Przenosiny

sobota, 1 czerwca 2013

MARCHEWA!!!

Nagła potrzeba nabycia nici szwalniczych pogoniła mnie wczoraj do Pasmanterii Obrzydliwie Dobrze Zaopatrzonej. Ślubny zaofiarował się towarzyszyć w nawiedzeniu i kiedy ja oddawałam się dyskusjom z właścicielką pasmanterii na temat odcieni koloru bee-żoo-wee-goo, Ślubny zniknął był między półkami. Wylazł po chwili, dzierżąc w dłoniach filc w kolorach... ciekawych i oświadczył, że dawno żaden pokrowiec do iPada nie powstał. Stan zasobności pokrowcowej kolekcji mu podupada i trzeba zaradzić - przy użyciu rzeczonego filcu. Nawet nie pisnęłam, dołożyłam od siebie filc w kolorze wiśniowym, zapłaciłam i czym prędzej wywlokłam Ślubnego poza gościnne progi Pasmanterii Obrzydliwie Dobrze Zaopatrzonej, bo prawdopodobieństwo tego, że za sekundę jeszcze coś wypatrzy, było bliskie pewności.

Okazało się, że Ślubny ma wizję pokrowca, ale usilnie nalega, cobym to ja siadła do maszyny, bo jakoś szycie filcu go nie pociąga. Poza tym on chce szwy w kontrastowym kolorze i na dodatek proste chce te szwy, więc może ja łaskawie zasiędę, a on będzie mnie wspomagał duchowo, pokazywał palcem i udzielał zbawiennych rad. Tym sposobem tandem z Rogu Renifera wyprodukował... Marchewę!

Aparat nie jest w stanie oddać pełnej żarówiastości tego pomarańczu i tej zieleni. Na to się daje patrzeć tylko mrużąc oczy :)))

Ślubny trwa w zachwycie. Problem, gdzie leży iPad przestaje istnieć, bo nie da się Marchewy nie zauważyć. Bije po oczach z najdalszego kąta.

Pomysł na bordowy filc podobno się kluje w Ślubnej głowie. Na razie wiem tyle, że znowu będzie z kontrastowymi szwami... białymi podobno... :))))

***
A w ramach ciekawostek lokalnych będzie zamek...

Nawet z rycerzami na moście zwodzonym:

I latarnia morska:

I chatka z wiatrakiem:

A wszystko to paręset metrów od naszego bloku. Pan Piotr Okoński tworzy takie cuda w ogródku pod swoim blokiem. Ile razy tamtędy idę, tyle razy się uśmiecham i podziwiam. Człowiek pozytywnie zakręcony, bez dwóch zdań. O zdolnościach nie wspomnę, bo nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, ile czasu i umiejętności wymaga stworzenie takich "miniatur", cudzysłów zamierzony, bo malutkie to to nie jest :))).

***
A jutro będzie Len Falbaniasty i przypowiastka o tym, jak to dobrze mieć pod ręką zapasowe opakowanie szpilek...

53 komentarze:

  1. Nie ma to jak mąż się uprze...ale przynajmniej ipad nigdzie się nie zawieruszy:)
    Hobby Twojego sąsiada jest zachwycające, brawo dla ludzi zakręconych!Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich kolorach nie ma mowy, żeby sprzętu nie zauważyć :)))
      A brawa dla Pana Piotra też biję.

      Usuń
  2. Witaj,
    bardzo ciekawa koncepcje , ma twoj maz, fajne kolory, to lubie, a sasiad wielki czlowiek i pasionat, robi wspaniale " male" rzeczy,
    pozdrawiam i gratuluje Tobie Twoich prac i niezwyklwego sasiada.
    ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślubnemu pomysłów odmówić nie można :) Ciekawa jestem, co wykombinuje z tego wiśniowego filcu :)))

      Usuń
  3. Wooow!! Marchewa jest niesamowita :)) I bardzo się cieszę, że pokazałaś prace pana Piotra, bo widzę, że jak najbardziej zasługują na upublicznienie w celu rozpowszechnienia. W kilku miejscach Europy widziałam różnorakie zespoły miniatur (zwane "muzeami"), ale nie o tematyce średnowieczno-rycerskiej i to z kamieni. Po prostu szczęka opada :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na miniatury budynków patrzę bardzo "podejrzliwie", bo zazwyczaj są mało zachwycające, ale tutaj jestem po prostu zachwycona wielkością tego i dbałością o szczegóły!

      Usuń
  4. Świetny! Teraz się zastanawiam, czy mojemu chłopakowi pokazywać, bo na 300% zachce mu się Marchewę posiadać na swojego iPada :) pomyślę jeszcze :) Sąsiad zdolny, tyle kamyczków poukładać, to trzeba dużo cierpliwości mieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokazuj, pokazuj, bo roboty jest na jakąś godzinę, a efekt jak widać... porażający :))))

      Usuń
  5. wow ja też sobie sprawię taką marchewę , jeżeli podzielisz się wykrojem :)
    a widoki masz śliczne :)pozdrów sąsiada i powiedz ,że we Włoszech go oglądali ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marchewa powstawała bez wykroju. Dwa arkusiki filcu złożyliśmy razem. Zszyliśmy wzdłuż trzech boków dokładnie po obrysie wcześniej zrobionym od iPada. Obcięliśmy nadmiar filcu, około 0,5cm od szwu. Na jednym z arkusików dorysowana była klapka dowolnego kształtu i ona też została obszyta dla efektu estetycznego i też wycięta. A później trzy paseczki, każdy też najpierw obszyty, żeby była czarna linia i przyszyte: dwa do klapki (maszynowo) i jeden do części głównej, ręcznie :)))
      Ślubny się tym razem w wykroje nie bawił :)

      Usuń
  6. niezła ta marchewa tylko ja się zastanawiam czy to nie przypadkiem Ślubny Ciebie wyciągał był z pasmanterii... pozdrawiam Basia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, że tym razem nie :) Na niebie wisiały czarne chmury, my do tej pasmanterii poszliśmy spacerkiem, więc motywować do wracania nie trzeba mnie było ani trochę. Poganiałam go z wychodzeniem jak rasowa żona :)))

      Usuń
  7. pokrowiec wspaniały, a kolory? jak sie panu podobają? fajnie jest że razem tworzycie, a pan od zamków naprawdę zdolny i pięknie to wygląda,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślubny wybierał chyba takie kolory, które go najbardziej poraziły :))) Ale w końcu wiosna jest, optymizm choć w pokrowcach potrzebny, skoro za oknem deszcz.

      Usuń
  8. Fajna marchewa :) Ja to bym musiała osobistą marchewę na klucze wymyślić, bo mi ktoś je chyba złośliwie chowa po kątach ;)

    Zamek cudny! Ja chcę takiego sąsiada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśmy te zamki i budowle sąsiada odkryli jakiś czas po przeprowadzce, bo ten "zamkowy" trawnik i ogródek jest z tyłu w stosunku do głównej ulicy, ale teraz potrafię iść dookoła, żeby sobie popatrzeć, tym bardziej, że nowa budowla rośnie :))
      A na klucze, a raczej jeden klucz też ostatnio produkowałam szydełkowe "opakowanie", bo Ślubnemu zabiera ze sobą klucz od drzwi do klatki schodowej, kiedy idzie biegać i mu ten klucz latał bez przydziału.

      Usuń
  9. kOlory pokrowca jak najbardziej!!:)Zamek świetny!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W imieniu Ślubnego dziękuję za pochwały dla Marchewy, bo przecież pomysł i wybór filcu to jego dzieło!
      A zamek i cała reszta jest rewelacyjna.

      Usuń
  10. bardziej interesujący sąsiad i jego zamek niż twoja marchewa toż to kocurka nawet niema ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olina coś to informatyka kiepsko idzie

      Usuń
    2. Też uważam, że zamek w dzisiejszym wpisie przyćmiewa wszystko. A kot nie codziennie ma ochotę na rolę pierwszego modela.

      Usuń
  11. O!
    Post szyciowy:))) Bo ja nieśmiało chciałam przypomnieć, że wiernie czekam (chyba od lutego) na kurs szycia dla zielonych.. Nie chcę ponaglać, po prostu chciałam tylko przypomnieć, bo może to już poszło w zapomnienie.. A my (moja maszyna i ja) wiernie czekamy:))
    Jak widzę te równiutkie szwy na Marchewie, to aż sobie wzdycham..:) A kolory, faktycznie, energetyczne;D

    Pozdrawiam,
    Kasia z Bydgoszczy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie poszło, nie poszło - zgodnie z umową Letnia Szkoła Szycia zacznie się jeszcze w czerwcu, ale bliżej wakacji. Czyli czekania już niewiele :)))
      Ale może na pocieszenie jutro też będzie szyciowo, bo będzie Falbaniasta kiecka :)))

      Usuń
  12. Kolory skutecznie energetyczne, sama bym swojego "plaskacza" (tableta) przywdziala w podobne :-)
    Panem Piotrem przywolalas wspomnienia pana w Slupcy, ktory w ogródku też miał budowle i zwierzaki, które zatrzymywały dzieciaki idące ulica. Zawsze idąc do mamy, która pracowała na peryferiach, albo do koleżanki Joli z ławki (po drodze) zatrzymywalam sie i wgapialam w ogródkowe cuda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja polecam kolorowe filcowe ubranka - szybka akcja, wielki efekt :)))

      Usuń
    2. Wiem, bo juz popelnilam ksiazeczke do igiel, bo wylazily mi z pudelka.

      Usuń
  13. Rzeczywiście kolory nie do przeoczenia, nie zgubi się na kuchennym blacie czy "lotniskowcu"! *^o^*
    Sąsiad sam buduje takie niesamowite makiety? Super wykonanie! Powinien jeszcze wstawiać malutkie figurki rycerzy i dam. *^v^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma mowy o zgubieniu :))) Gdzie by nie leżał, rzuca się w oczy od razu.
      A sąsiad sam, własnoręcznie, z cegieł, kamieni i drewna. A malutkie figurki przy zamku są i puchacze na drzewach dokoła :))) To jest absolutnie magiczne miejsce :)

      Usuń
  14. Świetny etuj :)
    Eh, tylko Ci zazdraszczam męża tak samo zakręconego jak Ty :D
    Zamek rewelacyjny. Swoją drogą polecam park miniaturowych zamków i zabytków polskich w Kowarach. Byłam - coś fantastycznego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam często wrażenie, że mam męża znacznie bardziej zakręconego ode mnie :)))
      Kowary to okolice rodzinne mojej mamy, ale bywamy tam rzadko, a nawet rzadziej, ale będę pamiętać o Twoim poleceniu.

      Usuń
  15. O! to Ty "chytra" jesteś, Ślubny by poszalał z zakupami i przy okazji może i zaszalałby w Twoim temacie a tu nic tylko Marchewa (nota bene cudnej urody, dobrze zasilona była) i w przyszłości tylko jakaś ćwikła a chciałoby się jeszcze może jakiś słonecznik bądź inne kulinarno warzywne szaleństwo w Waszym wspólnym wykonaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nawet cieszę, że nie przybyło mi nic z tej pasmanterii (oprócz potrzebnych szpulek nici), bo materiałów mam w tej chwili tyle, że mi się w szafie nie mieszczą i zsuwają z blatu biurka. Trzeba to "przerobić" najpierw :)))

      Usuń
    2. Very funy, no po prostu bardzo śmieszne a widziałaś u mnie na blogu ile "tego" mam i ciągle coś dokupuję - to choroba jakaś czy co

      Usuń
    3. Nie martw się, ta choroba dopadła wiele z nas :))) Ja też miewam niezłe ataki :))))))))))

      Usuń
  16. O matulu - przecudnej urody ta marchewa. A mój biedny tablecik taki goły leży ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niech nie leży. Filc to wdzięczny materiał i szybko do obróbki, bo nie wymaga wykończeń :)

      Usuń
    2. Ano właśnie, tylko ja z maszyną na bakier jestem :-/

      Usuń
  17. pokrowiec rewelacja :) a budowle - wielkie wow. jednak jak człowiek ma hobby to jest cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślubny zaszalał z pomysłem, a wykonanie było wyjątkowo niekłopotliwe.

      Usuń
  18. Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Kombinujemy teraz na wiśniową wersją :)))

      Usuń
  19. Śliczna Marchewa :)Tylko ja tu czegoś nie rozumiem... Bo sama sobie wydziergałaś szal na cześć nieskończoności, i Tybetański się dzieje, i te kilometry falban upinałaś, a Chłopa to za rękaw i czym prędzej z pasmanterii, żeby za dużo nie nabrał? Czysta dyskryminacja!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po przemyśleniu sytuacji jestem skłonna przyznać, żem dokonała aktu dyskryminacji płci męskiej :)))) Ale to nie pierwszy i nie ostatni raz :))))

      Usuń
  20. Macie fantastycznego sąsiada
    a marchewa bardzo smakowita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a pan Piotr jest bardzo pozytywnie zakręcony.

      Usuń
  21. Taki maz, co sie do rekodziela pali to skarb jakich sie ze swieca szuka ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - skarb, bo nie dość, że mam towarzysza szaleństw, a często ich inicjatora, to jeszcze dostaję bardzo trafione prezenty z dziedziny :)))

      Usuń
  22. Dobry pomysł z żarówiastymi kolorami. Faktycznie tylko takie można zlokalizować. W moim przypadku jeszcze dźwięki powinien wydawać:) Uszyłaś go fantastycznie!
    Sąsiada podziwiam, ma cholerny talent i cierpliwość.Podejrzewam, że jest na emeryturce i dopiero teraz spełniają się jego marzenia.

    OdpowiedzUsuń
  23. Marchewa jest super,coś dla takich jak ja- wiecznie coś gubiących:))Fajnie się zabawia Twój sąsiad:))

    OdpowiedzUsuń
  24. Zazdroszczę panu Piotrowi cierpliwości. A efekty piorunujące!

    OdpowiedzUsuń