Unikam nadużywania angielskich zwrotów, nawet w tytułach wpisów, ale tym razem po prostu inaczej nie mogę. Przepraszam obrońców języka - to się zbyt szybko nie powtórzy.
***Teaser***
Teaser [czyt. tizer] - cytując za Wikipedią, potoczne określenie na zwiastun dzieła, nad którym jeszcze trwają prace. Teaser ma podrażnić odbiorcę, wprowadzić go w stan "chcę zobaczyć całość, co mi tu pokazujesz kawałek, wredny twórco?" No to dzisiaj będzie teaser mojej Pomarańczowej Sukienki.
Wczorajszy wieczór spędziłam, grzecznie siedząc w Kąciku Szalonej Rękodzielniczki i szwałam, szpilkowałam, układałam, przycinałam, wzdychałam z ukontentowania i radości.
W tej chwili Pomarańczowa Sukienka jest w formie szlafroczka z rozcięciem z boku, czyli brakuje jej zamka z boku, rękawków i wykończenia dołu.
Za to wczoraj udało się zrobić całe ozdobne "falbankowanie i lamówkowanie" dekoltu, które widać na zdjęciu powyżej. I przebrnęłam przez najbardziej stresujący element szycia - łączenie góry i dołu, gdzie wykombinowałam sobie wszycie lamówki i bardzo, bardzo, bardzo - fanatycznie wręcz - zależało mi na tym, żeby było równiutko i co do milimetra i jakimś cudem się udało.
Po materii spodniowej szycie z pomarańczowego prześcieradła (przypominam i uświadamiam, że pomarańcz został nabyty w sh w formie wielgachnego prześcieradła) jest jak piknik w letni, bezwietrzny dzień - sama przyjemność. I na dodatek zostało tego jeszcze tyle (wielkie było to prześcieradło!), że będzie jeszcze bluzka.
Osoby podrażnione teaserem i nerwowo pytające: "A kiedy to będzie do obejrzenia w całości?" uspokajam, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że uda mi się skończyć w weekend, czyli fotki gotowizny najpóźniej w poniedziałek.
***Twister***
Twister [czyt. tłister] - angielskie określenie tornada. No bo ja bardzo przepraszam, ale ja się na życie w takich wietrznych okolicznościach rozszalałej przyrody nie pisałam. Roślinki mi cierpią i gną się nieumiarkowanie. Pomidorki kwitną jak oszalałe, bluszcze zaczynają się wypuszczać i generalnie roślinność miewała się wspaniale, a tu takie wietrzysko. Przywiązałam do barierek to, co się dało przywiązać, za to, co się nie dało, trzymam kciuki i mam nadzieję, że mam wytrzymałe zielsko i jak jutro się ten huragan uspokoi, to nie będę miała jedynie florystycznego wiatrołomu.
O tym, jak wieje, niech świadczy fakt, że przewróciło nam wczoraj dwustukilogramową huśtawkę, z której był zdjęty daszek, czyli była tylko metalowa konstrukcja i ruchome siedzisko...
Ale nie ma co narzekać, z naturą jeszcze nikt nie wygrał. Za to się pochwalę - dzisiaj dokonaliśmy rytualnej wręcz konsumpcji pierwszych dwóch truskawek z własnej donicy :))) I to nie ważne, że kilogram "kupnych" jest w lodówce, to te dwie własne się liczą!
***Twitter***
I niespodzianka na koniec. Ja mam często tak, że mam ochotę na podzielenie się z Wami tym, co się akurat dzieje, tak na szybko. Ale na blogu wpis z dwoma, trzema zdaniami i bez fotek to profanacja. No to czemu nie Twitter?
No to będzie od dzisiaj Intensywnie Kreatywna w wersji minimalistycznej. Na bocznym pasku pojawił się link do Twittera, gdzie jest przegląd ostatnich wpisów (jeśli ktoś nie ma konta na Twitterze i posiadać go nie chce, a pała żądzą czytania) i możliwość dodania do obserwowanych (jeśli ktoś konto na Twitterze posiada).
Uprzedzam, że będzie od Sasa do lasa, o wszystkim i pewnie dość często. Mam nadzieję, że to dobry pomysł i Wam się spodoba.
A żeby nie było, że w ostatniej części nie ma fotek, to proszę bardzo już to naprawiam i oto Mały w wersji Zmęczonego Przestępstwem Mordercy Okiennych Dekoracji.
Teaser działa na mnie jak wyżej napisane, ale uczę się wciąż cierpliwości, więc z pokora przyjmuje to na bary i czekam do ukończenia pracy :)
OdpowiedzUsuńTruskawki własne też już miałam okazję pochłonąć... mniam
To znaczy, że dobry teaser mi wyszedł. Właśnie idę kończyć, więc pewnie całość będzie nieco szybciej.
UsuńŚwietna kolorystyka, ten fiolet i pomarańcz idealnie pasują, tylko czy ta falbana tak to się nie będzie strzępić? No a truskawy własnej hodowli smakują duuuużo lepiej:] zero oprysków, sama natura i ten smak zostaje prawie do zimy, choćby we wspomnieniach.
OdpowiedzUsuńTo wprawdzie nie wygląda, ale to jest fabryczny brzeg materiału, nie ma prawa się strzepnąć nawet o milimetr :) Ale nawet gdyby nie był, to nic złego, bo ten materiał się nie strzępi, bo to siateczka (ale brzydko wygląda po przycięciu).
Usuńno to dałaś do wiwatu :) zapowiedz iście mistrzowska, podkręciłaś atmosferę, pokusiłaś i stop... teraz będę czekać na efekt końcowy z wypiekami na twarzy:) lamówki, falbanki, pomarańcz i fiolet - super!
OdpowiedzUsuńa własnych truskawek bardzo zazdroszczę, te dwie są na pewno smaczniejsze niż cały kilogram kupnych
drapię wirtualnie za uszkiem to rozleniwione kocie
Starałam się :)
UsuńKocia podrapię od Ciebie, niech ma w ten paskudny pogodowo dzień.
Już widzę tą sukienkę.... zapowiada się niesamowicie :)) Ja nałogowy truskawkojad i czereśniojad potwierdzam, nie ma to jak własne owoce :)) Kiedyś na ranczo mieliśmy kilka krzaków swoich truskawek, ale po jakimś czasie koncepcja się zmieniła i teraz ubolewam nad ich brakiem :(
OdpowiedzUsuńCzereśnie, właśnie, jeszcze w tym roku nie jadłam, a już widziałam :)
UsuńMam nadzieje, że huśtawka nie trafiła w okna.
OdpowiedzUsuńNie, stoi daleko od okien i szczęśliwie poleciała na barierkę tarasu. Ale huku narobiła, jakby się blok walił (biedni sąsiedzi, pewnie nadal się zastanawiają, który komin się nam zawalił :))))
UsuńSukienka zapowiada się świetnie, czekam na zgdjęcia.
OdpowiedzUsuńWniosłam kilka donic do mieszkania, dynie i pomidory trochę oberwały, niech sobie odpoczną. Chwilowo nie cierpię przyrody :-/
Zdjęcia będą "już za chwileczkę, już za momencik", czyli pewnie w poniedziałek (może niedzielę).
UsuńMój stosunek do przyrody jest podobny - właśnie roślinki mają mycie ciśnieniowe gratis. I ja nic nie wnoszę, nie ma mowy, za dużo tego i za duże.
Ja wniosłam, nie mogłam patrzeć, jak wiatr traktuje moje wychuchane dynie. Kolejne dwie złamane, na szczęście mam ratunkową taśmę w czaszeczki. Gdyby jakiś ogrodnik zobaczył, że sklejam rośliny piracką taśmą klejącą a one rosną dalej podejrzewam, że miałby kiepskie zdanie o moim intelekcie.
UsuńZostawiłam na balkonie drobnicę, której wiatr nie dotyczy, bo są za niskie, żeby im zaszkodził, reszta przyrody znów na salonach ;-(
Twój tizer bardzo mnie zaciekawił i faktycznie wprowadził w stan: co mi tu kawałek pokazujesz:) Bardzo fajne połączenie kolorów. Lubię takie. Kocio na ostatniej fotce nie bardzo przejmuje się naganą:)
OdpowiedzUsuńPołączenie kolorów wydawało się jedyne słuszne (pierwotnie myślałam o biały, ale wtedy ten pomarańcz robił się jeszcze bardziej mdły). Kocia nikt naganami nie dręczył, nie niszczy, a jak się pozawija i poleży na materiale, to najwyżej zmusza mnie do wyprania i odprasowania :)
UsuńOstatnie dwa na "t" przyjmę, ale pierwszego - NIE - bo chcę zobaczyć, już od jakieś czasu nęcisz, że się szyje... No....
OdpowiedzUsuńDorobek donicy wygląda smakowicie, teraz Was brzuchy bolą z przejedzenia ;))) Mi poziomki i truskawki podjadała sunia, zawsze kurcze pierwsza wiedziała, że już dojrzały hihihi
Szyje się tak naprawdę od dwóch dni, wcześniej było "w planach" :))) Ale widać koniec, a więc i zdjęcia wkrótce.
UsuńCo przywiązałaś, to przywiązałaś, ale dziś w nocy mam być ZIMNO. W Poznaniu 7 stopni a u mnie tylko 5. Nie wiem, ile było wczoraj, ale pomidory mi podmarzły, takoż okra i bazylia tajska... Wciągnęłam do domu co mogłam i przeczekujemy ochłodzenie, ja i zielenina.
OdpowiedzUsuńWłasne truskawki, super! Ja wciąż czekam, chociaż zauważyłam, że jeden krzaczek wypuścił długiego pęda, nie wiem po co, ale wygląda,jakby się przeprowadzał do skrzynki z bazyliami!... *^v^*
Sprawdziłam, Amerykanie (co to się nie mylą) powiadają, że ma być 9 stopni, wiec się pocieszam, że 9 stopni plus trzecie piętro, a nie poziom gruntu nie spowoduje unicestwienia niczego. Gorzej z wiatrem.
UsuńTruskawka z długim pędem widocznie zaplanowała ekspansję terytorialną i podbój kolonii, albo czuje miętę do bazylii...
Lamóweczka perfekcja, lubię takie połączenia kolorystyczne.
OdpowiedzUsuńUwielbiam truskawki, u mnie pierwszy raz w tym roku na "hektarach" będą pojedyncze sztuki a już zaklepany przez dzieci ja muszę sobie kupić :))
U mnie wiatr też strat na balkonie narobił.
Pomarańczowe z fioletem jakoś do mnie mówiło :)
UsuńU nas truskawki też pojedyncze, ale mam nadzieję, że drugi zbiór będzie obfitszy.
Świetna zapowiedż, to z niecierpliwością czekam na całą sukienkę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i... już jest, nie trzeba było długo czekać :)
UsuńWpadłam tutaj po czasie już, ale truskawek to gratuluję, bo takie "swoje" to muszą smakować inaczej... cała psychika wtedy rozkoszuje się tym smakiem :D
OdpowiedzUsuńSmakują, chociaż strasznie "malizną" pachnie :)
Usuń