Przenosiny

sobota, 2 czerwca 2012

TEASER, TWISTER, TWITTER

Unikam nadużywania angielskich zwrotów, nawet w tytułach wpisów, ale tym razem po prostu inaczej nie mogę. Przepraszam obrońców języka - to się zbyt szybko nie powtórzy.

***Teaser***
Teaser [czyt. tizer] - cytując za Wikipedią, potoczne określenie na zwiastun dzieła, nad którym jeszcze trwają prace. Teaser ma podrażnić odbiorcę, wprowadzić go w stan "chcę zobaczyć całość, co mi tu pokazujesz kawałek, wredny twórco?" No to dzisiaj będzie teaser mojej Pomarańczowej Sukienki.

Wczorajszy wieczór spędziłam, grzecznie siedząc w Kąciku Szalonej Rękodzielniczki i szwałam, szpilkowałam, układałam, przycinałam, wzdychałam z ukontentowania i radości.

W tej chwili Pomarańczowa Sukienka jest w formie szlafroczka z rozcięciem z boku, czyli brakuje jej zamka z boku, rękawków i wykończenia dołu.
Za to wczoraj udało się zrobić całe ozdobne "falbankowanie i lamówkowanie" dekoltu, które widać na zdjęciu powyżej. I przebrnęłam przez najbardziej stresujący element szycia - łączenie góry i dołu, gdzie wykombinowałam sobie wszycie lamówki i bardzo, bardzo, bardzo - fanatycznie wręcz - zależało mi na tym, żeby było równiutko i co do milimetra i jakimś cudem się udało.

Po materii spodniowej szycie z pomarańczowego prześcieradła (przypominam i uświadamiam, że pomarańcz został nabyty w sh w formie wielgachnego prześcieradła) jest jak piknik w letni, bezwietrzny dzień - sama przyjemność. I na dodatek zostało tego jeszcze tyle (wielkie było to prześcieradło!), że będzie jeszcze bluzka.

Osoby podrażnione teaserem i nerwowo pytające: "A kiedy to będzie do obejrzenia w całości?" uspokajam, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że uda mi się skończyć w weekend, czyli fotki gotowizny najpóźniej w poniedziałek.

***Twister***
Twister [czyt. tłister] - angielskie określenie tornada. No bo ja bardzo przepraszam, ale ja się na życie w takich wietrznych okolicznościach rozszalałej przyrody nie pisałam. Roślinki mi cierpią i gną się nieumiarkowanie. Pomidorki kwitną jak oszalałe, bluszcze zaczynają się wypuszczać i generalnie roślinność miewała się wspaniale, a tu takie wietrzysko. Przywiązałam do barierek to, co się dało przywiązać, za to, co się nie dało, trzymam kciuki i mam nadzieję, że mam wytrzymałe zielsko i jak jutro się ten huragan uspokoi, to nie będę miała jedynie florystycznego wiatrołomu.
O tym, jak wieje, niech świadczy fakt, że przewróciło nam wczoraj dwustukilogramową huśtawkę, z której był zdjęty daszek, czyli była tylko metalowa konstrukcja i ruchome siedzisko... 
Ale nie ma co narzekać, z naturą jeszcze nikt nie wygrał. Za to się pochwalę - dzisiaj dokonaliśmy rytualnej wręcz konsumpcji pierwszych dwóch truskawek z własnej donicy :))) I to nie ważne, że kilogram "kupnych" jest w lodówce, to te dwie własne się liczą!

***Twitter***
I niespodzianka na koniec. Ja mam często tak, że mam ochotę na podzielenie się z Wami tym, co się akurat dzieje, tak na szybko. Ale na blogu wpis z dwoma, trzema zdaniami i bez fotek to profanacja. No to czemu nie Twitter? 
No to będzie od dzisiaj Intensywnie Kreatywna w wersji minimalistycznej. Na bocznym pasku pojawił się link do Twittera, gdzie jest przegląd ostatnich wpisów (jeśli ktoś nie ma konta na Twitterze i posiadać go nie chce, a pała żądzą czytania) i możliwość dodania do obserwowanych (jeśli ktoś konto na Twitterze posiada).
Uprzedzam, że będzie od Sasa do lasa, o wszystkim i pewnie dość często. Mam nadzieję, że to dobry pomysł i Wam się spodoba.
A żeby nie było, że w ostatniej części nie ma fotek, to proszę bardzo już to naprawiam i oto Mały w wersji Zmęczonego Przestępstwem Mordercy Okiennych Dekoracji.


25 komentarzy:

  1. Teaser działa na mnie jak wyżej napisane, ale uczę się wciąż cierpliwości, więc z pokora przyjmuje to na bary i czekam do ukończenia pracy :)

    Truskawki własne też już miałam okazję pochłonąć... mniam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, że dobry teaser mi wyszedł. Właśnie idę kończyć, więc pewnie całość będzie nieco szybciej.

      Usuń
  2. Świetna kolorystyka, ten fiolet i pomarańcz idealnie pasują, tylko czy ta falbana tak to się nie będzie strzępić? No a truskawy własnej hodowli smakują duuuużo lepiej:] zero oprysków, sama natura i ten smak zostaje prawie do zimy, choćby we wspomnieniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wprawdzie nie wygląda, ale to jest fabryczny brzeg materiału, nie ma prawa się strzepnąć nawet o milimetr :) Ale nawet gdyby nie był, to nic złego, bo ten materiał się nie strzępi, bo to siateczka (ale brzydko wygląda po przycięciu).

      Usuń
  3. no to dałaś do wiwatu :) zapowiedz iście mistrzowska, podkręciłaś atmosferę, pokusiłaś i stop... teraz będę czekać na efekt końcowy z wypiekami na twarzy:) lamówki, falbanki, pomarańcz i fiolet - super!
    a własnych truskawek bardzo zazdroszczę, te dwie są na pewno smaczniejsze niż cały kilogram kupnych
    drapię wirtualnie za uszkiem to rozleniwione kocie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się :)
      Kocia podrapię od Ciebie, niech ma w ten paskudny pogodowo dzień.

      Usuń
  4. Już widzę tą sukienkę.... zapowiada się niesamowicie :)) Ja nałogowy truskawkojad i czereśniojad potwierdzam, nie ma to jak własne owoce :)) Kiedyś na ranczo mieliśmy kilka krzaków swoich truskawek, ale po jakimś czasie koncepcja się zmieniła i teraz ubolewam nad ich brakiem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czereśnie, właśnie, jeszcze w tym roku nie jadłam, a już widziałam :)

      Usuń
  5. Mam nadzieje, że huśtawka nie trafiła w okna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, stoi daleko od okien i szczęśliwie poleciała na barierkę tarasu. Ale huku narobiła, jakby się blok walił (biedni sąsiedzi, pewnie nadal się zastanawiają, który komin się nam zawalił :))))

      Usuń
  6. Sukienka zapowiada się świetnie, czekam na zgdjęcia.
    Wniosłam kilka donic do mieszkania, dynie i pomidory trochę oberwały, niech sobie odpoczną. Chwilowo nie cierpię przyrody :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia będą "już za chwileczkę, już za momencik", czyli pewnie w poniedziałek (może niedzielę).
      Mój stosunek do przyrody jest podobny - właśnie roślinki mają mycie ciśnieniowe gratis. I ja nic nie wnoszę, nie ma mowy, za dużo tego i za duże.

      Usuń
    2. Ja wniosłam, nie mogłam patrzeć, jak wiatr traktuje moje wychuchane dynie. Kolejne dwie złamane, na szczęście mam ratunkową taśmę w czaszeczki. Gdyby jakiś ogrodnik zobaczył, że sklejam rośliny piracką taśmą klejącą a one rosną dalej podejrzewam, że miałby kiepskie zdanie o moim intelekcie.
      Zostawiłam na balkonie drobnicę, której wiatr nie dotyczy, bo są za niskie, żeby im zaszkodził, reszta przyrody znów na salonach ;-(

      Usuń
  7. Twój tizer bardzo mnie zaciekawił i faktycznie wprowadził w stan: co mi tu kawałek pokazujesz:) Bardzo fajne połączenie kolorów. Lubię takie. Kocio na ostatniej fotce nie bardzo przejmuje się naganą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Połączenie kolorów wydawało się jedyne słuszne (pierwotnie myślałam o biały, ale wtedy ten pomarańcz robił się jeszcze bardziej mdły). Kocia nikt naganami nie dręczył, nie niszczy, a jak się pozawija i poleży na materiale, to najwyżej zmusza mnie do wyprania i odprasowania :)

      Usuń
  8. Ostatnie dwa na "t" przyjmę, ale pierwszego - NIE - bo chcę zobaczyć, już od jakieś czasu nęcisz, że się szyje... No....
    Dorobek donicy wygląda smakowicie, teraz Was brzuchy bolą z przejedzenia ;))) Mi poziomki i truskawki podjadała sunia, zawsze kurcze pierwsza wiedziała, że już dojrzały hihihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szyje się tak naprawdę od dwóch dni, wcześniej było "w planach" :))) Ale widać koniec, a więc i zdjęcia wkrótce.

      Usuń
  9. Co przywiązałaś, to przywiązałaś, ale dziś w nocy mam być ZIMNO. W Poznaniu 7 stopni a u mnie tylko 5. Nie wiem, ile było wczoraj, ale pomidory mi podmarzły, takoż okra i bazylia tajska... Wciągnęłam do domu co mogłam i przeczekujemy ochłodzenie, ja i zielenina.
    Własne truskawki, super! Ja wciąż czekam, chociaż zauważyłam, że jeden krzaczek wypuścił długiego pęda, nie wiem po co, ale wygląda,jakby się przeprowadzał do skrzynki z bazyliami!... *^v^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdziłam, Amerykanie (co to się nie mylą) powiadają, że ma być 9 stopni, wiec się pocieszam, że 9 stopni plus trzecie piętro, a nie poziom gruntu nie spowoduje unicestwienia niczego. Gorzej z wiatrem.
      Truskawka z długim pędem widocznie zaplanowała ekspansję terytorialną i podbój kolonii, albo czuje miętę do bazylii...

      Usuń
  10. Lamóweczka perfekcja, lubię takie połączenia kolorystyczne.
    Uwielbiam truskawki, u mnie pierwszy raz w tym roku na "hektarach" będą pojedyncze sztuki a już zaklepany przez dzieci ja muszę sobie kupić :))
    U mnie wiatr też strat na balkonie narobił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomarańczowe z fioletem jakoś do mnie mówiło :)
      U nas truskawki też pojedyncze, ale mam nadzieję, że drugi zbiór będzie obfitszy.

      Usuń
  11. Świetna zapowiedż, to z niecierpliwością czekam na całą sukienkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i... już jest, nie trzeba było długo czekać :)

      Usuń
  12. Wpadłam tutaj po czasie już, ale truskawek to gratuluję, bo takie "swoje" to muszą smakować inaczej... cała psychika wtedy rozkoszuje się tym smakiem :D

    OdpowiedzUsuń