Przenosiny

środa, 11 września 2013

DIALOG O HARPUNIE

Ślubny wie, że wsadzona do samochodu jako pasażer, z pustymi rękami nie posiedzę. Coś w dłoniach mieć muszę, najczęściej druty, a na nich jakąś robótkę podróżną. Ślubny wie, akceptuje, ale... nie pała do tych moich drutów niczym, ponieważ Ślubny ma wizje. Wizje wypadku, podczas którego sponiewiera mnie nie tylko wehikuł własny oraz pojazd obcy, ale na dodatek ja sobie te druty w coś wbiję. 
Ale dwa dni temu Ślubny się rozpromienił, bo kiedy skończyłam całe metry szydełkowej koronki (tej, która już leży w Tajemniczym Czarnym Pudle), to z wielkim entuzjazmem stwierdziłam, że mam dwa wnioski. Wniosek pierwszy jest taki, że koronki robi się szybciej, niż mi się do tej pory wydawało. A to oznacza, że przestaję kupować. Będę potrzebne metry wykonywać własnoręcznie. A wniosek drugi jest taki, że w ramach robótek podróżnych będę teraz planować kolejne metry ozdobnego szydełkowania.

Ślubny (z westchnieniem raczy mnie standardowym tekstem): No i całe szczęście, bo mnie te twoje druty zawsze denerwują, że w razie wypadku je sobie w coś wbijesz. Szydełko bezpieczniejsze.
Ja (optymistyczna jak zawsze): Szydełko też mogę sobie wbić.
Ślubny (wykazując się lekkim niedomaganiem porównawczym): Ale jest mniejsze i jedno.
Ja: Ale haczyk ma na końcu.
Ślubny (z uporem): Ale mniejsze, cieńsze!
Ja: Ale haczyk ma! Drut jak sobie wbiję, to się wyciągnie. A szydełko... jakbym harpun sobie wbiła.

Z harpunem Ślubny nie dyskutuje. Wizje niebezpiecznych sytuacji komunikacyjnych z szydełkiem w roli drugoplanowej też zapewne będzie miewał. Ciekawe, co by powiedział, gdybym mu wyciągnęła w samochodzie igłę do frywolitek? Pewnie by się zatrzymał, zabrał mi narzędzie z łap i schował w najgłębszym kącie bagażnika. Najprawdopodobniej bez słowa.

***
Czas pokazać te metry szydełkowej koronki. Wzór podstawowy zaczerpnięty z Anny (czerwiec 1998), ale nieco zmodyfikowany dodatkowym kolorem i wykończeniem górnego brzegu:

Wyszło tego prawie trzy metry. I naprawdę przestaję nawiedzać pasmanterie w celu nabycia koronek fabrycznych. Po pierwsze ich ceny bywają... wygórowane. Po drugie - zawsze mam problem, że "to nie do końca to, co bym chciała". Po trzecie - frajda z robienia jest tak wielka, że aż szkoda jej sobie odmawiać :)))

***
A skoro złapałam już harpun... to znaczy szydełko, to rozgrzebałam jeszcze jeden projekt - szorty robione razem z Perfidnym Obibokiem.
Zaczęłam od długiej i głębokiej medytacji przed otwartą szafką z nitkami, włóczkami i materiałami (te ostatnie mało w tym wypadku ważne). Kolor? Jaki kolor? Ostatecznie stanęło na tym, że wyszczuplający, zawsze modny czarny będzie jedynym słusznym wyborem.
I szydełkuję... i sobie poszydełkuję trochę, bo z małych kółeczek mam zrobić obręcz o obwodzie równym obwodowi moich bioder. Trzy kółka to zaledwie jakaś jedna siódma, no może jedna szósta :))

***
A skoro było biało i było czarno, to brakowało mi koloru w moim twórczym życiu. Jakiś róż, jakaś optymistyczna zieleń...

Serwetka to wariacja na temat wzoru z tegorocznej Sabriny Extra (5/2013), z okładki. Tylko te listki... Do listków to ja nie pałam entuzjazmem.

***
A poza tym - dojrzewam do uszycia dzianinowej spódnicy jesiennej, w bardzo mało jesiennym kolorze. 
I kombinuję bardzo intensywnie, bo sobie obiecałam, że jeszcze w tym roku zrobię pierwsze oczka tego - o tu sobie zaglądamy, oglądamy i wzdychamy.

75 komentarzy:

  1. Ale Cię wzięło na szydełkowanie! *^v^* Ale popieram, ceny sklepowych koronek są z kosmosu, a jak się robi samemu, to można zrobić dokładnie takie i tyle, ile potrzeba do danego projektu.
    Może bym też sobie takie szorty ten tego?... Jest szansa, że w przyszłe wakacje będę wyglądać tak, że mogłabym je nawet założyć! ^^*~~
    Super wygląda to bolerko, tylko ja zamieniłabym elementy robione oczkami lewymi na prawe, bo moje lewe są jakieś nie za ładne takie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest tak, że jak szydełkujesz jedno, to myślisz już o kolejnym, a poza tym nie ma problemu, że szydełko zajęte :))) Jednym można obskoczyć kilka projektów.
      Szorty to Ty sobie ten tego, jak najbardziej! Ja je robię, choć wiem, że będę w nich paradować jedynie w domu, ale ładne są, więc czemu mam takowych nie posiadać.
      A w bolerku to pewnie zmian będzie sporo. Lewe na prawe to w zasadzie jak w banku :) Ale poza tym, to mam zamiar zrobić z tego mini żakiecik, zachowując charakter, ale znacznie przedłużając.

      Usuń
  2. Ooo co do jazdy autem i drutowaniu badz szydelkowaniu to nie ma mowy z moim slubnym, zakaz i juz ;o) Koroneczka piekna tez kiedys popelnilam ale z przyszyciem mialam klopot nie chciala sie ni jak dopasowac do materialu, ale ja mam dwie prawe (bo ja mankut) rece do szycia niestety i do tego choleryczka ;). Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój już woli ostre narzędzia niż moje próby kierowania z siedzenia pasażera :)))
      Z tą koronką - mam nadzieję - problemu z przyszywaniem nie będzie. Po to robiłam nieco inny brzeg, taki bardziej "stabilny".

      Usuń
  3. kusisz! wczoraj też zaczęłam szydełkować te kółka na szorty, tak mnie ciągnie by je teraz robić, a tu obiad czeka a to dziecko płacze... ech! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie wciągają prawda? :))) Miałam wczoraj to samo.

      Usuń
  4. Koronka metrowiec jest super!!!
    Harpun właśnie tego słowa mi brakowało;) Generalnie ja się z harpunem nie rozstaję:) lepiej brzmi niż: nie rozstaję się z szydełkiem.
    Szortami byłam kuszona również ale dłuższa chwila przed lustrem skłoniła mnie do przemyśleń typu: W Twoim wieku koronkowe szorty.... Dałam spokój. Zajęłam się cieplejszymi dodatkami jesienno-zimowymi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że ja przez ostatnie dni tez non stop z harpunem w łapach :))) Nawet mój dziergany różowo-czarny szalik leży i czeka.
      Ja też miałam przez sekundę przemyślenia zaczynające się od: "w twoim wieku...", ale to ostatni dzwonek, przed czterdziestką :)))

      Usuń
  5. o jacie, ale żakiecik! Też bym chciała, ale raczej nie udziergam sama takowego, dlatego w mojej główce tli się marzenie o czymś takim:
    http://www.liveinternet.ru/users/romo4ka/post170846287/
    Szorty jednak czarne. :) Ja choruję na coś czarnego szydełkowego, ale raczej będzie to jakaś bluzka, ewentualnie połączona z białym materiałem.
    Moja obręcz na biodra już-już, prawie się domyka.
    Koronka mega!!!! A co do szydełkowania w samochodzie to ja muszę jeszcze swojego męża podpytać, jak on się na to zapatruje. Ale z dotychczasowego rozeznania, jakie robiłam, to przejawiał chęć, żebym raczej z nim rozmawiała, niż zajmowała się "harpunem". Ale to dobry pomysł na zagospodarowanie czasu, bo jeśli już gdzieś jedziemy, to nasze podróżowanie samochodem poniżej dziewięciu godzin nie schodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten szydełkowy też świetny, jakby go jeszcze dwuwarstwowego machnąć... byłby cieplutki.
      I tak, szorty czarne, chociaż czy całe czarne... tego jeszcze nie wiadomo :))
      Męża nie pytaj, tylko zabierz kiedyś i sprawdź, co powie. A szydełko ust nie zamyka (oby nie wybrać wzoru, gdzie non stop trzeba liczyć). Kobieta jest wielozadaniowa - szydełkować i zabawiać męża konwersacją dasz radę :)))
      I witam w klubie długo podróżujących. U nas to było około 7 godzin, ale odkąd Polska zyskała autostrady, to nam spada do pięciu i pół, sześciu.

      Usuń
  6. Jakoś też zawsze wahałam się zrobić koronkę, że to takie długie i nudne. Chyba teraz się przekonam i pewnie przy najbliższej okazji/konieczności posiadania spróbuję. Szorty też mnie kuszą i właśnie waham się nad wyborem koloru... Między czarnym a strażacko czerwonym..
    Planowany projekt wygląda imponująco. Zupełnie nie mój level ale dla Ciebie taka kurtka to przecież nie problem. Ostatnio trafiłam też na sweterek w sieci i od razu pomyślałam o Tobie :) Tutaj jest http://meihua368.blog.163.com/blog/static/296132962013892463805 Jakoś tak skojarzył mi się z czekoladowym swetrem który niedawno zrobiłaś, chyba przez tą fikuśną plątaninę warkoszy :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie to samo, że to długie, nudne i na dodatek nie wyjdzie tak, jak ja chcę. A tu niespodzianka!
      Szorty koniecznie! Może czarno-czerwone? Bo ja rozważam czarne z białymi dodatkami, ale to się może tysiąc razy zmieniać :))
      Ten sweterek jest genialny w swojej plątaninie. Zapisałam sobie stronę w zakładkach. Dziękuję!

      Usuń
    2. Zdecydowałam się na czarne i też myślę nad urozmaiceniem tej czerni. Koncepcja oczywiście skrystalizuje się w trakcie.
      Stronkę warto zapisać. Dziennie pojawia się tam nawet kilkadziesiąt postów drutowo-szydełkowych inspiracji. Obłęd! :)

      Usuń
    3. Ale za to jaki przyjemny dodatek do porannej herbaty - co najmniej cztery pomysły się mnie uczepiły i już nie puszczą :)

      Usuń
  7. No to się zaszydełkowałaś na amen :) Ślicznie ci wychodzą te koronki. Projekt drutowy bardzo ambitny, będę dopingować :)I podoba mi się motyw szortów - właśnie kombinuję do czego by go wykorzystać, bo na koronkowe szorty to ja się w żadnym razie nie piszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Straszna zaraza mnie dopadła :) Projekt drutowy, podobnie jak Czekoladowy sweterek, leżał w katalogu Inspiracje od kilku lat i chyba w końcu dojrzałam do realizacji. Wiem z czego, wiem jakie modyfikacje.
      A wzorek z szortów, razem w wykończeniami to niezła inspiracja na bluzeczkę, spódnicę...

      Usuń
  8. Fiu, fiu, piękny plan:)
    I szorty robicie! Chlip, chlip, dla mnie jest już za późno... Szorty odkładam na kolejny rok. Ale zrobię! Wszak włóczka na nie leży i czeka już 2 lata...
    A koronka śliczna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tego złego... my potestujemy, a Ty w przyszłym roku spokojnie, sprawdzony wzór wykorzystasz :)
      A koronkę opartą o ten sam wzór, tylko z innym kolorami mam zamiar jeszcze wyprodukować.

      Usuń
  9. Oh oh oh, czyżbym przeczytała "szorty szydełkowe"? Do tego robionerazem? Oh oh oh już pędzę:D

    Koronka jestcudna ;) alenie wiem, czy dałabym radę tyle metrów wyprodukować. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leć, pędź. Na razie nie ma dużo do nadrobienia, bo każda z nas zaczyna, mniej lub bardziej przeklinając obwód swoich bioder :)))
      A produkcja koronki ma jedna cudowną cechę - robi się toto, a później przy prasowaniu... przybywa i się wydłuża :)

      Usuń
  10. Koronka śliczna ale te metry .....szorty już u mnie w kolejce grzecznie czekają.Oczywiście będą czarne chociaż miały być fioletowe-:))))
    Ale żakiecik mnie oczarował!!!! błagam o receptę ,przepis czy co tam masz .
    Nieśmiało po cichutku tylko tak delikatnie zapytam:może razem-robienie żakieciku(a?)dałoby się zorganizować?-:)))))))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, moje też przez chwilę miały być fioletowe :)))
      Co do żakieciku... przepisu na to nie mam żadnego, trochę doświadczeń koleżanek Rosjanek na Osince i to tyle. Będę go robić "na czuja", więc na razie o razem-robieniu nie mam mowy, bo musi powstać jakiś egzemplarz testowy. A później... się zobaczy, bo na razie to nawet sama nie wiem, jaki to poziom trudności jako całość :)

      Usuń
  11. A Ślubny nie wie o samospełniających się przepowiedniach? Lepiej nie kusić losu :)
    Nad własną koronką już myślałam, ale czy można taką pociąć do projektu, czy lepiej robić na wymiar?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mu to powtarzam :)
      Takie koronki, kiedy są ręcznie czy maszynowo zszyte można spokojnie ciąć, tak samo jak te bawełniane fabryczne.
      Co do wymiaru - one się po zrobieniu, przy prasowaniu dość istotnie wymiarowo zmieniają, więc jeśli to ma być coś przyszywanego do materiału, to bym zrobiła z zapasem, wyprała, wyprasowała i dopiero przyszywała. Jeśli to koronka do czegoś na drutach czy na szydełku, to wtedy zazwyczaj robię od razu pod wymiar, przytwierdzone "do podłoża", bo woda i ewentualnie żelazko tak samo działają na całość.

      Usuń
  12. Biała koronka Twojego wykonania jest cudowna!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale się ubawiłam czytając o ślubnym i szydełku. Tekst jak żywcem wyjęty z wczesnych książek Joanny Chmielewskiej. Czytałaś " Wszystko Czerwone" ?
    Ja ok 6 razy i zawsze mnie bawi ta książka.
    No i znów się spóźniłam do sukienki na szydełku brakuje jeszcze paru kwiatków a już druga część szortów na tapecie. Och gdyby doba miała 2*24h, te drugie 24 h na twórczość, ludzie byliby szczęśliwsi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem wychowana na Chmielewskiej! Czytywało się ją na głos w domu (o ile krztuszenie się ze śmiechu podczas prób czytania można tak nazwać :))). Teraz też do niej chętnie wracam, ale do tych starszych powieści, te nowsze... trącą komercją, niestety.
      Z szortami to się nie stresuj, bo i tak jesteśmy na samym początku! Dogonisz nas bez problemu.
      A ja bym nie wydłużała doby, ja wolę skasować połowę obowiązków "nierobótkowych" :)))

      Usuń
    2. No tak, próbuję tą metodą zyskać czas, ale to trudne. Nie będę się stresować do lata mnóstwo czasu całe 7 miesięcy.
      Chmielewska wspólczesna jest nudna, straciła pazur.

      Usuń
  14. No prosze - z tymi koronkami tez doszła do takie wniosku, kiedy za mały kawałek do piżamy zapłaciłam ponad 25 złotych. A jak jeszcze mówisz, że szybko się robi, to na pewno do pasmanterii na takie zakupy już nie pójdę. Wolę poszperać za wzorami i se sama zrobić udzierg.

    A rozmowa o drutach i harpunach, to jakbym mnie i Małża słyszała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie się zdarzało, że "kupna" koronka byłaby droższa od materiału :))) Może jakieś pospolite ruszenie - nie kupuj, szydełkuj!
      A Małże tak mają, troskliwi.

      Usuń
    2. No ja to kiedyś kupowałam nawet za 200% materiału. Masakra!

      Usuń
  15. No niezłe wizje ma ten Twój Ślubny i przyznam szczerze, że mój reaguje identycznie :)) Samodzielnie robiona koronka to jest coś, a zwłaszcza ta Twoja. Wygląda niepowtarzalnie :)) A wracając do spraw zgodnych, to również się zastanawiałam nad tymi szortami i również uznałam, że najlepszy byłby czarny. A nie robię jeszcze tylko dlatego, że nie jestem jeszcze zdecydowana, czy ufarbować podsiadane kordonki na czarno, czy użyć granatowego, który posiadam w wystarczających ilościach :))
    A na koniec pochwalę Twoją wesołą serwetkę i tak skromnie zapytam: a kici kici gdzie?? ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślubny ma wizje, bo mamy złe doświadczenia, ale cały czas mu powtarzam, że złego diabli nie biorą :))
      Granatowy to może być strzał w dziesiątkę, bo kolor ciemny (wyszczupli :), ale jednak będzie na nim widać wzorek. Bo na tym moim matowym czarnym, to tak średnio, kształt owszem, wzorek niekoniecznie.

      Usuń
  16. Z robótkowaniem w samochodzie, to ja mam spokój (choroba lokomocyjna). I strasznie nad tym ubolewam:((( A szorty już wyniuchałam dawno temu, wydziergałam obydwa elementy i mam poważną zagwozdkę, na który się zdecydować.... Bo sześciokątny jest uroczy a okrągłym łatwiej będzie połączyć obwód bioder po skosie...No i co ja nieszczęsna mam zrobić?! A może by tak z obydwu? Znaczy się dwa egzemplarze machnąć? To jest myśl!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))) Też się długo zastanawiałam, który element i argumenty były podobne, ze na razie okrągły, bo łatwiej and tym zapanować konstrukcyjnie. A jak już poznam potrzeby odwłoka, to sobie zrobię drugie, z tym drugim elementem :)

      Usuń
  17. Drut jak się wbije, to się wyciągnie... Hm, piękne! ;-)

    Mnie ostatnio Córuś, siedząca za kierownicą, napominała: nie trzymaj się tego uchwytu (nad oknem) podczas jazdy, bo w razie wypadku urwie ci rękę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już widzę minę Twoje Córki, gdybyś usiłowała jej drutami machać :)))
      A w odniesieniu do poniższego komentarza - ja się w tym żakiecie zakochałam kilka lat temu i tak chodzę koło niego. Chyba czas zmaterializować marzenie.

      Usuń
  18. Ale świetne to, co zajrzałam i westchnęłam, a raczej mnie zatkało. Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  19. Szorty niestety nie dla mnie, ale będę kibiować i podziwiać.
    Koroneczka do tajemniczego pudła wyszła ślicznie, dobry pomysł na własny wyrób pasmanteryjny, gotowe rzeczywiście kosztują duużo.
    Z dzierganiem/szydełkowaniem w samochodzie mam to samo, ale bez wizji ze strony męża, sama niestety miewam takie, do czego głośno nigdy się nie przyznaję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie nawet kilka dni temu sprawdziłam w stacjonarnej pasmanterii jakie są ceny koronki bawełnianej, w miarę estetycznej... szkoda komentować. Chińska poliestrowa bywa bardzo kosztowna.
      Ja na szczęście wizji dramatycznych, gdzie się te druty i szydełko mogą znaleźć, nie miewam.

      Usuń
  20. Druty jeszcze mi ewentualnie akceptują, ale najbardziej moich bliskich irytuje robienie makijażu w samochodzie (oczywiście nie prowadząc) - kredka do oczu, zalotka, tusz - potrafią się za to obrazić na mnie na dłuuuugie godziny :) w imię wyższego dobra oczywiście :) a jak to tak, ja miałabym WCZEŚNIEJ wstać, by zrobić makijaż??? :P Niedoczekanie... :)
    Element-do-wzdychania zaiste... do wzdychania :D czuć te Twoje mundurowo-carskie klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, nie malowania oczu to chyba i Ślubny by nie zaakceptował, chociaż... muszę kiedyś spróbować :))) Ale za to akceptuje sytuacje, gdy jadąc do rodziny, wychodzę z domu nieumalowana i z mokrymi włosami, ale życzę sobie długiego postoju w miejscy cywilizowanym, żeby się umalować i uczesać. Nawet nie kwiknie :)
      I wyczułaś mnie, te mundurowe klimaty mnie strasznie ciągną.

      Usuń
  21. To bolerko jest genialne. Podpisuję się pod postulatem razemrobienia :-)))
    Szydełko jest podróżniczo bardzo praktyczne. Umilało mi kiedyś długą podróż lotniczą. Obok darło się dziecko (chwilami w chórze z innymi otroczkami), a ja zatopiłam się w robótce i z uczuć ludzkich odczuwałam tylko lekkie współczucie wobec uciszającej progeniturę matki... Harpun wspaniale angażuje większość uwagi :-)
    Koronka z metra bardzo ładna, a początki szortów zachęcające - może też sobie takie machnę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z razem-robieniem nic nie obiecuję, dopóki nie powstanie prototyp, bo na razie to sama nie wiem, czego się spodziewać :)
      A szorty polecam - wyjątkowa przyjemność robienia, bo niby proste elementy, a efekt końcowy przyjemny wizualnie.

      Usuń
  22. Dałaś mi lekkiego kopa tą swoją koronką ,właśnie medytuję kupić czy robić bo potrzebuję do obrusa,chyba jednak będzie "robić":))
    W samochodzie czasem dziergam jeśli akurat mam szczęście za pasażera robić i wówczas to ja mam te wizje siebie z malowniczo wbitym szydełkiem czy też drutami, w zależności czym macham,kierowcy szczęśliwie nie przyszło to do głowy:))
    Zajrzałam,obejrzałam i -jak kogoś tu wyżej-też mnie zatkało:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz się okaże, że naprawdę mamy pospolite ruszenie i pasmanterie stracą zarobek ze sprzedaży koronek :)))
      Żakiet/Bolerko robi wrażenie. Mam nadzieję, że moja wersja "w realu" będzie miała taki sam charakter, bo kilka zmian jest nieuniknionych.

      Usuń
  23. A wiesz ,że mój ślubny mówi podobnie o tych wszystkich narzędziach robótkowych podczas jazdy! Chyba jednak trochę racji mają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mają, ale ja bez robótki w rękach staję się "pasażerem z koszmarów", panikującym, udzielającym rad i pomstującym na innych kierowców :) Robótka skutecznie mnie hamuje :)))

      Usuń
  24. Ale sie rozszydelkowalas... juz sie nie moge doczekac kiedy zobaczymy skonczone szorty.
    A propos dziergania w samochodzie, to ja tez mam dziwne odczucie, ze nie powinno sie tego za bardzo robic. Mimo to pociag do drutow jest silniejszy niz strach przed wbiciem ich sobie w rozne czesci ciala. No i podroz sie nie dluzy...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trochę zależy od Ani, bo to ona nadaje tempo :) Ale na pierwsze śniegi będą na pewno :))
      A długie podróże bez robótek... chyba bym już nie umiała :)

      Usuń
  25. wow! Oj tęsknie za drutami... ale mam haft xxl który nie daje mi spać. Jak mam chwilę i nie mam go w ręce to mam wyrzuty sumienia :) Podstawy szydełka znam ale nigdy nie jestem zadowolona z tego co zrobię. Co do jazdy i drutów aż raz miałam w podróży i też się nasłuchałam. Mojemu powiedziałam, że jak podjedziemy do sklepu i kupi psp to druty odłożę :) Z naburmuszoną miną pojechał :)Już nie mogę się doczekać nowego cuda :) Buźka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) No tak, już posiadane druty znacznie tańsze niż psp :)))
      A co do szydełka to może wykorzystaj tutoriale Perfidnego Obiboka! Ania pokazuje, jak robić, żeby to wyglądało perfekcyjnie!

      Usuń
  26. Piekna koronka az mnie tez zaczelo brac na szydelko hahahaha. Ja od ponad roku mam zapas nici na koronkowe firanki ale nie potrafie zdecydowac szydelkowe czy drutowe, teraz jeszcze gorzej.
    To klawe "cos" na ramiona....sweterek, bolerko...co to jest wlasciwie?
    Co by nie bylo, to podoba mi sie, odjelabym tylko troche zdobien ale pomysl bomba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szydełkowe te firanki, szydełkowe :)))
      To "coś" to w oryginale chyba najlepiej określić bardzo krótką kurteczką... bolerkiem. Ale u mnie to będzie trochę dłuższe :)))
      W kwestii zdobień to mnie nie zastanawiają te na górze, bo nawet mi się podobają, ale te dziwnie przyszyte ściągacze na dole... tam coś trzeba będzie wymyślić.

      Usuń
  27. Koronka śliczna, podziwiam cierpliwość do dłubaniny.
    Mnie jakoś szydełko nigdy nie wciągnęło na tyle, by wyjść poza pojedyncze kwiatki na które niezbyt miałam pomysł "co dalej".
    Szorty są świetne. Rób, rób te kółeczka, a ja chętnie popodziwiam gotowe szorty na Tobie :)

    W samochodzie nic nie mogę robić, bo jak tylko spuszczę oczy z szosy przed sobą to mnie natychmiast mdli. Właściwie to nie mdli mnie tylko wtedy kiedy prowadzę, a trudno trzymać jednocześnie kierownice i druty ;)
    W rezultacie (jadąc jako pasażer) jestem specjalistką od kontemplowania krajobrazów ;)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Gotowe szorty na mnie? Takich zdjęć to nawet pomysłodawczyni razem-szorcenia nie obiecałam :)))
      Kontemplowanie krajobrazów i wyszukiwanie dziwnych nazw miejscowości i wsi to całkiem miłe zajęcie. Ale przy naszych podróżach autostradą... ekrany wszędzie, nie ma co oglądać :)

      Usuń
    2. Zaraz, zaraz, kto tu jest pomysłodawczynią?!
      A poza tym, nawet ja ich nie pokażę na sobie.
      Chociaż... jakby tak stworzyć galerię z szortami na ludziach, to można by się nawet w wyszukiwarkach pozycjonować np. na hasło: "seksowne pośladki". :)))

      Usuń
    3. Noooo, "seksowne pośladki" to nas wypozycjonują na wiele miesięcy :))
      Ale ja mam pomysł, ostatecznie mamy Ślubnego (to znaczy ja mam, ale się podzielę jego umiejętnościami), a Ślubny to mistrz "fotoszopa"... a "fotoszop" czyni cuda... i kurcze nawet mój rozmiar 42 łamane na dole przez 44 może po obróbce wyglądać jak Anja Rubik :))))

      Usuń
    4. To i ja z chęcią bym skorzystała z umiejętności Ślubnego. Choć ten cudowny program nie jest mi obcy, to "miszczem" fotoszopa nie jestem.
      Ale podejrzewam, że i Ślubny z moim rozmiarem miałby problemy, by przerobić go na rozmiar Anji.
      ...
      eee,
      po dłuższym zastanowieniu jednak zrezygnuję, nie zniosłabym myśli, że gdzieś tam w dalekiej Polsce jakiś facet (no wiem, że to Ślubny, ale jednak facet) wgapia się w mój tyłek... :)))))

      Usuń
    5. Hmmm.... to jak to? Nie rozumiem... Robisz szydełkowe szorty do szuflady? Nikt nie będzie Cię w tym uroczym ciuszku oglądał?
      Bo jeśli zamierzasz je nosić na sobie to znaczy, że gdzieś w świecie będą wybrańcy, którzy będą mieli szczęście napawać się widokiem pięknych szortów. Chyba, że będzie to widok zarezerwowany dla Ślubnego, wtedy trudno, nie naciskam ;)

      Ale szorty na denatce, nie na denatce nie, bo ona chyba nie ma potrzebnej do ekspozycji części, ale na ładnym wieszaczku to te cuda pokażesz, co? :)

      Usuń
    6. Poza tym można przecież zrobić tak zdjęcie, żeby nie było skali porównawczej, i wtedy pojęcie rozmiaru przestaje istnieć, czyż nie? ;)

      Usuń
    7. Z szydełkowymi szortami (tak jak z tymi z materiału uszytymi w tym sezonie) pewnie się bardzo polubimy, ale we własnych czterech ścianach oraz na tarasie. Bo moje zastrzeżenia dotyczą tylko noszenia ich "bardzo publicznie".

      Usuń
  28. Witam,
    właśnie mam zamiar korzystam z filmików dotyczących robienia skarpetek.
    Mam tylko jedno pytanko... jakich używałaś drutów?
    Bo widziałam również "przepisy" na 4 druty, jednak ten Twój wydaje się dużo łatwiejszy.
    Z góry dziękuje za odpowiedz.
    P.S. Podziwiam, podziwiam i... zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko o zalecanych drutach i innych materiałach masz bardzo dokładnie opisane tutaj:

      http://www.intensywniekreatywna.blogspot.com/2013/01/razempetki-prolog.html

      Dodatkowo zajrzyj do zakładki "Nauczanie" (po prawej stronie na górze), tam znajdziesz linki do wszystkich części Razem-robienia skarpetek (i nie tylko :))). Bo filmiki to tylko uzupełnienie wpisów na blogu :)))

      Trzymam kciuki, żeby się bezproblemowo robiło.

      Usuń
  29. :)
    Zajrzałam i zapragnęłam skomentować obawy Ślubnego Twego, a w zasadzie podrzucić propozycję przerzucenia się na podróżne frywolenie na czółenkach (dwóch, w tym jedno z bardzo krótkim szydełkiem, które trudno sobie gdziekolwiek wbić).
    Ja, co prawda, jako pasażer przedni nie dziergam, bo wolę sobie popaczać, ale jadąc na tylnej kanapie, to już muszę, bo się inaczej duszę. Więc frywolę...
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))) Cicho, sza!!! Szeptem się przyznając, to ja nawet czasami sięgam po czółenka (nie zawsze igła do frywolitek), ale za żadne skarby nie siądę z nimi do samochodu, bo Ślubny od razu oceni sprzęt jako niewiarygodnie bezpieczny. I mogę się pożegnać z podróżnym dzierganiem i szydełkowaniem. Będzie ultimatum - albo, kobieto frywolisz czółenkowo, albo jedziesz, trzymając się relingów :)))

      Usuń
    2. Aaa, to takie buty!
      No, to ciiii i sza.
      Dobra, jeszcze tylko jedno: druty na żyłce? Maja trochę mniej końców, które mogą się wbić. Chociaż, z drugiej strony, ta żyłka "dusicielka"...
      OK, to ja już nic nie podpowiadam :D

      Usuń
    3. Ależ oczywiście, że druty na żyłce (bo na prostych nie robię), nawet akrylowe, bambusowe, drewniane... wszystko to potencjalnie śmiertelnie niebezpieczne :)))))

      Usuń
  30. Taka koronka wyglądałaby bardzo ładnie przyszyta do firanki:))) Szortów jestem ciekawa a listków nie robię, bo zawsze mi krzywo wychodzą:) Może się kiedyś zmobilizuję i poćwiczę....ale jeszcze nie teraz:) pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta koronka u mnie spowodowała wizję białej koronkowej bluzeczki z czarnymi akcentami... :)))

      Usuń
  31. Koronkowa robota :)) Precyzyjna :)) bardzo :))) Patrzę i podziwiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Koronkowa :) Ale nie podziwiaj tylko, szydełkuj! Za chwilę sama sobie taką koronkową robotę będziesz mogła planować.

      Usuń
  32. Koronki bajeczne. Jestem za razem robieniem chusty. Ona taka wdzięczna jest. Może być jako ocieplacz pod szyją, ale też jako dodatek do sukienki, okrycie ramion, czy co tam sobie kto wymysli. Zatem jestem ZA! :)
    A jak tam nauka nowego języka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chusta jest bardzo efektowna, to się zgadzam.
      A za zainteresowanie moimi postępami francuskim dziękuję. Jest nieźle. Pierwszy pakiet lekcyjny za mną. Czekam teraz na kolejny, a "luzy" wypełniam sobie robieniem dodatkowych ćwiczeń, słuchaniem kursu audio i lekcjami z dodatkowego podręcznika :))) Nie nudzę się.

      Usuń