Rozrywki szycia w części trzeciej będą polegały na częstym kontakcie z maszyną i jeszcze częstszym kontakcie z żelazkiem.
Zanim zaczniemy szyć kilka uwag ogólnych:
- nie spieszymy się, szycie to nie galop po szwach, to raczej spokojny, miły spacerek;
- nie szyjemy, kiedy mamy dość i zmęczenie nas dopada, nic na siłę - szyta odzież "jeść nie woła", może poleżeć i poczekać;
- dokładność i jeszcze raz dokładność - nie po to walczymy o każdy milimetr na etapie papierowej formy i krojenia, żeby w czasie szycia te milimetry poszły w siną dal;
- jeśli ktoś się nie czuje na siłach zszywać kawałków tkaniny spiętych szpilkami, to fastryguje, wszystko, nawet proste szwy; fastrygowanie wstydu nie przynosi!!!
- zaprzyjaźniamy się z żelazkiem; bez prasowania nie ma porządnego szycia; rozprasowujemy każdy (!!!) szew, nie ma przebacz :))))
- strach i obawy, że się nie da rady zostawiamy w pokoju obok; szycie to nie neurochirurgia, spokojnie i z uwagą poradzimy sobie ze wszystkim.
Szycie zaczniemy od sprawdzenia, czy nasza maszyna radośnie współpracuje z materiałem i wybranymi nićmi. Na jakimś zbędnym kawałku materiału spódnicowego sprawdzamy, czy ze szwem jest wszystko ok, czy nam maszyna pętel nie robi, nie ściąga itp. Dopiero po wyregulowaniu maszyny zabieramy się do szycia właściwego i uporania się z zaszewkami przodu i tyłu.
Przy zaszewkach ważne są dwie kwestie - właściwe zabezpieczenie końcówek nitek oraz sprawdzenie, czy zaszewki mają jednakową długość. Po zszyciu mierzymy je i w razie potrzeby poprawiamy. Jeżeli szyjemy zaszewki nie fastrygowane, tylko spięte szpilkami, to dobrze jest końcówkę zaszewki (miejsce, gdzie nasz szew ma zjechać z materiału) zaznaczyć sobie szpilką poziomo wpiętą w materiał:
Zszyte zaszewki dają nam pretekst do pierwszego bliskiego kontaktu z żelazkiem:
To ja napiszę jeszcze raz - nie odpuszczamy prasowania!!!
Jeżeli do rysowania linii na materiale używamy mydełka, to prasowanie często powoduje zacieranie się linii. Dlatego po prasowaniu, poprawiamy mydełkiem te linie, które jeszcze nam będą potrzebne (w tym wypadku linię talii).
Zaszewki są, spinamy szwy boczne. Wielką pomocą będzie zaznaczony punkt linii bioder:
Spięte szwy boczne dajemy do pożarcia maszynie:
A co robimy, kiedy mamy gotowy szew??? Łapiemy żelazko!
Kwestia wykończenia brzegów tkaniny na szwach daje nam pewne pole do popisu. Możemy użyć zwyczajowego sposobu i wykorzystać ścieg zygzakowy lub inny szew nadający się do obrzucania brzegów, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Jeżeli jednak szyjemy z miękkiej i niezbyt grubej tkaniny, możemy brzegi potraktować w elegancki sposób - podszywając je pod spód:
Przy przyszywaniu tak podłożonych szwów szyjemy powoli i uważnie, żeby nie "zjechać" z tkaniny i utrzymać prosty szew, ale uważamy także, żeby pod igłę, pod spodem nie wpakowała nam się jakaś niechciana część spódnicy:
I oczywiście prasujemy nowe szwy :))))
Osoby "podszewkowe" powtarzają całą procedurę szyciowo-prasowalniczą na podszewce tak, żeby uzyskać identyczny efekt - gotowe zaszewki i zszyte oraz wykończone szwy boczne.
Część nudna szycia za nami, przed nami część rozrywkowa, czyli szew tyłu, wszywanie zamka i paska, ale o tym w następnej części, jutro.
Już mam zaszewki zszyte, robię małą przerwę na ugotowanie flaczków;-) i wracam do miodzio szycia.
OdpowiedzUsuńTak cudownie i dokładnie opisałaś, jestem pełna uznania i wdzięczności dla Was obojga. Jeszcze raz dziękuję za tyle wartościowych wiadomości i tyle frajdy:-)
PS. Twój głos naprawdę jak miód płynie w naszym domu:-))))))
Miód do flaczków... to może być ryzykowne połączenie :))))
UsuńA poważnie, to szybka jesteś jak błyskawica.
Niestety robię to wszystko bardzo wolno tylko od świtu już siedzę "przy Tobie" i maszynie:-))))
Usuńo rany rany, już trzecia część... a ja dopiero wycięłam formy i zabieram się do poszerzania spódnicy. Zdobywanie nowego monitora chwilę mi niestety zajęło i dopiero dzisiaj miałam okazję obejrzeć filmiki :(
OdpowiedzUsuńAle nic to, wracam do pracy, na dzisiaj zapewniłam sobie sporą ilość luksów w salonie (zdjęłam matowe klosze w żyrandolu) i będę miała wieczorne szycie :D hura!!!
A Twoje filmiki - ekstra, wcześniej znajdowałam tak przejrzyste instrukcje tylko w obcych językach (niestety tych bardziej obcych niż zachodnioeuropejskie) więc niewiele mi z ich oglądania wychodziło. Teraz jestem dobrej myśli :)
Pozdrawiam
PS: mój mężczyzna już po pierwszym zdaniu rozpoznał, że to Twój filmik oglądam, zapamiętał z Razem-wiczek ;)
Miłego wieczornego szycia! I dziękuję za komplementy - bardzo mi zależy, żeby to docierało nawet do kogoś, kto ma niewielkie doświadczenie z maszyną i szyciem dla siebie.
UsuńUff, spódnica w częściach chwilowo poszła na odpoczynek (kręgosłup od krojenia i rysowania mi siada a i kolana wołają o pomstę do nieba), a ja naoglądam się na zapas.
UsuńJak ta pierdoła przegapiłam jeden filmik z drugiej części (o podszewce) i rysowałam na dole margines 4 centymetrów... ale się naklęłam...:/
Pytanko, może na wyrost, pewnie wszystko w kolejnej części wyjaśnisz - poszerzyłam sobie dół spódnicy, robię lekko rozkloszowaną (musiałam swoje zapędy ograniczyć bo zaszewki zaczęły mi ginąć -.-) - czy jest sens robić pęknięcie z tyłu? bo ja, na logikę, średnio to widzę, ale ja to taka niedouczona jestem... ;)
Skrojenie za długiej podszewki to nie jest żaden problem, obetnie się później :)
UsuńPytanko słuszne i zasadne - przy rozszerzanej spódnicy pęknięcia/rozporki i inne takie nie są potrzebne, bo spódnica nie krępuje ruchów. Podobnie będzie, jeśli ktoś szyje bardzo krótkie mini. Pęknięcie będą robić te z nas, które szyją spódnicę wąską i o długości standardowej.
Hmm ciekawa uwaga! Właśnie dlatego ja sobie grzecznie czekam aż będą wszystkie części kursu i dopiero jak wszystko obmyślę zasiądę do aktu zniszczenia na mojej tkaninie :) ja bym chciała mini, tak mniej więcej 10-12 cm przed kolano. Może też sobie daruję to pęknięcie? Tył skroję z całości i zamek na bok? Czy to nie jest dobry pomysł? :)
UsuńCieszę się na ten kurs, bo choć nie będzie to moja pierwsza spódnica, w poprzednich zawsze coś mi nie grało... coś zawsze krzyczało - szyta ręcznie! I to niestety nie w tym dobrym znaczeniu. Być może pamiętasz, jak Susanna (pozdrawiam ją serdecznie z tego miejsca:)) kiedyś pisała, że często przestają ją cieszyć uszyte ciuchy.. i że pomaga na to tylko bardzo staranne, dokładne szycie. Też tak mam i myślę, że Twój kurs może tu wiele pomóc - np. do tej pory kroiłam zawsze jak burda każe, z jednakowym zapasem na szwy, bez oznaczania linii szycia - myślę, że to był błąd i Twój sposób jest o wiele lepszy :) być może takie właśnie szczegóły sprawią, że moje spódnice będą "szyte ręcznie" w pozytywnym tego słowa znaczeniu :D Ponadto Twój kurs poprawia mi bardzo humor, że nie jest ze mną tak źle, bo raczej wiele mnie nie zaskakuje w Twoim instruktażu, a z drugiej jednak czasem natrafi się jakiś smakowity kąsek - np. to chowanie nitki w zaszewce. Takie proste, a takie mądre. Człowiek durny jednak, że sam na to nie wpadł ;) No i wreszcie się nauczę podszywać ręcznie :) dobra. Ten komentarz to już naprawdę był za długi :) chciałam Ci tylko przekazać, że jest naprawdę wiele osób, którym Twoje kursy wiele dają i jesteśmy Ci za nie wdzięczne :)
Zamek z boku, tył z całości i won z pęknięciem przy tej długości, to jest dobry pomysł.
UsuńSusanna ma rację - ciuch uszyty na szybko i byle jak cieszy krótko, a później zaczyna drażnić, bo nie wygląda. Tez tak miałam. Dlatego teraz tak się cackam z wykończeniami, stebnówkami i szyję jedną rzecz tygodniami, ale za to później liczę na to, że będzie mnie cieszyć taki ciuch całymi sezonami.
Dziękuję za ostatnie zdanie, szczególnie dziś, bo mam wrażenie, ze sama sobie narzuciłam za szybkie tempo robienia tego kursu :))))
Właśnie, dobrze piszecie, też tak miałam. Pierwsze rzeczy szyłam szybko, niedbale, żeby szybko uzyskać sukces i dokończyć. Ale nie lubię ich teraz i w nich nie chodzę. Ostatnio już wszystko szyję powoli, pruję, jak mi coś nie pasuje i poprawiam. Z tych rzeczy jestem nieporównywalnie bardziej zadowolona.
UsuńZbieram się do Akademii Szycia od początku, muszę w końcu kupić podszewkę i uszyć spódnicę. Mam przepiękną wełnę na ten cel, ale w te upały ciężko się za niego zabrać :-)
Ja mam wrażenie, że takie szybkie szycie to normalne na początku szyciowej drogi - bo chcemy szybkiego efektu, żeby już założyć, przymierzyć ponosić : )))) Ale u wielu osób z czasem się zmienia - źródłem radości staje się samo szycie i tworzenie, wolniej, a przez to i dokładniej, a gotowych ciuch to jak wisienka na torcie.
UsuńRaaany, już trzecia część....nie nadążam;)))
OdpowiedzUsuńSpokojnie i powoli :))) My po prostu wykorzystujemy wolny czas na nakręcenie wszystkiego i jak jakiś etap już jest, to ląduje od razu na blogu.
UsuńJa nie umiem szyć ale bardzo Wam kibicuję pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy!!! Kibicowanie jest potrzebne. I proszę jeszcze o chwilę cierpliwości - zaraz skończymy spódnice i będą wpisy bardziej uniwersalne, między innymi już gotowa sesja plenerowa Carskiego Mundurka :)
Usuńnadrabiam zaległości: tutriale świetne - wszystkie, rady praktyczne i jakże życiowe:) i tak tylko na marginesie powiem, że szyję różne różności już od dobrych paru lat, fastryguję wszystko i fastrygowania się nie wstydzę - bo jak dla mnie w tym cała magia siedzi!!
OdpowiedzUsuńTeż fastryguję, przy śliskich materiałach - dosłownie każdy szew. A uwaga wzięła się stąd, że wiele osób uważa, że fastrygują tylko osoby początkujące. No to jeszcze raz to zdementujemy - fastrygujemy i jesteśmy z tego dumne :)))
Usuńdokładnie, czasem naprawdę warto fastrygować.
UsuńCoraz bardziej mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
I o to chodzi!
UsuńJesteś niesamowita z tymi tutorialami :*** Trzymam kciuki za ciebie i wszystkie dziewczyny,które usiłują dotrzymać tobie tempa :)
OdpowiedzUsuńAnia, dziękuję! Kciuki trzymaj - w nagrodę za kciuki będzie bardzo rozrywkowa sesja plenerowa Carskiego Mundurka, jak tylko skończymy kieckę :))))
Usuńhhahaha mój tato jest neurochirurgiem i jak widziałam jak on operuje to łatwiej mu to przychodzi niż mi czasem szycie :) hihi
OdpowiedzUsuńno idziecie jak burza, ja dopiero trzy komentarze u Ciebie, milion dawek leków w moim prywatnym lazarecie i myślenie o spódnicy :)
Może na święta sobie zrobię z taka perspektywą zdrowotną. :(
A co do prasowania to zgadzam się w 100 procentach..na początku mojego szycia mi się nie chciało i nie wierzyłam, że to pomaga...a teraz najmniejsze coś rozprasowuje. Także dobrze że o tym piszesz.
Tatę pozdrów :))) I bez nerwów, pooglądasz sobie, co inni uszyli, złapiesz trzy łyki inspiracji i wtedy ruszysz do akcji :)))
UsuńI prasujemy, nie ma przebacz :)
Miałam tak samo jak LolaJoo z tym prasowaniem - na początku mi się nie chciało, myślałam, że to niepotrzebne. Raz uszyłam rzecz z prasowaniem i zobaczyłam, o ile lepiej wygląda od tych nieprasowanych. Teraz też wszystko prasuję grzecznie :-)
UsuńO tym, że ja jestem wielką fanatyczką prasowania, to wie każdy, kto coś ze mną wirtualnie szył :))) Ale nie dość, że takie rzeczy lepiej wyglądają jako efekt końcowy, to w wielu momentach prasowanie po prostu niewiarygodnie ułatwia samo szycie. I mnie się czasami też nie chce, jak szósty raz w ciągu godziny staję przy desce do prasowania, ale "nie ma przebacz" prasuję :)))
UsuńKończę pewien uszytek na mężowki użytek i łykam filmiki po kolei jak leci :))
OdpowiedzUsuńCo prawda w moim przypadku, nie są to rzeczy, o których nie wiedziałam, ale ja mam syndrom owieczki, która lubi pędzić za przewodnikiem i nie darowałabym sobie, gdybym nie obejrzała wszystkich od A-Z :D
Mogę Ci pod każdym postem z filmikami pisać, że uwielbiam Twój głos i ten "mądroskowy" ton, ale powtarzałabym się, więc piszę już na wszystkie filmy do przodu, że na pewno każdy następny mi się spodoba tak samo, choćbyś mówiła, że sól jest o smaku słonym, a cukier o smaku słodkim :D
Ulubiony moment z dzisiejszego wysypu filmików, to cz.22 0:05 - 0:08 :))))))) Reniferek Cię rozśmieszał? :D
Żeby nie było, że wszystko robię identycznie, to napiszę, że nigdy nie zakańczałam w ten sposób szwów (w sensie nitek na końcach)... zawsze rygluję oraz nie wykańczałam w ten sposób tychże szwów, widziałam jedynie u marchewkowej i też mi się spodobało, jednak z własnej wygody używam overlocka :)
O soli i cukrze też mogę opowiadać, chociaż może później, bo jutro będę o zamkach, pęknięciach i paskach :)))
UsuńI wiadomo, że każdy ma inną technikę szycia, czy sposoby na wykańczanie - pokazuję, jak ja to robię, ale to nie znaczy, że jest to jedyny słuszny sposób!
Aaaaa, i nie Ślubny mnie rozśmieszył, tylko myśl, że ja fanatyczka prasowania pozwalam sobie i poniekąd Wam przeprasować szew tylko dwa razy, zamiast trzech :))))
Melduję, że wszystko jest zrobione do tej pory(staję na baczność i salutuję:-))))To jest moja druga spódnica w moim krótkim doświadczeniu krawieckim. Pierwszą szyłam z burdy i jako totalnie początkująca wiele rzeczy robiłam "na oko", bo tam niestety nie było TAK wytłumaczone.
OdpowiedzUsuńNatomiast teraz mniej totalnie początkująca zaczynam rozumieć co z czym jeść:-)))))dzięki Tobie:-)
Teraz zobaczyłam na ilość komentarzy......jejku ile ja tu gadam.......chyba przesadzam.......
UsuńGadaj, gadaj, ja lubię, jak gadasz! A poza tym ten licznik z boku liczy komentarze z jakiegoś tak okresu, więc jest nie do końca miarodajny :))) Więc tym bardziej gadaj!
UsuńBardzo mnie cieszy, że "zaczynasz kumać". Z każdym kolejnym ciuchem będzie wszystko coraz bardziej logiczne i jasne!
Idziesz jak burza,jestem pełna podziwu:))Aż żałuję że umiem uszyć spódnicę i nie muszę korzystać z kursu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Szczególnie za to, że nie musisz, a i tak zaglądasz i jeszcze zostawisz miłe słowo. Obiecywałam już innym, którzy tylko kibicują - w nagrodę będzie bardzo rozrywkowa sesja plenerowa Carskiego Mundurka. Zdjęcia już są, a my myślimy nad komentarzami godnymi Naczelnego Satyryka Kraju :))))
UsuńNo po prostu świetnie, internet odmawia mi współpracy, filmów obejrzeć nie mogę i coś czuję, że wszystko uszyję na wyczucie, tak jak zrobiłam to w końcowej części razemwiczek... Ale na kolejną część czekam niecierpliwie :)) I poproszę w związku z tym odrobinę więcej słowa pisanego, ok? ;))
OdpowiedzUsuńps. I znów gdzieś kocia wcięło... ;))
Kocia w tutorialach nie ma, no chyba, że się zaplącze w kadr, to już trudno :))) Nadrobimy później z kociem.
OdpowiedzUsuńInternet może jakoś postrasz i niech wraca. I postaram się pisać nieco więcej, ale to jest trudno opisać, łatwiej pokazać, więc umówmy się, że gdyby coś było niejasne, to daj znać mailem i wtedy te "ciemno magiczne" kwestie opiszę Tobie ekstra :)))
Dobrze wiedzieć, że to wszystko tutaj znajdę... :-) Dzięki!
OdpowiedzUsuńBędzie sobie leżeć i czekać na ewentualne wykorzystanie :)
UsuńPotrzebuje twojej pomocy. W serwetce, którą robię jest znaczek odwrócony daszek i 3 do góry (nie wiem czy dobrze wytłumaczyłam) I pisze z 1o. wykonać 3o (1o prawe, 1o. przekręcone, 1o. prawe) nie wiem czy dobrze rozumiem. Rozumiem tak. Robie oczko prawe, następnie to oczko co mam już na prawym drucie przekładam z powrotem na lewy i robie oczko przekręcone i znowu przekładam i robię o. prawe. O to chodzi? Czy jakoś inaczej? Mam nadzieję, że w miarę jasno wyjaśniłam.
OdpowiedzUsuńA co do szycie.. Nie wiedziałam, że w trakcie się prasuje :D Zawsze sobie wyobrażałam, że prasuje się na samym końcu gdy spódnica uszyta. Człowiek całe życie się uczy.
Prasuje się, prasuje :)))
UsuńCo do znaczka w schemacie - on oznacza, że masz z jednego oczka zrobić trzy oczka - ja robię to środkowe nie jako prawe przekręcone tylko jako lewe, czyli:
wbijasz się w to oczko, które masz potroić i przerabiasz na prawo; nie zdejmujesz nic z żadnego drutu, nic nie przekładasz, tylko wbijasz się znowu w to samo oczko i przerabiasz je na lewo, znowu nic nie przekładasz, nic nie zdejmujesz, tylko po raz trzeci wbijasz się w to samo oczko i przerabiasz na prawo i dopiero wtedy z lewego drutu pozwalasz spaść temu potrójnie "ukłutemu" oczku. Te trzy oczka (prawe, lewe/albo prawe przekręcone, prawe) musisz zrobić mega ścisło, bo inaczej będziesz miała w tym miejscu dziurę.
Mam nadzieję, że teraz sobie poradzisz. Jakby się okazało, że to nadal niejasne to daj znać.
dziękuje. Źle bym zrobiła. Dobrze, że mam ciebie. Dziękuje.
UsuńJa też melduję, że szyję, szyję... nie żebym tylko maszynę zgapiła... ale używam jej...
OdpowiedzUsuńUszyłam już wszystko co jest w Tutkach.
Czekam....
Nigdy nie miałam takich ładnych szwów w spódnicy:)
Aga jesteś wielka!!!
Pozdrawiam
Oj tam, oj tam :)))) Najważniejsze, że jesteś zadowolona i że Ciebie cieszą ładne szwy.
UsuńPewnie za jakieś trzy godziny będzie już kolejna część - cała reszta szycia :)))