Ten tydzień powinnam nazwać Tygodniem Diagnozowania Potrzeb i Braków.
Okazuje się, że posiadanie trzech szaf, może nie pełnych, ale jednak dość porządnie zapchanych ciuchami i tak nie powstrzymuje mnie od odkrywania, że czegoś mi jeszcze potrzeba. Co ciekawe głównie miewam braki w ciuchach domowych. "Domowy" w moim rozumieniu oznacza - wygodny, kobiecy i porządny, czyli mogę w nim spokojnie wyjść po zakupy i otworzyć drzwi kurierowi bez próby skrycia się za futryną.
Brakuje mi:
- drugiej cieplej chusty na taras; jest cukierkowy Pan Riplej, ale ja chcę coś bardziej monochromatycznego; będzie czerwona ciepła wełna, wzór jeszcze nie wybrany;
- spódnicy, średniej długości, średniej "ciepłości" - bo mam domowe letnie i bardzo letnie i relatywnie krótkie, a jak już długa i ciepła, to ze sztruksu albo czarna... a noszenie w domu czarnego ciuszka oznacza zbieranie kocich kłaków na każdym centymetrze kwadratowym materiału;
- drugich spodni według wykroju Niebieskich Spodni bez Niczego - to jest rewelacyjny w noszeniu model i chcę go powtórzyć z czegoś bardziej pastelowego.
A zatem do kupki materiałów i włóczek "do przerobu na już" dodałam kolejne:
Na wierzchu czerwona wełna (w rzeczywistości krwista, powstawał z niej wampirzy Vlad), i od lewej na samym spodzie zimno beżowy materiał na spodnie; zielony, grubszy materiał na kieckę (ten sam, z którego powstały jesienne spodnie) i na samym wierzchu resztki niekończącego się pomarańczowego prześcieradła.
Tym samym kolejka rzeczy do zrobienia/uszycia wydłuża się niebezpiecznie :) Roszady i przetasowania w kolejności szycia będą pewnie częste, więc nie zapowiadam, co się będzie szyło po kolei, bo to nie ma sensu i tak to postawię na głowie trzydzieści razy. Jedno jest pewne - jako pierwsza powstanie bluzka z długim rękawem z kolejnego kawałka pomarańczowego prześcieradła, z którego szyłam Pomarańczową Sukienkę. Jest już skrojona i częściowo sfastrygowana. A po niej bluzeczka z krótkim rękawem z resztki tego samego materiału - to było gigantyczne powierzchniowo prześcieradło :)))
Iiiiii... haft niespodziankowo-prezentowy się kończy (zostało parę centymetrów), czyli jeszcze będzie przerabianie go na produkt końcowy, bo haft to tylko półprodukt.
***
A teraz będzie o zakupach (od razu wyjaśniam, że to nie jest artykuł sponsorowany, producent nawet małej próbki kremu nam za to nie da :))). Ślubny przy okazji przebywania w kuchni w towarzystwie włączonego telewizora został napadnięty przez reklamę linii kosmetyków dla mężczyzn firmy Ziaja (reklama beznadziejna, kosmetyki świetne). A Ziaja to jest mój ulubiony producent mazidełek, bo na mojej skórze i włosach sprawdzają się idealnie. Cena jest niska i, co najważniejsze, nigdy nic mnie nie uczuliło, w przeciwieństwie do wytworów innych firm, w tym bardzo markowych. No to Ślubny wpadł na ich stronę, znalazł promocję i dokonał zakupów, głównie dla siebie (cała linia męskich kosmetyków), ale ja też nie jestem poszkodowana.
Gdyby ktoś był zainteresowany, to promocja na męskie kosmetyki trwa nadal (ceny są śmiesznie niskie) i można je nabyć tutaj.
Przy okazji polecam błyszczyk żurawinowo-poziomkowy... niebo na ustach :)
***
I jeszcze kwestie tarasowe. Najpierw wiało, później mroziło, a w ramach trzeciej plagi - padało. I jak tam zielenina? Zielenina ma się doskonale, rośnie, kwitnie, pączkuje i spod ziemi wyłazi.
Troll-miłorząb ma w poważaniu swoją paskudną nazwę i wdzięcznie rośnie.
Hibiskusy złapały oddech po przesadzeniu i w czterech doniczkach walczą o pierwsze miejsce w klasyfikacji według ilości pąków i wielkości kwiatostanu.
W doniczce z kwieciem kwitnącym do goździków dołączył "kwieć kosmiczny" (toto z tyłu, czerwono-białe).
Rzodkiewka i czosnek szaleją radośnie we wspólnej donicy. Czosnek na razie ma wynik sześć na dziewięć, czyli wylazło sześć na dziewięć posadzonych ząbiszczy. Rzodkiewka została wczoraj wstępnie przerwana. Marnowanie własnoręcznie posianej zieleniny nie wchodzi w grę, więc wyrwane listki zostały spożytkowane do twórczości kuchennej - kurczaka w młodych listkach rzodkiewki. Bardzo smaczne danie eksperymentalne.
No i zasmucony pomidorek, pokazywany w poprzednim tygodniu przestał być smętny i został pucułowatym większym warzywem.
***
I jeszcze Euro 2012 się zaczyna... już wiem, komu kibicuję :))) I to nie jest Portugalia, bo mnie "boski" (cudzysłów w pełni zamierzony) Ronaldo nie przekonuje. Ale za to nie wiem, co będę dziergać w czasie meczów... możliwe, że Krwistą Chustę Tarasową.
Herbatkę z hisbiskusa uwielbiam toteż pogapiłam się na prawdziwy kwiat, nie taki z opakowania a miłorząb kojarzy mi się z pamięcią i z Japonią, nie wiem czy dobrze. Co do kosmetyków tej firmy to ja uwielbiam je i to w wydaniu męskim na ...mężczyźnie, zapach przypada mi do gustu a M. chwali sobie pod niebiosa antyperspirant. Zapasików nigdy za dużo, bo nie wiadomo kiedy co się przyda albo jaki pomysł do głowy wpadnie:]
OdpowiedzUsuńHibiskusa mieliśmy w domowej uprawie i kwitł jak szalony. Teraz też było wiadomo, że będą na tarasie. Piękne są!
UsuńDla mnie Ziaja to przede wszystkim pewność, że nie spuchnę, nie dostanę wysypki.
Choćby nie wiem ile tego w szafie było, zawsze pokazują się jakieś braki... :)) Życzę powodzenia :)) Chętnie zobaczę efekty ;))
OdpowiedzUsuńWspaniale, że zielenina przetrwała wichury i tak dorodnie wygląda :))
A futrzak gdzie?? ;))
No właśnie... kobiety tak mają, ale u niektórych facetów tez coś takiego potrafi występować :)
UsuńFutrzak na tarasie :))) Zagonić do domu nie można. Wołasz, a on udaje, że ogłuchł i oślepł.
Po pierwsze - parsknęłam śmiechem, po przeczytaniu definicji ciucha domowego dla kobiety :D Przypomniało mi się coś z pewnej książki... jeżeli nie jesteś w temacie i nie wiesz o co chodzi, tym lepiej... notkę z kolejnego mojego posta dedykuję właśnie Tobie i pozwolę sobie podlinkować ten post (oczywiście jeżeli nie masz nic przeciwko temu, ale obiecuję że nie będzie nic nagannego) :>
OdpowiedzUsuńZa namiar na kosmetyki dziękuję - sama używam Nivea, natomiast starszą córkę zaopatruję głównie Ziają ;)
Co prawda kota w poście brak, ale zaczytuję się tematami szyciowymi, więc równowaga jest :)
Linkuj. Pisz, chętnie poczytam :)))
UsuńKot się jakoś nie załapał, ale za to szycia w najbliższym czasie będzie po kokardkę :)
Doszłam ostatnio do podobnych stwierdzeń odzieżowo- podomowych i w tym szale uszyłam sobie bluzkę :) wiec w pełni Cie rozumie...choćby z szafy się wysypywało... nam zawsze mało :)... o i jest rym
OdpowiedzUsuńKosmetyki Ziaji uwielbiam od.... nie pamiętam kiedy... super cena i jakość.
Balkon przybiera cudne kolorki, ja niestety nie mam ręki do kwiatów, więc u mnie tylko jeden kaktusik na parapecie :(
Ciuchów nigdy za dużo, szczególnie, gdy się ich nie kupuje, tylko szyje :)
UsuńTo co do Ziai mamy to samo - też używam od zawsze.
Kaktusik tez trzeba umieć pielęgnować :)
Kaktusik raczej zaniedbywany jest notorycznie, ale ma silną wolę walki...bardzo silną... i jeszcze istnieje :D
Usuńjak byłam w Turcji to tam hibiskusy są olbrzymimi drzewami i wtedy się w nich zakochałam i od 5 lat próbuje sobie rozpocząć domową hodowle..jakoś matnie mi idzie. Czekam na efekty około Eurowe.
OdpowiedzUsuńTo są bardzo wdzięczne kwiatki do uprawy, wiele nie wymagają, a kwitną jak szalone - nasz nawet na sezony nie zważał, tylko kwitł.
Usuńmuszę jakiś najpierw okaz sprowadzić do domu :)
UsuńWpadłam do Ziaji.. i wpadłam.
OdpowiedzUsuńPlany ubraniowe masz spore, ale wszystkie takie normalne;-)))
To tak jak Ślubny :) Też zajrzał "informacyjnie" i go wessało. Ale przy takich cenach, to nawet szaleństwa mniej bolą.
UsuńDziękuję za pocieszenie, że "normalnie".
Ten kosmiczny to fuksja. Moja ktoś mi ukradł z parapetu na klatce, gdzie zimowała.....
OdpowiedzUsuńA niech mu, ale przecież można było buchnąć szczepkę.
Urszula
A wyjątkowo wiem, że fuksja :))) Ale nie zmienia to faktu, że przeogromnie podobają mi się forma kwiatostanu :)
UsuńI współczuję buchnięcia. Głupie ludzie.
Mnie ciągle czegoś brakuje mimo, że szafa trzeszczy:) Ziaji używam na przemian z AA.:)
OdpowiedzUsuńKosmiczny kwieć to fuksja a mój 8 letni hibiskus zmarzłbył tej zimy ale pewnie rozsiał się dookoła i coś pewnie latem z ziemi wystrzeli. Pomidorek już apetyczny a rzodkiewkę jeszcze poprzerywaj, bo nic z niej nie będzie:) Jeździsz do Owińsk po kwiatki?
Pozdrawiam, Marlena
Ja mam takie "sezonowe" potrzeby odzieżowe :)
UsuńSpokojnie - rzodkiewka będzie przerywana drugi raz, za dwa, trzy dni, żeby znowu był kurczak w młodym zielsku.
Do Owińsk mamy blisko (z Murowanej Gośliny), ale nie, nie jeździmy. Ślubny był na rekonesansie i jakoś go ceny nie zachwyciły i stwierdził, że rośliny marnie wyglądają (w porównaniu z innymi sklepami).
Jak jest ciepło to po domu noszę sukienki kopertowe. Gdy chłodno to jestem prawdziwą "damą"-noszę spodnie dresowe z wypchanymi kolanami, bo lubię siedzieć wygodnie, czyli po turecku. I tak od lat, więc chyba już się nie zmienię:) Pięknie rosną Twoje roślinki. Zazdroszczę Ci tych zapachów. A co do Twoich planów szyciowych i dzierganych to czekam z niecierpliwością. Znowu czymś zaskoczysz.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - spodnie dresowe, to jest coś, co ja bym najchętniej na tyłek w domu, ale... staram się sięgać po nie tylko do sprzątania i ćwiczenia, a poza tym biegać domowo trochę bardziej elegancko i kobieco. Ale u mnie to jest kwestia tego, że jak się pracuje w domu, to tendencja do włóczenia się w dresach przez cały dzień jest wielka :)
UsuńCoś jest takiego w tym Ronaldo, że chyba mało kogo przekonuje, mnie też nie. *^v^*
OdpowiedzUsuńJa też mam dużo braków i potrzeb, ale na razie nie wiem, jak duża będę miała szafę za dwa miesiące (o ile w ogóle będzie ją gdzie postawić, bo od czterech dni nasz umówiony majster od remontu nie daje znaku życia ani na maila ani telefonicznie......).
Miłorząb przepiękny! Ale to duże rośnie, prawda?...
Ronaldo niektórych, a szczególnie niektóre przekonuje doskonale :)))
UsuńMajster może mieć długi weekend, więc spokojnie, odświętuje swoje i pewnie się objawi.
Miłorząb owszem rośnie, ale można go przycinać, a poza tym on jest w doniczce, to go trochę ograniczy. W najgorszym wypadku wysadzimy trolla przed blokiem :)
Obyś miała rację, bo już nerwowo zaczynamy szukać nowej ekipy, ale kto da radę ruszyć z remontem od zaraz? A teść dyszy nam na karku i popędza wyprowadzkę... Tylko mi znikającego majstra brakuje!
UsuńWidziałam takiego miłorzęba w postaci drzewa, duże... Ale piękne! ^^
sliczne roslinki..piekne plany...i obiecujace koemetyki...wyslalam link synkowi to moze cos wybierze sobie...twoje przescieraadlo jak niekoncząca sie opowiesc...ale jesli bluzeczka bedzie tak sie prezentowac jak sukienka to warto bylo..pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńCieszę się, że link się przydał. Prześcieradło rzeczywiście nie chce się skończyć. Myślałam, że skrojenie bluzki z długim rękawem je wykończy, a tu nie! Będzie jeszcze bluzeczka z krótkim, skromna, ale jednak.
UsuńSielsko się zrobiło na Twoim tarasie. Troll jest przepiękny, goździki takie subtelne, zastanawiam się ile m3 wody dziennie wylewasz na taras ?
OdpowiedzUsuńPlany szyciowe i robótkowe ambitne, ale co to dla Ciebie (pewnie to plan na jeden tydzień), będę zaglądać co chwilę.
Dzięki za namiar na kosmetyki, zobaczone-zakupione.
Ostatnio nie wylewam wcale, bo niebo zadbało o bardzo porządne nawodnienie :) Nawet zbyt porządne, więc przez kilka dni ani kropli z kranu nie wyleję :) Ale rzeczywiście podlewanie oznacza wynoszenie wiader wody.
UsuńPlany raczej na więcej niż tydzień - jakiś miesiąc do dwóch.
Cieszę się, że link się przydał.
O tak, pełne szafy i braki w ciuchach - to chyba ma każda kobieta:P
OdpowiedzUsuńA Ziaja jest fajna - bardzo mi pasuje pd względem stosunku jakości do ceny - chyba pod tym względem jest najlepsza na rynku;)
Wiele kobiet i kilku facetów :))
UsuńI masz rację, że Ziaja pod względem ceny i jakości jest trudna do przebicia. Może jeszcze Joanna ze swoimi szamponami, ale odkąd Ziaja też ma w ofercie pełen zestaw kosmetyków do włosów to Joanna poszła u mnie w zapomnienie.
witam Cię kochana!
OdpowiedzUsuńco do Euro...mój salon jutro pomieści 20-30 jednostek testosteronu....a co ja będę robić w mej sypialni tyle godzin? dobrze,że mam dojscie do łazienki.Chyba przeniosę tam maszynę do szycia , jakiś prowiantno i laptop...i jakoś powitamy to Euro :)
na rzodkiewkę tez czekam,mam w gruncie i dwa pomidorki :)
moje kwiaty tarasowe tez jakoś przezyły te zawirowania pogodowe i dziś w promieniach słońca dumnie stoją :)
a jesli chodzi o ciuchy 'po domu' to widzę,że zakładasz możliwojść wyjścia po zakupy.U mnie takie ciuchy sa dosłownie 'po domu',co prawda kurierowi otworzę....ale na zakupy muszę się przebrać.I trochę mnie zawstydziłaś,może powinny być ładniejsze w takim razie???dałaś mi do myslenia
No to będziesz miała głośne otwarcie Euro :))) Może zrób zdjęcia, powinny być ciekawe.
UsuńCo do ciuchów domowych, to pamiętaj, że my mieszkamy w małym miasteczku i wyjście po zakupy to nie rewia mody :) Nawet jakbym poszła w dresie, to nikogo by to nie negatywnie nie wzruszyło. A poza tym, jak się mam na sobie ładne rzeczy i choćby tusz na rzęsach, to się lepiej czuję.
do krwistej wełny dorzuć trochę białej i będzie chusta iście patriotyczna :) ja na erło mam plany swetrowe- ogoniasty + kobiecy sweterek taki do spódnicy- czyli też zrobiłam przegląd czego trzeba na już ;) a Ronaldo nie jest ani tyci boski !!
OdpowiedzUsuńa Małemy szalik kibica wydziergałaś? bo wuwuzele pewnie sam zrobi, jak wydrze paszczę :D
Rozważę zrobienie chusty patriotycznej. Mogę nawet obiecać, że jak Polacy wyjdą z grupy, to zrobię ją na pewno.
UsuńCieszę się, że nie u mnie jednej Ronaldo nie pretenduje do boskości.
Małemu nie wydziergałam, bo protestuje przeciwko czemukolwiek zakładanemu na kark (z zapiętych szelek potrafił się "wyjąć". I wuwuzele są zabronione na Euro i mam nadzieję, że to skłoni Małego do zaprzestania nadużywania paszczy, bo ostatnio wydziera się na nas regularnie.
to wsadź Małemu coś w tą paszczę- np. krówkę mordoklejkę, się zaklei i będzie siedział cicho ;D gorzej jak się odklei... i będzie się darł na zaś...
UsuńChusta patriotyczna to dobra, kobieca alternatywa dla szalika ;) obiecanka przyjęta, trzymam kciuki za naszych, ba na mszę może dam nawet :D
Osobisty też kupił mi ostatnio coś ziajowego, taki komplet dwóch kremów, na dzień i na noc, plus kremik pod oczy - nie testowałam jeszcze, bo kończę powoli Avene, ale dobrze wiedzieć, że najpewniej się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńTrollorząb bardzo ładny, ale jako fanka przyrody praktycznej jeszcze bardziej zachwycam się pomidorkami, niech Ci zdrowo rosną, w zeszłym roku miałam niesamowita frajdę siedząc na balkonie z książką i skubiąc pomidory prosto z krzaczka. W tym roku wprawdzie, z uwagi na ilość donic, siąść nie będzie gdzie, a pomidory będę chyba zrywała jakimś wysięgnikiem, ale i tak się cieszę ;-)
"Trollorząb" zostaje! Szukałam nazwy dla Trolla, to już mam. Jakbyś chciała dochodzić praw autorskich, to daj znać.
UsuńW kwestii pomidorów - właśnie zrobiliśmy szybką inwenturę i są cztery :)
Żadnych praw dochodzić nie będę, po prostu nie potrafię się powstrzymać przed słowotwórstwem :-)
OdpowiedzUsuńU mnie malinowy pomidorek jest jeden, za to spory już, jak standardowy koktailowy, plus dwa kwiateczki, z których niechby były kolejne, oraz juz za chwileczkę, już za momencik zakwitną trzy krzaczki koktailowych żółtych.
Zgodnie z Waszym zamówieniem dziś znów wykwiczałam się na temat przyrody ruchomej, strasznie dużo dzieje się w świecie zwierząt, wprost nie nadążam z relacjami :-)
Taaaak, słów tworzenie bywa zajęciem bardzo wciągającym :)
UsuńPogoda ma być teraz cieplejsza, to pomidory powinny nam ruszyć z kopyta... mam nadzieję.
Czytałam, czytałam. Jakby Ci kiedyś przyszło do głowy likwidować bloga (tfu, tfu), to daj znać, bezczelnie skopiuję teksty, bo takiej literatury przyrodniczej, to ja nigdzie nie znajdę, a czytam te Twoje streszczenia filmów po kilka razy, czasem na głos Ślubnemu, ale to trudne... bo chichoczę do łez.
Nie wiem, czy się nie nadmuchać obrażalsko, przecież ja to wszystko piszę ze śmiertelną powagą! ;-)
UsuńMam nadzieję, że recenzje przydadzą się, kiedy faktycznie nastąpi inwazja góralków patagońskich na Polskę albo kiedy wychodząc z domu czytelnik nadepnie na hipopotama, będzie wtedy jasne, co powinien zrobić i oby sie nie pomylił.
;-)
Proszę bardzo nadmuchaj się, najlepiej jak rybka rozdymka
Usuńhttp://www.rybobranie.pl/wiadomosci/2173/24/trujaca_rozdymka
Ale nie zmienia to faktu, że uwielbiam te Twoje przyrodnicze opowieści i na dodatek wiedza mi się poszerza. Ile ja przez Ciebie musiałam już guglać, to tylko ja wiem :)
Mission accomplished! Bardzo mi miło, że bawiąc uczę, będę kontynuowała spokojna o to, że nie przyjdzie Tobie ani Ślubnemu do głowy np. szturchnąć słonię morskie czy pokiziać lwa*.
Usuń;-))
* chyba, że będzie maleńki, sam i naprawdę bardzo puszysty, wtedy nikt się nie oprze, wiadomo.
ja też się zastanawiam jak to jest, że co jakiś czas odkrywam dziwne braki w zawartości szafy, a przecież ona aż pęka w szwach, no fakt za duża może nie jest, ale mimo wszystko bardzo mnie to zastanawia :)
OdpowiedzUsuńja też preferuję domowe wygodne odzienie, w którym nie będę obawiała się otworzyć drzwi;)
to Twoje prześcieradło chyba się rozmnaża w ukryciu, powstała już sukienka a tu słyszę jeszcze o takich planach na jego wykorzystanie, intrygujące :)
również jestem zdeklarowaną fanką polskich kosmetyków, w tym i Zaji, która spełnia niemal wszystkie moje oczekiwania i - co słusznie zauważyłaś - jest niezwykle atrakcyjna cenowo
Był magiczny ołówek, jest magiczne prześcieradło. Jak kroiłam bluzkę z długim rękawem, to nawet się nie starałam oszczędzać, a po skończeniu okazało się, że jest jeszcze tyle, że spokojnie mała bluzeczka z mini rękawem z tego powstanie. To było prześcieradło na królewskie łoże :)
UsuńTrzy szafy - wow, zazdroszczę :D ja muszę się zmieścić w jednej. Aczkolwiek masz rację - i tak nie ma co na siebie włożyć ;)
OdpowiedzUsuńZiaję Yego mój Maz tez bardzo lubi, w sumie wypróbował wszystkie kosmetyki z tej serii i cały czas je dokupuje więc mniemam, że są dobre :)