W tym tygodniu jak mantrę powtarzałam "Ależ to piękne!" na zmianę z "Jejku, jak mi się to podoba!" - jednym słowem trwam w nieustającym zachwycie.
***
To zaczniemy od Ślubnego i jego szycia. Zaczynam się czuć z lekka dziwnie, bo kiedy facet dostaje pierwszy raz w życiu nożyce krawieckie do ręki i kroi ciuch tak, że tapetowo/abstrakcyjne wzory spasowuje co do milimetra niemalże, to mnie trochę zatyka. Kiedy siada pierwszy raz do maszyny i macha szwy tak, że nie ma się czego czepnąć (te przy zamku błyskawicznym też), to ja popadam w zachwyt i trwam sobie w tym zachwycie długo i radośnie.
Embargo informacyjne nie zostało zniesione, chociaż jest już po drugiej przymiarce i w zasadzie można by było pokazać półprodukt, ale Ślubny Rejtanem mi się położył i rozdzierając szaty (metaforycznie na szczęście), zabronił nawet zbliżania się z aparatem fotograficznym do szytego ubranka. Wynegocjowałam jedynie możliwość sfotografowania tkaniny.
W ramach urozmaicenia na tkaninie mój ulubiony wisiorek.
***
Robię sobie Echo Flower i mój zachwyt rośnie z każdym zrobionym rzędem, bo po pierwsze udało mi się kupić rzeczywiście piękny kolor merceryzowanej bawełny (Madame Tricot - kawa z mlekiem z perłowym połyskiem - zdjęcia średnio to oddają, a szczerze pisząc - w ogóle nie oddają).
Ale najwięcej estetycznej radości dostarcza mi wzorek - który jest bardziej jak koronka niż robótka na drutach. Piękny jest!!! Nawet przed blokowaniem, jedynie lekko rozciągnięty.
Ale nie byłabym sobą, gdybym trochę nie pokombinowała przy wzorze. W borderze są bąbelki/szyszunie/nupki, jak zwał, tak zwał, ale nie przepadam za ich robieniem. Doceniam ich walory zdobnicze, ale próbuję znaleźć sposób, by ich nie było. I na razie skłaniam się ku opcji, by w miejscach, gdzie mają się pojawiać bąble, wrobić duże koraliki. Tym bardziej, że mam dwa potencjalne typy: duże, ceramiczne w ciepłym kolorze czekolady lub równie duże, metalowe w kolorze starego złota.
Decyzja na razie nie zapadła, pochodzę jeszcze, popatrzę, poprzesypiam się z pomysłem i jak dojdę do borderu, to się będę decydować na którąś z opcji.
Ale trwam w zachwycie nad Echo Flower - gigantycznym zachwycie!
***
I jeszcze jeden punkt, który musi się dziś pojawić - kolejne wezwanie do spowiedzi/odpowiedzi. Tym razem zostałam tknięta wirtualnym palcem przez Szyciotyp, za co bardzo dziękuję.
1. Bloguję bo: Z dwóch powodów. Po pierwsze chcę mieć "dziennik" swoich uszytków, udziergów, uszydłków i innych utworów. Po drugie uwielbiam ludzi, którzy tu zaglądają, zostawiają swoje opinie, dzielą się swoimi pomysłami, problemami i sukcesami. W jakim innym miejscu miałabym okazję poznać tyle osób pozytywnie zakręconych/zarobionych/zaszytych?!
2. Inspiracją dla mnie jest? W dziedzinie rękodzielniczej/krawieckiej dosłownie wszystko. Zestawienie kolorów wypatrzone w koronach drzew. Sukienka znaleziona na stronie internetowej. Materiał wyszperany w sh. Wzorek na sweterku jakiejś nieznajomej na ulicy. Wasze blogi to też gigantyczne źródło inspiracji. Ostatnio Liwias mnie tak inspiracyjnie kopnęła, że jeszcze się otrząsnąć z zachwytu nie mogę. A w życiu - inspirują mnie głównie książki.
3. Gdy tworzę... czuję się szczęśliwa.
4. Owoce czy warzywa? - Owoce, ale od warzyw nie stronię. Ostatnio obżeram się kabaczkami w każdej postaci i temperaturze :)))
5. Kwiaty cięte czy doniczkowe? - Doniczkowe, ciętych mi szkoda, że są już martwe.
6. Serial polski czy zagraniczny? - Zagraniczny, choć jest kilka polskich (starszych i współczesnych), które mnie bawią.
7. Filmy czy teatr? - Ani jedno, ani drugie. Wszystko przegrywa z książką.
8. Śniadanie czy kawa? - Od zawsze śniadanie. A kawę przestałam pić kilka tygodni temu i jest mi z tym doskonale.
9. Satysfakcję daje mi... - kiedy mogę się przyczynić do czyjejś radości, sukcesu.
10. Ostatnio udało mi się... - przeżyć :)))) Nawał pracy zawodowej i silne postanowienie, że moja doba nie będzie poświęcana jedynie na pracę, jedzenie i spanie, a znajdę jeszcze czas na tworzenie i czytanie, było niezłym wyzwaniem. Ale udało się. Poziom zapracowania w grudniu spadnie, a po listopadzie nie mam wrażenia, że jedynie orałam na zawodowym ugorze.
11. Brakuje mi czasu by... hmmm brakuje mi czasu na realizację miliona pomysłów, ale co się odwlecze...
***
To my się oddalimy na antresolę, Ślubny z entuzjazmem do maszyny, a ja - z równie wielkim entuzjazmem - podziergam sobie chustę do twórczego towarzystwa.
Ślubnego należy doprowadzić do porządku, no niech da się sfotografować... aż mnie zatkało jak przeczytałam że kryją się w nim takie talenty krawieckie... domagam się zdjęcia całości (proszę szanownemu małżonkowi przekazać mój postulat)...
OdpowiedzUsuńChusta przepiękna... chyba najładniejsza z pośród tych które do tej pory widziałam (choć w głowie mam też ten szal w serduszka, który kiedyś u Ciebie widziałam)
ślubny nadal pozostawia sobie margines swobody, że gdyby nie wyszło... trochę go rozumiem i nawet nie naciskam, tm bardziej, że koniec szycia powoli zaczyna być widać.
UsuńA projekt chusty jest cudny i jego autorka zrobiła doskonałą robotę.
Ło losie..... jaki piękny zaczątek Echo! Się zaśliniłam.... Ja swoją Gail dzisiaj o świcie skończyłam:) Znaczy się wstałam o świcie, skończyłam o 8:00 rano:) Teraz zblokować i nosić z czapeczką zrobioną niechcący do kompletu. A na uszytek Ślubnego czekam niecierpliwie.
OdpowiedzUsuńAha -bym zapomniała dodać - koraliki metalowe mnie zachwyciły! Skąd Wy bierze
Zjadło mi kawałek komentarza:( Chciałam wiedzieć skąd takie skarby się bierze...?
UsuńGratuluję! Gail mi się bardzo podoba jako wzór i na bank popełnię ją w swoim życiu jeszcze wielokrotnie.
UsuńA koraliki metalowe bierze się z "badziewnej" (wybacz język) bluzeczki dzianinowej odziedziczonej po Teściowej Mojej Niepowtarzalnej, natomiast te ceramiczne były częścią nie mniej "badziewnego" naszyjnika, który został rozebrany na części.
jestem coraz bardziej ciekawa co ten Ślubny tam kombinuje, już nie mogę się doczekać...
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę cierpliwości, przed Świętami na pewno będzie wielkie ujawnienie całości :)))
UsuńNo to byle do Świąt-:)))))
OdpowiedzUsuńJestem w szoku bo "przed chwila" pisałaś,że ją zaczniesz a tu już niezły kawał roboty odwaliłaś,wychodzi przepięknie.Tak nieśmiało pytam-skoro wzór darmowy to może "popełnisz" jakieś wskazówki co jak z której strony,ile razy i tym podobne, nie robiłam jeszcze chusty z takim wzorem a chciałabym bardzo.
Miłego szycio-dziergania w ten weekend .Pozdrawiam
jak pisałam, że zacznę chustę, to dwie godziny później ją zaczęłam :))) Za bardzo mi się wzór podobał, żeby zwlekać.
UsuńCo do wskazówek, to po prostu dorzucę Echo Flowers do listy rzeczy, jakie możemy razem zrobić, bo takowa lista już powstaje i niedługo będzie demokratyczna ankieta :)
I Tobie też miłego weekendowego tworzenia.
super-:)))) już przebieram nóżkami ,u mnie zastój rękodzielniczy ,weny brak chociaż chusta kusi oj kusi ale poczekam na wskazówki....
Usuńjestem coraz bardziej ciekawa co Ślubny wymyślił. Poczekamy zobaczymy. Chusta prześliczna, już na samym początku. Ona też mnie kusi, ale mam już za dużo na swojej liście :D kiedy znajdę na to czas...
OdpowiedzUsuńJa nie wytrzymałam długo, jak zobaczyłam, to wszystkie inne projekty poszły w kąt :))
UsuńCoraz bardziej intrygujący jest ten projekt szyciowy Ślubnego! Niech wreszcie skończy i pokaże, bo nas ciekawość zje od środka!!! *^v*^
OdpowiedzUsuńTwój Echo Flower wygląda, jakby był utkany z nitek mrozu. *^-^*~~~
Ja przewiduję koniec maksymalnie za dwa tygodnie, bo jednak praca zawodowa nieco go stopuje z szyciem w ciągu tygodnia.
UsuńA chusta robi się coraz ciekawsza - pięknie to sobie autorka wykombinowała.
No to teraz już na pewno się doczekać nie mogę, co też Twój Ślubny wymyślił... :)) Echo Flower jest faktycznie przepiękny. Kiedyś go ujrzałam na jakimś zdjęciu i tak mnie zachwycił, że przekopałam niemal cały internet, aby dorwać wzór. Teraz wzór już mam, ale po drodze wcisnęło się tak wiele innych projektów, że musi poczekać cierpliwie w kolejce :))
OdpowiedzUsuńA Mały jak zwykle niesamowity... :))
Echo rzuca urok chyba na większość osób, które je gdzieś zobaczą. Na mnie się rzuciła na czyimś blogu i nie było silnych - wzór drukowałam od razu. Dzięki bogom za Ravelry :)
UsuńHmm, czy Ślubny będzie miał te spodnie w takie bardziej barokowe wzory, czy mnie oko myli? Odważny chłopak :) Ciekawa jestem efektu bardzo.
OdpowiedzUsuńEmbargo, embargo!!! :)))) Ale efekt coraz bliżej finału, więc i ujawnienie wkrótce.
UsuńDlatego staram się trzymać swego w bezpiecznej odlegości od maszyny, choć już przedsmak poczuł bo wyszywał sobie na zlocie literki nawet na pasku i wyszło niespodziewanie za dobrze, niech on sobie lepiej przy swoim hobby zostanie bo jakoś myśl że nie będę mogła sobie przy maszynie usiąść kiedy chcę bo to moja świątynia to bym psychicznie nie udźwigła tego, wiem ...egoistka ze mnie, w tym temacie tak. Nie wiem jak to nazwać ale jest blog Bartasa i usiadł i uszył jakby umiał i co teraz czytam albos ię dowiaduje to dla facetów to takie intuicyjne jest, no na takie wygląda.
OdpowiedzUsuńNo na to wygląda, oni po prostu nie wiedzą, że coś jest trudne lub problematyczne, siadają, szyją i jest! A co do dzielenia się maszyną, pracownią itd., to tez myślałam, że będę miała opory, ale nie, wcale. Nawet o całość i sprawność maszyny do szycia jakoś nie drżałam.
Usuńfajny ten material, z ktorego szyje... tym bardziej jestem ciekawa co to bedzie ;) wzor tej chusty i mnie zachwyca... chociaz zal mi tych babelkow, co to chcesz sie ich pozbyc :) ale znajac zycie efekt koncowy, nawet z koralikami, bedzie rewelacyjny, tylko ja jeszcze tego nie widze oczami mej niklej wyobrazni :)))
OdpowiedzUsuńCo do bąbelków, to decyzja jeszcze nie zapadła, po prostu rozważam różne opcje. A zdecyduję w ostatniej chwili.
Usuńnie no... ja się nie dziwię, że się zastanawiasz... tyle bąbli narobić to masakra ;)
UsuńA mnie jakoś pierwsza myśl, co do koralików dopadła i nurtuje: czy aby nie będą uwierać człowieka, który się chustą owinie? ;-)
OdpowiedzUsuńNa dzieło, przepraszam: Dzieło Ślubnego czekam z niecierpliwością i ciekawością. Taki współczesny Leonardo da Vinci Ci się za towarzysza trafił ;-)))
Pozdrawiam sobotnio!
Mam już kilka chust z koralikami i nie odczuwam dyskomfortu. Poza tym, to one zazwyczaj lądują poniżej szyi, więc jest ok.
UsuńBardzo mi się podoba to porównanie do Leonarda - taki facet, co to i kran naprawi, i ciuch uszyje, i mieszkanie zaprojektuje, i śmieci wyrzuci :)))
Cieplutko pozdrawiamy oboje.
Ten materiał....jakoś mi przypomina dżins, który kupiłam na allegro ale może się mylę:-)Chusta Echo po prostu marzenie.....hmmmm....no ja za Tobą nie nadążam:-))))A koraliki ......ojejku już to widzę-przepięknie. Zresztą jestem z tych co uwielbiają koraliki wszędzie i pod każdą postacią:-)
OdpowiedzUsuńZa mną czasami trudno nadążyć, szczególnie kiedy mi się coś spodoba. A co do koralików, to jeszcze nie zdecydowałam ostatecznie, zobaczę, jak dojdę do ich robienia, na co mam ochotę i co mi będzie bardziej "leżało" :))
UsuńA jak Twoje Echo?
Właśnie zaczynam dziergać, bo dzieci oglądają bajkę i mam chwilę spokoju:-)Gdy przypominam sobie czasy gdy jeszcze nie miałam moich skarbów, to niestety na chwilki relaksu więcej było czasu:-)))))
UsuńNo ale tego nie można porównywać:-)))))bo jest cudownie:-))))))
jeju to echo jest cudne!! takie strasznie strasznie cudne.
OdpowiedzUsuńNo, potwornie i okropnie cudne :)))
Usuńno serio serio no takie cudne, że hej.
UsuńWidzę, że Ślubny nie tylko mnie we frustrację wpędza, że mu tak od pierwszego szwu idzie :)
OdpowiedzUsuńz takiej tkaniny byłaby cudna spódnica z koła :) chodzi mi ostatnio po głowie właśnie taka z koła, z ekoskóry :) jak u Manii szycia :)
Miło mi się bardzo zrobiło po przeczytaniu Twojej ankiety :) bo ja to Ci chyba w średnio co drugim poście zapewniam satysfakcję, skoro Cię satysfakcjonuje rozwiązywanie naszych druciarskich i szyciowych problemów :)
Iiiii prawie melduję wykonanie zadania :) no jeszcze tylko podłożę dół i spódnica gooooootowa! :)
Echo piękna - złotawe koraliki dodadzą jej jeszcze więcej elegancji :) chyba, że chcesz ją "ucodziennić" to wtedy brązowe koraliki lepsze :D imho oczywiście :)
Ślubny nie ma najmniejszego zamiaru wpędzania kogokolwiek we frustrację, tym bardziej, że sam się bardzo stara i stresuje.
UsuńA jak tam gotowa spódnica leży??? Na fotki oczywiście czekam niecierpliwie zeżerana ciekawością.
And I have the same opinion as your humble one. Jak dojdę do bąbli, to zdecyduję, jaka wersja mi leży najbardziej, bo wcale nie powiedziane, że nie zostanie tak jak w oryginale.
Fotki będą jutro - leży myślę fajnie :) musiałam pogłębić zaszewki przodu bo trochę się tam marszczyła, ale poza tym nie wymagała żadnych zmian :)
Usuńjutro zmolestuję mężczyznę mego osobistego, by dokonał aktu uwieczniającego :P
Niestety mój strecz był za cienki, by podłożyć go ręcznie... ale filmik obejrzałam, przyswoiłam :D i jak tylko będę szyć z czegoś grubszego, na pewno zastosuję :)
W sprawie Męża Twego Ślubnego i jego szycia mam takie podejrzenia:
OdpowiedzUsuńa) będzie spódnica dla Ciebie (dedukuję po suwaku i materiale))
b) torba, pokrowiec (dedukuję po materiale i suwaku)
c)albo cos zupełnie innego (dedukuje po suwaku i materiale) :)))))))
Oczywście grzecznie poczekam na efekt końcowy :))
A ta Twoja chusta..... Jakie to ładne i jakie pracochłonne. Cudna!
A gdyby ktoś pytał głosuję na koraliki ceramiczne (choć trochę się obawiam, czy oba gatunki koralików nie będą zbyt ciężkie do tak kruchej chusty?)
Nie potwierdzam, nie zaprzeczam :)))) Jeszcze chwila cierpliwości!
UsuńTe koraliki są ciężkie, ale bez przesady, nie będą wspomagały grawitacji. Powinno być ok. Te ceramiczne mają piękny, ciepły kolor i są takie... słodko-lakierowane w wyglądzie :)
No właśnie, też szłam tym tropem, no wiesz: zima-zimno-ogrzać-piec-palenie-wypalanie-ceramika. Myślę, że tok rozumowania raczej przejrzysty :)))
UsuńAle z drugiej strony można pomyśleć tak: zima-zimno-ogrzać-piec-palenie-gorąco-topić-wytapiać-metal. Hi,hi,hi,hi.
A co mi tam, zostawię Cie z tym dylematem ;)))
No to jeszcze mocniej podsyciłaś moją ciekawość :) mam nadzieję, że Ślubny już niedługo pozwoli sfotografować to co tam kombinuje :) Chusta faktycznie jak koronka - przepiękna!
OdpowiedzUsuńŚlubny uzależnia wydanie zezwolenia od poziomu własnej satysfakcji z uszytku, ale na razie zapowiada się dzieło bez zarzutu, więc nie widzę powodu, żeby go nie pokazać.
UsuńA wzór jest piękny, bardzo podziwiam jego autorkę.
Ula wyjęła mi słowa z głowy i z ust;))
UsuńObstawiam, że to będzie sukienka :)
OdpowiedzUsuńJeszcze chwila i będzie wiadomo, czy to w ogóle damski ciuch :)))
Usuńchusta będzie bardzo ładna czekam na efekt końcowy a co do szycia to mojej mamy braciszek też umie szyć i całkiem dobrze mu to wychodzi pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńBo faceci to chyba nie tylko utalentowanymi kucharzami się okazują :) Jak już się zmobilizują i siądą do szycia, to cuda robią :)
UsuńZgadzam się z tym całkowicie!!
UsuńNupki możesz na szydełku:) o wiele szybciej:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZ cienkiej niteczki zawsze macham na szydełku i tu też się tak skończy, jeśli się zdecyduję na bąbelki.
UsuńMateriał piękny... i w kolorze i w fakturze. I podziwiam Ślubnego za takie zdolności. A za chęci jeszcze bardziej. Mój jakoś zupełnie się nie garnie. I czy ja dobrze rozumiem, że do maszyny też siadł?
OdpowiedzUsuńPiękna ta chusta. Może też się zacznę zastanawiać, bo faktycznie wzór prezentuje się wybornie.
ps. wróciłam po materiał na koszulę :)
Siadł i to siadanie podoba mu się z całego szycia najbardziej.
UsuńChusta, jeśli chodzi o wzór, to wzbudza chyba mój największy zachwyt z tych, które robiłam.
I bardzo się cieszę, że wróciłaś po materiał na koszulę, jakoś miałam pewność, że tak będzie. Dobrze, że jeszcze leżał i czekał.
Oj, no to powaga chylę czoła.
UsuńI czekał, czekał. Jak koszula wyjdzie, to upatrzyłam już kolejny... bo kto to widział... koszula na miarę nawet nie za 20 zyla... no aż zal nie brać!
Tkanina Ślubnego ciekawa... bardzo ciekawa... czy to może ma coś wspólnego z tą obiecaną sukienką? Ja wiem, że embargo, ale sama po rąbeczku informacji uchylasz, więc się spekulacjom nie dziw;)
OdpowiedzUsuńChusta wychodzi przepięknie! Rzeczywiście jak koronka. Cudny jest ten wzór. Może jednak się zaprę i spróbuję te hieroglify odczytać:)
I bardzo jestem ciekawa, które koraliki wybierzesz. Do koloru to bardziej chyba pasują te czekoladowe, ale do tej pięknej, misternej koronki stawiałabym jednak na stare złoto:)
(A ta bawełna to nie jest takie coś jak kordonek Maxi? Bo wygląda na cieniutkie bardzo... Jeszcze nigdy nie dziergałam na drutach z takiej cienizny, jedynie szydełkiem... Nawet nie wiedziałam, że może się na druty nadawać. No tak, blogi to nie tylko gigantyczne źródło inspiracji, to gigantyczna szkółka:))
Budowanie napięcia to przecież moja specjalność :))) Odnośnie działań Ślubnego też.
UsuńTe hieroglify nie są takie straszne. A poza tym, jak pisałam wyżej, chusta trafi na listę możliwych rzeczy do razem-robienia (obok skarpetek :))), więc może zrobimy ją razem.
Co do koralików, to jeszcze nie wiem, czy koraliki, czy bąble, a jeśli koraliki, to które. Wyjdzie w praniu, to znaczy - w dzierganiu.
A ta bawełna to dokładnie jest Maxi i sprawdza się jako nitka na chusty doskonale, bo wygląda bosko, jest mile śliska w dotyku, a na dodatek blokuje się doskonale i po wysuszeniu trzyma kształt na blachę.
Oj, ciekawość mnie zżera jak diabli, co też Ślubny tworzy. Materia śliczna. Chusta będzie piękna, w zasadzie już jest... i dałabym te ceramiczne koraliki. Jakoś bardziej mi pasują, są delikatniejsze:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Doba minęła, ale już jestem bliżej decyzji, co z wykończeniem, chociaż kobieta zmienną jest... :)))
UsuńJa bym nie dawała koralików tylko bąbelki. Chusta jest tak delikatna, że każde koraliki będą zbyt masywne.
OdpowiedzUsuńCały czas się zastanawiam. Te koraliki są spore, ale na pewno nie robią wrażenia masywnych. Ach, bo mi się zachciało kombinować :)))
UsuńPrzepraszam bardzo, ale ja sobie trochę tu w szoku posiedzę - Echo jest przepiękna! O jaka szkoda, ze ja nie mam jednak cierpliwości do projektów dzierganych, zaczętych miliondwieście, a skończone można policzyć na palcach obu rąk...
OdpowiedzUsuńBędę podpatrywała jej robienie przez Ciebie - z zachwytem.
Co do Ślubnego, to podejrzliwa jestem trochę - taki ozdobny, żakardowy materiał - na UBRANIE?? No chyba że to ubranie dla a)laptopa b)fotela biurowego lub innej praktycznej, a zasługującej na bycie ozdobną, rzeczy?
Czyham na wieści z postępu prac;)
Pozdr
Wzór tej chusty mnie wprawił w takie sam stan, jak ją zobaczyłam gotową u kogoś na blogu. Piękna jest.
UsuńCo do Ślubnego, to on jest odważny człowiek, więc żakardy raczej mu w odzieży nie straszne :)))
Miło było czytać Twoje odpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńZA to dzierganie podziwiam Cię jeszcze bardziej niż za szycie... piękne.
:))) Najważniejsze, że w końcu odpowiedziałam, bo gdybyś się nie upomniała, to nie mam mowy, sama bym nie pamiętała :)
UsuńA chusta się dzieje i powoli zbliżam się końca części głównej.
Echo Flower przepiękny!!! Tez będę dziergać niedługo coś leciutkiego i zwiewnego. Mam nadzieje ze mi się uda... Zapraszam po wyróżnienie!!!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, trzymam kciuki, żeby wyszło coś pięknego i zwiewnego. A z wyróżnienia się wywiążę przy okazji najbliższego wpisu.
UsuńCo do Ślubnego, to ja wiedziałam, że to swój chłop i już nic nie sprawi, że myśleć będę inaczej :D
OdpowiedzUsuńŻeby nie ten suwak, to ja byłam skłonna myśleć, że nic tylko żakiet Ci szyje na przeprosiny, skoro Ci tkaninę zajumał ostatnio, a tak to... ostatnio kupował telefon, ale żeby znowu suwak wszywać do takiego pokrowca? No to mam zabitego ćwieka i nie wiem w czym on tak postanowił się spełnić :)
To, że od pierwszego szwu idzie mu gładko, to ja się wcale nie dziwię... wzrokowcami są, a nie kto inny Cię filmował przy spódnicy, tylko właśnie Twój Ślubny. Lekcję mu dałaś porządną, to się teraz nie dziw :D
Echo, echo... echo... rany, kiedy ja będę dziergać takie cuda koronkowe? :( Ledwie ogarniam proste wzory :)
Punkt piąty Twoich wynurzeń mnie ucieszył, że nie tylko ja tak mam, bo na razie to każdy mi się dziwił :)
Wiesz, że mąż mówi to samo, że się napatrzył i mu się wiedza wchłonęła mimochodem. A poza tym kwestia dobrze szyjącej maszyny też swoje robi.
UsuńNie mogę się doczekać aż ślubny zaprezentuje swoje dzieło :) Coś czuję, ze to będzie jedno wielkie WOW. Jakby nie było to chłop przy maszynie to nadal ewenement (choć na forum mamy kilku a na spocie Artur szyje i pomaga innym bo to mistrz). Chusta już wygląda mroźnie - mi kojarzy się ze szronem na oknie :) Do tego kolor włóczki i ten perłowy poblask o którym piszesz - wypisz-wymaluj mróz :)
OdpowiedzUsuńNa razie rzeczywiście szykuje się wielkie wow :)))
UsuńA chusta z każdym powtórzeniem wzoru robi się ładniejsza, chociaż mnie się bardziej kojarzyła z jakimś kwiatem, ale zimą mroźne skojarzenia są jak najbardziej na miejscu.
Normalnie znęca się twój Ślubny nad nami. Będzie dawkował nam napięcie jak ty przy Carskim :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że kusudamy porządnie cię nakręciły. Coś mi się zdaje, że przed świętami jeszcze się nam nimi pochwalisz... :)
Dawkowania napięcia uczył się od mistrzyni :)))
UsuńA kusudamy mnie potężnie nakręciły. Na ten rok to może jakieś próbne i w niewielkich ilościach, ale na przyszły... plany są wielkie :))) Jeszcze raz dziękuję!
Cała przyjemność po mojej stronie :))
UsuńNie nadążam ostatnio:(Ledwie się zebrałam żeby skomentować fakt,że Ślubny coś szyć zaczął a tu już prawie kończy a w międzyczasie fioletowe śliczności powstało,następne cudeńko się kończy...Juz nie wiem czy ja taka powolna czy Wy oboje tacy szybcy jesteście,ale chyba to drugie:)))Nie będę zgadywać co też Ślubny szyciowo wyczynia,poczekam na efekty:))Ale jak jeszcze za druty czy szydełko chwyci....no,to już będzie totalny odlot:)))))
OdpowiedzUsuńPotrafiłam sobie wyobrazić Ślubnego przy maszynie, bo to jednak sprzęt techniczny. Ale druty i szydełko to jednak chyba poza jego manualnym zasięgiem. Przynajmniej tak mi się wydaje :)))
UsuńA szybcy jesteśmy bo my w tym momencie w tandemie działamy :)
Kochana ty chyba nie sypiasz,praca za pracą,post za postem,szycie za szyciem,dzierganie za dzierganiem,a ja nie nadążam czytać i pisać komentarzy. Sama zaszyta jestem po uszy,własnego bloga zaniedbałam,wasze próbuję nadrabiać. Podziwmai twojego męża za szycie,bo mój szerokim łukiem omija zarówno maszynę jak i owerlok. Stwierdził że "te urządzenia nie są dla mnie".
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że szyjesz! A ja po prostu ostatnio robię sporo drobiazgów i z tego wynika sporo pokazywania.
UsuńA Ślubny też miał obawy przed maszyną jako sprzętem, ale mu szybko przeszło.
Chusta wyjdzie absolutnie przepiękna. Faktycznie, jest bardzo delikatna i taka trochę śnieżynkowa :)
OdpowiedzUsuńŚlubny dawkuje napięcie porządnie, ale wzór materiału każe mi zachodzić w głowę - to dla siebie szyje, czy nie?
Dziękuję za pochwały. A Ślubny zapewne wkrótce się ujawni z gotowym projektem.
UsuńO kurde, to ja też muszę podgonić z moją Echo :) Śliczna ta bawełna i wierzę na słowo, że kawa z mlekiem :) zamiast nuppków proponuję bramkę nr 1 z lewej, ale wiesz, na żywo to bym lepiej oceniła :) Materiał żakardowy bomba, już przebieram nóżkami z niecierpliwością co to :D i który ja już raz tu przebieram nóżkami? wracam do kołowrotka, znowu szarości na warsztacie, już mnie to męczy, Ci powiem. Chyba się wezmę za pasiastą zieloną :)))
OdpowiedzUsuńGoń, goń, bo ja swoją skończyła, ale... trochę inaczej :))) Wszystko pokażę i wyjaśnię, jak wyschnie.
UsuńNie-e, ja bieżę na kołowrotku od wczoraj, jak Myszy u Squirka :D
UsuńKurczę, ależ jestem ciekawa Mężowego uszytku! Materiał piękny!
OdpowiedzUsuńDziergadełko z koralikami? Muszę uważnie śledzić przyszłe posty... a wzór przecudny! :)
Jeszcze chwila cierpliwości :))) A chusta już schnie, ale wybrałam rozwiązanie radykalne :)))
Usuń