna pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńMam konkurencję i bardzo się z tego cieszę :)
UsuńDziękuję bardzo za pochwały. A do bycia konkurentem dla swojej żony się jeszcze nie poczuwam. Andrzej
UsuńDzisiaj sadzam mojego M przed monitorem - niech siedzi, czyta i się uczy :)
OdpowiedzUsuńMoże nie szycia od razu, ale poszanowania dla hobby żony.
A sukienka pięknie leży i dopracowana w każdym szczególe. Ale przecież nie mogło być inaczej :)))
Nie zmuszaj, to nie działa :)) Tez marudziłam, zachęcałam, ale nic nie działało, dopóki sam się nie zmobilizował :)
UsuńAle o poszanowanie hobby walcz :))))
No właśnie w tym problem, że mogło być inaczej - dużo mogłem spartolić. Wiele było "niebezpiecznych zakrętów" :))) Andrzej
UsuńNo, widzę, że mamy tu wschodzącą gwiazdę wielkiego krawiectwa! Jedna pracownia w Waszym domu to jak widać za mało...
OdpowiedzUsuńSukienka wyszła rewelacyjnie, detale perfekcyjne, a ten tam ktoś dużo wcześniej w komentarzach, co marudził o niekobiecej sukience dla guwernantki, niech się utopi w falbanach i łka z zazdrości, bo najwidoczniej ma z tym właśnie problem. Przede wszystkim nie dyskutujemy tu o fasonie tylko o wykonaniu, a do tego przyczepić się nie sposób! A jak już ktoś chce o fasonie, to ja tam akurat jestem bardzo szczerze zachwycona krojem, sukienka bardzo ładnie leży i podkreśla wdzięki Żywej Denatki, a faktura tkaniny znakomicie kontrastuje z klasyczną linią kreacji. Wielkie brawa, gratulacje, pokłony i prośba o jeszcze :) !!!
Pracownia pozostanie jedna, ale mam nadzieję, że nadal będziemy ją zgodnie dzielić :))
UsuńW reakcji na pochwały dla perfekcji szycia Ślubnego i moje wyglądanie "jak w worku" i niekobieco, które się pojawiły powyżej, to szczerze pisząc przykro zrobiło się głównie mnie, bo do modelki mi daleko... Mokva chyba nie do końca się zastanowiła komu sprawi więcej przykrości swoim komentarzem. Ale co tam...
Co najlepsze fason też mi się podoba, choć model był wybierany nie ze względu na jego wygląd, a raczej na stopień trudności szycia, żeby nie zaczynać od czegoś skomplikowanego. Ale prosty krój i "bogata" tkanina zrobiła swoje i mnie się podoba.
Wyglądasz w tej sukience cudnie!,masz piękną kobiecą figurę!
UsuńI to jeszcze w sukience uszytej przez bliskiego człowieka, cudniej być nie może:-)O modelkach nie wspominaj nawet, bo to właściwie biedne dziewczyny. Nie dość, że nienaturalnie wychudzone, to często życie ich to wielki koszmar. Czytałam o modelce, która modelką być przestała.......i została szczęśliwym człowiekiem:-)
A bo ja to od razu odbieram jako krytykę mnie w tej kiecce, ale nie ma się co roztkliwiać - modelką, baletnicą, ani diwą operową nie zostanę :))))
Usuń@ Perełka - Potwierdzam, że jedna pracownia spokojnie nam wystarczy, szczególnie, że w ciągu tygodnia znajduję jakieś 3 godziny, żeby siąść i szyć. A odnośnie wykroju, leżenia i pasowania to też mi się bardzo podoba, jak moja żona wygląda w tej sukience. Andrzej
UsuńZe wstydu odkurzę jutro mojego starego Łucznika , nie dzisiaj bo jeszcze chustę na drutach muszę dokończyć , ale jutro na na mur i beton . A Szanowny kreatywny przypomina mi mojego brata, który "sto lat temu" uszył sobie kombinezon na motor . Pozdrawiam pod wrażeniem
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki za szybkie skończenie chusty i odkurzaj machinę piekielną! Szycie to jednak wielka frajda.
UsuńTo się nie ma co wstydać, dla mnie na odmianę wszelkie druty i szydełka to czarna magia, ale wstydu nie odczuwam, że nie potrafię. Andrzej
UsuńJestem pełna podziwu!! Jak na pierwszoszycie jest perfekcyjnie :) Nie dość że pierwsze szycie, to jeszcze taki fajny utwór powstał :) Za dopasowanie wzorku bije pokłony, ja w moich kropkach - (nie publikowanych) się poddałam :)
OdpowiedzUsuńDopasowaniem wzoru Ślubny mnie powalił na kolana. Tym bardziej, że ode mnie usłyszał, że dobrze by było spasować, ale nie musi, bo to pierwsza sukienka i tyle cięć po łuku :) No i jak zszył pierwsze szwy... Zdolny jest :)
UsuńNieskromnie powiem, że też jestem dumny z tego spasowania, ale mam wrażenie, że więcej w tym szczęścia początkującego niż świadomego działania. Andrzej
UsuńWow!! Toż to Skarb nie Mąż :) Jestem pod wielkim wrażeniem. Zwłaszcza że dla mnie szycie to czarna magia a nie mam niestety pod ręką żadnej wyroczni.. Ale obiecuję sobie że kiedyś się za to wezmę :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, że to skarb nie mąż :) I nie tylko w szyciu, ale i w życiu.
UsuńTeż długo się zbierałem, aż w końcu się udało i niewątpliwie taka wyrocznia pod ręką to wielki skarb. Andrzej
Usuńnie no, Andrzej, ale szok!!! i pełen podziw!!!
OdpowiedzUsuńczuję się przytkana i zawstydzona, więc więcej nic nie napiszę :P
:))) Jak tak dalej będziecie pisały o urazach, zawstydzeniu i takich tam, to mi się Ślubny zamknie w sobie i nic już nie uszyje :)
UsuńAle proszę pisz dalej i więcej!!! :)))))) Andrzej
Usuń:)))))))))))))))))))))
UsuńJa tu widzę miłość wielką w postaci ślicznej sukienki.
OdpowiedzUsuńBardzo dobra diagnoza :)))
UsuńNie tylko w postaci sukienki się objawia :) Andrzej
UsuńO tak, na tym blogu widziałam wiele jej postaci :-))))))
UsuńJestem pełna podziwu. I że facet, i że pierwszy raz i do tego perfekcja.
OdpowiedzUsuńA do modelki, to wcale Ci nie daleko. Mokva chyba Ci zazdrości kobiecej figury.
Nie przesadzajmy z tą modelką :))) Najważniejsze, że ja zadowolona, krawiec zadowolony i jak widać większość reakcji też bardziej niż pozytywna :) Ale dziękuję za dobre słowo.
UsuńDziękuję bardzo za pochwały. Andrzej
UsuńPo prostu sukienka uszyta z miłością....:) Odebrało nam mowę z wrażenia;) Do odwołania;)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, że z miłością, przynajmniej mam nadzieję :)
UsuńDużo serca włożyłem w ten projekt z nadzieją, że będzie się podobał. Andrzej
UsuńByłam bardzo ciekawa, nad czym tak intensywnie pracuje Twój Ślubny i się w końcu doczekałam. Muszę powiedzieć,że się nie zawiodłam - sukienka fajna, pięknie wykończona, po prostu rewelacja :)Gratulacje i pełen szacunek :)
OdpowiedzUsuńTrochę Was przetrzymał, zanim skończył :)))
Usuńdziwię się,że Mokva wystawiła taki komentarz,może zrobiła to z zazdrości,bo sukienka jest piękna i pięknie w niej wyglądasz,jak tak wygląda kobieta w worku to ja też taki ''worek''chcę.
OdpowiedzUsuńJa wierzę, że jednak nie miała nic okropnego na myśli w końcu Ślubnego pochwaliła, a to, co napisała o worku i braku kobiecości to chyba wynika z tego, że nie pomyślała, że krytykuje bardziej mnie w tej sukience, a nie sam ciuch.
Usuńniedawno odkryłam twój blog,jest super.Niestety szyć nie potrafię.Próbowałam,ale jakoś nie zaprzyjaźniłyśmy się z maszyną,dlatego jestem pełna podziwu dla twojego męża.Za to ,,drutowanie ''jak mówi mój małżonek to moja pasja.Właśnie zamierzam z twoją pomocą zrobić tubę.Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńTo oficjalnie witam! Siadaj, rozgość się, kawa i herbata są w kuchni )))
UsuńTrzymam kciuki za tubę. A szycie nie każdemu pasuje, ale i tak mamy wiele wspólnego, bo jednak druty to jest coś, czym zajmuję się znacznie dłużej, od dziecka tak naprawdę :)
Pozdrawiamy oboje.
Wow! Jestem pod wrażeniem! Super wyszła ta sukieneczka. Masz się czym pochwalić : sukienką i mężem "zdolniachą". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnego mam męża! Mam go za co chwalić.
UsuńTo przyjmijmy, że ja się chwalę sukienką, a żona mną. Andrzej.
Usuń"Generalnie jestem zadowolony" - tak mógł powiedzieć tylko facet. Skroił, uszył, parę razy przymierzył, pasuje na modelkę - znaczy robota dobrze wykonana, zadanie zakończone, można wziąć śrubokręt i przejść do innych zadań!
OdpowiedzUsuńREWELACJA!!!
Teraz przez Intensywnie Kreatywnego Andrzeja nie będę mogła się wymawiać, że mi się wzór nie chce spasować, albo jakaś inna cholera mnie dopadła. Czekam z utęsknieniem na kolejne Wasze projekty :))))
Z pewnością kolejne projekty będą, mam nadzieję, że wcześniej niż później.
UsuńI Agniecha też często mówi, że generalnie jest zadowolona, ale... więc takie stwierdzenie nie jest męską domeną u nas w domu. Andrzej
to "generalnie" na pewno z Ciebie przelazło, bo ja mam sporo naleciałosci męża :D
UsuńPS - ja chyba nie dobrnę do końca komentarzy... chichram się jak nie wiem :)
@ Wioletta - po tylu latach razem to u nas przełazi już chyba wszystko w obie strony :) Ślubny używa powiedzonek z mojego domu rodzinnego, a ja tekstów jego rodziców :)
UsuńTakie spasowanie wzoru i to jeszcze przy pierwszym szyciu to mistrzostwo! A sukienka świetna i bardzo ładnie w niej wyglądasz, dopasowana perfekcyjnie :-)
OdpowiedzUsuńFajnie że szycie nie umniejsza męskiej dumy, w końcu równouprawnienie mamy :-) Ale i tak podziwiam chęć zrobienia czegoś nieoczywistego dla faceta. Jak byłam mała to tata razem z mamą wyszywał taki wielki obrus do jadalni. I wcale nie czuł się z tym źle, tylko kolegom jakoś się tym nie chwalił :-))
No oczywiście, że mamy równouprawnienie na Rogu Renifera. A głównie chodziło o to, żeby zrobić coś nieprzesadnie prostego, żeby to jednak było jakieś wyzwanie, mimo pierwszego podejścia do maszyny. Andrzej
UsuńDla mnie szyjący facet to normalny widok - tata szył zawodowo. O haftowaniu nic nie słyszałam :) Ale za to rodzice Ślubnego mieli znajomego, który robił serwetki na szydełku. Dla mnie to twórczość taka sama, jak każda inna i męskości raczej nie odbiera :)
UsuńPrzyznaję że sukienki to się nie spodziewałam...Szczęka mi opadła i tak trwam...A pytanie mam tylko jedno,dlaczego jeszcze tytuł bloga nie został zmieniony?Pozdrawiam Intensywnie Kreatywnych:))
OdpowiedzUsuńŚlubny nadal twierdzi, że on mało szyje, blog jest mój, a on tylko na gościnnych występach i nagłówka mam nie zmieniać. Ale jak będzie jego rzeczy więcej, to będę nalegać :)
UsuńDziękuję bardzo za miłe słowa. Ja tu tylko na gościnnych występach i nie czuję się jeszcze wystarczająco kreatywny ani intensywny, żeby się pchać do nagłówka. Andrzej
Usuńo rany... dobrnęłam przez ten ogrom komentarzy :D
OdpowiedzUsuńMam banana na twarzy, bo czytając Was, po prostu sobie Was wyobrażałam, jedno gadające przez drugie i jedno drugiemu potakujące, a w komentatorni wyglądacie jak własne duplikaty :D
Po pierwsze jesteś śliczną guwernantką, o pięknych błękitnych oczach i cudownym głosie, ale tutaj, to ja już się powtarzam :D
Po drugie zgadzam się z Lolą, że uszycie czegokolwiek, to jest docenienie Twojego hobby, z naciskiem na słowo "do pozazdroszczenia" :)
Mój mąż jest kochany i mądrzyć też się lubi, jak to u Was było z tym paskiem do spódnicy, ale do szycia to mu daleko :D
Po trzecie i najważniejsze - też mnie zamurowało :D
Ja coś czułam, że będzie to coś dla Ciebie, ale jednak myślałam, że jestem w błędzie, no i błędnie myślałam, że jestem w błędzie, bo jednak dla Ciebie :))))
Cokolwiek nie napiszę, to się powtórzę... że wzorek pięknie spasowany, że dopasowanie do ciała to mistrzostwo, że ja właśnie tak dopasowywać bym chciała na siebie, bo też mam figurę nie-modelki :D
Cudownie do Was tak zajrzeć i widzieć Was jak te dwa zakochane reniferki, a romantyczką nie jestem absolutnie :D
Strasznie podoba mi się forma postu a'la wywiad :D
Pozdrawiam oboje :))
Rzeczywiście z komentarzami to pobiliście wszelkie rekordy na tym blogu. Ale po części to wynika z naszych podwójnych odpowiedzi.
UsuńZa wszelkie komplementy dla mnie, i dla sukienki dziękuję. Ślubny podziękuje od siebie wieczorem :)
O tym, że to będzie szyte dla mnie, to naprawdę zadecydował stopień trudności projektu. Ten model sukienki wydał się mnie dobry na początek, dla osoby pierwszy raz siadającej do maszyny, ale ambitnej. A Ślubny nie miał nic przeciwko szyciu nie dla siebie.
I bardzo się cieszę, że wywiad jako forma wpisu się Tobie spodobał. Bardzo chciałam "oddać głos" Ślubnemu, bo to jego dzieło i jego wrażenia z szycia. Ale na sugestię, że ma sam napisać notkę... nie pałał chęciami, to pytania i i odpowiedzi wydały się najlepszym rozwiązaniem :)
Oczywiście dziękuję za pochwały. Po takiej ilości komplementów czuję się tym bardziej zachęcony do dalszych projektów. A szycie sukienki miało być proste, jednak stopień trudności znacząco wzrósł po dodaniu podszewki, ale może to i dobrze. Andrzej
UsuńNo, jeszcze jakieś miejsce na mój komentarz zostało. A wiec, jestem pod wielkim wrażeniem! Andrzeju, trudno uwierzyć, że to Twoje pierwsze uszyte dzieło, zrobiłeś to rownie perfekcyjne jak Twoja Ślubna, wygląda wiec na to, że w Waszym stadle talenty się udzielają. Podpisuje się pod wszystkimi powyższym zachwytami, dopasowanie wzoru, nawet jeśli wyszło Ci przez przypadek, jest zachwycajace w precyzji. I dodam jeszcze jedno, przebiegły z Ciebie lasek, skoro na zachętę uszyles sukienkę dla żony, w przyszłości nie bedzie mogla mieć nic przeciwko wykorzystywaniu jej maszyny do szycia przez Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńRozwijaj talent, chlopie, a pracując i dzieląc się doświadczeniem razem osiągnięcie sukces, jesli nie w świecie mody, to w szerokiej blogosferze.
Jak się Ślubny napatrzył przez tyle lat na mnie szyjącą, drutującą i inne takie, to coś mu się musiało udzielić :)
UsuńA co do szycia dla mnie, to stwierdził, że on chyba nawet woli szyć damskie ciuszki, bo bardziej można poszaleć :)))
PS. Gratuluję wygranej u LoloJoo, Twoja sukienka od momentu jej pokazania była moją faworytką.
Bardzo dziękuję za miłe słowa. I może to faktycznie tak jest, że na Rogu Renifera talenty się wykluwają? :) A jeśli chodzi o szycie sukienki, to nawet wolałem jako pierwszą rzecz szyć coś dla żony a nie dla siebie. Andrzej
UsuńNo wreszcie pojawił się szyjący facet! Wyszło rewelacyjnie! Teraz czekam na Twojego bloga i wyłącznie Twoje dzieła :) Oby męskie się z czasem pojawiły, bo to mnie najbardziej ucieszy!
OdpowiedzUsuńŚwietna robota!
:))) Właśnie wczoraj się odgrażał, że nie będzie Intensywnie Kreatywnych, tylko pojawi się jego własny blog i będziemy się prześcigać w ilości komentarzy i wejść w ciągu dnia :)))
UsuńObawiam się, że zanim dojdę do założenia własnego bloga, to jeszcze trochę minie, ale w międzyczasie obiecuję pojawiać się gościnnie tutaj. Andrzej
UsuńDziękuję, bardzo lubię tę moja sukienkę. :-)
OdpowiedzUsuńA wcale się nie dziwię, świetna jest i ten materiał, mniam :)))
UsuńBardzo ładnie ci w sukience ! Taki mąż to skarb, zwłaszcza , że i uszyje i naprawi co popsute! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAle czasami na naprawy trzeba poczekać i poprzypominać się :))) I wtedy najczęściej słyszę: "Siedem lat nie minie..." :))
UsuńA za komplementy bardzo dziękuję.
Bo ja taki wszechstronny jestem - uszyję, naprawię, śmieci wyrzucę i kota pogłaskam :) Andrzej
UsuńŁo matko!!!!! To ma być prosty projekt, taki do nauki.... ta........
OdpowiedzUsuńWyszło czad. Mąż zdolny, żona urocza i równie zdolna:) Niezła z Was parka:)))
Nie, no. Gratuluję z całego serca i jestem pod wrażeniem. Ja takich przemyśleń i zadowolenia nie odczuwam w związku z nauką szycia. Chyba mniej zdolna jestem, czy co...
Gosiu, Ślubny miał łatwiej, bo ja byłam pod ręką i miał pewność, że jak tylko będzie potrzeba, to wytłumaczę i podpowiem.
UsuńA projekt nie najprostszy, ale ja wierzę w cudze możliwości i zazwyczaj namawiam do ambitnego podejścia :)
Pierwotnie projekt miał być prostszy, bo bez podszewki, ale okazała się wskazana. A ja jestem zadowolony, bo miałem okazję więcej się nauczyć. Andrzej
UsuńWow!!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę robi niesamowite wrażenie :)
Tylko pozazdrościć męża, ja swojego narzeczonego nie byłabym w stanie przekonać do takiej ambitnej próby
A w ogóle zapraszam do mnie
http://oloveszycie.blogspot.com/
dopiero zaczynam ale mam wielkie chęci i zamiary
Pozdrawiam
Mężu z Rogu renifera zdajesz sobie sprawę że teraz każda z nas chętnie cię adoptuje ;)
OdpowiedzUsuńMężu z Rogu renifera zdajesz sobie sprawę że teraz każda z nas chętnie cię adoptuje ;)
OdpowiedzUsuń