Na polu robótkowym dzieje się troszkę, natomiast na ugorze zawodowym jest taka orka, że ledwo mi głowa spomiędzy bruzd wystaje. Ale widać już koniec - wielki finisz przewidziany jest na czwartek, kiedy to klient musi dostać materiały pisane, merytoryczne, estetyczne i elektroniczne. Czyli zbliżam się do finiszu.
***
Ale przecież ja nie mogę nic nie dziergać. Dla poprawy humoru złapałam za lekarstwo na chandrę w nitce, czyli wełenkę od Dodgers. Dzierga się chusta. Wełenka, koraliki i wzorek w zbliżeniu:
Szybko okazało się, że koraliki na razie muszę odstawić na bok, bo nitka jest za gruba na wrabianie koralików w całość, w trakcie roboty. Ale to tylko na razie, bo pojawią się one w ostatnim, zamykającym robótkę rzędzie. Skoro zaplanowałam, że będą, to będą!
I patrzę na to, i wzdycham z ukontentowania, nie dość, że fiolety, to jeszcze cieniowane fiolety. Ekstaza w nitce :))) I informacja specjalnie dla Doroty - robi się cudnie, palców nie farbuje.
Zostało mi jeszcze troszkę do wydziergania plus to koralikowo-ozdobne zakończenie:
***
Dzieje się też kilka innych uszytków, uszydłków, uhaftów, ale nic, co by w tej chwili zasługiwało na pokazywanie, bo albo stan nie zmienił się zbytnio od ostatniego raportu, albo jestem w fazie tak początkowej, że nic ciekawego nie widać :)))
Ale za to mam zbliżenie na kratkę:
A historia kratki jest taka. W piątek potrzebowałam chwili wytchnienia "od-domowo-ugorowo-zawodowego" i wyniosło mnie na świeże powietrze. W planach był szybki spacer i konieczne zakupy, bo w lodówce hulały wiry zimnego powietrza po pustych półkach. I tak mnie jakoś zniosło w kierunku mojego ulubionego second handu. Kupiłam sobie piękną granatową bawełnę na żakiet... (znaczenie trzech kropek za chwilę wyjaśnię). Obrus biały, sztuczny w kwiaty z przeznaczeniem na podszewkę do tego żakietu. A z półki od razu rzuciła się na mnie kratka z gatunku tych, które nazywam "chusteczkowo-nosowymi" lub "kuchennymi". Tego rodzaju kratki wywołują u nas w domu wielkie dyskusje, bo Ślubny je uwielbia, przerobione na koszule i spodenki krótkie. A u mnie powodują niewielką gęsią skórkę i potrzebę szycia ścierek do kuchni. Ale co tam, ja będę miała żakiet, to niech Ślubny ma spodenki w ulubiony wzorek. Ślubny wrócił do domu, kratka uprana wisiała na suszarce tak, że trudno jej było nie zauważyć. Została zaakceptowana od pierwszego spojrzenia i wizja szycia Spodenek Kuchennych w najbliższej przyszłości stała się pewna. Ale grzecznie zapytałam, czy mąż mój jedyny życzy sobie rzucić okiem na pozostałe materiały nabyte drogą kupna za grosze. Życzył sobie. O, ja głupia! Pokazałam granatową bawełnę i zostałam natychmiast poinformowana, że to jest idealny materiał na spodnie, które Ślubny był sobie wymyślił, wymarzył, wykombinował jakiś czas temu. "Znalezienie fajnego materiału na żakiet to nie jest wielki problem," usłyszałam "ale ciekawy materiał odpowiedni na męskie spodnie to już się rzadko zdarza." Tym sposobem zostałam z podszewką "do niczego" :))) i zapotrzebowaniem na dwie pary spodni o zróżnicowanej długości.
Ale ja jestem dobra żona, żakiet będzie z czegoś innego.
***
A na deser zbliżenia trzy na Małego.
Tradycyjnie na Małego kimającego w pozycji nieklasycznej, na dodatek z półotwartymi oczami:
Na Małego klsaycznie ofukanego, bo kto to widział obcinać mu pazury w sobotę z rana, bez zapowiedzi, ustaleń z jego automatyczną sekretarką i wynagrodzenia za straty czasu:
A w ramach wisienki na torcie wielkie zbliżenie na Małego, którego chyba spokojnie mogę nazywać Mamucik...
Dla niezorientowanych - łapy przednie w lekko nieudolnie wykonanej klasycznej drugiej pozycji baletowej - piętki blisko, pazury na zewnątrz.
***
To ja sobie pójdę. Dostałam 300 torebek strunowych i będę robić porządki w Kąciku Robótkowym. I tu serdecznie pozdrawiam Izę, ona na pewno mnie rozumie :)))
Przesliczna ta wielofioletowa wloczka - w dodatku bardzo chce sie ja "pomiziac".
OdpowiedzUsuńJa ostatnio jestem na etapie odbarwiania/zabarwiania masowego ubran mojego mezczyzny, bo jego tez zlapal bakcyl tie-dye, a moje wlasne projekty poki co zostaly odlozone na pozniej - takze rozumiem zupelnie zakietowo-spodniowa sytuacje ;-)
Pozdrawiam!
Bo my to takie jesteśmy, że jak facet coś chce, żeby mu uszyć, zrobić itp. to odłożymy własne rzeczy i lecimy galopem spełniać zachcianki :))) Anioły, nie kobiety z nas :)))
UsuńWełna super. Chusta będzie jak ta lala. A tak z ciekawości, Ty robisz ją na takich "normalnych" drutach z żyłką, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić ilości oczek w ostatnim rzędzie. Chyba całe mnóstwo? :))))
OdpowiedzUsuńJa też mam teraz fazę na kratkę. Właśnie się biję z myślami, czy zacząć płaszcz z flauszu, czy może sukienkę w kratkę? Wojna trwa :)))
A co do zawłaszczenia materiału przez Ślubnego to tylko dowodzi jak docenia Twoje umiejętności krawieckie. Jednym słowem: karmić męża, głaskać, kochać, szyć i nigdy nie opuszczać :))))
Robię na takiej długiej żyłce (90cm), więc się wszystko mieści nawet na końcu.
UsuńI ja wiem, że zachcianki Ślubnego to zakamuflowany komplement, ale nie zmienia to faktu, że zostałam z podszewką :))))
Tylko pilnuj, żeby brzeg koralika nie był ostry, bo potnie włóczkę jak nic...
OdpowiedzUsuńA kocie pozycje baletowe - bossskie :D
Sprawdziłam, koraliki ładne, gładkie, nie są ostre, ale dzięki za ostrzeżenie, bo do tej pory mnie się nic takiego nie przytrafiło i nawet nie pomyślałam, że może.
UsuńTrochę widzę tą twoją głowę spod bruzd roboczych,całkiem rozumie jak pusta lodówka skierowała cię do second handu i dziękuję za Małego na poprawę humoru. A tak nawiasem mówiąc to powinnaś być wdzięczna za takiego ślubnego! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZa Ślubnego wdzięczności we mnie sporo. A z zakupami to wiadomo jak jest, spożywczy to wizyta obowiązkowa, a second hand na deser.
UsuńO kurcze, ale te fiolety piękne. Cuda wychodzą spod tych dorotowych łapek.
OdpowiedzUsuńA z materiałami do miałam dziś podobnie. Poszłam do ulubionego taniego sklepu z materiami i wróciłam z 2 metrami pięknej czekolady na sukienkę. I już nabrałam ochoty na super różowe prążki na koszulę. Pewni więc tam wrócę.
Dorota to dla mnie czarodziejka kołowrotka.
UsuńA po prążki wracaj, bo koszule w prążki to klasyka nie do zdarcia.
o tak, dobra z Ciebie żona! A ten fiolet - rewelacja! Już widzę zachwyt Noemi i jej wzdychanie do zdjęcia, jakby go zobaczyła ha,ha,ha...
OdpowiedzUsuńNo popatrz, to mam coś wspólnego z Twoją córką, bo też wzdycham do fioletów :)))
UsuńA tych woreczków to Ci wystarczy? Bo mam wątpliwości...:) Pięęęękne fiolety, rozmarzyłam się..........
OdpowiedzUsuńPewnie, że piękne fiolety, bo to Dorota farbowała.
UsuńA torebek wystarczyło, nawet zostało, więc nie mam znowu tak dużo tych skarbów :)))
Nie będę oryginalna bo ja fioletowa przecież jestem -wełenka super,przyprawiła mnie o szybsze bicie serca bo ja przecież tez taką chcęęęęę jakby co to chustę też przygarnę heheheh.
OdpowiedzUsuńMały jak zwykle boski-:))
A mężusiowi uszyj spodnie bo jeszcze zastrajkuje i nie będzie razem- filmików kręcił a my jesteśmy żądne wiedzy-:)))).Pozdrawiam
Wiem, wiem, że Ślubnego trzeba dopieszczać, żeby nie zastrajkował :))) Jak tylko przewali się ta robota, mam zamiar robić formę (od zera tym razem) i szyć :)
UsuńCałe mnóstwo koralików - mniam :) czekam niecierpliwie na efekty końcowe :)
OdpowiedzUsuńooo, męskie spodnie... u mnie czekają grzecznie w kolejce aż opanuję podstawy konstrukcji, bo mój J. już łypie okiem na jakim etapie książki jestem i kiedy wreszcie spróbuję uszyć coś dla niego :P
Pozdrawiam zasypana 15 wersjami wykroju góry od sukienki ;)
Będzie całe mnóstwo koralików, nawet się boję liczyć ile :)))
UsuńTeż mam zamiar tym razem robić wykrój od zera, to o ile zdążę przed Twoją kolejką, to dam znać, jakie mam przemyślenia w temacie.
och nie odmówię ;) przemyślenia mile widziane, bo ja się gubię trochę.
UsuńOwszem zbudowanie bazy nie jest zbyt trudne, ot narysować kreski w odpowiednich miejscach, przez zmiany w zaszewkach też przebrnęłam i mam już dobrze ułożone, ale nie mogę po wszystkich zmianach dopasować szwów bocznych, więc wróciłam do początku prawie, wyrysowałam bazowy bok frontu bluzki i będę odrysowywać przy przymiarce gdzie przyciąć...uff, ale mam już manekina swoich rozmiarów to będzie łatwiej ;)
Dla kogoś kto uszył w swoim życiu więcej (w porównaniu do mnie to nietrudno) i umie dopasować wykrój to pewnie betka, dla mnie problem trudny do przebrnięcia, ale trzymam za siebie kciuki, bo co to nie ja ;)
A za koraliki w chuście kiedyś sama się też zabiorę ;)
Akurat pisząc miałam na myśli "chłopskie gacie", ale spokojnie wykrój na sukienkę też jest najbliższych planach, więc będę się dzieliła podwójnie :)
UsuńA po zrobieniu manekina żyjesz? Bo podobno przeżycia takie, że tchu brakuje :)))))?
Ale widzisz, Spodnie będą następne, więc wciąż - każde przemyślenia są w cenie, zwłaszcza jak na powyższym przykładzie widać - nie umie się nawet poprawić wykroju na długość :P
UsuńŻyję, ledwo ale żyję - oklejanie żeber nie było problemem - zawsze oddycham przeponą - ale już dół, właśnie z powodu braku tlenu, powędrował mi jakiś 1 cm do góry - biodra w sensie bo musiałam się ruszyć, żeby nie zemdleć... ale powiedzmy, że to niewielki problem ;)
Ślubny ma rację - męskie ubrania są bardziej wymagające. Nie wiem dlaczego, nawet nie wiem, czy na pewno, ale czuję, że właśnie tak jest:)
OdpowiedzUsuńJa za kratkami nie przepadam i też nie wiem dlaczego, a jedynie czuję, że bym się w nich nie czuła. Za to do mężczyzn kratkowane motywy jak najbardziej mieszczą mi się w światopoglądzie... Może to wpływ Szkotów:)
A chusta zapowiada się bardzo ciekawie i nie mogę się doczekać efektu końcowego:) Kolor jest przepiękny!
Ślubny zawsze ma rację, a jeśli nie ma racji... patrz punkt pierwszy :))))) A tak poważnie, to rzeczywiście ma rację i dlatego nawet nie protestowałam.
UsuńJa za kratkami, szczególnie takimi też nie, a jeśli już to i tak widzę raczej z nich kiecki niż spodnie dla siebie.
Chusta się wykańcza, ale biorąc pod uwagę te koraliki, to trochę to potrwa.
Piękny kolor tej wełenki:] a kratka, oj na pewno będzie co podziwiać. ja to ostatnio wszystko robię na raz, to chyba kończąca się jesień a nawet nie chce głośno wymawiać pory roku która po niej następuje brrrrrrr.
OdpowiedzUsuńKolor wełenki to też zasługa Doroty, bo ją ręcznie farbowała!
UsuńA zima... no cóż można będzie pokazać te wszystkie fajne szaliki, chusty i rękawiczki :)))
:) no dobra żona jesteś..a masz dobrego męża:) więc jest dobrze:)
OdpowiedzUsuńBo to w dwie strony działa, ja widać to dobro :)))
UsuńPrawda że prawa fizyki nawet w małżeństwie są zachowane :) Dlatego zawsze mnie dziwiło czemu ludzie nie lubią się uczyć fizyki - wszak to samo życie hihi :)
Usuńfantastyczny fiolet, całośc na pewno będzie niesamowita !
OdpowiedzUsuńCałość będzie gotowa już wkrótce i na pewno pokażę, jak się prezentuje.
UsuńZ Tymi Ślubnymo to zaczyna być jakiś problem, mój od jakiegoś czasu też przebąkuje a kiedy uszyjesz coś dla MNIE, dzisiaj też to usłyszałam zwłaszcza, że byłam w Warszawie i w drodze kupna nabyłam: jutę, dzianinę wełnianą z raportem i bawełnę na t-skirt. A Mały sie nie obraził bo moja Mała nie wiem jak ale wie, że pazury będą cięte i zwiewa pod łóżko, siedzi tam do wieczora a jak ją dopadnę to trzy dni śpi ze swoim Panem bo na mnie jest obrażona.
OdpowiedzUsuńTo tez traktuj to jako komplement i uznanie dla Twoich umiejętności, te męskie zachcianki :)))
UsuńA z obcinaniem pazurów to są prawdziwe komedie i dramaty. Mały to jeszcze nie jest najgorszy, ale nasza poprzednia kotka wydzierała się nas wielce obrażona i też wiała pod sofy :)))
Oj, dobra z Ciebie zona, nie dosc, ze meza obszywasz, to jeszcze odstepujesz mu tkaninke na zaplanowany zakiet. A te fiolety rzeczywiscie cudne!
OdpowiedzUsuńBo on ma rację, ja łatwiej znajdę sobie coś innego na żakiet niż dla niego na spodnie. A poza tym... skoro chce, to przecież nie powiem, że nie!
UsuńO rany! Granatowe spodnie męskie to klasyk, ale spodnie w ściereczkowy wzór brzmią bardzo Intensywnie Kreatywnie i nie mogę się doczekać zobaczenia ich realizacji oraz Reniferowego modela w nich :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze dopytam - jaki ostatecznie wzór został zastosowany do chusty? :)
UsuńDla Ślubnego ściereczkowy wzór to też klasyk, wystarczy zajrzeć do jego szafy, na półkę z letnimi spodniami :))
UsuńA chusta jest robiona samymi prawymi i ma tylko nieco inaczej dodawane oczka na środku - są trzy rzędy narzutów, a nie dwa, jak to tradycyjnie bywa.
Nitki straszliwie są ciekawe jak się też będą te męskie spodnie prezentowały, ale założyć się mogą, że niebanalnie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno zostaną zaprezentowane z męską wkładką :))) A konkretnego projektu jeszcze nie ma, ale pewnie powstanie dość szybko.
UsuńIza rozumie, Iza wspiera, Iza domaga się relacji foto sprzed, w trakcie i po :)
OdpowiedzUsuńi Iza całkiem rozumie Ślubnego, rację ma facet - z materiałami dla nich to naprawdę ciężko jest.
i Iza pozdrawia całe towarzystwo z RR i informuje, że jak tylko się ogarnie ze swoimi "zawodowymi" sprawami, to się bierze za zorganizowanie tego co miała zorganizować ;)
Wiedziałam :))) ale fotorelacji nie będzie, bo z takim entuzjazmem podeszłam do sprawy, że w pół godziny było po wszystkim, a o aparacie nawet nie pomyślałam.
UsuńI spokojnie z tym, co to masz organizować, bo ja też się muszę ogarnąć zawodowo :)))
Pękam z dumy :D bardzo mi się podoba układ pasków, jaki wychodzi z farbowania i przebieram nóżkami w oczekiwaniu na efekt końcowy:D krateczka na spodenki cudowna- ja bym sobie machnęła z niej koszulę, z małym żabotem i kieszeniami na cyckach- pomyśl nad tym. No ewentualnie krój tak, żeby i Tobie na kuse spodenki starczyło. Za woreczki strunowe to ja bym pomysłodawcę wycałowała- tylko dzięki nim ogarniam jakoś moje wełenki. A Iza to by mnie pochwaliła za tabeleczkę w excelu, jaką sobie machnęłam w ramach zorganizowania dobra najmojszego- wiem, co mam i w jakich ilościach, pogrupowane kolorami - polecam :D
OdpowiedzUsuńPowinnaś pękać z dumy, wygląda to w całości bezbłędnie!!! Efekt końcowy wkrótce, więc nawet nie będziesz musiała długo czekać.
UsuńWidać fanek woreczków strunowych jest więcej, może jakiś klub założymy :))) A tabelka w excelu... ja się wyżywam tabelkowo i listowo w obszarze książek, posiadanych, przeczytanych, planowanych do czytania. Wystarcza mi :)))
pięknie te kolorki na chuście wglądają:) i dobrze że mój luby blogów innych nie czyta, bo jakby się napatrzył, co inne żonki potrafią wyczyniać dla swych mężów jedynych, to żyć by mi nie dał z zazdrości:P
OdpowiedzUsuńFaceci to jednak rzadko o coś proszą, bo oni sklepowe preferują zazwyczaj, ale jak już się okaże, że to, co przez nas zrobione, jest jak sklepowe, to się zaczyna :)
UsuńChusta bedzie prztulasnie ozdobna, fioleciki ukladaja sie pieknie, jak dodasz koraliki, to bedzie...bedzie jak bizuteria!
OdpowiedzUsuńJa tez lubie fiolety, zawsze lubilam ale kiedys, dawno, to byl obciach miec cos fioletowego. Nie wiem dlaczego ale ten kolor uchodzil (przynajmniej w moim rejonie) za cygansko-wiesniacki, glupota, przezywalam katusze, bo mama kupila mi fioletowy fartuszek do szkoly (byl tanszy).
Ach, ci panowie, jak dzieci, musza miec to co ktos ma, i juz. Wiem cos na ten temat. Moj Szanowny skubnal kiedys piekne oliwkowe merino, ktore kupilam z mysla o tunice dla siebie. Zrobilam mu rozpinany sweter z warkoczykiem, a jakze. Fajnie wyszedl. Szanowny stracil go...zostawil w samochodzie oddanym na zlom, zdrajca. Jest jednak plus w calej tej historii, mam na niego bata, jak wyciagne ta ciezka artylerie, to Szanowny zaraz kladzie uszy po sobie hahahahaha.
Kocio przeslodki, gdyby ktos mmi tak w sobote rano zaczal grzebac przy pazurach, to chyba wcale nie mialabym miny, Kocio chociaz nabombany piekny jest.
Aaaaaa, jak lubie kratki na "od pasa w dol".
Pozdrawiam
Ja do fioletów mam słabość od zawsze i na razie mi nie przeszło.
UsuńNa męża masz rzeczywiście bata nie z tej ziemi :))) Ale skoro zostawił, porzucił, zapomniał, to teraz niech cierpi. Chociaż mam nadzieję, że od czasu do czasu coś mu jednak robisz.
Masz bardzo ładne kolory tej chusty a poza tym to powinnaś odwiedzić chyba mój sh gdzie leżą góry różnych materiałów pozdrawiam basia
OdpowiedzUsuńTo właśnie chyba nie powinnam odwiedzać, bo po pierwsze tir byłby mi potrzebny, żeby zabrać zakupy, a po drugie nawet w second handzie bankructwo murowane :)
UsuńMatko i córko! Ta nikta i powstająca chusta to marzenie! Fiolety cieniowane... Ach! Och! itp. ;)
OdpowiedzUsuńHi, hi u nas tez było wczoraj obcinanie pazurków - maluchom! Pierwszy raz!
Głaski dla Małego i pozdrowienia serdeczne.
Już uprana, już obcieka. Pewnie późnym wieczorem trafi na ręcznik i wtedy dopiero będzie widać ją w całej pełni.
UsuńTo obcinanie to sobie nawet wyobrażam :))) Pisk i gonitwy?
Mały zawsze jest czujny! *^o^*
OdpowiedzUsuńTo w sumie prawda - ciężko znaleźć fajny materiał na męskie spodnie, Robert szuka kolorowych pasów na letnie rybaczki i niedawno w IKEA udało nam się dostać pasy czarno-białe, poza tym w sklepach pustki...
No niestety, ciężko obiektywnie, ale dodając do tego wybredność płci męskiej, to robi się jeszcze ciężej :)))
UsuńTa włóczka to cudo! uwielbiam fiolety więc wszystko jasne:-)
OdpowiedzUsuńI te ciągle znajdowane materiały w sh to skarby umiejętnie wyszukane i dobrane, super. A z tymi ścierkami kuchennymi dałaś mi wiele do myślenia....nigdy nie wpadłam na pomysł żeby je .....uszyć!
Jak to człowiek uczy się całe życie:-))))
A na spodenki i chustę czekam:-)
Nie mów, że będziesz ściereczki szyła???!!! :)))
UsuńChusta już obcieka na suszarce, zblokuję ją wieczorem, będzie na jutro, mam nadzieję, że szybko uda się zrobić zdjęcia.
Spodenki to trochę dłuższa bajka, bo będę robić do nich wykrój.
Oczywiście, że będę szyła ścierki:-)))))Uszyłam już kilka ciuchów, a nie pomyślałam o ścierkach:-)))))Chusta jest na pewno śliczna, a ten wykrój do spodni.....ech.....To dopiero jest zdolniacha:-)poszalałabym z Tobą, tym bardziej, że kilka dni temu mój mężulek zamarzył sobie spodnie uszyte przeze mnie:-)))))))O nie mój drogi-powiedziałam-kocham szycie i uszyłabym dla Ciebie wszystko ale jeszcze za wcześnie (jeśli w ogóle;-)
UsuńKolor włóczki wspaniały. Widzę, że nie jestem osamotniona w moim zamiłowaniu do fioletu.
OdpowiedzUsuńA próbowałaś te koraliki nawlekać po jednym? Tzn. że nie jadą na włóczce, póki nie nadejdzie ich pora, tylko przeciągasz pętelkę włóczki przez oczko koralika, dokładnie kiedy jest jego pora. Czy oczko jest zbyt małe??
Wiem, co masz na myśli i niestety w 90% miejsc nitka nie przechodzi przez koraliki, bo są za małe oczka. Nawleczenie wszystkich hurtem na nitkę tez się nie udało, bo są za małe oczka :)) Ale poradziłam sobie inaczej i mam je na samym brzegu, trochę jak kropelki rosy to wygląda.
UsuńPiękna włóczka, fiolety i to cieniowane, czyli to co uwielbiam - cudna! Prawie tak cudna jak Mały :-) Chusta na pewno będzie piękna.
OdpowiedzUsuńGranatowy żakiet z kwiatkowym środkiem brzmi fajnie no ale rozumiem - Ślubne spodnie ważniejsze :-)
Jasne, Mały wygrywa ze wszystkim :)))))
UsuńRaczej granatowy żakiet z kwiatowym środkiem BRZMIAŁ fajnie :)))) jak sama słusznie zauważyłaś, Ślubna para spodni wygrała :)
Świetna ta włóczka, ma przepiękny kolor! Co do spodni dla Ślubnego to jak tylko zaczęłaś o tym pisać, to od razu sobie pomyślałam że na pewno on sobie coś wymyśli - i się nie pomyliłam :) hahahaha
OdpowiedzUsuń:)))) Domyślna jesteś, ale ja szczerze mówiąc/pisząc, kupując ten granatowy materiał nawet nie pomyślałam, że on się może Ślubnemu spodobać. A tu zaskoczenie :)
UsuńPorządki? A fuj... do 300 torebek - jakiś koszmar ;-) Ale rozumiem, rozumiem. Akurat jestem po porządkach kuchennych. Wielki wór ze śmieciami syn pomagał nam wystawić pod śmietnik. W sumie jestem zadowolona, bo efekt niezły, ale zdecydowanie nie lubię, oj, nie lubię ;-(
OdpowiedzUsuńOfukany Mały - piękny!
W moim świecie lubimy porządek i lubimy porządki :))) A Mały okazuje się fotogeniczny w każdym stanie emocjonalnym :)
UsuńMyślę, że nam się panowie rozbestwili lekko (w miły sposób, oczywiście, bo zasługują na wszystko, co najlepsze :-)), Twój ma dobrze w kwestii szycia, mojego rozpieściłam kulinarnie. Dziś lekko rzucił że może bym jutro nie piekła chleba tylko bułeczki czosnkowe, a na weekend szarlotkę, koniecznie na kruchym cieście, bo się za nią stęsknił. Phi, no przecież. ;-)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem może kup podwójne ilości, mężczyzna z wyobraźnią zawsze coś dla siebie wymyśli z materiałów, które przyniesiesz ;-)
Księciunio purrrrfect ;-))
No żałuję bardzo, że chusty przez monitor się podotykać nie da i kotka pogłaskać pod bródką... żałuję...
OdpowiedzUsuńZapraszam po nominację do mnie http://monikamagdalena.blogspot.com/2012/11/nominacje-i-podziekowania.html Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń