Zaczniemy od innych opowieści, pani na zamku będzie na końcu.
***
Inne opowieści mają wiele wspólnego z szyciem. Bo... Kto pamięta mój pomysł na krótki żakiecik z granatowej bawełny, który 30 listopada wyglądał tak?
Otóż stan na dzień dzisiejszy niewiele odbiega od powyższego obrazka, bo żakiet wraz z podszewką się był skroił i czeka...
Ale to nie koniec Obiektów Czekających. Czeka także Obiekt Szyty, Który Ma Coś Udowodnić:
Czyli pomysł na bluzkę bardzo nietypową, szaloną wręcz w swoim zamyśle i w użytych do szycia materiałach. Ale to też czeka.
A czeka, bo jestem dobra żona i nie chcę Ślubnemu przestawiać pokrętełek i wichajsterków w maszynie, które to pokrętełka i wichajsterki Ślubny sobie poustawiał odpowiednio do szycia dzianiny. Bo bluza Ślubnego powstaje. Bez pośpiechu, na spokojnie, powoli i dokładnie... A ja stoję obok i tupię nóżką obutą w miękki papuć domowy, bo bym sobie poszyła. A tymczasem Ślubny obiecuje, że jutro to on na bank kończy, bo tu trzy szwy zostały. Tylko że to jutro jakoś się dziwnie oddala do... jutra :))))
Ale jak ktoś ma takie podejście do prostej bluzy z dzianiny, która ma kilka warstw, a każda warstwa ma odszycie, to co się dziwić, że to trwa.
Cokolwiek widać na Waszych monitorach, to pod spodem jest czerwone :)) |
I jak się lewą stronę wykańcza tak, żeby ni niteczki nie było widać, to jest drugi powód, że to trwa...
Moje lewe strony tak nie wyglądają!!! |
Ale dzisiaj rano Ślubny obiecał, że... skończy dzisiaj!!! A to brzmi bardziej obiecująco niż "jutro", więc może jutro, to ja się będę mogła dossać do maszyny i nie dam się oderwać, póki nie skończę obu zaplanowanych Obiektów Czekających.
***
To jeszcze zaległości. Justyna mnie wirtualnie pacnęła, żebym odpowiedziała na pytania. Proszę bardzo, jak zwykle z wielkim opóźnieniem, ale szczerze:
1. Ulubiona kawa/ herbata? - Obojętne, oby zrobiona rękami Ślubnego, bo wtedy najlepiej smakuje.
2. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku? - Definitywnie wiosna, jak się wszystko zaczyna zielenić i kwitnąć. Poza tym ja mam urodziny i imieniny wiosną, więc jak mogłabym nie lubić i nie czekać :))
3. Ulubione zwierzęta? - Hmmmmm...
4. Babcia czy dziadek? - BABCIA!!! Bez babci tej jednej, kochanej to ja bym nie była tym, kim jestem i nie robiła wielu rzeczy, które robię i nie rzucała wieloma powiedzonkami, którymi rzucam :)
5. Samochód, rower, czy inny środek komunikacji? - Rower i własne nogi, kiedy tyko się da.
6. Bukiet róż, czy kwiat w doniczce? - W doniczce, bo ich jeszcze nikt nie zamordował, ścinając je.
7. Uprawiasz jakiś sport? Jaki i dlaczego? - Sportu nie uprawiam, ale staram się regularnie ruszać, bo... inaczej moje poszkodowane w wypadkach samochodowych ciało odmawia posłuszeństwa i zaczyna skrzypieć (w pewnych miejscach dosłownie :))).
8. Kiedy ostatnio przeczytałaś książkę? - Hmmmmmm... idealne pytanie do mnie :)))) Ostatnią skończyłam jakieś dwa dni temu. Trzy kolejne w trakcie :)))
9. Którą włóczkę, materiał wspominasz najlepiej? - Drops Lace z włóczek, bawełna ze sztucznymi dodatkami z materiałów (z morowych spodni Ślubnego).
10. Taniej i więcej, drożej a mniej? - To ja nie wiem, bo u mnie kwestie materialno-pieniężne są na hmmmentym miejscu w życiu. Z umiarem cenowym i ilościowym staram się kupować.
11. Szminka czy błyszczyk? - Błyszczyk, żurawinowy najlepiej :)
***
I w końcu pani na zamku. Zapałętaliśmy się wczoraj wieczorową porą wspólnie w okolicach łazienki (kot też ;))). Rozmawiamy o czymś, to sobie klapnęłam na półeczkę podłogową, bo mi się stać nie chciało. A na półeczce leżała porzucona moja rozpinana bluza i sobie klapnęłam w zasadzie centralnie na nią. I mi się niewygodnie siedziało. W końcu zniesmaczona odczuciami "odwłokowymi" poinformowałam Ślubnego, że ja sobie idę, bo się tu odgniatam. Na co Mąż Mój Jak Dotąd Jedyny zlustrował sytuację i szybko pojmując, że na zapięciu sobie siadłam, zarechotał i stwierdził: "A co, nie podoba ci się bycie panią na zamku?" No nie podoba, niewygodnie :))))
No z tej "pani na zamku" to się uhahałam... Nie ma to, jak szybki refleks :)) Z co raz większym zainteresowaniem czekam na efekty szyciowe Twoje i Ślubnego i wiesz co? Uważam, że jedna maszyna dla Was to o wiele za mało... :))
OdpowiedzUsuńŚlubny słynie z ciętych podsumowań sytuacji :)
Usuńi nie, jedna maszyna jest ok, bo jak Ślubny szaleje, to ja sobie robię na drutach i wszystko gra, tylko mnie wkurza, że mi obiecuje, że "jutro" i ja się nastawiam. Powiedziałby, że kończy za tydzień i byłby spokój, czas bym sobie zorganizowała inaczej.
Ale z drugiej strony to ja mam taką radochę z jego szycia, że co mi tam :))) niech szyje!
:))))
OdpowiedzUsuńOj, tak :)
UsuńPani na Zamku - :D zarechotałam z wrażenia ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę - u mnie idzie wszystko powolutku, jakieś różne rzeczy mi się w ręce pchają ale raczej krótki i niewymagające projekty :/ czekam na Razempetki - nogi mi przemarzają straszliwie podczas ponadgodzinnego przemierzania 5 kilometrów dzielących dom od pracy a muszę tę trasę pokonywać dwa razy dziennie :/ Moje nogi żądają skarpetek póki temperatura oscyluje w okolicach -10... jak spadnie, jak ma w planach to chyba na rękach będę chodzić - ocieplacze nałapne posiadam.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
To w ramach poprawiania humoru napiszę, że 1/3 filmików już nakręcona do Razempetek i na razie jest plan, że 1 lutego dostaniecie wszystko na raz, od palców do łydki i to w trzech wersjach :)))
UsuńHistoria z Panią na zamku - super! hahaha A Ślubny chce chyba, żebyśmy go nazywali Pan Perfekcyjny Kreatywny, bo to co pokazałaś (szczególnie te lewe strony) normalnie jest niesamowite, jak on dba o takie szczegóły :) To się niedługo chyba doczekać prezentacji ostatecznej wytworu Ślubnego, na którą czekam i czekam. Ale jak tak szczegółowo ją szyje, to poczekam jeszcze... dziś :)
OdpowiedzUsuńNo jest perfekcjonistą. Ale takie szwy sama mu podpowiedziałam (głupia kobieta, ja :)))), żeby dzianiny nie obrzucać.
UsuńI ostateczna prezentacja chyba jeszcze w tym tygodniu, może nawet szybciej niż mi się wydaje :)
o hihihih :) no moja droga Pani :) a co do okupowania maszyny to jak już skończy to będzie radość :D
OdpowiedzUsuń:))))) Oj, będzie, może dziś... może jutro...
UsuńA co z drugą a właściwie pierwszą maszyną bo tę cudowną na której szyje Ślubny masz od niedawna
OdpowiedzUsuńZostała sprzedana, bo szanse na to, że mając "mercedesa" którekolwiek z nas będzie chciało się posługiwać "daewoo" były niewielkie.
UsuńHahahaha:)))))))
OdpowiedzUsuńA mąż taki perfekcyjny, że nie mam słów!!:)
Ciekawe po kim on to ma? :)))
UsuńPodziwiam za cierpliwość, choć chyba o nią nietrudno, gdy się ma tyle planów i pomysłów w zanadrzu:) Na Obiekty Czekające składają się szalenie intrygujące zestawy i bardzo jestem ciekawa jak będą prezentować się jako Obiekty Gotowe:)
OdpowiedzUsuńJa się nawet nie denerwuję zbyt bardzo, posiedzę sobie, podziergam i pocieszę, że Ślubny szyje. Więc na pewno nie jest to wielki problem, że nie mogę szyć akurat danego wieczora. Poza tym sama miałam miesiąc "braku pociągu" do maszyny, więc nie mam co marudzić, poczekam jeszcze tydzień.
Usuńhahaha.... Pani na zamku, dobre ;))) ten zakiet zapowiada sie ciekawie ;) ale slubny faktycznie perfekcjonista ;)
OdpowiedzUsuńDobre, dobre, wyszło mu :))))
UsuńA żakiet będzie powstawał jak tylko dostanę Brzydala w swoje "pańskie" władanie.
Ja pamiętam! ^^
OdpowiedzUsuńWeź pod uwagę, że nie można poganiać artysty przy pracy, a takie wykończenia wewnętrznej strony odzieży to prawdziwy czysty artyzm!!! Ciekawe, że mój mąż też jest takim perfekcjonistą podczas szycia, ja mniej... ^-^*~~
Wychodzi, że jesteś księżniczką na suwaku! *^o^*~~~~
Ja też zapomnieć nie mogę, bo się potykam o to skrojone co dzień :)))
UsuńI faceci to chyba tak mają - nic byle jak, wszystko co do milimetra.
I księżniczka na suwaku brzmi lepiej niż księżniczka na eklerze :)))
Zdecydowanie! Księżniczka na eklerze kojarzy mi się z pulchną dziewoją, z pupą na tacy eklerek! *^o^*~~
UsuńW niektórych zakątkach Polski zamek błyskawiczny jest nazywany "ekspresem" to daje zupełnie nowe możliwości :))))))
UsuńNo to mi przypomniałaś o tym żakieciku na ludowo. Rzeczywiście trochę poleżał. Ciekawość moja została podsycona!!
OdpowiedzUsuńA jak tak dalej pójdzie z tym Twoim Ślubnym to nie obejdzie się bez zakupu maszyny nr 2, no bo ile można tupać nóżką, nawet i obutą należycie, kiedy łapie "chcica" szycia.
Moje lewe strony też tak nie wyglądają i wyglądać pewnie nie będą., o Pani na Zamku :))))
Właśnie sama stwierdziłam, że mocy urzędowej nabrał, odleżał swoje, trzeba szyć!
UsuńDrugiej maszyny nie będziemy raczej kupować, nie szyjemy namiętnie dzień w dzień, co dzień, więc damy sobie radę. Poza tym, jak Ślubny szyje, to ja mogę z czystym sumieniem dziergać.
I moje lewe strony też tak nie wyglądały, ale chyba muszę się "doskoczyć" do poziomu :))))
Nie no książkę mogłabyś pisać, te Twoje teksty....dobrze mi z nimi:-)
OdpowiedzUsuńNa uszyte ciuszki czekam bez pamięci i chętnie z Tobą......bym sobie poszyła...hmmmm (wiem, wiem jestem monotematyczna).
A może by tak drugą maszynę kupić? :-)
Ja kiedyś tą książkę napiszę, tylko najpierw muszę na emeryturę, bo czasu nie mam :)))
UsuńDruga maszyna raczej nie, bo takie jednoczesne napady chęci szycia to jednak rzadkość i godzimy się bezproblemowo.
Miałam na myśli bardziej wspólne razem szycie:-)To taka cudowna atmosfera (dla mnie), kiedy z mężulkiem razem czytamy książki(bo on niestety nie szyje i dzierga):-)
UsuńAleż ze Ślubnego perfekcjonista! Ciekawa jestem efektu końcowego.
OdpowiedzUsuńA Twój żakiecik ma odlotową podszewkę. Może dokupicie druga maszynę i jakąś małą manufakturkę otworzycie? Chętnych na pewno nie braknie :)
Efekt końcowy może nawet jeszcze w tym tygodniu zostanie osiągnięty i pokazany.
UsuńA podszewka do żakietu to jest obrus z sh :)))))) Ale od razu wiedziałam, że będzie doskonały na "zakręconą" podszewkę.
Po kolei: Obłędna ta wiosenna błyszcząca tasiemka do żakietu. Królewska ;-)
OdpowiedzUsuńObiekt szyty mnie zaintrygował, kolorami i fakturami, nie mogę się doczekać co to będzie.
Na Super Dokładnego Ślubnego nie ma co narzekać, osobiście mam wrażenie, że lepszy taki, niż pan Wieczna Prowizorka ;-)
Obłędną tasiemkę zawdzięczam Teściowej Mej Niepowtarzalnej (dar z zakupów pasmanteryjnych za oceanem). Mnie też się podoba.
UsuńObiekty szyte będą rzeczywiście szyte już za chwilę, więc do końca lutego powinnam pokazać oba w całej okazałości.
I masz rację - Pan Wieczna Prowizorka to przekleństwo. I ja sobie tak narzekam, że się nie mogę dobrać do maszyny, ale tak naprawdę to wyrozumiale czekam i nawet nie zgrzytam zębami za głośno :)))
Coś czuję, że efekt końcowy szycia bluzy męskiej nas zaskoczy bardzo pozytywnie!! Ładny kolorek żakiecika materiał pewnie pochodzi z sh? pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńOczywiście że materiał na żakiet z sh :))) Ja lubię "przetwórstwo materiałowe".
UsuńHmmm no same szwy przy bluzie robią wrażenie...bardzo pozytywne i podziwiam że tak po troszku, bardzo dokładniutko. Strasznie ciekawa jestem efektu końcowego. A Twój Ślubny też sam przekopiował wykrój i wykroił z tkaniny?
OdpowiedzUsuńŚlubny poszedł o krok dalej. Zrobił wykrój sam, od zera wzorując się na posiadanej bluzie i sobie wyrysował, skroił i zszył. I nawet wykrój rękawa mu wyszedł zawodowy.
UsuńO kurcze, to jestem pod wrażeniem, płaskie rzeczy to rozumiem ale okrągłe jak rękaw trudna tak odrysować dokładnie. Tym bardziej zżera mnie ciekawość efektu końcowego.
UsuńFotki już są, więc będę go chwalić lada chwila.
UsuńFajne sobie teksty Państwo Kreatywni puszczacie:) lubię Was czytać i oglądać prace też
OdpowiedzUsuńDziękujemy zbiorowo. A dialogi małżeńskie to miewamy bardzo zabawne :)))
UsuńFajny teks ślubnego. Moja młoda też ma takie teksty. A tak właściwie to też kocham wiosnę i też jestem po ciężkim wypadku samochodowym. Nawet dzisiaj miałam swój zwykły sen, że ugrzęzłam i nie mogę wyjść. Skrzypię bardzo często, więc staram się ruszać.Jestem za fotoradarami,nic na to nie poradzę.
OdpowiedzUsuńJa jestem za fotoradarami i za zapinaniem pasów, i za zabieraniem prawa jazdy za jazdę po pijaku i przekraczanie prędkości w obszarze zabudowanym, i nienawidzę - bardzo rzadko używam tego słowa - ale nienawidzę kretynów za kółkiem!!!
UsuńI współczuję, że jeszcze Ci się śni. Mnie już nie, ale jak na filmie jest scena wypadku, ten dźwięk, szkło, to robi mi się słabo. Ale to się z czasem wycisza, po latach, ale jednak udaje się zapomnieć.
A mniej poważnie, to gdzie skrzypisz? :)))) Bo ja mam kolana Pinokia :)))) Jak idę po schodach, to dosłownie skrzypię i lewym, i prawym :)))
A tak kolana skrzypią i stawy biodrowe i czasami jak się zakleszczy to gwiazdy się pokazują. A widok wypadku na ulicy albo dźwięk karetki powoduje jakiś taki dziwny ucisk. A to moja podświadomosć wszystko zarejestrowała, bo ja to się wybudziłam po dwóch tygodniach i nie pamiętam samego momentu, tylko zdziwienie. Ale tego się nigdy nie zapomina, wychodzi w najbardziej nieoczekiwanych momentach.
UsuńCieszmy się, że żyjemy, chodzimy o własnych siłach, a psychika powolutku wyleczy się sama.
UsuńCieszę się, że to pozwoliło mi bardziej żyć.
UsuńAndrzej! Dzień się kończy! Dałeś radę??? ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś wykonując dziwne akrobacje w aucie (nie podczas jazdy oczywiście) zostałam mianowana (przez wtedy jeszcze nie męża) "kobietą na kierowniczym stanowisku".
Ściskam :)
Dał radę. Skończył, przymierzył, wyraził zadowolenie, posprzątał po sobie i nawet maszynę wyczyścił :)))
UsuńPani na zamku bardzomisie, tylko się nie daj w żadnej wieży zamknąć, bo to oznacza ziejącego ogniem smoka. A to raczej mało spokojne zwierze, nie podziergasz ani nie poszyjesz przy takim, bo Ci puści włóczkę z dymem, jak tylko kichnie :) Mnie ciekawi ten projekt pełen zieleni, nie wiem czy dobrze zrozumiałam - będziesz Ślubnemu coś udowadniać szyciem?
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o powiedzonka, to moja koleżanka siedząc na kolanach swojego męża Piotra alias Poziomki usłyszała "Jesteś kobietą na poziomie" :D
Taki czkający ogniem smoczek byłby całkiem miluni, w chłodne dni zamiast kominka :)))
UsuńI będę udowadniać nie Ślubnemu szyciem, a raczej będę udowadniać pewną teorię :)))
Pan "Czysta Perfekcja" bardzo mi zaimponował ;) ale też się trochę zmartwiłam, bo ja tez właśnie jestem w trakcie szycia dzianiny i też sobie takie wykończenie wymyśliłam, żeby tego nie obrzucać na maszynie a teraz już nie wiem, co krócej będzie trwało... Teksty oboje macie boskie - uwielbiam :)Aaa i właśnie jestem w trakcie robienia moich pierwszych w życiu Razemwiczek wg Twojego tutoriala - jest rewelacyjny!!!
OdpowiedzUsuńObrzucanie jest szybsze, to bez dwóch zdań, ale poczucie estetyki Ślubnego domagało perfekcji :)))
UsuńI nawet nie wiesz, jak się szeroko uśmiechnęłam, kiedy przeczytałam, że robisz rękawiczki. Bo mnie bardzo cieszy, że się te kursy komuś przydają nie tylko na etapie razem robienia, ale i później ktoś do nich sięga.
I sobie zajrzałam - wyglądają obłędnie nawet bez sznurowania! Wiola w komentarzach ma rację, Ty rób, bo się talent marnuje!!!
Żakiet wygląda całkiem nieźle, może nie do końca nadaje się do noszenia, ale do zdjęć jest idealny, nosi w sobie ogromny potencjał twórczy! Bluzy nie jestem w stanie sobie wyobrazić, ale wierzę, że będąc jak dotąd jedynym mężem intensywnie kreatywnej żony, szyje bluzę idealną niebanalną i koniecznie się pochwali jak będzie gotowa :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że to rude puszyste stworzenie jeszcze żyje, a na zdjęciu tylko słodko śpi? :))
Dobrze, że usiadłaś na zapięciu, druty mogłyby być o wiele mniej komfortowe ;))
Do noszenia nadaje się na razie co najwyżej jako onuca :))))
UsuńBluzą Ślubny będzie się chwalił pewnie jeszcze dziś, bo fotki są, tylko muszę go pogonić do napisania "wspomnień z szycia".
Rude żyje, miewa się dobrze, a jego pozycja do spania bywa... bardzo "nieżywa".
Właściwie to u Was powinny być dwie maszyny. Tak dla spokojności i dla większej ilości razem spędzanego czasu:) Mężowi idzie bardziej niż doskonale! A te szwy po lewej! Toż ja nie mam takich po prawej:)Taka precyzja wymaga czasu i SPOKOJU, więc się nie dziwię, że to trwa i oddanie maszyny przeciąga w czasie. Z żakietem swoim do wiosny zdążysz:)
OdpowiedzUsuńJa się nie dziwię, niech sobie szyje w swoim tempie - oby jemu to sprawiało przyjemność i frajdę.
UsuńDwie maszyny to jednak byłaby teraz przesada, ale może kiedyś :))
A czas i tak spędzamy razem, bo Ślubny przy maszynie, a ja sobie w kąciku obok z jakimś dziergadłem posiedzę, popatrzę czujnym okiem :)
Tym tekstem Ślubnego Twojego (żeby nie było niedomówień), to mnie rozwaliłaś... ja mam czasami ciężkie kapowanie i od razu nie załapałam, ale po tym ułamku sekundy, jak już załapałam, to padłam :))))
OdpowiedzUsuńjak padłam, to przypomniało mi się powiedzenie tego Mojego tym razem (żeby nie było) jak dokończył po swojemu...
- jesteśmy jak dwie połówki jabłka...
a on - taaaaak... jedna ma ogonek, a druga szypułkę
:O
Teraz to już idę spać :)))
Wiola, tobie jakiś order za czytywanie i komentowanie po drugiej w nocy należy przyznać!!!
Usuń