Wręcz smoliście czarno widzę, ponieważ szydełkuję z czarnej bawełny. Powstaje ozdobna wstawka do sweterka. Wstawka, która jeszcze dwa tygodnie temu miała być szydełkowymi szortami, ale zmieniła swoje przeznaczenie.
Ponieważ wstawka ma się znaleźć między pępkiem a biustem (bliżej tego drugiego), to staram się, żeby wyszło mi to jak najmniej dziurawe. Z tego powodu na środku pojawiły się małe kółeczka pomiędzy dużymi kółkami, ale również z tego powodu... szydełkuję trzydzieści dwa malutkie półkółeczka i upycham je pracowicie na górze i na dole wstawki, żeby i te części były bardziej zabudowane.
Trzydzieści dwa małe, malutkie półkółeczka, każde z nich trzeba połączyć z całością, każde z nich ma nitki do schowania... Jak ja nie lubię chować nitek! Staram się to robić na bieżąco, żeby mniej bolało.
Poniżej zdjęcie pokazujące stan z półkółeczkiem i jeszcze bez niego:
Gotowa wstawka zostanie połączona z bluzeczką, która też się dzieje na drutach. Oooo, mniej więcej tak to będzie wyglądało:
Tylko w ostatecznej wersji będzie nieco więcej czarnego między koronką a dzianiną, żeby to przejście od czarnej bawełny do czarno-szaro-białego melanżu było płynniejsze i ładniejsze.
Pomysł na całość tej bluzeczki jest bardzo karkołomny... i jeszcze cały czas płynny. Na przykład kwestia kształtu i wykończenia dekoltu - miałam już co najmniej cztery wizje, jak to powinno wyglądać i mam głębokie przekonanie, że ostateczne rozwiązanie będzie bardzo dalekie od każdego z nich. Rękawy... nawet ich długość jest jeszcze dla mnie wielką zagadką.
Szaleję na bieżąco, licząc na to, że wyjdzie mi "mistrzostwo świata" a nie "porażka sezonu".
***
I jeszcze na chwilę wrócimy do pokazywanego w ostatnim wpisie Wora Spacerowego, bo historia ma ciąg dalszy...
Pisałam, że to było bardzo udane "klonowanie" lubianej przeze mnie torby. Pisałam, że mam ochotę na jeszcze jedną wersję - czarną z lekko ludowym klimatem ozdobnym. I rozmawiam wczoraj z Mamą Moją Rodzoną Jedyną, że czarna, że tak trochę "na ludowo", a Mama Ma pyta, czy zabierałam z domu taką ludową krajkę, która na pewno w domu była i prawdopodobnie będzie pasowała jak ulał. Nie, nie zabierałam (chociaż podejrzenie, że dokonałam zaboru i tego mienia byłoby w pełni uzasadnione, bo grabież w tej sferze była swego czasu zakrojona na szeroką skalę).
Mama sprawdziła, krajka jest, zostanie mi podesłana pocztą.
I tu ciekawostka, to jest krajka bardzo wiekowa. Mama ocenia ją na jakieś trzydzieści lat!!!
Jak tylko dojdzie na Róg Renifera, to pokażę, jakie ładne ozdobne taśmy onegdaj produkowali.
***
Przy takim kolorze, też by mi w oczach pociemniało :)) Podziwiam, trzymam kciuki i czekam na całość, będzie czadowa :)) Zaintrygowałaś mnie również tą mocno dorosłą krajką. Czuję, że będę podziwiać, mocno podziwiać... :))
OdpowiedzUsuń:))) Szydełkowanie wieczorem jest problematyczne, muszę szukać miejsca z idealnym oświetleniem. I oby całość była czadowa :))
UsuńA krajkę pokażę, jak tylko będzie - i krajka, i okazja.
Też bym robiła te małe kółeczka bo beż nich dziurki trochę za duże:) Takie taśmy koronkowe bardzo wiekowe to ja mam w ilości 3 sztuk naszykowałam je do wyrzucenia ale jeśli byś chciała to podeślij adres ale uprzedzam że raczej do prania by były bo trochę od leżenia pożółkły:) a jak nie chcesz to się ich pozbędę:) pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńTeż miałam poczucie, że żadnych dużych prześwitów w tej koronce być nie może.
UsuńI Basiu, wysłałam Ci już maila :)))
Tak, koniecznie proszę o pokazanie krajki, może się skuszę (lub też ktoś inny) na jej sklonowanie :)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że to będzie trudne :))) Bo to taka tkana krajka, ale zawsze można próbować wyhaftować coś podobnego.
UsuńNo właśnie tkana - na tabliczce albo na bardku :)
UsuńBardzo jestem ciekawa, co Ty kombinujesz?
OdpowiedzUsuńŻebym to ja wiedziała tak do końca,co kombinuję :)))) Ale będę pokazywać sukcesywnie to, co będzie już widać.
UsuńBluzeczka zapowiada się ciekawie :) ale krajki nie mogę się doczekać. Uwielbiam takie zabytki. Sama właśnie szyję spódnicę, z wełny, którą mój tata dostał w prezencie na garnitur ślubny 25 lat temu :) Na moje szczęście tkanina nie została wykorzystana (ślub rodziców był w czerwcu, więc w sumie się nie dziwię ;) ), przeleżała gdzieś schowana i odkryłam ją kilka miesięcy temu.
OdpowiedzUsuńTe zabytki mają zazwyczaj doskonałą jakość i są niepowtarzalne, o wartości sentymentalnej nie wspomnę. Będziesz miała cudowną spódnicę.
UsuńCzarna wstawka koronkowa faktycznie bylaby troche zbyt dziurawa bez malych koleczek, ale co to za robota! Kopciuszkowa!
OdpowiedzUsuńZagladalam niedawno do puzzlowej zakladki i nicio a tu taaaaaaka niespodzianka,wspaniale to wyglada. Co zrobisz jak bedzie to juz skonczone?
Leonardo, hmmm kiedys zastanawialam sie, jakiego kalibru uczonym i artysta bylby, gdyby zyl w naszych czasach? Czy nie przepadlby niedoceniony a moze wcale nie odkryty?
Taaak, nawiedzony Kopciuszek po raz kolejny w akcji :)))
UsuńJak puzzle zostaną skończone, to.poleżą pewnie kilka tygodni, żebym się mogła ponapawać i.. zostaną złożone i oddane komuś albo sprzedane, żeby było na kolejne - ja uwielbiam układać, ale nie czuję potrzeby posiadania już ułożonych.
A co do ludzi Renesansu - i Leonarda, i Michała Anioła - też się kiedyś zastanawiałam, jak te umysły odnalazłyby się w naszej rzeczywistości... Michał Anioł, to nie wiem, bo to w sumie był przede wszystkim artysta, ale Leonardo z jego inżynierskimi zapędami... ten pewnie nie miałby kłopotów.
kurcze, a już myślałam, że zaserwujesz nam skończone szorty ;) sama też robiłam takie mini półkola jak Ty, co by uzupełnić luki między kółeczkami, ale u mnie szorty wciąż szortami pozostają i brakuje mi tylko (aż) słupkowego paska na sznureczek/tasiemkę i przybrać się nie mogę :) no, co by nie gadać, mimo wszystko zaintrygowałaś mnie tą drutowo-szydełkową bluzeczką, czekam na finisz ;)
OdpowiedzUsuńSzorty zaserwuję wiosną, kiedy ich robienie nie będzie groziło rozminięciem się z rozmiarem. A do Twoich szortów widzę, że brakuje tak niewiele, że zapewne kilka dni i będą gotowe!
Usuńtaa, wpierw muszę wykonać inne rzeczy, a szorty tak jakoś niespiesznie mi w łapki wpadają, niby została tylko jedna część, teoretycznie najłatwiejsza, ale ile razy ją już prułam ;)
UsuńZnam takie krajki, mam ze dwie po babci, są niesamowicie misterne i piękne! *^o^*
OdpowiedzUsuńZapowiada się kolejny ciekawy sweterek, podoba mi się to przejście kolorów. ^^
Przejście kolorów jest już nawet doprowadzone do perfekcji :)) Dołożyłam trzy czarne rzędy na drutach, teraz jest idealnie płynnie i mogę łączyć druciane z szydełkowym.
UsuńAaaa, i jeszcze raz wszystkiego najlepszego!!!
UsuńJa pięknie to widzę! :) Super te przejścia a przejście w czarną koronkę będzie mega :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ja to też pięknie zobaczę na końcu, na razie jestem pełna nadziei :)
UsuńTe piękne, wiekowe krajki pamiętam. I kto tu jest stary... ;-)
OdpowiedzUsuńJeśli kryterium "starości" jest pamiętanie krajek, to nie martw się, jesteś w doskonałym towarzystwie - też je pamiętam, z dzieciństwa, ale pamiętam.
UsuńA szorty, nie rób nam tego? Miałaś przełamać schemat, że tylko chudzielce w nich chodzą.
OdpowiedzUsuńAnneczko, będą szorty, ale wiosną! Robienie ich teraz mogło się skończyć tym, że poleżałyby zimą w szafie, a wyjęte wiosną okazałyby się (ku memu szczęściu) mało pasujące rozmiarowo :))) Ale spokojnie, ja te szorty zrobię, bo po tej kółeczkowej wstawce mam na nie jeszcze większą ochotę.
UsuńJa skończyłam szarą szydełkową sukienkę w kwiatki i też poczekałam na inauguracje do wiosny. Teraz nie byłoby efektu. Też planuje wydziergać te szorty dla Młodej, ale chcę je wydziergać z bawełny 50g/200m, drops jakoś nie grał z wzorem.
UsuńKażda Twoja rzecz jest fantastyczna. Ta bluzeczka też taka będzie. Troszkę szkoda, że z szortami nie wyszło.
OdpowiedzUsuńTorba spacerowa rewelacyjna i bardzo praktyczna. Musze tylko przeczytać poprzedni post. Umknął w natłoku codziennych spraw :)