Tak, wiem, obiecywałam sobie, że skoncentruję się na wykańczaniu Projektów Bardzo Rozgrzebanych i niczego nowego nawet tępą igłą ani za krótkim drutem nie tknę. I to, co się działo wczoraj, to nie moja wina! To Ślubny!
Ślubny szykuje się do wyjazdu w kierunku gór Atlasu. W ramach przygotowań poszukiwał bardzo intensywnie saszetki na dokumenty i inne rzeczy cenne, takiej zakładanej na pasek przy spodniach. Znalazł na jedynym słusznym serwisie aukcyjnym, zakupił, poczta doniosła, Ślubny... dał wyraźnie do zrozumienia, że to nie jest to, czego on oczekiwał. Że on chce toto mniejsze, delikatniejsze, białe i idealnie na wymiar - podsumowując, one chce toto uszyte przez żonę. No i jak ja mogłam odmówić, choć próbowałam, uwierzcie! Wiłam się jak piskorz, że nieeeee, że może gotowe inne, że na pewno coś się znajdzie. Ślubny był nieugięty. To się przestałam wić, bo męczące to gibanie, a skutków i tak nie było.
Zażyczyłam sobie wczoraj rano towarzystwa Ślubnego w wyprawie do Pasmanterii Obrzydliwie Dobrze Zaopatrzonej. Nabyłam brakujące elementy konstrukcyjne oraz taśmę parcianą białą (inicjatywa własna). Poświęciłam popołudnie na szycie maszynowe (mało) i ręczne (więcej niż ustawa krawiecka przewiduje) i powstał Biały Dodatek do Casablanki (taaaak, Ślubny będzie i w tym kultowym miejscu):
Tył ma doszytą (przyspawaną raczej) bawełnianą szeroką taśmę ze szlufkami:
Środek robiony dokładnie na wymiar, z kieszonkami na tylnej ściance tak, żeby się mieścił paszport, telefon, karty kredytowe i - cytuję Ślubnego - "gruby plik tamtejszej gotówki" :)))
Żeby całość była trwała i estetyczna, wszystkie wewnętrzne szwy zapakowałam w lamówkę:
A żeby usługa konstrukcyjno-krawiecka była pełna, to dołożyłam Ślubnemu pasujący pasek z białej taśmy parcianej (to ta własna inicjatywa):
Ślubny promienieje z ukontentowania. Ja mam poczucie, że się przyczyniłam do jego przedwyjazdowych przygotowań. Tym bardziej, że Ślubny jest samodzielny i pakuje się we własnym zakresie, pomoc żony nie jest mu do szczęścia niezbędna, więc się już za bardzo udzielać nie będę.
Jeśli zasłużymy i będą warunki techniczne, to w przyszłym tygodniu Ślubny nam zafunduje marokańskie impresje na Twitterze : )))
***
I jeszcze kocio na deser. W całości:
I w kawałku:
***
A ja idę realizować nieco opóźniony plan, będę kończyć torbę.
hehhe, się okazuje, że sprzedawca na jedynym słusznym serwisie aukcyjnym zakładał znacznie pokaźniejszy plik banknotów ;D
OdpowiedzUsuń:))) Albo telefon-cegłę :))), ale definitywnie coś o dużych gabarytach.
Usuńmoże po prostu - cegłę. w celach samoobronnych? ;)
Usuń:)))) Miejmy nadzieję, że żadne formy samoobrony nie będą konieczne!
UsuńBardzo funkcjonalne "toto" i przy tym ladne. Majac taka zonke, pewnie tez marudzilabym na "kupne", doceniam jednoczesnie stopien wyszkolenia Slubnego...sam pakuje sie?! Moze jeszcze wie w ktorym miejscu w szafie sa jego rzeczy?
OdpowiedzUsuńKocio rozkoszny, on napewno nie pakuje sie samodzielnie hahahahaha
Ślubny sam się pakuje, wie doskonale, gdzie leżą jego rzeczy w szafie i - o cudzie! - ma świadomość, że czyste skarpetki i gacie same do szuflad nie wędrują.
UsuńA kocio... kocio też się samo pakuje!!! Wystarczy zostawić otwartą torbę na podłodze i Mały na pewno się do niej zapakuje i zaśnie : )))
Bardzo mi się ten 'dodatek' podoba!!!! A jakie kieszonki i lamówki w środku!!! Super!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwej podroży dla Ślubnego Twego!
Oby okazał się użyteczny! Ślubny dziękuje za życzenia.
UsuńBardzo fajna i przydatna rzecz na wyjazd:)) dalej czekam z utęsknieniem na torbę bo jestem ciekawa jej wyglądu pisałaś że ma być duża i pakowna i ja takie uwielbiam ale moja ostatnio szwankuje na zdrowiu...:))) pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńTorba już prawie gotowa - zostało dużo ręcznego szycia przy wykańczaniu środka, ale we wtorek powinnam ją pokazać.
Usuńhehe, "gruby plik tamtejszej gotówki" oznacza że Ukochanej Żonie jaki ładny suwenir przypadnie w podzięce ;) saszetka, bardzo zgrabna, jestem pewna, że się przyda :)
OdpowiedzUsuńA uważasz, że bez obietnicy przywiezienia mi suwenirów lokalnych ja bym go tak łatwo i bezproblemowo puszczała gdzieś za Gibraltar? : ))))
UsuńCasablanca brzmi pięknie. Dodatek do niej też jest świetny, nie ma to jak rzeczy szyte na miarę.
OdpowiedzUsuńUdanej podróży dla Ślubnego,
pozdrawiam :)
Jestem bardzo ciekawa, jakie będzie miał wrażenia po odwiedzeniu miejsc tak doskonale znanych "popkulturowo" jak Fez czy Casablanka... Oby to były pozytywne wrażenia.
UsuńWcale się nie dziwę Ślubnemu ,ze chciał saszetkę od Ciebie .....tez bym chciała-:)))) właśnie przyglądam się wykończeniom ,kobieto ty masz mega cierpliwość!!!
OdpowiedzUsuń:)))) Ale po diabła wcześniej kupował gotową??? A cierpliwość dalej ćwiczę - właśnie tak samo wykańczam szwy w swojej torbie, tylko ze w niej jest o parędziesiąt centymetrów więcej niż w saszetce... palce bolą :)))
UsuńPodobno czasem nawet chłopu rozum odbiera-:)))))
UsuńNie chce cię poganiać ale ciekawa jestem torby ,bardzo jestem ciekawa.
Udanej podróży dla Ślubnego-:))))
Torba skończona, odprasowana, wisi sobie na Denatce i czeka na sesję zdjęciową. Ale obawiam się, że jutro na fotki nie ma szans - mam taki kociokwik zawodowy, że aż się boję myśleć. Ale wtorek mam troszkę spokojniejszy, to na pewno uda mi się pokazać, co wyszło.
UsuńŚlubny dziękuje!
Facet chciał białe a nie czarne czy khaki? To dla mnie nowość! *^o^* Masz cierpliwość do szczegółów, jakie wykończenie!
OdpowiedzUsuńZabiera same jasne, głównie lniane rzeczy, więc chciał też coś jasnego, najlepiej białego. A że w domu był kawałek bardzo wytrzymałej, lekko sztywne białej tkaniny, to nawet nie szukałam czegoś innego w sklepie.
UsuńA ja myślałam, że ten kolor to z powodu śniegu, no bo Góry Atlas, wysokie góry :))) wspinaczki wysokogórskie ;)
UsuńJa mam nadzieję że Atlas to on sobie poogląda, posnuje się u podnóża, zachwyci się, ale żadnych sportów ekstremalnych uprawiać nie zamierza!!! :)))
UsuńPiekna ta saczetka biodrowa odszyta na medal...te detale!!!! Podziwiam za kunszt i zazdoszcze cierpliowsci, tak zdrowo oczywiscie ;o)
OdpowiedzUsuńZdrowa zazdrość, taka konstruktywna to nawet wskazana - sama miewam jej napady :)))
UsuńZa pochwały dziękuję, starałam się, w końcu to zamówienie specjalne, mężowskie, a wtedy trzeba się wznieść na wyżyny :))
fantastyczna wyprawa czeka Twojego Ślubnego, z perfekcyjnie uszytą saszetką spokojnie może wędrować nie tylko po Casablance:)
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że wyjazd będzie udany i będzie miał dobre wspomnienia nie tylko z Casablanki.
UsuńDodatek super i ach !!!!! w moim kolorze! Zdolna jest dziewczyno!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńI Marrakesz, koniecznie Marrakesz :-) Rozumiem, że Ślubny jest oświecony w kwestii pięknego rzemiosła marokańskiego? Pięknych tkanin, dywanów, bajecznej ceramiki i drewnianych puzderek? Do Maroka trzeba brać dużą walizę i mało rzeczy, żeby w drodze powrotnej wszystko się zmieściło ;-) No i kawa tamtejsza, avec epices, której orientalny bukiet zatrzyma wspomnienia na dłużej. Ech, niech Ślubny fotografuje wszystkie tamtejsze cuda, niech Ci potem opowie te kolory, ornamenty i faktury, to będziesz miała intensywną inspirację do intensywnej twórczości...
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to saszetka pierwsza klasa!
UsuńTak Marrakesz też jest w planach i kilka innych miejsc bardziej i mniej znanych. Ślubny się przed wyjazdem dokształcał bardzo intensywnie w obszarze tkanin, rzemiosła i "drobiazgów ozdobny". Jednak odmawia nabycia dywanu : )))))))))))))
UsuńZdjęcia na pewno będą i o ile będzie miał po powrocie chęci, to go grzecznie poproszę, żeby się podzielił wrażeniami.
te lamówki na szwach- to mnie powaliło, zastanawia mnie dlaczego biały kolor ślubny wybrał?
OdpowiedzUsuńmiłego pobytu życzę
Ta saszetka nie ma podszewki, więc jakoś te szwy musiałam bardzo porządnie wykończyć - lamówka nadaje się do tego idealnie.
UsuńA biały kolor, bo zabiera same jasne rzeczy, wiele białych, a jego poczucie estetyki warczy okropnie na widok prześwitującej czerni spod białego ubrania - stąd zażyczył sobie biel. I dobrze, bo materiał leżał w domu, nie musiałam niczego szukać.
czyli i praktycznie i coś co zalega zeszło ze stanu
UsuńWooow, ale zazdroszczę Twojemu mężowi :) żadne tam Twittery, my koniecznie, koniecznie prosimy porządny post z wrażeniami z pobytu :) saszetka bardzo zacna, tylko kolorek nieco mało praktyczny, migiem będzie brudna... ale rozumiem, jeśli z inną źle by się czuł, to najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńNie obiecuję, ale może da się namówić : )))
UsuńA brudzenie - to już nie małe dziecko z brudnymi łapami nie lata, a po drugie jak ją "zanieczyści", to albo potraktujemy jak jednorazówkę (wielkiej straty nie będzie), albo wypierze się po powrocie. Ale nawet nie dyskutowałam, że ma być inny kolor, bo od razu było, że biała i koniec.
Fajnie, ze dzielisz sie z tak praktycznymi i fajnymi pomyslami i ich wykonaniem.
OdpowiedzUsuńJestes fantastyczna, dzieki, czekam na torbe! Taka torebuszka jest po prostu potrzebna mysle dla kazdego, szczegolnie na wyjazdach!
Proszę bardzo i dziękuję za pochwały!
UsuńA torba już jest, czeka na zrobienie fotek, ale jutro... nie ma szans, praca zawodowa porwie mnie i nie wypuści. Obiecuję, że pokażę ją we wtorek.
To żeś odszyła super gadżet nie ma co .
OdpowiedzUsuńWidzę że telefonik biały ,to w żadnym razie nie pasuje inny schowek na niego .
Super ci to coś wyszło
Pozdrawiam i zapraszam
:))) No fakt, do telefonu też pasuje... może okładkę na paszport mu białą kupię, żeby się komponowało :))))))))))))))))
UsuńJuż Ślubnemu zazdroszczę! 5 lat temu byłam w Maroku i bardzo chciałabym tam wrócić, ale na zupełnie innych zasadach - więcej swobody! Widziałam tylko Atlas Niski, ale zawsze to coś pięknego do zapamiętania. Mam nadzieję, że jeszcze tam pojadę...
OdpowiedzUsuńTo oby się Twoje marzenie szybko spełniło i na Twoich zasadach!
UsuńSaszetka swietnien Ci wyszła, jak wszystko czego sie dotkną Twoje paluszki.
OdpowiedzUsuńOstrzegam przed marokanskimi wyrobami ze skóry! Corka przywiozła z Portugalii torebki afrykańskie, bardzo ładne, ze skóry garbowanej w, jak sie okazało, najtańszy i najstarszy sposób, w moczu wielbłąda. w momencie przewiezienia na wyspę, gdzie wilgotność powietrza jest wysoka, skora zaczęła wydzielac intensywny odór! po 3 tygodniach w sodzie oczyszczonej czarna ma sie lepiej, ale brązowa dalej jest szkodliwa dla otoczenia mimo swej urody
Okazuje się, że Ślubny jest do wyjazdu przygotowany perfekcyjnie - cytuję mu Twój komentarz, że wielbłąd, że skóra, że mocz, a Ślubny na to: "Tak, bywają tak farbowane. Są też farbowane w odchodach gołębi, ale to rozumiem, że nie reflektujesz ani na jedne, ani na drugie wyroby" :)))))))))))))
UsuńAle pięknie wykończona!! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńBardzo stylowa:D Ślubny ze spokojem może się lansować za granicą:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
:))) Może niech on się tam z umiarem lansuje :)))
UsuńMój mąż po obejrzeniu w internecie krótkich kultowych filmów telewizji chętnie oglądanej przy porannym posiłku, zarządził dla naszej gimnazjalistki festiwal polskich seriali z ubiegłego wieku. Repertuar obowiązkowy to: "Janosik", "Stawka większa niż życie", "Sami swoi" i pozostałe części. Tak na wszelki wypadek. Też był nieugięty. Zobaczymy jakie będą skutki. Muzycznie to skojarzenie mam tylko jedno "Mamona" Republiki z taką bardzo charakterystyczną okładką też białą.
OdpowiedzUsuńKoniecznie Alternatywy 4! Ale z komentarzem "odrodzicielskim", bo osoba w wieku gimnazjalnym wielu rzeczy nie pojmie z ówczesnej rzeczywistości :)))
UsuńTaaaaaaaaaaak, "Mamona"... i nagle mam wizję krówki w paski i bardzo dziwne skojarzenia.
Ale super "toto" dla Ślubnego! Ten to ma dobrze ;)
OdpowiedzUsuńMa dobrze, ma! Ale on to wie :)))
UsuńDopiero co tu wpadłam, ale np. Pasmanteria Obrzydliwie Dobrze Zaopatrzona tak złapała mnie za serce, że już się ode mnie nie opędzisz! :)
OdpowiedzUsuń:))) Opędzanie się to zajęcie tak samo męczące jak wymigiwanie się od szycia dla męża, więc nawet nie będę próbować. :))
UsuńA poważnie, to rozgość się, porozglądaj i czuj się jak u siebie.