Tybetańskie Chmury rozrastają się prawie jak na polskich drożdżach.
Motyw środkowy - wzorowany na tybetańskich mandalach - już istnieje w całości. Robiony z czterech segmentów, składających się w kwadrat, na tym etapie roboty bardzo, ale to bardzo przypomina serwetkę :)))
Teraz jestem na etapie dodawania mandali skrzydeł, czyli szal nabiera długości. I uskrzydlanie szala potrwa... te koraliki jakoś nijak nie chcą same się nawlekać na oczka, paskudy jedne. A autorka szala w przypływie twórczego szału zaplanowała takie ich ilości, wrobionych w te ażury, że czuję się trochę przytłoczona. Do tej pory umieściłam w szalu około 280 sztuk, a to dopiero początek tego koralikowego szaleństwa.
Ale Chmury, nawet Tybetańskie, nie byłyby chmurami, gdyby nie łupnęło z nich niezłym piorunem. Kończę ja sobie wczoraj wieczorem ten element centralny szala, zadowolona jak prosię w czasie wiosennego deszczyku. Biorę w rękę kartkę z już wykorzystanym schematem, żeby ją wymienić na kolejny wydruk, a na tej kartce jest też opis użytych symboli. I jakoś tak bezmyślnie się w te symbole zapatrzyłam... i zadziwiłam się wielkim zadziwieniem, że jest tam krateczka z wielką, brzuchatą literą B, a obok jest napisane w wolnym tłumaczeniu: "Zrób bąbelek". Nie dość, że mam koraliki nizać, to jeszcze bąbelki mam robić? Gdzie te bąbelki, na litość bogów wszelakich?
Okazuje się, że bąbelki powinny się pojawić we właśnie skończonej części centralnej, w samym środku każdego ażurowego listka powinien być ładny, śliczny, estetyczny bąbelek... A nie ma! Bo ja oślepłam, pomroczność jasna/ciemna/chmurna mnie dorwała i nie zauważyłam tego "B" ukrytego wśród oznaczeń oczek prawych przekręconych! Trudno! Płakać po bąbelkach nie będę. Będzie bez nich.
Tibetan Clouds to na pewno nie jest robótka, za którą można złapać tak na chwilę. Trzeba do niej zasiadać, rozkładać się ze schematem, koralikami i narzędziami do nawlekania koralików. Tibetan Clouds to jest robótka do celebrowania i napawania się procesem jej powstawania. Ale przecież nad garnkiem z makaronem w kuchni też coś trzeba dziergać :))) Dlatego oprócz Chmur powstaje też Tęczowy Struś.
Wzór Ostrich Plumes rzucił się na mnie u Bogaczki i nie było mowy, żeby puścił.
I mam jedno spostrzeżenie - robienie z cieniowanych włóczek to jest zajęcie bardzo niebezpieczne. Przestać nie można! "Jak zrobię jeszcze rządek lub dwa, to mi się kolor zacznie zmieniać. A jak się już zmienił, to zrobię jeszcze pięć albo sześć kolejnych, żeby zobaczyć, jak będzie wyglądał ten kolor w większej plamie." Człowiek się jak nałogowiec zachowuje - jeszcze rządek, jeszcze rządek... :))))
jestes dla mnie Dzianinowym Bogiem... bije poklony
OdpowiedzUsuńDziękuję!, ale w tym przypadku to pokłony należą się autorkom wzorów. Ja występuję raczej w roli dobrego rzemieślnika :)))
UsuńDzianinowy Bóg :))))))
UsuńDrobny rzemieślnik, ale najlepsza nauczycielka. Dla mnie jesteś mentorem w tej dziedzinie od A do Z :)
Troszkę mam u Ciebie do ponadrabiania, ale wiem że nic nie zginie i tylko poczeka na odpowiedni moment :)
Nie zginie!
UsuńI dziękuję! Bogiem się nie czuję, mentorem... też jeszcze chyba nie, może za kolejnych dziesięć lat dziergania :)
Oj pięknie Ci się, ze tak powiem, przedzie. Koronkowa robota, ale jakże efektowna. A z tym spostrzeżeniem o zmianie kolorów- czysta prawda!
OdpowiedzUsuńA propos, wypadła mi w ręce i czytam namiętnie, zasmiewając sie prawie ze rubasznie, czytając powieść Olgi Gromyko, pt. Wiedzma naczelna. Teksty powalają na kolana w tej powieści fantasy. Nic to, że jest Wiedzma i wampiry, odniesienie do świata obecnego jest urzekająco dobrze wplecione w świat stworzony przez autorkę. Szczerze polecam!
Już się zatroszczyłam o uzupełnienie zasobów literackich w wersji rosyjskiej :)) Dziękuję bardzo, bo zapowiada się świetnie (ryknęłam śmiechem przy trzecim zdaniu na przypadkowo otworzonej stronie :))))
UsuńPiękniście wychodzą! Podziwiam
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńTen szal jest tak piękny że brak bąbelków na pewno mu nie zaszkodzi.
OdpowiedzUsuńZ cieniowanymi włóczkami też tak mam :-) z niektórymi wzorami też. Ale tego się chyba nie leczy?
Stanowczo się nie leczy :))) Żyje się z tym i cieszy :))) I masz rację - istnieją też takie uzależniające wzory.
UsuńSzal bez bąbelków też będzie wspaniały.
OdpowiedzUsuńTeż wychodzę z założenia, że i bez bąbelków będzie ok.
UsuńJa chyba przestanę tu zaglądać, bo się chorobliwej zazdrości nabawiam jak widzę ten "przerób" niesamowity! Ale odgrażałam się już kiedyś, a jak nałogowiec ciagle wracam, oglądam, podziwiam, wzdycham... :))
OdpowiedzUsuńA tak poważnie to mam pytanie techniczne - jak to się te koraliki wrabia w cokolwiek dziane na drutach? przypuszczam, że gdzieś w niezmiernej objętości Twojego bloga była już jakaś instrukja, ale przemierzam wzdłuż i wszerz posty i nie znajduję...
Proszę bardzo:
Usuńhttp://www.intensywniekreatywna.blogspot.com/2012/08/wieczor-wiekiego-finiszu.html
Najłatwiej znaleźć posty "edukacyjne" w zakładce "Nauczanie, czyli jak..." - na górze, tuż pod nagłówkiem.
eee... ekhm... no tak, bo ja blondynka jestem.. :))) dzięki stokrotne :))
UsuńProszę bardzo! I nie martw się, ja też blondynka i to ciemna :))))))))))))))))
UsuńCo tam bąbelki, bez nich też wygląda wyśmienicie :)) A co do drugiego szala, zapowiada się równie pięknie :)) I masz całkowitą rację w kwestii kolorów :)))
OdpowiedzUsuńTe kolory są straszne, oderwać się nie można. Po bąbelkach nie płaczę i bez nich jest ok.
Usuńa według mnie w tym szaliku nie ma miejsca na bąbelki, a więc na pewno coś źle doczytałaś... albo i nie. Na pewno autorka się pomyliła :) Powinnam przestać do ciebie zaglądać! Kusisz i kusisz... a mam taaką listę rzeczy do zrobienia! Dobrze, że nie mam wełny na szal :)
OdpowiedzUsuńa zaszalałam i zaczęłam robić drugą bluzkę reglanową! Tym razem dodałam do niebieskiego czarny wzorek :) normalnie jestem dumna! A to wszystko dzięki Tobie! Dziękuję!
UsuńMożesz być dumna!!! Drugi reglan i od razu z kolorowym wzorem, to jest coś, czym się można chwalić.
UsuńA bąbelków widocznie w mojej wersji miało nie być :))))
bąbelki - kto nie wiem, że miały być, nawet na to nie wpadnie, szal w początkowej fazie wygląda świetnie;
OdpowiedzUsuńa nowy też zauważyłam i nawet zaczęłam robić, bardzo fajny wzorek
Wzorek jest genialny w swojej prostocie i efektowności! A bąbelki może by i wyglądały ok, ale skoro ich nie zauważyłam... :)))
Usuńchusta znad makaronu cudnie sie zaczyna kolorować.. jak zaczynałam krzyżykami haftować, to też tak miałam, jeszcze jeden rządek , jeszcze jeden, bo ciekawa byłam jak sie wzór pokazuje pomalutku :D
OdpowiedzUsuń:))) Krzyżyki na mnie też działają w taki sposób, jeszcze ten kawałek, jeszcze jeden kolor. A szal "znad makaronu" powstaje z wełenki prezentowej od Ślubnego i wybrał zestaw kolorystyczny genialnie.
UsuńZ cieniowanej włóczki dobrze się robi bo dzięki kolorom robótka szybko przyrasta:) szale ładnie się zapowiadają pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńDziękuję. A cieniowana włóczka rzeczywiście motywuje do szybkiego dziergania.
UsuńOch, strusiowy wzór jest wyjątkowo uroczy :) U mnie ciągle na tapecie :) Pewnie jak zobaczę Twój tęczowy szal, to także zachoruję na taki ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że u Ciebie na tapecie, bo dzięki temu miałam się gdzie nim zachwycić. A w wersji tęczowej wzorek też wygląda świetnie, nie ginie w zmieniającym się kolorze.
UsuńjA TEŻ KIEDYŚ W CHUŚCIE NIE ZROBIŁAM BĄBELKÓW, BO MNIE "WNERWIAŁY"( ZŻERAŁY WŁÓCZKĘ I CZAS!) aLE TWOJE DZIERGADEŁKA IDĄ PEŁNĄ PARĄ JAK WIDZE! pOZDRAWIAM!
OdpowiedzUsuńTez robienia bąbelków nie lubię, ale tutaj nawet bym je zrobiła, gdybym zauważyła, że mam je zrobić. Ale ślepota mnie uratowała przed dłubaniną :)))
UsuńChusta zapowiada się ciekawie, szczególnie, że lubię mandale, nawet te bez bąbelków. A na strusiową już się pod wpływem Bogaczki zasadziłam, tylko musze włóczkę wybrać ze swych zasobów.
OdpowiedzUsuńBogaczka zaraziła sporą rzeszę dziergających :))) I bardzo dobrze! A wzorek jest genialny - prosty, ale bardzo efektowny.
UsuńJestem pełna podziwu!! A bąbelki to rzecz gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję bardzo. A o bąbelkach będę na bank pamiętać robiąc drugą wersję, która zapewne kiedyś powstanie.
UsuńŚliczne - boleję tak tu u Ciebie ogladając wszytko, że jak wyciągnę druty to będzie lała się krew.....albo będę zamykać się na balkonie:D może tam dzieci nie znajdą drutów :D
OdpowiedzUsuńNo bez przesady! Szyjesz - szpilki, nożyczki itp i jakoś się krew nie leje, więc druty nie powinny spowodować większych szkód :)))
Usuńoj te bąbelki... osobiście z nimi się nie prędko zaprzyjaźnię więc od razu dodam, że jakkolwiek wzór wyglądałby w oryginale - teraz na pewno prezentuje się lepiej :)) a strusi wzór też mnie zachwycił, a z tej cieniowanej włóczki to już w ogóle cudaśny wychodzi!
OdpowiedzUsuńZaprzyjaźnianie się z bąbelkami mnie też nie idzie najlepiej. Nie przepadam za ich robieniem.
UsuńA strusiowy wzór wypróbuj - genialny!
Już coś widać, ale piękno i tak wyjdzie dopiero po blokowaniu.
OdpowiedzUsuńA z tymi bąbelkami... heh, to tak czasem jest. Człowiek czyta po kilka razy, patrzy w tą kartkę analizuje, a jak już zrobi i wróci do niej po jakimś czasie to nagle ZAUWAŻA! Zauważa, że jest tam coś więcej niż do tej pory było, ktoś normalnie wziął i dopisał był.
;))
Bez blokowania szal wygląda mniej spektakularnie.
UsuńI trochę tak było, jak napisałaś - wrażenie, ze "Tego tu nie było!!!".
Z bąbelkami czy bez szal i tak jest piękny i bardzo pracochłonny.Podziwiam Twoją wytrwałość we wrabianiu koralików.Tęczowy Struś,też niczego sobie,włóczka z której dziergasz jest bardzo ładna nic dziwnego,że nie możesz się oderwać.Gdyby każdy nałóg dawał takie efekty,to nic tylko się uzależniać.
OdpowiedzUsuńOj, te koraliki to wyzwanie nawet dla mojej cierpliwości. Jest takie miejsce, gdzie wrabia się je co cztery oczka... zrobienie jednego okrążenia zajmuje godzinę :)))
UsuńWitam serdecznie! odzywam się pierwszy raz choć od jakiegoś czasu podpatruję :) wiem co znaczy urzeczenie cieniowaną włóczką, właśnie skończyłam cieniowaną Echo Flower w/g Twoich instrukcji. Chciałam Ci podziękować bo natchnęłaś mnie do powrotu do drutów dzięki cudom jakie robisz, do których nie było mi ostatnio po drodze. Dziękuję za pomoc, bez której nie dałabym rady przebrnąć przez wzór...dziś rozgryzam sweterek, który mam nadzieję pokazać wkrótce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i oby druty śmigały lekko- Ania
To dziękuję tym bardziej, i za zaglądanie, i za odezwanie się :))
UsuńCieszę się, że wróciłaś do drutów i czuję się zaszczycona, że stałam się motywatorem :)))
A skoro powstało Echo, to wierzę, że i sweter powstanie bez żadnego problemu.
I niech oczka nie spadają!
W obliczu braku bąbelków, jedynie spokój wzorem tybetańskiego mnicha może Cię uratować...
OdpowiedzUsuńPees. Śliczne oba szale, a wiesz, że ja za dzierganiem ich jakoś nie SZALeję. Napisz mi, jak się ta estońska wełna w dzierganiu sprawuje, bo czytałam gdzieś, że sztywna w robocie, a po namoczeniu robi się miękka. Buźka :)
Zachowuję spokój, nie stresuję się "bezbąbelkowiem" :)
UsuńA estońska włóczka jest w robocie sztywna, ale nie bardzo nieprzyjemna. Nie drażni palców, nawet przy dłuższym dzierganiu.
Co będzie po praniu, to doniosę, jak zamoczę :)
świetnie się zapowiada, po prostu delikatny puch :) myślę, że i bez bąbelków będzie pięknie :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście w dotyku to jest milusińskie i leciutkie.
UsuńZanim doczytałam dalej, pomyślałam, że sprułaś co wydziergałaś, żeby jednak dodać te nieszczęsne bąbelki!... >< Wcale bym się nie zdziwiła, znając Twoje tempo dziergania i precyzję wykonania! *^v^*
OdpowiedzUsuńTęczowy Struś zapowiada się pięknie, szkoda, że zmiany kolorów nie następują troszkę gęściej, bo niewiele ich będzie na cały szal przy takim raporcie, a węższe tęczowe pasy mogłyby wyglądać super. ^^*~~
Pewnie nikogo by nie zdziwiło, gdybym spruła :))) Ale ta włóczka ma długi włosek i prucie jest koszmarem, więc nawet mi to przez myśl nie przeszło.
UsuńCo do Strusia, to mam w planach zrobienie tego szala wielkiego i długiego, więc i tak kolory będą widoczne, ale mam dokładnie takie samo wrażenie - mogły by się zmieniać dwa razy częściej.
Aaaaaj, prawdopodobnie z babelkami byloby do bani, dlatego Twoj Dziergany Aniolek schowal je przed Toba hahahaha.
OdpowiedzUsuńStrus wychodzi wspaniale, kolorki wciagaja to prawda.
:)))) Niezauważenie bąbelków też traktuję trochę jak znak opatrzności.
UsuńUkłony uznania! Świetna robota!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńAleż wciągający wzór i kolory! Piękne :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! I wciąga niemożebnie :)))
UsuńHehe - takie to ja lubię. Dlatego zaczęłam uczyć się od mistrzów i skomplikowane swetrzysko robione w poprzek, ma kilka stron w moim kalendarzu ;) A z takimi cudami to u mnie na porządku dziennym - kreatywna to ja może, ale roztrzepana to na milion milionów procent.
OdpowiedzUsuńTy jesteś nałogowcem dziergającym i nim pozostaniesz do końca życia i żaden odwyk nie pomoże, bo to co tworzysz jest niesamowite i daje ci taką ogromną radość i satysfakcję, a nam pozostaje podziwiać, ślinić się do ekranu i wzdychać :)
OdpowiedzUsuńKochana z Ciebie to w ogóle jest nałogowiec jeśli chodzi o druty ;) Dziergasz i piszesz posty na potęgę,ja tylko tobie tego zazdroszczę :) Ja taką chustę z bąbelkami wygrałam w candy u Aleksandry :)))
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie mam warunków do celebrowania robótki, dzięki temu nie muszę sobie wyrzucać,żem za leniwa żeby takie cudeńko dziergać:))Ale ten drugi to już jak najbardziej,też mi wzór wpadł w oko:))
OdpowiedzUsuń