Przenosiny

czwartek, 4 kwietnia 2013

NIEWIELKIE ZARZEWIE BUNTU

***
Dziś zaczniemy od końca... będzie kot, specjalnie dla tych, którzy mają już zimy powyżej kokardki i potrzebują silnego humoro-poprawiacza:)))
Kot w pozycji - "padłem, gdzie stałem; jak na czymś leżę, to trudno; wstanę, jak się wyśpię".
***
Aktualizacja puzzlowa też jest - zaglądamy, gdzie należy.

***
A teraz do drutów!
Zauważyliście, że w przypływie rozpaczy, że ta zima jednak nie chce minąć, próbujemy ją zaklinać nawet robótkami? A to kolory takie energetyczne, a to sweterek wiosenny, a to plany na spódnicę równie wiosenną. A wiosna? A wiosna ma to wszystko w głębokim poważaniu i jakoś nie chce wybuchać kwieciem i listowiem. 
No to się zbuntowałam z lekka i w ramach drucianego ruchu oporu wyciągnęłam kolor bardzo mało wiosenny i dziergam... ciepłą chustę!!!

Dziergam ją z czegoś sztucznego z włoskiem. Ten włosek powoduje, że w dotyku jest to bardzo "mizialne", ale z drugiej strony... pylicy niedługo dostanę. A na dodatek sypie się dokoła tak, że najlepiej byłoby dziergać bezpośrednio nad włączonym odkurzaczem :))) Prądu szkoda, więc dziergam z pudełkiem robótkowym na kolanach i wmawiam sobie, że większość czarnych kłaczków mi do tego pudełka wpada.

Chusta w części głównej jest z samych prawych, ze zmodyfikowanym oczkiem środkowym (dwa narzuty dokoła oczka środkowego, ale robione tak, że jest jedna dziura):

I mam zamiar zrobić toto z falbaną na dole i lekkim akcentem wściekłej czerwieni (po przecież ta chusta to wyraz buntu :)))) w wykończeniach w okolicach tej falbany.

***
I jeszcze akcent humorystyczny - kiedy zaczynam się czuć przytłoczona ilością obowiązków zawodowych, to żeby nie zwariować, zaczynam szukać drobiazgów poprawiających humor: kawa w kubku z komiksowym rysunkiem, paznokcie pomalowane na zwariowany kolor, żeby się przyjemniej łupało w klawiaturę albo... mój bardzo-uśmiech-poszerzający pendrive do robienia kopii bardzo ważnych plików, którym nie może się stać nic, ale to nic złego :)))

***
To ja pójdę, posłucham Terry'ego Goodkinda i będę dalej rozniecać to chustowe zarzewie buntu przeciw zimie, co nie chce minąć.

55 komentarzy:

  1. Zastanawiam się nad szyciem sukienki wełnianej. Albo ją jeszcze ponoszę z upodobaniem, albo przyjdzie wiosna i sukienka okaże się tymczasem niepotrzebna. Win-win :-) Widzę, że mamy podobne podejście do aktualnej pogody...
    Pozdrawiam
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje podejście zaczyna być zbuntowane, cierpliwość mi się skończyła wobec tej dłuuugiej zimy.
      Szyj sukienkę, bo masz rację, tak czy tak będzie pożytek :)))

      Usuń
  2. Coś w tym zaklinaniu wiosny jest- machnęłam zieloną chustę i nic, kończę czapkę w podobnych kolorach i wmawiam sobie, że pewnie ją ubiorę dopiero w listopadzie, bo jak skończę, to akurat nastanie wiosna, wreszcie wiosna- i szczerze bym sobie tego życzyła :)) I masz całkowitą rację, że na zły humor najlepsze jest pokizianie zwierzaka, ja uwielbiam patrzeć na wygłupy mojej Królik. Pedrive'a zazdroszczę, też chcę taki, oczywiście z królikiem, tak dla odmiany ;))) To co? Topimy jeszcze raz Marzannę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna ewidentnie ma nas w nosie, nas i nasze kolorowe jej zaklinanie.
      I masz rację, że pomiziane zwierza działa lepiej niż Prozac, ciśnienie spada, świat wydaje się lepszy :)))
      A Marzannę możemy utopić, ale ja nie znam żadnej ::))))))))))))))))

      Usuń
  3. Z tym buntem to chyba jednak nie można tak subtelnie i delikatnie że "niewielkie zarzewie buntu". Twardo i dosadnie trzeba się buntować: WSZYSCY CZEKAJĄ NA WIOSNĘ!!!! I ZA DŁUGIEJ ZIMIE MÓWIĄ ZDECYDOWANE NIE
    A wiosna i tak przyjdzie kiedy zechce co sie pobuntujemy to nasze :)
    pozdrawiam
    szyjąca bez bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wielki i głośny bunt z przytupem to ja już chyba nie mam siły. Pobuntuję się po cichu, ale z determinacją :))))

      Usuń
  4. Cały marzec pocieszałam się, że co jak co, ale w kwietniu to chociaż nie będzie takiej tony śniegu. Ba, zdążyłam w marcu już wybrać się na uczelnię rowerem, a tu klops... Pogodę sprawdzam na 3 różnych portalach. ;)
    Zacięcie na kolor podziwiam, ja wpadłabym już chyba w depresję! Albo wydała wszystkie oszczędności na bilet w ciepłe strony. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sprawdzam pogodę na trzech portalach i dzisiaj na jednym z nich zobaczyłam prognozowane na przyszły tydzień... 16 stopni... jak poczuję, to uwierzę :)))
      A ja się wahałam czy robić z zieleni czy z czerni - bunt mnie pchnął do czerni :)))) Ale z krwistą czerwienią, żeby tej depresji się nie dać tak całkiem.

      Usuń
    2. A gdzie 16? Ja byłam na wp i w pogodynce (robię to kompulsywnie) i u nas 16 to ma nie być jeszcze długo. Nawet gdy ma być 9 to odczuwalne jako -0,4...

      Usuń
    3. Amerykanie nam prognozowali, a ich prognozy sprawdzają się dość dobrze, ale chyba coś się w modelach zmieniło od rana, bo po południu już im te 16 zmieniło się w 14, ale i tak pozostaję pełna nadziei :)))

      Usuń
  5. Muszę przyznać,że Twój kot bez względu na aurę,zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy.Co do chusty,którą dziergasz, całkiem lubię czarny kolor, aczkolwiek na poprawę humoru zdecydowanie wolę
    żywsze barwy.Pendrive rewelacyjny, na pewno może rozśmieszyć.
    Ps.Nie mogę się doczekać wspólnego i tu zacytuję mojego męża,,drutowania''.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspólne drutowanie najpóźniej zaczniemy w poniedziałek, ale... prawdopodobnie jeszcze w weekend :)))
      Pendrive był prezentem dla mojej studenckiej osoby kilka lat temu, żebym prace dyplomowe nosiła promotorom na odpowiednim sprzęcie :)))

      Usuń
  6. Świnkopendrive rządzi! A zima niech zmyka :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świnka jest doskonałym powodem do uśmiechu :)))
      A zima... może już w przyszłym tygodniu :)))

      Usuń
  7. Ja dziergam właśnie ażurową narzutkę w szarościach, może niespecjalnie ciepłą, ale na pewno ocieplającą i mam taką teorię, że wiosna złośliwie wybuchnie w chwili, gdy ją skończę - żebym nie mogła jej założyć aż do jesieni...
    Czarna chusta z falbaną i czerwonymi dodatkami brzmi bardzo gorąco, jestem jej ogromnie ciekawa, zwłaszcza, że falbany to zawsze mój ulubiony element wykończeniowy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mogę się zgodzić na to, że ta zbuntowana chusta poleży i poczeka do jesieni, bo teraz już jej nie zdążę poużywać :)))
      Ta chusta to taka dorosła wersja dziecięcej chusty, którą z białej bawełny robiła dla Zosi - falbana obowiązkowa, a dodatki kolorystyczne wydają się niezbędne, bo inaczej będę miała bardzo depresyjne okrycie.

      Usuń
  8. "nie wstanę, tak będę leżał !" od razu mi się skojarzyło :-) u mnie co do wiosny to juz nawet nadzieja umarła... nie mam ochoty nawet za okno wyglądać. Ale świnia pierwsza klasa , hehe :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wobec Małego ten cytat stosujemy bardzo często :)))
      Zimowe krajobrazy też mam za oknem i trudno uniknąć rzucania na nie okiem, bo okien sporo, a trudno tylko w podłogę się wpatrywać :)))
      Świnia jest nie do przebicia, każde spojrzenie i uśmiech gwarantowany :)))

      Usuń
  9. Kocio - poprawiacz nastroju, niezawodny, jak zwykle:)Dobry pomysł z tą chustą i że z falbanką. Różne chusty już produkowałam, najczęściej ażurowe, ale ciepłej, zwykłej nie mam. I przecież lubię falbanki a nie mam. I tu przychodzi ochota rzucić się na zakupy nowych włóczek i też wydziergać coś z falbanką ale nie mogę, muszę wyrobić zapasy. Ale czy mi się uda powstrzymać;))Chyba raczej jak długo mi się uda powstrzymać:)) Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  10. hmmm... a mnie kusi zacząć ciepłą czapkę na drutach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym nie czekała :))) Im nas więcej, zbuntowanych, tym większa szansa, że ten bunt zostanie zauważony :)))

      Usuń
  11. Ha, ja też mam teorię, że żeby odczarować pogode, trzeba zrobić coś na przekór, np. kupić buty zimowe, żeby zima się skończyła i nie było okazji do ich założenia albo wydzierganie czegoś ciepłego (jak mój nieszczęsny "miodowy" komin, który zamierzam skończyć w weekend).
    Podobno wiosna przyjdzie we wtorek i tego się trzymam :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ten komin czekam niecierpliwie! A kupowanie zimowych butów to jest genialny pomył buntowniczy, sama muszę nabyć kozaki na kolejny sezon, to może teraz?

      Usuń
  12. no co za świnia!!! :D
    czarny to najulubieńszy na każdą porę roku :) choć ostatnio nadziergałam szarości i dobrze mi z tym ;)

    I teraz pewnie się narażę, bo są powody, dla których wcale nie jest mi tęskno za wiosną i obecny stan pogodowy całkiem mnie satysfakcjonuje... :/ tylko wciąż mi zimno..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja wiem, że u Ciebie czarny jest kolorem całorocznym i w sumie zgadzam się z tym w 100%!
      A narazić się wcale nie narazisz, bo ja też tak po cichu siedzę i liczę na to, że kolejne trzy dni będą jeszcze do niczego, bo wtedy będę grzecznie siedzieć w domu i łupać w te klawisze :)))

      Usuń
  13. przewróciło się ..niech leży...."cały czas czekałam na marzec...a on co??? w kulki poleciał..śniegowe....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez myślałam, że marzec to będzie już ciepły miesiąc... teraz liczę, że kwiecień mnie miło zaskoczy :)

      Usuń
  14. Ja porzuciłam bawełniany kocyk dżuniora na rzecz sweterka dla córy... jak za tydz wiosna nie przyjdzie to ja chce w sen zimowy zapaść i obudzić się jak już ciepło będzie... Koty Twemu zazdroszczę...

    Chusta fajowska. Pendrive również :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sen zimowy i mnie łazi po głowie i pewnie tylko ilość pracy powoduje, że rano wstaję z łóżka, choć kompletnie bez entuzjazmu.

      Usuń
  15. Zaklinaj tę wiosnę, zaklinaj ;) Ty ciepłą chustą, ja sweterkiem "codziennym" - może się uda ;)

    Zazdroszczę małego w pozycji "pad płaski", moja Młoda maupa ostatnio w ogóle nie śpi, biega po suficie i z uporem maniaka usiłuje wyczesać Monę. Owocuje to niczym innym tylko potwornym wręcz kota zadredzeniem. Usiłuję te supły rozczesać od paru dni, dzieląc torturę na znośne dla kota kawałki :/ Wycięcie dredów nic niestety nie da, bo musiałabym ogolić przy samej skórze, maszynki odpowiedniej nie posiadam a nie chciałabym z futrem pozbawić kota skóry używając nożyczek :P
    Prosiako-pendrive jest uroczy ;) ja dla dodania życiu koloru ostatnio z uporem maniak noszę żarówiasto czerwoną marynarkę - przynajmniej się wpasowuję w kolorystykę loga pracodawcy, ale co się na mnie wilkiem napatrzą szare i granatowe korporoboty to już inna sprawa :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały śpi... w łóżku, przy samej mojej głowie, a raczej przy uchu i mruczy całymi nocami, a jak nie mruczy, to chrapie :)))) Moje ostatnie trzy noce to jakiś koszmar - wszyscy dokoła śpią i pochrapują, a ja się miotam.
      Dredów współczuję, bo wyczesać to ze zwierzęcia to koszmar, ale golenia nie polecam, już lepiej czesać do skutku.

      Usuń
    2. Ano wiem, ze nic nie da, bo krótka sierść tylko się skitłasi z ta dłuższą, a i bałabym się tak nożyczkami a dredy są naprawdę przy samiutkiej skórze. Zakładam, że przez 3 dni, po 4-5 sesji czesania/wycia kociego dziennie, udało mi się rozczesać jakąś 1/5 jednego boku i mniej więcej 1/8 drugiego... więc zostaje mi zawyć za jej przykładem i dalej czesać :P
      Co do chrapania: nasza najstarsza mruczy głośniej niż nasz odkurzacz ;) ze względów oczywistych (alergiczne bydle w postaci dwunożnej śpiące w tym samym łóżku) nie śpi z nami, ale jak odpali motorek na kolankach to na drugim końcu mieszkania ją słychać ;) usypiała mnie wielokrotnie.
      Problemów ze snem współczuję - znam ten ból aż za dobrze - ten mój chrapie jakby miał za chwilę umrzeć/zadławić się/wołać na trwogę co mnie notorycznie wybija z rytmu zasypiania a i sama mam takie okresy kiedy mimo kompletnego wycieńczenia przewalam się w łóżku godzinami. To oznaka zbyt dużej ilości myśli w głowie. Jeszcze nie znalazłam sposobu na zaśnięcie, ale systematycznie wspominam kto z kim w Modzie na Sukces i w jakiej kolejności(uroki oglądania tasiemca za czasów młodości z mamą), tudzież fabułę i postaci jakichś innych widzianych seriali/czytanych książek i przynajmniej pamięć sobie poprawiłam, bo z samym zaśnięciem to po japońsku - jako-tako... ;)

      Usuń
    3. No dokładnie, coś (żeby palcem nie pokazywać co :))) mnie budzi i zamiast bezmyślnie poleżeć i zasnąć, to ja zaczynam kombinować, a co muszę zrobić, a to mi się coś przypomni (dzisiaj w nocy na przykład, że muszę szafki w kuchni wytrzeć od góry - wiem, kretynka jestem), a to jakiś zagwozdek szyciowo-drutowy i po spaniu.
      A wracając do kołtunów, to jednego roku jakoś zapuściłam Małego i zrobił sobie takie cudne dredy "pod pachami", że o mamusiu. To wyczesywanie na raty pamiętam do dziś - tragedia dla mnie i dla kota, bo leżenie na pleckach na moich kolanach jakoś nie specjalnie mu pasowało. Ale z maszynką bałam się nawet podejść, że go poranię, bo też miał toto przy samej skórze.
      Trzymam kciuki, żeby się rozczesywało coraz łatwiej.

      Usuń
  16. Hah, ja zaklinam wiosnę trzymając na drutach gruby szalik : ). Też z nadzieją na to, że jak będę go kończyć, to już ślicznie, słonecznie i ciepło będzie na dworze : )

    OdpowiedzUsuń
  17. A czy Maly tez tak ma, ze najczesciej zalega na tym, co akurat jest potrzebne?
    Pendrive prosiaczek pasowalby do mojej Orlelowskiej farmy :) Chusta zapowiada sie... cieplo :) A wiosna troche jak Maly - gdzies tam legla (pod sniegiem pewnie) i wstanie jak sie wyspi.
    W ramach zaklinania wiosny kupilam kwieciste szpilki. Tak piekne, ze obawiam sie nosic coby nie zniszczyc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, że Mały tak ma. Ma też tak, że siada przed telewizorem, kiedy oglądamy serial i zasłania, zadowolony, że na niego patrzą :)))
      Z butami tez tak miewam, że tak mi się podobają, ze szkoda nosić. W pełni rozumiem :)))

      Usuń
  18. Widzę, że puzzlowo idzie bardzo, bardzo. I po kokardę to tej zimy mają chyba już wszyscy. Eh!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idzie, idzie! Wolno z tym puzzlowym niebem, ale do przodu.

      Usuń
  19. a ja w ramach ruchu oporu leżę od kilku dni pod pierzynką i majaczę co jakiś czas parafrazując Gargamela "jak ja nie cierpię zimy"!! bo jedno jest pewne: albo ona się wreszcie skończy albo wykończę się ja... i tak sobie myślę że może przezimuję w łóżku jeszcze przyszły tydzień, a kiedy z niego w końcu wypełznę, to już na pewno będzie ciepło, pięknie i słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już planuj wypełzanie spod kołderki, bo prognozy jednak troszkę chociaż optymistyczne :)))

      Usuń
  20. No, a "cweter" skończony? Ja też wariuję i nadal u mnie jaja na tapecie chociaż już po świętach :)Niech ta wiosna już przylezie w końcu!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skończony i nawet pokazany w poprzednim wpisie :))) Teraz dłubię sobie chustę przed rozpoczęciem razem-robienia.

      Usuń
  21. Ja już doprawdy nie wiem czym i jakimi kolorami trzeba zaklinać tą wiosnę, żeby przyszła... koszmar jakiś, dookoła śnieg i ja czuje się dokładnie tak jak Mały, chce się leżeć, spać i nic nie robić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chwila i to się musi zmienić! Ja mam zaraz imieniny i zawsze je obchodziłam w czasie pełnej wiosny, a tego roku...

      Usuń
  22. Mały cudny! Zawsze poprawia mi humor! A nawiązując do chusty ... Echo.., to mam pytanie. Robię ją z tej samej włóczki co ty w instrukcji , czy starczy mi na całą chustę!Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile nie robisz jakoś bardzo luźno to powinno wystarczyć bez żadnych problemów. Mnie jeszcze taki mini kłębuszek został.

      Usuń
  23. jak chcesz to podrzucę Ci fajny pomysł na maila na wykończenie tej chusty pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, bardzo poproszę i już jestem wdzięczna, bo jeśli nie do tej (bo chyba mam mniej więcej w głowie, jak ma ta końcówka wyglądać), to będzie do kolejnej, bo tego czarnego mam co najmniej na dwie chusty :))) A poza tym, to przecież nawet "klepnięty" pomysł można zmienić!

      Usuń
    2. Ok sprawdź maila pozdrawiam Basia

      Usuń
  24. Chusta przy tej pogodzie jak najbardziej potrzebna :) Ja od 2 miesięcy chodzę bez czapki. Zrobiłam sobie nową, ponosiłam troszkę, ale coś mi się nie spodobało i sprułam, żeby zrobić ją od nowa... Zapał mi minął, był luty, pogoda się poprawiała i pomyślałam sobie: "po co mi czapka, za chwilę będzie ciepło". Czekam na tą chwilę od 2 miesięcy i jeszcze się nie doczekałam. Zastanawiam się czy by jednak tej czapki nie zrobic! :)

    Co do chusty bardzo mi się podoba ten pomysł na środkowe oczko z jedną dziurą. Jak ty to robisz? Jest gdzieś w Internecie instrukcja wykonania?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten sposób robienia oczka środkowego wykombinowałam na własne potrzeby, ale opis już jest :)))
      Zajrzyj do najnowszego wpisu na blogu, jest opis i film,jak sobie z tym poradzić.

      Usuń
  25. Narzekanie na brak wiosny wchodzi powoli do kanonu small talk. Już mi się nawet nie chce na ten temat gadać, bo mam depresję z braku słońca.
    "dwa narzuty dokoła oczka środkowego, ale robione tak, że jest jedna dziura" - zaciekawiło mnie, bo nie kumam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Masz rację, 90% rozmów zaczyna się od depresyjnych uwag o pogodzie, bardzo arystokratycznie angielscy się robimy :)))
      A instrukcja oczka środkowego w formie drabinki już jest - zajrzyj do najnowszego wpisu.

      Usuń