Kiedy Teściowie Moi Niepowtarzalni planowali podróż do Nowego Jorku, zastanawiałam się, jak delikatnie i nienachalnie zasugerować, żeby może, ewentualnie, potencjalnie odwiedzili krawiecką mekkę, rozsławioną przez Project Runway - czyli kombinowałam usilnie, jak to zrobić, by wpadli do sklepu Mood. Ale jak tylko padło pytanie, czy coś chcemy w prezencie, to wiecie, o czym zaczęłam cichutko skamleć, wspierana stanowczym barytonem Ślubnego - niech Teściowa Moja Niepowtarzalna zrobi zakupy w Mood. Tkaniny to nie, bo ona sama nie szyje i pojęcia nie ma, ile trzeba i co się nadaje, ale tasiemki, koraliki, dodatki, wszywki i inne drobnostki kupować może nawet, jeśli pojęcia o krawiectwie nie ma.
A Teściowej dwa razy powtarzać nie trzeba :)))
Koralikowe bizancjum |
Jeden z zestawów koralików został od razu przeznaczony jako dodatek do Dodgersowej wełenki.
Teściowa chyba spodziewała się bardziej okazałego budynku i ekskluzywności wnętrz, a tu tymczasem budynek się nie rzucił.
I nawet dzwonili, żeby potwierdzić, czy są w dobrym miejscu, bo im się reklamy w oknach też nie rzuciły:
I w środku to tak "jak hurtownia wygląda":
Ale co tam, Mood to Mood. I dobrze, że to nie ja tam pojechałam, nie ja tam weszłam, bo mnie by nikt nawet wołami nie wywlókł.
I nawet centymetr z logo dostałam :))) |
Pies ma na imię Swatch i jest Moodową maskotką i oczywiście Teściowa psa dorwała i pomiziała, co Teść skwapliwie uwiecznił.
I dostałam całe metry tasiemek:
I innych taśm wyjątkowo ozdobnych:
I jeszcze inne metry:
I ozdóbki kwieciste:
I wielgachne haftki obciągnięte materiałem:
I guziki, które oryginalnie były na tej ścianie:
Tylko pióra Teściowa Moja Niepowtarzalna musiała uznać za zbyt ekscentryczny zakup, bo nie przywiozła ani pół złamanego pierza:
I tym razem to ja głośno mówię: Thank you, Mood!!! i co ważniejsze składam podziękowania Teściom, że spełnili moje marzenie.
***
To teraz wracamy z Nowego Jorku, ale nie kończymy inspirujących podróży. O nie! Wpraszamy się do Ani, ponieważ Ania zrobiła Razemwiczki. Ale... Ania się na rękawiczkach nie zatrzymała, zrobiła jeszcze do kompletu czapkę i w planach ma szalik.
Zdjęcie dzięki uprzejmości Ani ze Świata Aneczki. |
I tutaj ja biję brawo głośno i mocno - bo Ania twórczo rozwinęła podrzucony pomysł. Zobaczyła we wzorze znacznie więcej niż jej zaproponowano. Jestem zachwycona! I czekam niecierpliwie na ten szalik do kompletu.
***
A skoro chwalę już innych - to mam już pierwsze zdjęcia Spódnicy Razem Szytej - Igłam i jej wersja czarno-sztruksowa.
Zdjęcie dzięki uprzejmości Igłam. |
Spódnica świetna i leży bez zarzutu, ale ja dodatkowo zwracam Wam uwagę na czerwone pantofelki - ja wiem, pokręcona na punkcie butów jestem, wiem, nie mam zamiaru się z tego zakręcenia leczyć :)))))
A za spódnicę wielkie brawa, tym większe, że wiem, że szyje się już kolejna! Aktualizacja - się uszyła i... powstaje trzecia :))))))))))))))
***
A dziś wieczorem mam pewne niecne plany. Plany, w których jedną z głównych ról ma odegrać kreatywność Ślubnego, a jako rekwizyty wystąpią całe metry tasiemek, zamków błyskawicznych, resztek materiałów i inne drobiazgi pasmanteryjne. O efektach poinformujemy :))))
***
A skoro był wcześniej obcy, sklepowy pies, to nie może zabraknąć własnego, domowego kota. Który udaje, że nie śpi i nie ma wcale zamiaru:
Ale na długo mu tej determinacji nie starcza:
Tak, to na pierwszym planie to są tylne łapy i brzuchol, a później następuje lewoskręt i mamy łepek oraz przednią prawą łapę na drugim planie. Czyli w sumie - kupa pierza :))))
Nieludzko i zawistnie zazdraszczam moodowych zakupów. I teściów zazdraszam - równie mocno.
OdpowiedzUsuńIdę się zakopać w czarną dziurę jakąś i będę płakać. Intensywnie i długo ;)))
Eee tam! Nie płacz, tylko planuj na przyszłość konieczną wyprawę do Nowego Jorku, przynajmniej wiesz, po co jechać :)))
UsuńOj, to się będzie działo! Już mnie ciekawość skręca z czymże to się te wszystkie niezliczone metry tasiemek, lamówek i innych ozdóbek skomponują. Wspaniały prezent. Ja również uwielbiam pasmanterie:) Zawsze chętnie wstępuję, nie zawsze kupuję, czasem starcza, że sobie pooglądam, podotykam, zakoduję, że w razie, jakby co...
OdpowiedzUsuńTo jest ciekawe, kiedy dostajesz coś, co inni wybrali dla Ciebie, poziomy kreatywności rosną w zawrotnym tempie :)
UsuńJak ja się cieszę, że wcześniej nie skorzystałam z zaproszenia znajomych z NY, bo bym o tym sklepie pojęcia nie miała i teraz bym siedziała i kwiczała z żalu... :)) Niesamowite zakupy, cały ocean inspiracji... aaachhh
OdpowiedzUsuńCzuję się zaszczycona, że znalazłam się u Ciebie w poście i teraz to już koniecznie muszę jednak ten szalik zrobić :))
Gratulacje dla pierwszych spódnic, brawo :)) Ja utknęłam z braku podszewki, bo materiał okazał się rozciągliwym sztruksem i bez podszewki szyć się nie odważę :))
A Mały ...boooski :)))
Aniu, to ja jeszcze raz - genialna jesteś z tą czapką. I z szalika się już nie wywiniesz :)
UsuńA podszewka dojedzie, to sobie spokojnie uszyjesz spódnicę.
Mamma mia, jaki wersal :) teraz tylko czekać co wymyślisz z tymi wszystkimi cudami po kolei ;)
OdpowiedzUsuńMoja spódnica chwilowo tkwi w stanie z niedzieli - nie wykończony rąbek... Winię godziny pracy: wychodzę z domu - ciemno, wracam do domu - ciemno a dodatkowo przynajmniej raz dziennie pada, koty mają chyba jesienną chandrę a ja muszę wokół tego wszystkiego skakać i jeszcze prezentować olśniewający uśmiech... także chwilowo czekam na mentalnego kopa od przyjaciółki, jak wyśle mi swoje wymiary na projekt spódnicy (będzie druga sztuka) to zabiorę się za wszystko na raz ;)
Dobrze, że mogę zajrzeć do Ciebie na bloga i się uśmiechnąć do cudzych postępów prac ;)
Czasami dobrze sobie odpocząć i wrócić do pracy z nowym zapałem. Pogody nie komentuję, chcę już dłuższe dni albo chociaż śnieg chcę, to się jakoś jaśniej zrobi.
UsuńNo tak co niektórym to się teściowa trafiła;))))))))))))))))))))hehehe, ciekawe czy w tym prze superowym sklepie mają miejsca noclegowe......
OdpowiedzUsuńA moja razem szyta spódnica nadal w jednym kawałku ale.....sukienka się szyje ,sweterek się robi to i na spódnicę przyjdzie czas.Pozdrawiam
O miejscach noclegowych nic nie słyszałam :)))
UsuńA spódnica poczeka, ostatecznie sukienka to większy kawałek ciuszka :)))
Ja to bym chyba oszalała w tak okazałym sklepie!!!!....nie wiedziałabym co wybrać z tylu niezbędnych przecież cudowności;)Pozdrawiam....
OdpowiedzUsuńp.s. w moim wydaniu spódnica będzie "nieszytarazem" (bo nie zdążę) ale zdecydowanie według; bo lekcja niezwykle przydatna!
Podejrzewam, że ja też bym oszalała z nadmiaru szczęścia :)))
UsuńA razem szycie nie ma terminu, więc nie martw się, tylko planuj sobie szycie we właściwym czasie.
OMG ależ sklep... przecież z takiego miejsca chyba nie da się wyjść... i trzeba iść z odliczoną gotówką.Ja w zwykłym tekstylnym przepadam.
OdpowiedzUsuńSpódnica nadal czeka za zakup tkaniny.... ale podejmę wyzwanie - na pewno!
Dla szyjących to miejsce powinno być zakazane, bo zwariować można z radości :)))
UsuńA ze spódnicą spokojnie i powoli, w końcu się doczeka uszycia.
Jacierpiedolę, to jest znacznie więcej niż czad!!! Normalnie mam nos przy monitorze i się ślinię, o bogowie!! I Ty marudzisz, że pierza nie przywieźli? A po co? Żebyś sobie w niepowiemco wsadziła i udawała łódkę? :D Które koraliki do merynosa? Bo ja bym wybrała te najciemniejsze. Mały mi kogoś przypomina..hmmm. o wiem! Pana W. z wczorajszego popołudnia- ja nie wiedziałam, że człowiek może z takim wygięciem pleców spać i się wyspać. To ja przebieram nóżkami i czekam, co to Brygada RR wymyśli z tymi tasiemkami :D Buziaki- już mogę całować, już nie kicham :)
OdpowiedzUsuńAle pomyśl, że jak się dobrze poukłada, to się będziesz mogła poślinić w realu :)))))))))))) Podotykać... Pomacać....
UsuńDo merynosa oczywiście te najciemniejsze fioletowe!!!
A na odległość to mnie możesz cmokać nawet, jak prychasz, o zarażaniu przez internet to ja jeszcze nie słyszałam :))))
Zaintrygowałaś mnie tym macaniem w realu :D matko z córką, ludzie to czytają, a my o ślinieniu i macaniu :D tasiemek oczywiście, tych pudrowych cekinowych zwłaszcza :) i całe szczęście, że nas wirusy komputerowe nie łapią :)
UsuńIzę pomęcz, ona ci wyjaśni ten "real" :))))))))
UsuńAaa tasiemki CUDNE!!!!!!!!!!!!!!!! Jakie śliczne, pieęne i :> EKSKLUZYWNE!! Strasznie Ci ich zazdroszczę! W ogóle być w takim miejscu - być i zobaczyć - marzenie!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Ciebie to zachwycą tasiemki - rewelacyjne są. Bizancjum na maksa :)))))
UsuńSkarbiec Alibaby :D :D :D Ślinię się nadal...
Usuń
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie Twoją radość. Ja bym się popłakała ze szczęścia!
Ja sobie popiszczałam :))) Ale głośno.
Usuńoooooo....aż mi szczęka opadła z zachwytu na widok zdjęć ze sklepu....wprawdzie nie szyję, ale jestem pod wrażeniem każdego sklepu związanego z robótkami. Ja sibie wprost nie wyobrażam, kiedy weszłabym do takiego z włóczkami :)
OdpowiedzUsuńJa mam niecny plan wykorzystać mego Ślubnego podczas eskapady za wielką wodę...ale obawiam się, że skończy się na: zamów a ja odbiorę :)
Chylę czółka na widok spódnicy - szycie stanowi dla mnie czarną magię, póki co nie odkrytą, ale sztukę wielce mnie kuszącą.
I zabieram się za razemwiczki - włóczka czeka, druty też :)
Głaski dla koteczka :)
Jak to dobrze, że znowu jesteś!!!
UsuńTakie z włóczkami też są... ale tam Teściów nie wysyłałam, trzeba mieć umiar :)))
Czekam niecierpliwie na Twoją wersje rękawiczek.
Ach Mood... marzenie chyba każdej osoby, która obejrzała choć jeden odcinek Project Runway. Poza niemożliwym-do-wybrania wyborem irytujące są zwłaszcza te ceny - niższe niż w Polsce... :)
OdpowiedzUsuńMój kot śpi dokładnie jak Twój :) zawsze mówię, że to pozycja na Supermana, gdyby go tak o 180 stopni obrócić :D
Wreszcie dziś po pracy zasiądę do spódniczki! Nie mogę się doczekać! :) Mam taki niecny plan, żeby odrobinkę zmienić konstrukcję paska - nie pogniewasz się? :):) Bo bardzo mi się podobają takie, w których żadna część paska nie zachodzi na żadną, tylko stykają się dokładnie w pionie zamka i trzymają się np 2 haftkami... Zobaczymy tylko jak mi to w praktyce wyjdzie :)
PS "niższe niż w Polsce" oczywiście uwzględniając amerykańskie zarobki, ale to się chyba domyśliłaś :)
UsuńA wiesz, że pasmanteria jest tam nawet tańsza niż w Polsce uwzględniając wszelkie różnice!!! Tkaniny to już różnie.
UsuńSpódnicę szyj wedle własnej woli :))) I też lubię paski z haftkami.
A Mały sypia na 100%-owego Supermana - przednie łapy do przodu, tylne maksymalnie do tyłu i mam wtedy metr kota.
No kapitalne przydasie dostałaś. I to jeszcze w jakich ilościach. Ciekwa bardzo jestem jakie cudeńka z nimi zrobisz.
OdpowiedzUsuńWidze, że i Twój kot śpi w dziwnych pozach. Czasem jak patrzę na moje, to mnie kręgosłup boli od samego patrzenia ;)
Pozdrawiam cieplutko
Kot śpi, jak padnie :)))) Na grzebiecie najchętniej.
UsuńA przydasie boskie są i podoba mi się, że moge siąść i pokombinować, co z tego zrobić.
Przede wszystkim dziękuję, że jestem na twoim blogu. Dziękuję także za wszystkie miłe słowa:-)Natomiast widok tych tasiemek wprowadza mnie w stan depresyjny.......och.....też je chciałabym mieć.....Ale kto jak kto ale Ty na pewno powinnaś była je dostać :-) I z tego też się cieszę razem z Tobą:-)
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo. Pierwsza jesteś, pionierkom się należy!
UsuńI czemu depresja - może zamiast depresji zacznij marzyć, żeby tam pojechać...
Witam. Uprzejmie donoszę, że spódnica się szyje. Już by się wczoraj uszyła, ale maszyna podjęła niezrozumiałą dla mnie akcję protestacyjną i zastrajkowała na etapie suwaka. Jak mi się uda skończyć to pokażę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPaskuda nie maszyna :)))) Ale cieszę się, że się szyje, a na efekt nie do końca cierpliwie poczekam :)
UsuńZawsze podczytuję Twojego bloga. Zawsze jestem pełna podziwu dla Twojej kreatywności i pracowitości, choć nie zawsze po sobie zostawiam pamiątkę w postaci komentarza. Niestety dziś donoszę, że wpadłam w deprechę. Ja chcę do tego sklepu!! Też chcę takie cuda!!;-) , a spódnica wyszła Ci piękna i zgrabna. Jak wszystko zresztą co robisz!
OdpowiedzUsuńLecę teraz do drutów leczyć deprechę.
Gorąco pozdrawiam
Bardzo dziękuję i napisze jeszcze raz - nie wpadaj w depresję, tylko zacznij marzyć, żeby tam pojechać i zrobić zakupy :) A druty na poprawę humoru idealne :)))))
UsuńJa kiedyś byłam w Stanach w "zwykłym sklepie" krawiecko/dziewiarsko ...itp.
OdpowiedzUsuńTo wyglądało jak wielka hala, i było tam dosłownie wszystko co chcesz, byłam w szoku. Szkoda że w Polsce nie ma takich. Wtedy jeszcze nie szyłam, tylko dziergałam. Podejrzewam że jak bym tam teraz wpadła, to mój mąż by mnie potem zamordował (patrząc na rachunek) ;-))
Teściowa opowiadała to samo- zwykła pasmanteria w jakimś miasteczku na wybrzeżu, kilka pięter i ilość towaru nie do opisania.
UsuńA morderstwo z rąk mężów to chyba nie tylko Ciebie jedną by potencjalnie dopadło :))))
Cudowny prezent!
OdpowiedzUsuńMamy taki "Mood" w Warszawie - hurtownia pasmanteryjna GoldPol, nie mogę stamtąd wyjść z pustymi rękami i żebym nie wiem ile pieniędzy ze sobą miała, to zawsze wydam wszystko do ostatniej złotówki! *^v^*
Ciekawa jestem, co z tym cudowności powstanie!
Te cudowności będę pewnie wykorzystywała na bieżąco, ale kilka z tych dekoracyjnych detali spowodowało, że pomyślałam już o bardzo konkretnych rzeczach, do których by pasowały (na przykład te wielgachne haftki).
Usuńto ja teściową moge pożyczyć?? tak na troszkę, bo swoją mam też świetną.
OdpowiedzUsuńco do czapki - boski pomysł.
no i czekam na efekt kreatywności.
Też uważam, że Ania z czapką miała rewelacyjny pomysł! A efekty kreatywności będą w przyszłym tygodniu :)))
UsuńUdali Ci sie tesciowie ;) I ciekawa jestem efektu Twoich niecnych planow wieczorowych...
OdpowiedzUsuńEfekt niecnych planów wieczornych będą zapewne do pokazania w przyszłym tygodniu :))
UsuńO rany!!! Jaki sklep! Jaka Czapka! Jakie haftki! Ja to normalnie ślinotoku dostałam:) Na Razemczapkę mam troszkę inny patent, tylko ostatnio czasu brakuje, żeby go uskutecznić...Ale spróbuję na pewno.
OdpowiedzUsuńAaaa...., jaki kotecek;)
Haftki są genialne. Czapka Ani też!!! A braki czasu też odczuwam, coś mi się doba skurczyła.
UsuńIle dobroci wszelakich!!!
OdpowiedzUsuńSpory był prezent, to fakt!
Usuń!!!!!! Normalnie byłaś w raju;))))
OdpowiedzUsuńOjj, znaczy się Teściowa;))) Jestem w amoku po obejrzeniu zdjęć hehe
UsuńJa miałam swój rajski odlot po rozpakowaniu paczki z tym wszystkim :)))
UsuńJa tak samo - to jest raj na ziemi :) strasznie im zazdroszczę, bo to jest jedno z moich marzeń na liście do spełnienia :) prezenty dostałaś super! te tasiemki - ufff... normalnie ślinotok :)
UsuńRety, rety, jak się światowo zrobiło na Rogu Renifera ;)
OdpowiedzUsuńWielka pasmanteria robi wrażenie... A co dostanie ślubny w ramach taśm? Designerskie męskie koronki do kurteczki? ;)
Eee nie :)))) Najprawdopodobniej te wielkie haftki. Poza tym on od rodziców dostał swoją część dóbr, bynajmniej nie pasmanteryjnych :)))
UsuńJa z tego mooda wyszłabym na pewno z pustymi rekami,jak znam siebie zgłupiałabym od nadmiaru bogactwa i nie wiedziałabym co kupić:)))Cudnie się obłowiłaś(pogratulować teściowej:))ale haftki spodobały mi sie najbardziej:))
OdpowiedzUsuńHaftki to również moje ulubione dobro :))) I wyjście z pustymi rękami mnie by nie zdziwiło - syndrom osiołka i żłobu :)))
UsuńO matko i córko... tyle dobra! Szczególnie w oczy mi się rzuciły prześliczne kremowe chryzantemki (???), rewelacyjne haftki-giganty (niedawno właśnie śniłam o takich) i kilogramy koralików.
OdpowiedzUsuńAni gratuluję pomysłu z czapką, świetny zestaw wyszedł!
W temacie Małego - dobrze, że szczegółowo objaśniłaś co widać na obrazku, bo niedawno przy którymś zdjęciu miałam zamiar zapytać czy to jest koniec czy początek kota, bo jakąś przedziwną konfigurację utworzył i ciężko było rozpoznać, wyglądało że koty są dwa...
Haftki i koraliki tez lubię najbardziej :)))
UsuńI wiem, że czasami fotki Małego trzeba pokazywać i od razu objaśniać. Sama się czasem zastanawiam, gdzie on co ma, kiedy śpi i czy to przód, czy tyło zwierzęcia :)))
Czyli dodatków masz masę to teraz biegusiem do sh szukać jakichś ciekawych materiałów i możesz szyć do woli! Przyznaję, że trochę zazdroszczę pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńByłam już w sh (podszewki szukałam), nowa dostawa materiałów w przyszłym tygodniu :)))) Na pewno wpadnę po zapasy :)))
Usuńja też byłam i kupiłam kawał materiału ale mam kłopot są na nim zaprasowane fabryczne plisy i muszę je jakoś rozprasować żeby nie było po nich śladu Ty dużo szyjesz dlatego może wiesz jak to zrobić? Materiał to poliester i wiskoza a z wyglądu przypomina szare płótno tylko jest bardziej delikatny i lejący będę wdzięczna za pomoc pozdrawiam Basia
UsuńChyba najpierw bym to prała z dłuuuuugim namaczaniem i koniecznie płynem do zmiękczania. A później szmatka, żelazko i dużo pary :)))) Ale obawiam się, że na plisy fabryczne zaprasowane to ze dwa, może trzy razy trzeba będzie całą operację powtórzyć. Daj znać, jak poszło pozbywanie się plis.
Usuńnie ma sprawy jak zrobię to o efektach napiszę dzięki za pomoc Basia
UsuńZazdrość mnie zżera jak pozostałych czytelników. Pogratulować Teściów, że dali się skusić na ten przerywnik.
OdpowiedzUsuńBrahdelt - odwiedź raczej pasmanterię w Galerii Mokotów - tam to są dopiero tasiemkowe cuda - nie powiem, że nie droższe niż w Gold Pol ale jednak cudowności
Modesty jak tam jest poliester to marne szanse na całkowite rozprasowanie.
Dla Teściów to nie był pierwszy (ani pewnie ostatni) pobyt w Nowym Jorku, więc chętnie poszli w jakieś nowe miejsce :))
UsuńDobrze, że nie byłaś w tym sklepie. Jeszcze do tej pory nie można byłoby się z Tobą dogadać:)Szok co najmniej na miesiąc! Teraz to tylko szyć i zdobić. Ale nie zazdroszczę Ci tego dylematu: ile i do czego przyszyć, żeby trafnie spożytkować:) Mnie by się ręce trzęsły:)
OdpowiedzUsuńKot...brak słów.
Podejrzewam, ze Twoja diagnoza jest bardzo trafna. Kiedyś tak na księgarnie i biblioteki reagowałam, w epoce łatwej do kupienia książki cyfrowej trochę mi przeszło, ale dobrze zaopatrzona pasmanteria... :)))
UsuńWitaj :) Właśnie zrobiłam rękawiczki według Twojego przepisu:) Są świetne i zabrała mi je mama:) Pozdrawiam i zerknij juto lub pojutrze do mnie:) Linka oczywiście załączę. Pozdrawiam i miłego weekendu:) Wiola
OdpowiedzUsuń