Niebiańsko będzie dzisiaj, a później nastąpi nagła zmiana koloru, na piekielny...
***
Kto myślał, że Błękitna Krew została wrzucona do kosza z napisem "Powstaje, ale wolno i możliwe, że nigdy nie doczeka się końca", ręka do góry! Bo ostatecznie pierwszego marca roku pańskiego jeszcze nam obowiązującego pokazałam, że mam w planach. We wrześniu plany przeistoczyły się w rzeczywiste szydełkowanie, ale szło toto jak błękitna krew z arystokratycznego nosa, czyli wolno, dostojnie i bez entuzjazmu. W listopadzie całość była gotowa, tylko czekała, aż ja się wezmę i zawezmę w sobie i zszyję przód, wypiorę całość i zrobię wiązanie. Miesiąc mi to zajęło i każda inna robótka była pilniejsza, ważniejsza i szybciej wykańczana.
I oto mamy grudzień i wielki finisz. Błękitna Krew skończona, wyprana, odprasowana i kusząco opięta na Denatce.
A że na początku był pasek...
Do paska została dorobiona ta cała reszta. Z dwóch rodzajów bawełny, szydełkiem 1,5.
Do noszenia na co dzień pod spód wymaga halki (mam taką dyżurną cielistą do wszelkich kiecek robionych na drutach i na szydełku).
Ciemniejsze ozdobne plisy były dorabiane na końcu jako całość i zszywane na przodzie.
Sznurowanie minimalistyczne, bez kokardek, bez dodatkowej koronki pod spodem w rozcięciu (choć była w pierwotnym projekcie), ale jakoś po zrobieniu całości ta bizantyjska koronka przestała mi tam "leżeć".
I jeszcze widok na tyły, bo tutaj najlepiej widać, że udało mi się osiągnąć "efekt tulipana", czyli lekko mi spódnica odstaje na dole. Bałam się, że to nie wyjdzie, że "klapnie", ale ta ciemniejsza bawełna jest dość sztywna i przy przerobieniu jej relatywnie cienkim szydełkiem, powstała plisa, która trzyma kształt.
Na srogą zimę, to się Błękitna Krew nadawać nie będzie (bawełna jednak nie grzeje jak kaloryfer), ale wiosennie powinna się sprawdzić idealnie.
***
To teraz nagła zmiana koloru, na piekielny taki... raczej...
Wyznanie będzie. W swoim dziewiarskim (i krawieckim też) życiu nie popełniłam nigdy (!!!) żadnej normalnej czapki... (Chust polarowych do wiązania na głowie nie liczę.) Sama nie wiem, jak to się stało. To znaczy trochę wiem - ja nie lubię nosić czapek. Ale przy poszukiwaniach krawieckich innych rzuciła się na mnie szyta czapka, taka zawadiacka, duża, że dwa warkocze słowiańskiej dziewoi można upchnąć w środku. I w pierwszym odruchu pomyślałam, że sobie takową uszyję. Ostatecznie tradycje rodzinne trzeba kontynuować - tata był czapnikiem. Ale po jednej nocy "przesypiania się" z czapką doszłam do wniosku, że szycie to w drugiej kolejności, ale w pierwszej to ja sobie taką czapę wydziergam na drutach. Moją pierwszą w życiu, bez wzoru, na oko, a raczej na głowę :)
I stan na dzień dzisiejszy jest taki:
Zrobiłam Otok Trzymający Czapę, Żeby Mi Na Oczy Nie Zjeżdżała. Porządny, podwójny (na wierzchu warkocze, pod spodem ryż) i nabrałam oczka na część główną, dużą, nieumiarkowaną w objętości i ciepłą. I teraz będę sobie "free-stylować", czyli robić co mi do głowy strzeli i liczyć na właściwe efekty :)))
Eksperymentowanie z nakryciami głowy całkiem mi się podoba i już się wykluwa pomysł na tą "drugą kolejność", czyli czapę szytą oraz na trzecią - połączenie szycia z częścią wydzierganą na drutach. Szaleństwo jak na kogoś, kto czapek nie nosi :)))
***
A w czasie czapko-robienia wspieram jednocześnie moralnie Ślubnego w jego działaniach T-shirtowo-twórczych. Bo sobie Mąż Mój Jedyny wykombinował prostą bluzę z dzianiny... I wydaje się, że słowo "prosta" należy wykreślić i zmienić na mega skomplikowana, składająca się z tryliona części, odszyć, doszyć i kawałków i nie bynajmniej nie monochromatyczna bluza, co się kroi od dwóch dni.
Ale dzisiaj Ślubny przejdzie od krojenia do machania igłą, a kroić będę ja :))) Bo przecież ja cały czas mam Żakiet Bardzo Chciany do wycięcia. Podszewkę jakimś cudem skroiłam, ale część wierzchnia nadal leży w postaci całego kawałka i dzisiaj mam zamiar naprawić to niedopatrzenie.
***
I przypominam, że jeszcze dwa dni trwa głosowanie na kolejne Razem-tworzenie. Ankieta po prawej, w pasku bocznym, opis poszczególnych propozycji tutaj i jeśli ktoś jeszcze demokratycznie się nie wykazał, to zapraszam. Na razie wydaje się, że chusta i skarpetki to pewniaki (bo będziemy robić pierwsze dwa zwycięskie projekty), ale... wszystko się może zdarzyć. Ogłoszenie wyników w sobotę i od razu będzie Prolog, czyli spis narzędzi i materiałów niezbędnych do razem-tworzenia.
...no to ja zagłosowałam na chustę - przyda się na liście prezentów :) kurcze, kurcze - taka czapka to i u mnie na iście długiej liście chciejów jest :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, że na chustę :) To taki wdzięczny projekt, że będzie pewnie dla wielu radością.
UsuńWielki błękit, Hmmm nie do uwierzenia, że powstawał tyle czasu. Prezentuje się fajnie. Co do czap to wełna na moją leży, czeka, ale ciągle ktoś się wepchnie w kolejkę :). Dziś zaczęłam kolejne razem-wiczki, na prezent. Tymczasem przyszło mi okrywać łepek zeszłorocznymi. :)
OdpowiedzUsuńNawet nie chcę pytać, która to już para rękawiczek...? A czapka mnie się wepchnęła do kolejki, przez to grzebanie w Burdach :)
UsuńCzapa imponująca, zapowiada się chyba tęga zima :)
OdpowiedzUsuńZawsze z Brahdelt wieszczymy zimę na podstawie tego, ile jedzą nasze koty :))) Jedzą duuuuuuuużo! Czapka się przyda.
Usuńhahahha tzw wróżenie z kota. w takim razie muszę skończyć płaszcz.
UsuńNo chociaż raz mogę się z Tobą porównywać, jeśli chodzi o tempo robótki :D Kształt spódnicy wyszedł Ci super, jak masz notatki, to poproszę, bo ja mało szydełkowa jestem :) a na drutach mam, nie uwierzysz co :)) rób czapę, bo śnieg pada i pada i jakby końca nie widać :D
OdpowiedzUsuńSpódnica powstawała bez notatek, na zasadzie ciągłego mierzenia na sobie, więc nie poratuję.
UsuńI owszem śnieg pada, i to pada na nasz taras, i ten taras trzeba odśnieżać :) A ja lubię odśnieżać, w czapce lub bez.
Aaaaa już widziałam, co masz na drutach, tylko skomentować nie zdążyłam :)))
UsuńOj wiem co to znaczy robic spodnice na szydelku, mam taka jedna (wstawie ja kiedys na mojego bloga), ktora najpierw byla sukienka a dopiero potem stala sie spodnica. Nooo trwalo to dlugo, zanim nadawala sie do noszenia, tzn. miala odpowienia dlugosc. Dlatego gratuluje cierpliwosci i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://kasiaknits.blogspot.com/
A bardzo dziękuję. Szydełko wymaga cierpliwości, ale efekty są ciekawe :)
UsuńOj jak ja to znam :)) Niektóre projekty leżakują u mnie miesiącami, ale cześć udaje się dokończyć :)) Spódnica świetna i szkoda, że to zima zamiast wiosny przyszła, bo aż szkoda coś tak ładnego trzymać w szafie.. :)) Czapa zapowiada się rewelacyjnie i jestem ciekawa całości :))
OdpowiedzUsuńJak zima stanie się bardziej "wielkopolska", to z halką i ciepłymi rajstopami nawet można będzie założyć wcześniej. Poza tym do wiosny tuż tuż :)))
Usuńfiu fiu, czapka zapowiada sie ciekawie (choc sama rowniez nie nosze i nie wiem kiedy do czapek dorosne...).
OdpowiedzUsuńSpodnica tez fajna :) kolor iscie letni powiedzialabym ;) osobiscie nie cierrrpie spodnic, jak i czapek :) ale podziwiac Twoje dziela musze, bo sama takich tworzyc nie umiem :D
Bardzo dziękuję. A czapka powstaje jako "ewenement" i ciekawostka, ale czy ja ją będę nosić... ale chętna jakaś na pewno się znajdzie.
UsuńSpódnica zupełnie nie mój kolor, ale przyznaję, że sam fason w dechę. Taką czarno-czerwona na ten przykład. O!
OdpowiedzUsuńCzapy noszę, do tego podobno w każdej mi ładnie. I taką krwista to bym nie pogardziła :) Ale to dopiero w przyszłym roku :)
A na koniec melduję posłusznie, że zagłosowałam i jak widzę moje na wierzchu :)
Lub czerwono - czarna :)))Albo nawet biało-czarna (lub odwrotnie).
UsuńA czapka, tak jak pisałam powyżej powstaje jako "ciekawostka", ale jeśli ja nie będę jej nosić, to komuś sprezentuję.
I bardzo się cieszę, że w głosowaniu Twoje na wierzchu :)
Spódniczka prawdziwie niebiańska, mnie by było strasznie szkoda, że od razu nie mogę nosić, tylko do wiosny trzeba czekać...
OdpowiedzUsuńA z czapkami uważaj, bo cholery wciągają;) Ja, jak nie robiłam, to nie robiłam, ale gdy już zaczęłam, to w sezonie zawsze dziergam ich kilka... I po co? W większości potem i tak nie chodzę... Ale strasznie lubię, bo to bardzo wdzięczne pracki:)
No właśnie coś tak czuję, że to wciągające zajęcie i od razu mam sto pięćdziesiąt pomysłów na kolejne... cała rodzinę obdaruję, jak tak dalej pójdzie.
UsuńGdyby nie to, że to bawełna, to w sam raz byś była zimowa syrenka! *^o^*
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, czy zrobiłaś coś kiedyś według opisu? Czy zawsze sama wymyślasz? ^^*~~
Bawełna na zimę rzeczywiście niekoniecznie, ale to moja wina, bo do jesieni nie zdążyłam :))) I według opisu zrobiłam jednej sweterek (ten japoński wachlarzowaty) i nic poza tym :)))
Usuńpodziwiam! Sporo czasu musiała zająć. Szydełko jest bardzo pracochłonne. Kolor prześliczny. Będę miała taką tube (jak się do niej zabiore). Mam cichą nadzieję, że wynik głosowania się nie zmieni. :D Ja chce i chustę i skarpetki :D Będę robić hurtem! A co tam :D jak szaleć to szaleć
OdpowiedzUsuńRaczej wynik się nie zmieni - chusta i skarpetki prawie na bank :))) Czyli poszalejesz, a ja z Wami :)
UsuńSpódnica w kolorach niebiańskich naprawdę piękna.Ognista czerwień na czapkę też świetna.Ja uwielbiam nosić czapki dlatego namiętnie je dziergam.Czapka była pierwszą rzeczą jaką zrobiłam na drutach,zrobiona na oko wyszła super i mam ją do dzisiaj.Patrząc na takie śliczne szydełkowe wyroby jak Twoja spódniczka żałuję,że nie potrafię robić na szydełku.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! A jak to się stało, że ja do tej pory żadnej czapki nie zrobiłam, to ja nie wiem :) Muszę ponadrabiać.
UsuńW tej spódnicy będziesz wyglądać jak syrenka - śliczny kolor i w ogóle :) czapki jestem bardzo ciekawa, bo piękny kolor ma ta włóczka. Co do bluzy Ślubnego, to już się doczekać nie mogę - co ona tam nawymyślał? :)
OdpowiedzUsuńŚlubny chyba sam do końca się nie spodziewał, ile nawymyśla w czasie projektowania i krojenia, ale radochy na sporo. Tylko jak zwykle zajmie mu to chwilę (praca mu bruździ :)))
Usuńza spódnicę należą Ci się słowa uznania (choć to nie mój fason i długość :)), bo robota dłuuuga i nuuudna (tak z racji małej różnorodności wzoru), mam nadzieję, że na wiosenne marcowanie będzie jak znalazł :)))))
OdpowiedzUsuńZa to bardzo zaciekawiła mnie metoda tworzenia czapki. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić (patrząc na zdjęcie) jak Ty to robisz. Intrygujące! :))
Na marcowanie będzie idealna, ale wtedy koniecznie bez halki :)))))
UsuńA czapka ma najpierw robioną plisę wzdłuż, zszytą na końcu w kółeczko, złożoną na pół i po brzegu nabrane oczka na część zasadniczą.
Aaaaaaa!
UsuńJa się wreszcie przekonuję do czapek, a też nigdy nie nosiłam. Ale to trzeba "dorosnąć" :)))) Twoja będzie twarzowa, bo warkocz dookoła zawsze ładnie wygląda. Będziesz ją nosić, jestem pewna :)
OdpowiedzUsuńSiedzę już z drutami i wełną i czekam na robienie chusty....
Spora niecierpliwość, tak fizycznie pewnie zaczniemy robić w okresie świątecznym lub tuz po Bożym Narodzeniu, bo w amoku przedświątecznych przygotowań i wyjazdów to nikt nie będzie miał spokojnej chwili.
UsuńWiem, rozumiem, czekam cierpliwie i spokojnie :))))))
UsuńBłękitna Krew!Nareszcie! Tyle czekania...ale było warto:) Cudna! A z czapką to uważaj, wciągające jak chusty. Szybko się robi, jeden wieczór i udzierg gotowy. Ja czapek mam ze dwadzieścia, noszę tylko jedną:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i czuję się ostrzeżona, że czapki to wciągająca zabawa, ale ja chyba mam właśnie ochotę na jakieś inne rzeczy niż sweterki, chusty i szale.
UsuńSpódnica rewelacja, na wiosnę jak znalazł:-)Czapkę dziergasz w fajny sposób, nigdy mi to nie przyszło do głowy, muszę też tak spróbować ale już nic nie piszę bo znowu zacznę jęczeć, że nie mam czasu wrrrr.... bo nie mam! i tu mnie coś zaraz trafi:-)))))
OdpowiedzUsuńA widzisz, bo ja ją dziergam "jak mi do głowy przyjdzie", a raczej przekładając materiałowy wykrój na dziergany efekt :)))
UsuńI jeszcze chwila i będą święta i wolne i troszkę więcej czasu!
"jak mi do głowy przyjdzie"-to tak dziergają geniusze:-)))))ja tak nie potrafię,a z tymi Świętami......to święta prawda:-))))))
UsuńNo to jeżeli chodzi o opisy, to sama widzisz jak to u mnie jest... niby wszystko jasne i podane jak kawa na ławę, a ja i tak po swojemu wyrzeźbię ;)
OdpowiedzUsuńSpódnica - nie chodziłam nigdy w takich (nie licząc przedszkola... biało-czerwona na szelkach), ale wydaje się dobrym pomysłem na siedzenie w chłodnym domu, jeżeli użyć innej włóczki :)
Czapka mnie ciekawi i bluza Ślubnego Twojego (żeby znowu ktoś nie wpadł na pomysł, że wspólnego naszego ;)) też mnie ciekawi bardzo :)))
Co do głosowania, to ja mam tak wielkiego focha... tak wielkiego, że nawet nie wiem co zrobić, żeby pokrowiec w warkocze wskoczył na drugie miejsce przynajmniej, bo ukrywać nie będę, że tam mój głos wisi... z innymi trzynastoma optymistami :D
Co do nie/noszenia czapek... też przyznaję się bez bicia, że nie noszę i nie nosiłam, co okupuję teraz wielkimi bólami głowy, no ale weź i mi przetłumacz, a najlepiej dobierz czapkę, która zaakceptuję... pod tym względem jestem jakaś niereformowalna :))))))
Że Ślubny jest wspólny, to ja już nawet nie komentuję :)) Ale uprzedzam - nawymyślał jak szalony i teraz będzie to szył.
UsuńGłosowanie w ramach każdego razem-tworzenia będzie i na pewno pokrowiec pojawi się znowu jako opcja do rozważenia.
Opisy to ja nawet czasem czytam, ale później i tak ignoruję całościowo :) I nie jestem pewna, czy czapka będzie noszona na mojej głowie, ale jest takie prawdopodobieństwo.
mały update - warkocze kręcę jakoś na logikę, więc już mi nie pilno do tutka. Zaparłam się strasznie, ale kiepsko szacowanie mi wychodzi, a na znaczkach nie rozeznaję się w ogóle, żeby z jakiegokolwiek wzoru skorzystać, więc jeżeli taka opcja się pojawi, to znowu zagłosuję i chętnie popatrzę jak to się robi prawidłowo :)
UsuńWiesz, to może już po chuście i skarpetkach zrobimy krótki kurs czytania wzorów warkoczowych, to jeden, dwa filmy, a nie trzeba do tego aż całego razem-robienia.
UsuńSpódnica całkiem ładna choć kompletnie nie w moim guście :). Również uwielbiam robótki ręczne aczkolwiek zdecydowanie bardziej wielbię druty :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam LaFaMi
To witam w klubie, bo ja na drutach też robię znacznie częściej. Ale dostrzegam zalety szydełka, bo pozwala mina perfekcyjną kontrolę kształtu tego, co powstaje.
UsuńTEŻ TAKĄ CHCĘ - PLEEEEASE, no może nie niebieską, bo ja ten kolor wielbię a on mnie niestety nie, ale fason, pomysł - genialne.
OdpowiedzUsuńTo ja sugeruję uszycie podobnej, w dowolnym zestawie kolorystycznym :))) Bo pomysł na moja szydełkową przyszedł mi po znalezieniu takiej szytej :)
UsuńNiesamowity kolor tej spódnicy, świetnie wygląda, a nie dało by się doszyć takiej stałej podszewki?
OdpowiedzUsuńPewnie, że można, ale wtedy musiałabym podjąć decyzję o kolorze tej podszewki - cielista czy niebieska. A tak to mam obie "wymienne" i mogę "zmienną być" :)
UsuńCzapka zapowiada sie bardzo obiecujaco. Proponuje wrzucic ja na liste razem-tworzenia. Ja glosuje pierwsza.
OdpowiedzUsuńNie ma problemu - w następnym zestawie projektów do razem-tworzenia będzie i czapka :)
UsuńOjejku to ja chcę zgłosić do razem tworzenia uszytek -spódnica, o którą kiedyś pytałam na pewnej stronie zagranicznej....nie pamiętam gdzie:-(
UsuńNo to super. Czekam na czapke
UsuńTaka lista na następne głosowania naprawdę istnieje, bo inaczej bym zapomniała, co Wam chodzi po głowie jako zapotrzebowanie na razem-dzierganie i razem-szycie. Czapka, kiecka i szal taki jak dla Zosi zapisany. Jak coś jeszcze Was "natchnie" to piszcie :)
Usuńspódnica ma fajny kobiecy kształt a czapkę robisz podobną technika co ja swoją niebieską z warkoczem pozdrawiam basia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. I ten dół czapki powinien się sprawdzać idealnie i dobrze trzymać całość.
UsuńBlekitna Krew prezentuje sie cudownie!!
OdpowiedzUsuńRewelacja:) aż wstyd przyznać,że u mnie też leżą niektóre rzeczy skrojone i czekają i czekają...
OdpowiedzUsuńSą takie rzeczy, które muszą "odleżakować" swoje :) Najważniejsze, że jak się je skończy, to cieszą.
UsuńPodziwiam za nawał pracy. Wyszydełkowałam jedną spódnicę w swoim życiu i wiem ile trzeba się namachać.
OdpowiedzUsuńŁadny fason, bardzo kobiecy. Oderwij małża od krojenia bluzy, niech uwieczni spódnicę na ludziu, bo ciekawam bardzo jak się w niej prezentujesz :)
Małża trochę trudno oderwać, bo przedświąteczny okres okazuje się dość gorący. A poza tym to światło zimowe...
UsuńAle jak będzie okazja, to uwiecznimy.
Spódnica zrobiona perfekcyjnie, bardzo podoba mi się ten fason. A czapa zapowiada się ciekawie...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Czapa zaliczyła pierwsze prucie, bo mi się wzorek nie spodobał, ale już nadrabiam to, co sprute.
Usuńwitam ,wspaniały beret ,jestem zauroczona ,ngdy nie umiałam robic beretów ,moze mogłabym prosic o rozpiskę albo schemat ,bede wdzieczna oczywiscie jesli sie na to zgodzisz? baskalatka2@op.pl http://cudenkabasi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBeret powstawał "z głowy", bez konkretnego wzoru. I jak już komuś pisałam - nie mam talentu do spisywania instrukcji robienia po fakcie :) Ale jeśli tylko zdecyduję się na powtórkę z beretu, to obiecuję, że spiszę wszystko w trakcie roboty i chętnie się tym podzielę. Tylko uprzedzam, że ta powtórka z beretu może mieć miejsce dopiero za kilka miesięcy.
UsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń