Proces twórczy był dłuuuuugi, cętkowany, kręty - bo wykrój powstał w zeszłym roku, materiał skrojony w zeszłym roku, pierwsze szwy... w zeszłym roku. Na dodatek Ślubny oczywiście chciał sobie uszyć "prostą bluzę" i jak zrobił projekt, to już wiedziałam, że przymiotnik "prosta" powinien zostać skasowany, bo jak na pierwsze kontakty z dzianiną, to będzie wykrój daleki od prostoty.
Całościowo. |
I uwaga ogólna dotycząca zdjęć - to jest czarno-czerwone!!! Ale brak światła słonecznego oraz moja ogólna nieumiejętność fotografowania czerwieni spowodowały, że możecie widzieć wszystkie odcienie czerwieni/różu/czerwonego barszczu ze śmietaną.
I pod kątem. |
Uwaga, teraz będę chwalić:
- Wykrój zrobił sam, od kompletnego zera. Posiłkując się posiadaną bluzą w odpowiednim rozmiarze. Sposób, w jaki rysował kształt główki rękawa, kazał mi przez chwilę zwątpić w zdrowe zmysły (moje lub jego, zależy, od której strony patrzeć). Oczywiście ostatecznie wyszło idealnie!
- W końcu nauczył się rozpoznawać prawą i lewą stronę materiału dzianinowego, chociaż długo to trwało.
- 90% szwów wewnętrznych jest szwami francuskimi - czyli flaki i nitki są zaszyte w środku! Co najbardziej zabawne, zanim zdążyłam mu powiedzieć, że niech się nie męczy na początek i robi te "francuzy" tylko na idealnie prostych kawałkach, to Mąż Mój Jak Dotąd Jedyny zszył w ten sposób szew po łuku i oczywiście mu wyszło idealnie... no to już nic nie mówiłam, bo bym wyszła na "nieumną".
- Sposób, w jaki połączył ze sobą dwie części rękawa, wywołał we mnie poczucie kompletnego zdumienia. Tu złożył, zszył, tu wsunął w siebie, tu założył i jednym szwem połączył dwie części, pozostawiając zakładkę odpowiedniej długości i zero flaków i farfocli na zewnątrz. Normalnie origami z materiału. Do dzisiaj nie wiem, jak to się robi...
- Przy szyi nawymyślał sobie warstwy i warstewki, ale "żeby były wykończone od spodu innym kolorem"...
- I na koniec stwierdził, że wszywanie rękawów to łatwizna...
Warstwy podszyjne. |
Sam twierdzi, że:
"Dużo wody w tej rzece musi jeszcze upłynąć, żebym ponownie siadł do szycia dzianiny. No chyba, że do czegoś banalnego. Mój problem z dzianiną wynika głównie z tego, że non stop mam wrażenie, że wszystko wychodzi nie na tyle dokładnie, jakbym chciał (milimetry i piksele mu się nie zgadzają - komentarz "odżoniny" :))))
Ale generalnie jestem zadowolony!" (To już gdzieś było :)))
I widok od rufy. |
A ja, tak na wszelki wypadek przypominam, że jest to drugi ciuch uszyty przez Ślubnego w jego krótkim krawieckim życiu. I w 100% według jego pomysłu, bez kopiowania wykroju. Na mnie to robi spore wrażenie!
I origami-rękawy. |
Przy okazji odpowiem Sunshine na dawno zadane pytanie, czy Singer robi dziwne rzeczy przy podszywaniu dołu dzianinowej bluzki (szwy w poprzek). W sumie to dopiero teraz była okazja, żeby to sprawdzić na jakimś kawałku szytej odzieży. Otóż nie robi. Niczego nie marszczy, nie usiłuje przekosić, nie ściąga. Po przeciągnięciu żelazkiem jest idealnie.
To ja Was zostawiam ze Ślubnym i bluzą i po cichutku powiem, że na pytanie: "I co teraz masz w planach?" usłyszałam - "Torbę".
łaaaał... O_O wypatruję sobie oczy. Jak napisałaś o wszywaniu przedłużenia rękawa to prawie sobie to wyobraziłam ale teraz patrzę na "odwinięcie" i już się pogubiłam, mimo, że umysł mam strickte ścisły a wyobraźnię przestrzenną niczego sobie. Ślubny - zaszalałeś! Wielki szacunek odczuwam do Ciebie aktualnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Ja też to sobie prawie wyobrażam, te rękawy, jak o tym myślę, ale gdybym miała to odtworzyć... choć origami mi nie obce :)))
UsuńBluza fantastyczna!Moje gratulacje.I te detale,warstwy ,warstewki.Czapki z glow!Koncze ECHO,czekam na razem-petki.Ciekawam jak to jest robic skarpetki od palcow,bo ja robie od sciagacza w dol do palcow i zszywam te kilka oczek.Luty juz niedlugo!Pozdrawiam.godlesia
OdpowiedzUsuńSkarpetki (oczywiście źle napisałam... :)))) się kręcą, jest jakaś 1/3 filmów. I za tydzień będą na bank.
UsuńCzekam na Echo!!!
I nie zdejmuj czapki, przynajmniej nie w Polsce, bo zimno tu mamy :)))
U NAS JEST 15 STOPNI.Czapki nie ma kiedy nosic,niestety.Jak skoncze ECHO przesle fotke.godlesia
UsuńEch, zazdroszczę, bo ja tutaj trochę zamarzam.
UsuńI czekam na fotki, bardzo czekam!!!
Nooooo to jestem w SZOKU!!!! gdzie są tacy faceci? Czy ślubny ma tak z wszystkim czego się złapie? eh popatrzę sobie jeszcze,bo ja mam dwie lewe łapki do maszyny...
OdpowiedzUsuńTakich facetów znajduje się w liceum i nie puszcza :)
UsuńI owszem, on tak ma z większością rzeczy, których się tknie... bywa to frustrujące :)))
no to gratulacje...super bluza...super mąz ...super szycie....pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńW imieniu Ślubnego bardzo dziękuję!!
UsuńWróżę Ślubnemu błyskawiczną karierę w branży odzieżowej, zdecydowanie powinien się przekwalifikować :)
OdpowiedzUsuńNiech może się na razie nie przekwalifikowuje, niech sobie podąża równolegle dwoma ścieżkami kariery :)))) bo jednak branża odzieżowa to niepewny kawałek chleba :)
UsuńTo ja chyba daruję już sobie szycie, bo w życiu nie dojdę do takiego poziomu wykończania uszytka. Prędzej uszytek wykończyłby mnie !!!
OdpowiedzUsuńBrawo, brawo, brawo!!!
Czasami mam takie samo wrażenie, że ja nie mam co siadać do maszyny, bo jakaś mniej utalentowana jestem :))) Ale na razie sobie tłumaczę, że u niego to szczęście początkującego :)))) Ale z każdym kolejnym uszytkiem będzie gorzej...
UsuńBum!!! (to była moja szczęka... walnęła o podłogę)
OdpowiedzUsuńDobrze pamiętam jak pokazywałaś fotki małżonka na klęczkach (nad wykrojem). I przyznam się... nie wierzyłam, że będzie chciał dopełnić dzieła, a tu proszę. Nie dość, że skończone, to wprost zawstydza efektem końcowym!
Bardzo podoba mi się wykończenie pod szyją i w ogóle całość. Chylę czoła dla talentu i zaciętości Ślubnego :)
Pozdrawiam :)
Koszty protetyka w związku z uszkodzeniem szczęki Ślubny chyba będzie musiał pokryć :)))
UsuńU Ślubnego szycie jest procesem długim, nic na szybko, wszystko powoli, więc mogło powstać wrażenie, że sobie "odpuścił", ale nie!
Przepięknie i bardzo pomysłowo! (chociaż kobieta zamieniłaby kolory miejscami, żeby czarne było na boczkach i wyszczuplało!... *^-^*~~~)
OdpowiedzUsuńCzysty perfekcjonizm!
Torba na pewno będzie miała milion przydatnych przemyślanych kieszonek na różności, a nie jak damskie torebki - jedną kieszeń niewiadomego rozmiaru... Faceci to mają głowę! *^v^*
:)))) Z kolorami masz rację!!! Ja bym zrobiła odwrotnie. Ale Ślubny zrobił symulację komputerową i wyszło mu, że ma być tak, a nie inaczej...
UsuńTorba na pewno będzie "prosta" :)))) Też podejrzewam milion kieszeni, zamków i innych fajerwerków.
TO BYŁA JESZCZE SYMULACJA KOMPUTEROWA ???????
UsuńNo oczywiście, przecież trzeba było sprawdzić, czy ma być czerwono-czarne czy czarno-czerwone :) I kształt cięć określić precyzyjnie :)
UsuńGratuluję Ci Ślubnego!
OdpowiedzUsuńCzekam na torbę ( może własną maszynę sobie kupi, by cię nie uziemiać)
Dajemy sobie radę z jedną maszyną, przynajmniej przez większość czasu. Jak uziemianie będzie się przytrafiać częściej niż raz na trzy miesiące, to może się zastanowimy.
UsuńByłam tam, gdzie "to już gdzieś było", teraz wróciłam tu i ciągle jestem pod takim wrażeniem, że do jutra się chyba nie pozbieram :)) Przeczuwałam, że bluza będzie idealna i niebanalna, ale doznałam zachwytu absolutnego! Niech Twój ślubny zakłada bloga "Intensywnie Kreatywny - proste szycie z dokładnością co do milimetra", a ilość obserwatorów przekroczy setki a nawet tysiące :))) Po prostu świetnie sobie szyje!!! Czekam na torbę jeszcze w tym roku :)))))
OdpowiedzUsuńŚlubny był już molestowany o bloga przy okazji sukienki, ale sam twierdzi, że szyje za mało, żeby się przejmować własnym blogiem, tym bardziej, że użyczam mu miejsca chętnie i na każde zawołanie :)))
UsuńTorba na bank w tym roku, bo plan Ślubnego na ten rok obejmuje sześc skończonych rzeczy - torba będzie druga :)
No, no, no.....pięknie sobie Pan Mąż poczyna!:) Bluza jest Super (pomimo koloru:)) Już sobie tę torbę wyobrażam......i zazdroszczę umiejętności.
OdpowiedzUsuńNo wiem, że kolorem to on Cię nie przekona :)))
UsuńAle torba chyba nie będzie czerwona...
Nie no przeprofesjonalna profeska.... pogratuluj Mężowi - a właściwie na pewno sam będzie czytał także gratuluję serdecznie Andrzeju :) ogólnie tego typu origami z tkanin mnie przerasta - uwielbiam takie akcje - jak zszyć wszystko tak by niczego nigdzie nie było widać! Upchnąć w środku, zaszyć i zapomnieć jak straszyło bebechami, ale zazwyczaj mam poważne problemy z wyobrażeniem sobie, co mam po kolei w co włożył, wykręcić, przewrócić :) na pewno życie ułatwia tu wyobraźnia przestrzenna, czego mężczyznom, a już na pewno Twojemu (zdaje się zajmuje się jakimiś projektowymi rzeczami na co dzień?) na pewno odmówić nie można :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za relację z dzianinowego frontu - heh jak zaczęłam czytać post to pomyślałam sobie - ha! teraz Ją zapytam o te dzianiny :) a tu taka miła niespodzianka :) powiedz jeszcze - dzianinka była wiotka czy grubsza?
Właśnie czyta :)))
UsuńI cały czas pamiętałam o Twoim pytaniu, ale siedziałam cicho, bo nie było okazji podszywać dzianinowy dół zwykłej bluzy/bluzki. I specjalnie jak Ślubny podszywał, to się przyjrzałam, jak to wygląda "na żywca" i po prasowaniu.
A dzianina z takich średniej grubości/gęstości i raczej wiotka/lejąca. Więc teoretycznie powinna sprawiać spore kłopoty, jeśli by było coś nie tak.
No to się doczekałam i powiem szczerze, że efekt mnie powalił! Bluza jest super! I te warstwy przy szyi - mistrzostwo! Gratuluję Ślubnemu i czekam na kolejne jego uszytki :)
OdpowiedzUsuńNawymyślał sobie, to fakt.
UsuńKolejne uszytki pewnie za jakiś czas. Na razie rozpoczął się proces projektowania i przesypiania się z pomysłem.
Cholercia, pełna profeska, jestem pod wrażeniem. Drogi Panie Ślubny, winszuję talentu i zazdroszczę krawieckiego oka, niektórzy uczą się bardzo długo, żeby osiągnąć podobne wizjonerstwo ! Na widok dekoltu szczęk mi opadł i wciąż leży, i nawet nie próbuję sobie poukładać wszycia tego rękawa.. Już nie mogę się doczekać torby, pewnie to dopiero będzie jazda bez trzymanki :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Wasze szwacze stadło ! :-)
Dziękujemy za pozdrowienia i Ślubny za pochwały też.
UsuńA torba pewnie będzie z fajerwerkami, sądząc choćby po nasze wczorajszej dyskusji o zapięciach :)))
Nie ma co,czapki z głów:))Perfekcyjne wykonanie przodu powaliło mnie na kolana,no i do tego z dzianiny,rękawów w ogóle nie umiem sobie wyobrazić:))A ja myślałam ,że umiem szyć :(
OdpowiedzUsuńBo my umiemy szyć!!! Tylko czasem mniej perfekcyjnie :)))
UsuńO jaaa!!!... zbieram szczękę z podłogi i podziwiam dalej w milczeniu.
OdpowiedzUsuńJak szczękę uszkodziłaś, to rachunek od protetyka prześlij Ślubnemu :))) Niech płaci, skoro spowodował uszczerbek.
UsuńWOW "Cholerny" perfekcjonista - żeby nie było oczywiście że zawiść przeze mnie przemawia. GRATULACJE !!!!
OdpowiedzUsuńUznał ten przymiotnik za komplement... od razu :)))
UsuńAbsolutnie fenomenalne, pozostaję w niemym zachwycie, pozdrawiam hel
OdpowiedzUsuńW imieniu Ślubnego dziękuję!
UsuńJa pierniczę... ^^
OdpowiedzUsuńFakt, wyszło mu :))
UsuńNo super można pochwalić męża!
OdpowiedzUsuńMój się spytał czyj to blog hehe. No żony tego chłopaka ( jak spojrzał)
To on szyje???
czytam dalej że to druga rzecz :)
ale fajnie że masz takiego doradcę
Bo moj to jęczy jak ma mi zdjęcie zrobić.
A mój nie jęczy, chociaż zdjęcia do bloga robi teraz rzadziej, ale za to gdyby miał sam wpis zrobić... to by się zajęczał nieszczęśnik na śmierć :)
Usuńnie no, rewelacja... kupcie drugą maszynę, żeby kiedyś nie doszło do rękoczynów ;)))
OdpowiedzUsuńDzięki! A druga maszyna niepotrzebna, dajemy sobie radę :)
UsuńJestem pod wrazeniem! Stopien trudnosci wysoki, a taki zielony nowicjusz radzi sobie z tym spiewajaco! Gratuluje Andrzeju, masz talent w lapkach, nie tylko w glowie!
OdpowiedzUsuńMoj M, gdy zobaczyl zdjecia bluzy skwitował "Co ty pie...., to kupna bluza!"
Na razempetki tez czekam, choc w miedzyczasie wskoczyl nastepny sweter dla corki, nie powiem, ze na druty, bo ma karczek zrobiony z granny squares szydelkowanych. Zrobie przerwe na petki, spoko :-)
Sweterek może skończysz, jeszcze tydzień przecież.
UsuńA "kupna bluza" to wielki komplement, więc w imieniu Ślubnego dziękuję.
prosta bluza :D Panie Ślubny - minimalista to Twoje drugie imię ;) te detale spokojnie mogłyby się znaleźć w trzech osobnych bluzach...
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem
swojemu nawet nie pokazuję... szyciowych ambicji to on nie ma, ale za to mi się oberwie, że mu nic podobnego nie uszyłam :)
Pozdrawiam
Minimalista ma na trzecie, na drugie - perfekcjonista :))))
UsuńI masz rację - tyloma pomysłami można kilka bluz obdzielić.
w życiu już nic nie uszyję... :) po takich widokach szwów....
OdpowiedzUsuńNie daj się zastraszyć :)))) bo co ja miałabym powiedzieć :)))
Usuńja pierdziu....
OdpowiedzUsuńnapiszę banalne "jestem pod wrażeniem" (bo jestem), no bo szok normalnie... tak wszystko wymyślić i tak USZYĆ i to SAMEMU (mu mu mu...)
A połowy z tego co tam naopowiadałaś o jakichś szwach francuskich i wykrojach podkrojów i zszywaniu z wkładaniem i przekładaniem to i tak nie kumam :P
ściski!
Mnie to też zadziwia, że wszystko od zera i pasuje, i się "składa" w jeden ciuch :)))
UsuńAz zaniemowilam. Az nie moge sie otrzasnac. Chyle czola. Bluza jest idealna, zadnych marszczen krzywizn - a to bylo by widac przez kolory! Od kilku tygodni mysle jak ugryzc temat takiego wlasnie dekotu niby proste wyciecie, a ja caly czas tylko mysle i wcale nie wydaje mi sie to proste! A tu prosze! Tak na pierwszy ogien i uszyl! Nie chcesz na troche meza pozyczyc - uszyl by mi co nieco:-) ja w zastaw moge mojego pozyczyc:-) moj zrobil sam schody metalowo- drewniane - nie potrzebujesz takich prac wykonac? Tak na jeden dzien machniemy wymianke :-) pozdrawiam i Ciebie i Twojego zdolniache!
OdpowiedzUsuńSchody mam, nowe, to znaczy od roku (metalowo-drewniane :)))), więc schodami mnie do zamiany nie skłonisz, nawet na jeden dzień :)))
UsuńChylę czoła!Zaniemówiłam ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Ślubnego.
UsuńW O O O W !!!! tylko tyle napiszę bo zamurowało "mię"
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńSzukam czegoś, do czego można by się choć trochę 'przyczepić' i .. nic.. :) Pomysł, projekt, wykonanie, model prezentujący;) - wszystko pierwsza klasa:) Cieszę się, że taki fajny Ślubny Ci sie trafił (i, że taka Kreatywna Ty jemu też!)
OdpowiedzUsuńOla.
Ślubny by od reki wyliczył kilka "niedociągnięć" (głównie kilkumilimetrowych :))). I też się cieszę, że mi się taki trafił mąż.
UsuńJa cierpiedolę, czad do potęgi entej :D To jak już wyraziłam swoje ochy i achy, to teraz wyrażę nadzieję: Mam nadzieję, że Państwo z Brygady RR zgłoszą bloga do Bloga roku 2012- już sprawdziłam, nie mogę tego zrobić za Was (a bym zrobiła, beliv mi), ale dziurę w brzuchu o to wywiercę i wydam ciężki pieniądz na smsy w głosowaniu na "IK".
OdpowiedzUsuńpees. Masz rację, ni chu chu czerwieni nie widzę na monitorze, ładnie Andrzejowi w koralowym :D
Oooo, widzisz - koralowy :)))) Ja wiedziałam, że to będzie każdy inny kolor tylko nie czerwony.
UsuńCo do Bloga Roku... ja mam do tego swoje podejście i w skrócie - bloga do "konkursu" (cudzysłów zamierzony) nie zamierzam zgłaszać. Mnie wystarcza, że Wy się tutaj dobrze czujecie, że tyle osób złapało za druty i wyraża swoją radość w komentarzach i mailach, innych dowodów popularności nie potrzebuję :)))
Też tak się zastanawiałam czy zgłosisz, czy nie, bo gdybyś i owszem, to tak jak Dodgers zagłosowałabym na Twój blog (Twojego bloga?). Jednak skoro nie zamierzasz, to dobrze :) I tak ci, którzy tu zaglądają, wiedzą dlaczego :)
UsuńWe mnie jest mało potrzeby konkurowania. I naprawdę czasami jeden mail "od serca" od Was wystarcza za cały konkurs z nagrodami włącznie.
UsuńTu muszę się dopisać do powyższego, bo jak tylko się dowiedziałam, że istnieje coś takiego jak blog roku, to pierwsza mi w oczach stanęłaś :))) Ze wszystkich telefonów poszłyby smsy :)
UsuńWiola, dziękuję!!! I za to, co napisałaś, i za to, że na tyle Wam dobrze na Rogu Renifera, że nawet za telefon chcecie chwytać. Ale mnie sama ta świadomość wystarcza :)
UsuńNormalnie jak raz puścisz faceta do maszyny - przepadłaś. Ale fajnie mu ta bluza wyszła. Podszedł do sprawy technicznie ;-)Mój ostatnio zdumiewa mnie kulinarnie - sam przyrządził kaczkę.
OdpowiedzUsuńNa to wychodzi - daj mu raz krzesełko i maszynę i się zaczyna.
UsuńKaczka powiadasz... jestem pod wrażeniem!!! Poza tym gotujący facet to jeden z najbardziej seksownych widoków :)
Jestem pod wielkim wrażeniem, pozytywnym oczywiście, rękawy, rąbek przy dekolcie i wszystko równo i z pomysłem. Leży idealnie...no na pewno się opłacało spędzić tyle czasu przy maszynie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, że się opłacało. Poza tym każdy ma swoje tempo szycia i Ślubny należy do tych, którzy powoli, konsekwentnie i dokładnie do przodu.
UsuńMistrzostwo świat. jestem pod ogromnym wrażeniem. Pozdrowienia dla męża i Ciebie.
OdpowiedzUsuńDziękujemy!!!
Usuńależ zdolny jest Twój ślubny, jestem normalnie w szoku - facet - maszyna - szycie -skromność - i d e a ł !
OdpowiedzUsuńDzięki! Chociaż... z tą skromnością to ja nie wiem :))))
UsuńSuper! A teraz to wypierz i zobacz jaką formę będzie miało. Moje piżamy dzianinowe po praniu- to masakra. Teraz mam znowu dzianine do szycia i inny pomysł na przygotowanie dzianiny do odszycia. Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pranie jej nie zaszkodzi. Bo po pierwsze same tkaniny zostały wyprane przed krojeniem i szyciem. A po drugie to są dzianiny, z których szyłam inne ciuszki, piorę je dość często i nie wyglądają jak szmata. Ale na bank prasowanie tej "prostej" bluzy nie będzie najszybszym zadaniem świata.
UsuńNo to super! Bylas madrzejsza ode mnie w takim razie. Czekam na wiesci jak bedzie wygladala po pranku!
UsuńUpomnij się o wieści za jakiś tydzień :))
UsuńMiszcz normalnie! Drugim, bardziej swój i też taki, że mucha nie siada. No dobra, mnie może brakowałoby kaptura!
OdpowiedzUsuń:))))) Ślubny chyba już wyrósł z etapu kapturów do wszystkiego... chyba...
UsuńChoć kolory kompletnie nie moje, to wielki szacunek dla kunsztownego wykonania. To lubię! Proponuję, żeby Ślubny rozważył zmianę zawodu z obecnego (hm... nie wiem, czym się zajmuje...) na krawca od kreacji na zamówienie.
OdpowiedzUsuńTeraz też trochę "kreuje na zamówienie", ale w branży reklamowej. I jak mu tak dalej będziecie sugerować zmianę zawodu, to w końcu zacznie to przemyśliwać.
UsuńJeżeli ty sama jesteś "pod sporym wrażeniem" to ja jestem pod ogromnym!
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim ze względu na projekt tej bluzy, bo techniki szycia można się w miarę szybko nauczyć(jak widać na załączonym obrazku:), ale z talentem do projektowania trzeba się urodzić...
I tutaj mój mąż pada Ci do stóp i składa dziękczynienia za stwierdzenie, że ma talent do projektowania.
Usuń(Ja też myślę, że ma.)
Powiem krótko, bo słów mi brak - ja pierdziuuuu...
OdpowiedzUsuńA i owszem, zgadzam się :)))
UsuńCzy ja mogę zaprotestować? Dlaczego ja nie mam tak, że siadam do maszyny i wszystko tak ślicznie mi wychodzi jak Ślubnemu? Ech, trzeba zazdrość wsadzić do jakiejś głębokiej dziury i zakasać rękawy :)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem, czemu on szyje swój drugi ciuch, który wygląda o niebo lepiej niż mój drugi ciuch!!! Ale staram się o tym nie myśleć :)))
UsuńZwlokłam swoje nędzne ciało z łoża boleści(ponoć już nie jestem "zaraza") a tu taki wpis normalnie padłam znowu i chyba nieprędko sie podniosę!
OdpowiedzUsuńŚlubny Nasz Jedyny zaszalał -chyle czoła wobec Mistrza !!!
W przebłysku świadomości wyszperałam moją zaczętą gdzieś w zeszłym roku sukienkę i.....patrząc krytycznym okiem to z czym tu do ludu ehhh.
Pozdrawiam
Zdrowiej, kobieto kochana, szybko!!!
UsuńI owszem, Ślubny zaszalał.
I może skończ sukienkę???
Oj, na mnie to też robi wrażenie. OGROMNE. Bluza jest perfekcyjna w każdym calu (albo pikselu;)) Gratuluję i będę kibicować kolejnym przedsięwzięciom.
OdpowiedzUsuńTorebka? Sama bym się chętnie nauczyła, zwłaszcza przyszywania podszewki do torebki dzianinowej. Wydziergałam sobie takie trzy i leżą nieużywane, bo nie radzę sobie z podszewką:( Dlatego taka nieśmiała myśl - może by tak Razem-torebka?
Torebka dzianinowa z podszewką dopisana do listy!!! Bardzo dobry pomysł.
UsuńZa pochwały bluzy i talentu Ślubnego dziękuję z jego imieniu.
No, no, no. Niejedna babeczka mogłaby się powstydzić swoich szwów przy wyoknaniu Ślubnego. Ja napewno należę do nich. Bluza rewelacyjna i projekt i wykonanie. Brawo! :). Tym bardziej mnie to motywuje do częstszych spotkań z maszyną. Pozdrawiam Róg Renifera. Ach a Mały gdzie się schował, że go nie ma na zdjęciach?
OdpowiedzUsuńZdjęcia robione bardzo rano, więc Mały jeszcze nie wstał z... naszego łóżka, gdzie ostatnio sypia :)))
UsuńI bardzo się cieszę, że Cię to motywuje do szycia!!!
Nasz Mały też ostatnio sypia z nami, przynajmniej nie protestuje jak matka przyśnie w nocy i nie odłoży go do łóżeczka. Niestety budzi się coraz wcześniej i gaworzy, że u sąsiadówsłychać. Póki co nie skarżą się ;). Ja też się piszę do razem szycia torebki dzianinowej :)!
UsuńTylko Twój Mały to jest istota ludzka :)))) I nie obkłacza Ci całej pościeli, w przeciwieństwie do mojego Małego...
UsuńA gaworzenie malucha to jest najfajniejsza rzecz pod słońcem i niech się sąsiedzi nie ważą nawet skarżyć.
I torebka jako przedmiot razem-robienia też mi się podoba, tyle możliwość szaleństwa twórczego!
O tak gaworzenie jest cudne. Ale jak już krzyczy prosto do ucha to niekoniecznie, tymbardziej jak Ja bym jeszcze chwilę pospała :). Ale i tak dzieci to największe szczęście jakie mnie spotkało. A co do torebki to już ją Widzę oczyma wyobraźni. Ach piękna będzie. No i trzeba się spieszyć z tym razem robieniem, bo kolejka długa się robi. Odliczam dni do 1 :).
Usuńprzepraszam-bo ja u ciebie od niedawna....a co to znaczy,że to druga rzecz przez niego uszyta????To Mężuś nie jest zawodowym krawcem??????? Ło matko:))
OdpowiedzUsuńMój mąż zdecydował kilka miesięcy temu, że chce się nauczyć szyć. I to jest jego drugi w życiu uszyty ciuch! I nie jest zawodowym krawcem. Parę miesięcy temu nie miał pojęcia, jak nitkę w maszynie nawlec.
UsuńCzyżby drugi Kupisz? Warto pomyśleć! Wszystko co bym miała powiedzieć zostało powiedziane wyżej:) Nic dodać, nic ująć:) Tylko pogratulować!
OdpowiedzUsuńOby nie drugi Paprocki i Brzozowski w jednym :))))
UsuńNiesamowita, oniemiałam i trwam w osłupieniu . Toż to siooook, jak by powiedział niezrównany Pawlak !
OdpowiedzUsuńCytując innego kultowego polityka - Nie chcem, ale muszem się z Tobą zgodzić.
UsuńNormalnie Ślubny jakiś samorodny wrodzony talent posiada:) Jestem pod wieeeelkim wrażeniem:) Co prawda na brak niezdolnego męża nie mogę narzekać, bo swego czasu sam sobie spodnie nagminnie szył, twierdząc, że tylko on potrafi... od jakiegoś czasu swoją energię przeniósł na przeróbki remontowe w domu, bo jeszcze się taki fachowiec, który by dogodził gustom małża - nie narodził:)
OdpowiedzUsuńAle przed talentem szyciowym - czapki z głów!!!
pozdrawiam Iza
No i czekam na razempetki:)
To ja nie wiem, co bym wolała, takiego, co szyje, czy takiego, co bez poganiania z młotkiem lata... Znając mnie, to takiego, co obie rzeczy robi :))))
UsuńTyle tu pochwał, że moje nie będą wcale oryginalne , ale co tam - należą się: super, super i jeszcze raz super :)Najbardziej podoba mi się dekolt: patrzę i nie mogę sobie do końca wyobrazić jak ten Twój Ślubny to zrobił - majstersztyk!!!
OdpowiedzUsuńDekolt mu wyszedł, to fakt. Za wszelkie pochwały dziękuję w imieniu twórcy :)))
UsuńJestem pod wrażeniem i wykrój i szycie super!Aż kota zmyło!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKot poczuł widocznie, że tym razem przegra w konkurencji z bluzą Samego Ślubnego :))))
UsuńNo i wygląda na to że juz nie poszyjesz dla Męża...bo jak mu tak świetnie idzie to przykro mi ale druga maszyna musi wkroczyć na salony ..albo będzie kolejka .
OdpowiedzUsuńkurde wiecie co moi drodzy Kreatywni, jeszcze jedno, czy małżonek się tak garbi czy przez ten układ tkanin tak to wygląda, proszę tu prosto stać!!
OdpowiedzUsuńEee, jeszcze poszyję, przynajmniej mam taką nadzieję, że od czasu do czasu sobie coś zażyczy :)
UsuńI owszem Ślubny się lekko "zamyka w sobie" :) i się garbi, od małego i w tym wieku już mu się to chyba nie zmieni.
Nie napiszę "szacunek"... Napiszę MEGASZACUN. Jako bestia wielbiąca precyzję trwam w niemym zachwycie, bluza wyszła znakomicie!!!
OdpowiedzUsuńHa! Ślubny to mistrz perfekcji i w szyciu to także wyłazi :)
UsuńNapiszę jakby powiedziała moja wnuczka -NIEZŁE CIACHO- i jeszcze jaki zdolny !!!!
OdpowiedzUsuńPodziwiam i pozdrawiam !!!
:))))) W imieniu Ślubnego dziękuję i nie wiem, który komplement był mu milszy!
UsuńAz usiadłam z wrażenia, absolutne zawodowstwo!!! Szczerze podziwiam!!! i powodzenia przy kolejnym projekcie! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUlaj, przepraszam, jakoś mi Twój komentarz umknął w tym natłoku innych!
UsuńPowodzenie przy torbie na bank mu się przyda!
Niniejszym ogłaszam opad szczęki.
OdpowiedzUsuńCo prawda sama stylówa nie moja zupełnie, ale sam fakt uskutecznienia czegoś takiego wzbudza we mnie szacun srogiego kalibru, a jak dodamy do tego jakość wykonania, opad szczęki staje się wielopiętrowy, szacun zaś przestaje być mierzalny wedle znanych ludzkości skal.
Obywatelu, nie bierzecie jeńców.
Ślubny poczuł się doceniony! Jeńców i tak by nie brał, bo za zimno było :)))) Koszty protetyka w razie uszkodzeń żuchwy... :)))
UsuńPrzy sukience szczęka opadła mi z wrażenia z hukiem na podłogę, ale pozbierałam się i było ok ;) Tym razem, nie dość, że grzmotnęło, jak z tysiąca armat, to trudno mi ją jakoś z tej podłogi pozbierać, o saltach na nartach nie wspominając... ;)))))) Brawo i jeszcze raz brawo :))
OdpowiedzUsuńps. kości, stawy, więzadła i mięśnie jakimś cudem ocalały :))
Ślubny bardzo dziękuję. A ja dziękuję za ps, bo bym się zaczęła martwić, że się przyczyniamy nie tylko do uszkodzeń w okolicach szczęk :)
UsuńPodziwiam Ślubnego !!!!!!!!!!!!!!!! za te milimetry dokładności i perfekcyjność po raz drugi. Bluza przeszła moje najśmielsze wyobrażenia :) Gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję w jego imieniu. Mam nadzieję, że mu ta precyzja i dokładność nie przejdzie.
UsuńWłaśnie odkryłam filmiki z robieniem skarpetek !!!1
OdpowiedzUsuńOpis za jakąś godzinkę lub dwie :)))
UsuńObiecuję sobie, że więcej nie będę czytać Twojego bloga o tak nieludzkiej porze :D
OdpowiedzUsuńTwoje komentarze są bezcenne... origami z materiału wywołało u mnie łzawy uśmiech (czyli ten taki już, że przecierasz oczy, żeby monitor widzieć i się trzęsiesz), ale jak doszłam do tych niezgadzających się pikseli, to nie skontrolowałam wybuchu i mi się oberwało od wybudzonego współmałżonka :D
Z wklepaniem komentarza musiałam już zaczekać, aż usłyszę, kojący mój strach, pomruk z sypialni :)))
Nie muszę chyba pisać, że jestem pod ogromnym wrażeniem, ale wiem że tacy Idole po prostu istnieją!
Nie podejrzewam swojego męża o chęci szycia, ale to jego pedantyczne podejście do każdej robionej rzeczy (w tym ostatnio rosołu i jajek oraz wycinanie dziury w ziemi w kształcie kwadratu) przypomina mi Twojego Ślubnego... i też jest taki... przyjazny dla otoczenia :)))
(wnioskuję jakoś z całokształtu)
Mój jest moim idolem nr 1, teraz Twój jest moim idolem nr 2 :) - nie masz nic przeciwko? ;)
Czytaj o dowolnej porze, ale może z daleka od śpiących? :)))
UsuńI możesz ponumerować idoli dowolnie. Nawet ponumerowanie ich odwrotnie wywołałoby u mnie lekkie niedowierzanie :)
I Ślubnych, z tego, co piszesz, chyba rzeczywiście mamy podobnych co do pewnych kwestii.